Biskup Mering aus Leslau

Ksiądz biskup W. Mering aus Leslau nie po raz pierwszy opowiada się za polskością i duchowym odnowieniem Polaków. Napisał był pismo do jakiegoś Schulza. Jak się zawziął, to machnął pismo od razu w języku ojczystym. Poprosiłam znajomą uczycielkę języka niemieckiego o dokonanie korekty. W trymiga podkreśliła błędy, ale ich niestety nie wyjaśniła. Podkreśliła jedynie błędy gramatyczne i leksykalne na czerwono, ale mimo czerwieni czarne wylazło jak czort. Z tego względu jestem w kropce (.). Może ktoś pomoże? Zwracam uwagę na fakt, że pismo w języku ojczystym zostało przetłumaczone na język ojczysty, a następnie na język polski.

Oto pismo Jego Ekscelencji Biskupa Meringa aus Leslau:

Leslau,  15. Dezember 2015

Sehr geehrter Herr

Martin Schulz, MdEP

EU-Parlamentspräsident
Willy-Brandt-Ring 1
D-52477 Alsdorf

Deutschland – Niemcy

 

Tgb-Nr.  630/2015/Bp

            Mit dem groβen Erstaunen und der Empörung habe ich die Meinung von Ihnen über den „Staatsstreich-Charakter” in Polen gelesen.

            Ich kenne wirklich mein Land besser als Sie: ich lebe in meinem Vaterland schon 70 Jahre; ich versichere Sie, dass die Wahl des Herrn Präsidents und der neuen Regierung in Polen keinen Demokratiemangel bedeuten. Die Wahl hat gezeigt, dass die Mehrheit der einfachen Bürger meines Landes eine Veränderung will.

            Das Problem liegt in dem, dass die, die bis jetzt eine Macht hatten, durch diese Entscheidung verlieren; sie wollen sich also dem Ergebnis von der Wahl nicht unterziehen und sie nutzen für seine Anliegen auch das EU-Parlament.

            Das EU-Parlament, unter der Leitung von Ihnen, ist bestimmt mit den wichtigen Sachen beschäftigt, u.a. mit der Länge der Flamme von den Kerzen und der Menge des Wassers in der Spülung.

            Es gibt heute keine Politiker mit der groβen Klasse in Brüssel, also Leute, die ein gemeisames Gute der Gesellschaften, die Europäische Union bilden, suchen. Die politische Richtigkeit, die zusammen mit der Kleinlichkeit geht, begünstigt  der Weisheit nicht. Schade, dass – wie das einmal Herr Chirac sagte – auch „Sie eine Gelegenheit verloren haben, um still zu sein”.

            Ich weiβ, dass Sie Ihre Meinung nicht verändern und die Polen nicht entschuldigen werden. Man muss eine Gröβe haben, um seinen Fehler einzusehen.

            Deshalb wünsche ich Ihnen im „Winterfest” (Sie nennen doch so Weihnachten) die Besonnenheit, die Weisheit und die Einbildungskraft.

     +Wiesław Mering    

 Diözesanbischof von Leslau

Polskie Tłumaczenie listu Księdza Biskupa Ordynariusza Wiesława Meringa
do Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza

Włocławek, dnia 15 grudnia 2015 r.

Wielce Szanowny Pan

Martin Schulz, MdEP

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego
Willy-Brandt-Ring 1
D-52477 Alsdorf

Deutschland – Niemcy

L.dz. 630/2015/Bp

            Z wielkim zdumieniem i oburzeniem przeczytałem Pańską opinię o “zamachu stanu” w Polsce.

            Naprawdę znam mój Kraj lepiej niż Pan: żyję w mojej Ojczyźnie już 70 lat; zapewniam Pana, że wybory Pana Prezydenta i nowego Rządu w Polsce nie są dowodem braku demokracji. Wybory ukazały, że większość zwykłych obywateli mojego kraju chce zmiany.

            Problem w tym, że ci, którzy mieli dotąd władzę, na tej decycji tracą; nie chcą się zatem poddać werdyktowi wyborów i wykorzystują dla swoich interesów także Parlament Europejski.

            Parlament, pod Pańskim kierownictwem, zajęty jest na pewno bardzo ważnymi sprawami, m.in. długością płomienia świec i ilością wody w spłuczce.

            Nie ma dziś w Brukseli polityków wysokiej klasy, czyli ludzi poszukujących dobra wspólnego społeczeństw tworzących Unię Europejską. Poprawność polityczna idąca w parze z małostkowością nie sprzyja mądrości. Szkoda, że – jak to kiedyś mówił pan Chirac – także “Pan stracił okazję, by siedzieć cicho”.

            Wiem, że nie zmieni Pan swego stanowiska i Polaków nie przeprosi. Trzeba wielkości, by uznać swój błąd.

            Dlatego w “zimowe święta” (tak przecież nazywacie Boże Narodzenie) życzę Panu rozwagi, mądrości i wyobraźni.

