Ateiści krzywdzą świat i siebie

Tak to już jest w naszym kraju, że od czasu do czasu popularność medialną zdobywa jakiś ksiądz. Czasem jest to jedynie przysłowiowe „pięć minut”, ale takie sytuacje wciąż się powtarzają i odnoszę wrażenie, że szczególny poziom zidiocenia dotyka duchownych z cenzusem. Z jednej strony może to świadczyć o poziomie naszego szkolnictwa katolickiego, a z drugiej, o pewnej szczególnej właściwości umysłów zindoktrynowanych przez wiarę. Oczywiście zapewne zdarzają się również przypadki chorobowe i kto wie, czy ten, o którym za chwilę wspomnę, nie należy właśnie do tej grupy. Smaczku sprawie dodaje fakt, że bohater ma doktorat z psychologii, a nie np. z teologii, choć oczywiście wszystko jeszcze przed nim, tym bardziej, że posługę pełni w diecezji radomskiej, a wszyscy wiemy, jak bardzo Radom leży na sercu naszego nadzbawiciela.

No ale oddajmy głos ekspertowi MEN:

Bóg się objawia, że jest miłością i ten, kto nie wierzy w Boga nie może nawet zacząć myśleć o miłości, a co dopiero zacząć kochać – podsumował ks. Marek Dziewiecki. W innej mowie, których fragmenty można znaleźć na YouTubie, duchowny stwierdza też, że „nikt w historii ludzkości nie skrzywdził tak ludzi jak ateiści”, „to jest jedyna grupa, która nigdy nie przeprasza” oraz, że „jeśli jesteś wrażliwy na krzywdę człowieka, nigdy nie będziesz ateistą”.
Więcej tutaj:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,166611,24127580,ksiadz-twierdzi-ze-ateisci-nie-moga-kochac-rodziny-nie-zaloza.html#s=BoxOpImg1

Muszę szybko zrobić rachunek sumienia, aby stwierdzić, jak wielkie szkody poniosła do tej pory ludzkość, z powodu istnienia samozwańczego bytu, znanego w wąskich kręgach jako Pantryjota. Co prawda kilka razy w życiu przepraszałem, ale nie za to, że żyję, co z punktu widzenia prawdziwego katolika jest czymś niewybaczalnym. W moim wieku chyba już za późno, żeby myśleć o miłości, ale dobrze wiedzieć, że nie mam do niej prawa, gdyż od razu lżej mi na duszy, której oczywiście nie posiadam.

Myślę sobie, że jeśli MEN zatrudnia podobnej klasy ekspertów jak ZUS, to wkrótce nastąpi renesans wiary, podobnie jak nastąpiły cudowne uzdrowienia byłych rencistów. Każdy katolik wie, że wiara czyni cuda niewidy, czego namacalnym dowodem jest ksiądz Dziewiecki, choć póki co nie wiemy, czy oprócz miłości do Boga jeszcze kogoś szczerze w życiu pokochał i czy są jakieś owoce tej miłości. Być może jednak nie dostąpił tej łaski i ograniczył się do „zwykłych” obmacywanek ministrantów i aktów marnopłcenia w trakcie spowiadania młodych parafianek z radomskiego, gdyż niezależnie od lokalizacji, potrzeby wierzących są zazwyczaj nie mniejsze niż ateistów.

A tak na marginesie:

Czy tylko ja zauważam pewne podobieństwo duchownego do pana Artura Andrusa?

Dziś w Dużym Formacie przeczytałem, że już w roku 1689, na warszawskim rynku stracono pierwszego znanego polskiego ateistę, posła na sejm i filozofa Kazimierza  Łyszczyńskiego, gdyż miał czelność napisać traktat ” O nie istnieniu Boga”. Co prawda pisał go w tajemnicy, ale na skutek donosu wpadł. Najpierw ucięto mu rękę, która to bluźniercze działo napisała, następnie wyrwano język, który obraził Boga, a na koniec ścięto głowę, w której zalęgła się szatańska idea. Spalono też rękopis, którego treść przetrwała tylko w kilku cytatach.