   + Wiesław Mering

 Biskup Włocławski

Tłumaczenie z jezyka polskiego na niemiecki: Ks. Wojciech Morzycki

z wykształcenia i zamiłowania filolog, co według Platona oznacza miłośnika naukowej dyskusji. Wszelako mogę też nienaukowo.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. von Kattowitz pisze:

    Er ist nicht ein Bischof – Er ist ein Scheisskopf.

  2. Samuela pisze:

    von Kattowitz,

    Dziwię się, po co funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa zwerbowali takiego tumana. Nazwali go Lucjan i na takiego wygląda.

  3. Pantryjota pisze:

    Ksiądz biskupowi tłumaczem, a nam wszytkim zewsząd nędza :((

  4. Samuela pisze:

    Prof. Tomasz Polak postawił ocenę „ndst”:

  5. von Kattowitz pisze:

    Samuela,

    Wypracowanie tego ciemniaka ( ocenione przez prof. Polaka ) jest bardzo PiSowskie w formie i treści. Czy w istocie SB-cja zaangażowała tego semigłówka? Nie do wiary że byli tak mało wybredni !!

  6. Pantryjota pisze:

    A czy do wiary jest, że wybrano na głowę ch..ja na kaczych nogach ?

  7. McQuriosum pisze:

    Kochani,

    jak zawsze przy takiej okazji, tzn, gdy taka opcja polityczna dochodzi do władzy, M U S I odbyć się festiwal zachowań uznawanych obiektywnie za co najmniej dziwaczne.
    Musimy więc obejrzeć żenujące popisy zwykłych, prostych posłów, zostać zaskoczonym idiotyzmem popisów jakiegoś ważnego ministra, czasami zadumać się nad tryumfującym chamstwem choćby takiej szefowej Kancelarii tzw. Premier, w osłupieniu pooglądać nadęte wygłupy operatora długopisu udającego Prezydenta RP,a czynić to wszystko z wiedzą ,że nad tym wszystkim króluje charakterystyczny, głupkowaty uśmieszek posła Kaczyńskiego, napędzający takie zachowania.
    W takich czasach trudno byłoby więc oczekiwać, aby w panującej wokół atmosferze przyzwolenia dla nieskrępowanego okazywania własnej głupoty i prostactwa inaczej zachowywali się mniej lub bardziej prominentni ludzie. polskiego kościoła. W takich czasach z tzw. książąt kościoła szybciej schodzi polor powierzchownej edukacji i nabytych manier, a wychodzi wrodzona, zwykła chłopska buta, pazerność i nienawiść do wszystkiego co inne. Jeśli objawia się to w takie sposób jaki zaprezentował Mering, to nie ma się czym przejmować: swoją śmieszność potwierdza tylko quasi oficjalnym listem pisanym z własnej inicjatywy na fikuśnym papierze z błazeńskim herbem i językowymi dziwolągami, dając świadectwo zachowań typowego przedstawiciela polskiego kleru, niezbyt rozumianego i coraz mniej akceptowalnego we współczesnej Europie.
    Czyli: więcej takich wygłupów, panie Mering, panie Dydycz czy panie Dziwisz, więcej proszę, a prędzej niż później nawet polska Sciana Wschodnia (pozdrawiam Włodawę !) się opamięta…
    😉

  8. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Nie bez kozery powiadają „jak masz korzeń, to się ożeń”
    Taki „korzenny” a nieożeniony biskup jest gorszy od malarii, a może nawet i od świnki. Dlatego powinno się ich jak najwcześniej kastrować, żeby im to nie uderzało do głowy.

  9. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    żeby im cokolwiek nie uderzało do głów, wystarczyłoby ich zdekapitować i po krzyku ale oczywiście mogę się mylić…

  10. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    To nieco kuriozalny pomysł, ale się podoba :))

  11. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    może i kuriozalny, ale wydaje się być skuteczny i jako taki powinien się podobać…

  12. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    A gdyby ich tak zakopywać w lesie po szyję ?
    A potem niechby ten las podchodził sobie pod kościól, z którego pochodzi dany denat – ot tak, na pamiątkę.

  13. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    W mym obejściu nastąpiła pod tym względem dobra zmiana. Od niepamiętnych czasów tuż przed Świętami Zimowymi pukała do mych drzwi tzw. dobra pani z kółka parafialnego oferując opłatek. Dzięki niej za marne dwie dychy zyskiwałam opłatek i wpis do notesika. W tym (tamtym) roku nie przyszła i musiałam się obejść smakiem, Przeszukałam zakamarki w nadziei, że znajdę jakieś resztki z tamtego (z jeszcze bardziej tamtego) roku, ale kicha! Zapasy zostały skonsumowane. Strach mnie obleciał, gdyż na wieczór wigilijny zapowiedziała się moja ukochana teściowa. Zaraz sobie pomyślałam, że przecież możemy podzielić się chlebem i poświęcić go już po konsumpcji. Ten pomysł okazał się być jednak ułomny i daremny. Uratowało mnie tylko to, żem z czeluści wydobyła sianko nabyte onegdaj razem z Gazetą Wyborczą.

    Teraz niecierpliwie oczekuję, jak co roku, wizyty duszpasterza. Był tylko raz jeden i z jakiegoś powodu nigdy więcej się nie pojawił, mimo że psów nie posiadam. Może w tym roku nastąpi zmiana?

  14. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    całkiem romantyczna propozycja, jednak zakopywanie wymaga wiele zachodu, a moja propozycja poraża prostotą i poszanowaniem cennego czasu:
    szast prast i po wszystkim!
    ( jak powiedziałby nieodżałowany dziadek Poszepszyński ).

  15. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    swoim wpisem przypomniałaś mi o tym, że z roku na rok staje się coraz większą chlubą i dziwolągiem mojej ulicy.
    Dzisiaj ( a w zasadzie to już wczoraj ) kolejny już raz zignorowałem próbę wniesienia w moje progi tzw. dobrej nowiny, i – mówiąc kolokwialnie – olałem starania naszego proboszcza o odpłatne zaprezentowanie mi tejże.
    Potraktowałem go jak każdego niechcianego komiwojażera i nie wpuściłem jego watahy na teren mojej posesji.
    Zapewne zanotował ten fakt w swoim kajecie, ale mam to głęboko w dudzie. Dziwi mnie jedynie to, że nie przyjmują oni do wiadomości, że jest to już moja wieloletnia świecka tradycja i co roku pojawiają się w okolicy z uporem godnym lepszej sprawy.

    ps
    Jeśli zależy Ci na poznaniu zwyczajów takich wizytantów, spróbuj wystawić gdzieś w widocznym miejscu grubą kopertę, może taka zanęta podziała… 😉

  16. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Ostatnie pasienie mojej duszy po kolędzie odbyło się już grubo ponad 10 lat temu. Przyznam, że zdarzyło się coś, co ciągle powoduje w mym jestestwie rozedrganie, gdy sobie to pasienie przypomnę. Na szczęście rzadko mi się to zdarza.

    Zdarzyło się bowiem tak, że dwa piętra niżej w moim „bloku” mieszkała psychicznie chora aptekarka, która wyglądała i zachowywała się przeważnie tak, jakby miała dostęp do niezłych ziół. Była w swej agresywności bezkompromisowa. Wieść się po gumnie rozniosła, że w trakcie procesji bożego ciała wśród zgromadzonej gawiedzi dokonała siekierą zamachu na księdza proboszcza. Zamach był nieskuteczny. Niewiasta na jakiś czas zniknęła w celu zrobienia badań. Prawdopodobnie pobrano od niej próbki moczów.

    Na zakończenia pasienia mojej duszy wielebny pobrał ode mnie kopertę, pobieżnie ocenił zawartość, która wzbudziła w nim zaufanie do mojego jestestwa, gdyż z duszpasterską troską spytał, czy ja, Samuela, sądzę, iż wielebny powinien pójść popaść także bliźnią duszę aptekarki. Bez wahania odrzekłam: Ależ oczywiście! Jeśli ktokolwiek łaknie pasienia, to z całą pewnością jest to aptekarka! Jest samotna i łaknie duchowej karmy jak mało kto!

    Wielebny udał się paść i od tej pory nigdy więcej go już nie widziałam. Aptekarka też musiała się gdzieś zapaść. Od tego zdarzenia panuje święty spokój, co dowodzi, jakie błogie skutki może przynieść pasienie.

    Wiem, że spełniłam chrześcijański obowiązek i dobry uczynek, ale niechętnie się do tego przyznaję.

  17. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    Widzę, że bezkompromisowo starasz się kroczyć prosto do zbawienia, może niekoniecznie wiecznego, ale i to dobre…
    Niestety, nie każdy ma możliwość takiego pokierowania krokami wielebnego, jaka przydarzyła się Tobie.
    Pomyśleć, że gdyby chociaż 66% z tych, którzy by chcieli krokami takimi pokierować możliwość taką mieli,o ile świat mógłby być piękniejszy!
    Niezależnie od tego, pozostaje w ( prawie ) niemym podziwie dla Twego hartu ducha i mocy opanowania, albowiem ja już na sam dźwięk słowa ” wielebny ” wyciągam rewolwer, a co dopiero na widok takowego…
    Niemniej, przy wszystkich moich fobiach i ułomnościach, taką chrześcijańską miłość bliźniego swego akceptuję i uważam za potrzebną.
    Krocz więc śmiało tak ciernistą drogą żywota swego, albowiem, zaprawdę powiadam, wynagrodzone Ci to będzie!

    😉

  18. krawcowa pisze:

    Ciekawe podejście do pasienia nas przez KK ma też pan Pieczyński, warto posłuchać 🙂

  19. ViC-Thor pisze:

    Haha.
    Samuela,

    w d…pie leży problem,a nie im dem.

    Tak myśli Polak znający niemieckie słowa, nie znam niemieckiego płynnie, a raczej połowicznie-przepuszczalnie, ale nawet ja bym takiej szmiry nie napisał.
    Płynnie ten niemiecki znałem przed wypadkiem. Teraz to sobie odtwarzam pamięć.

Dodaj komentarz