Więcej tutaj:

https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,24119234,jestesmy-dobrzy-bez-boga-reporterka-na-zlocie-polskich.html

Kto wie, może na fali nostalgii za świetnością Polski z czasów Jana Sobieskiego, obecna władza też wprowadzi jakieś sankcje za ateizm i myślę, że na dobry początek można by odbierać ateistom zbyt wysokie emerytury, na takiej zasadzie, jak odbiera się je byłym maszynistkom i sprzątaczkom zatrudnionym w służbach PRL-u. Powinien też pojawić się ustawowy obowiązek uczestnictwa w mszach świętych, potwierdzany przez proboszcza w specjalnym formularzu, wysyłanym cyklicznie do służb odpowiedzialnych za walkę z ateizmem. A potem to już pójdzie z górki: zsyłki, obozy pracy, zakaz posiadania potomstwa i oczywiście wypalanie na czole odpowiednich znaków gorącym żelazem, najlepiej tuż przed nabiciem na pal.

Kiedy czytam, że być może nasi księża będą wysyłani na ratunek do naszych zachodnich sąsiadów:

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,23929614,ksieza.html#BoxNewsImg&a=66&c=96

to myślę sobie, że kierunek odwrotny, niż to miało miejsce w przypadku Ojca Rydzyka, jest kierunkiem jak najbardziej słusznym i każdy prawdziwy pantryjota powinien przyklasnąć takim pomysłom oburącz.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. Protest-antka pisze:

    Nie mam czasu czytać ani Dużego Formatu ani nawet wpisów, ale ten jest palce lizać. Ksiondz jest idiotą co się zowie i to nie dlatego, że pisze o tym, że Bóg jest miłością, ale tę całą resztę bzdur.Nie on jeden niestety..
    Postaram się przeczytać podlinkowane artykuły, ale teraz nie mogę oprzeć się niezdrowej może ciekawości, na czym polega „akt marnopłcenia”?

  2. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    No cóż, raz się żyje, prawda?
    Marnopłcenie to inne określenie ipsacji 🙂

  3. Kfiatushek pisze:

    Zacytuję pewnego znajomego, ojca dość licznej rodziny:

    „Bezżenny (bo niekoniecznie bezdzietny) przebieraniec w sukience będzie mnie pouczał o tworzeniu rodziny i wychowaniu dzieci?! A spadaj na drzewo, niedopracowana drag queen!”

    I to by było na tyle.

  4. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,

    Ach ta moja niezdrowa ciekawość została ukarana a jeszcze może być bardziej, w mysl porzekadła o ciekawosci , która jest pierwszym stopniem do piekła.

  5. Protest-antka pisze:

    Kfiatushek,

    Amen!

  6. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Pewnie, że może. Dla ułatwienia dodam, że chodzi o sobiectwo 🙂

  7. Pantryjota pisze:

    Okazuje się, że obowiązek uczestnictwa w mszach świętych w Polsce już był, choć dość dawno temu:

    Izabela Skierska, autorka książki „Obowiązek mszalny w średniowiecznej Polsce” podaje przykład regulacji wprowadzonych przez kapitułę krakowską w jej dobrach pabianickich i rzgowskich w latach 1600 i 1604.

    Zgodnie z nimi każdy mieszczanin i obywatel był zobowiązany uczestniczyć w niedziele i święta we mszy świętej i wysłuchać kazania. Przepis egzekwowali specjalni „dziesiętnicy”, których rozstawiano na każdey ulicy i w rynku, i na wsiach. Zapisywali oni nazwiska osób, które nie poszły do kościoła i przekazywali listę miejscowym władzom. Na każdego takiego przestępcę nakładano następnie karę w wysokości 1 grosza.

    Więcej tutaj:

    https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/02/24/co-grozilo-w-dawnej-polsce-za-nie-pojscie-do-kosciola/

  8. Kfiatushek pisze:

    Odmiana PRLowska przewidywała listy obecności na 1go maja i czynach społecznych. W szkołach mieliśmy czyny. Społeczne.

  9. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Czyny społeczne były też w sanatoriach dla dzieci. Mieliśmy taką ogólnie dostępną tablicę, na której w formie kolorowych wykresów słupkowych wykazywana była aktywność poszczególnych uczniów. Nie ukrywam, że nie należałem do liderów i trochę nad tym jednak ubolewałem wówczas.

Dodaj komentarz