Blogerzy padają jak muchy, albo znikają z serwerów – epitafium

Kiedy zastanawiałem się nad jakimś poważnym tematem na kolejny wpis, czyli od samego rana, jak grom z jasnego nieba dotarła do mnie wiadomość o odejściu kolejnego, popularnego blogera, który kiedyś pisał tam gdzie ja debiutowałem, a od 10.04 br. nigdzie już nie pisze, gdyż właśnie w ten szczególny dzień zebrało mu się na odejście. Przy czym od razu wyjaśniam, że nie chodzi w tym wypadku o zmianę „barw klubowych” i przejście do konkurencji, tylko o odejście definitywne i nieodwołalne, które czeka kiedyś każdego z nas i każdą, nawet Krawcową (oby żyła wiecznie).

Dodam również, że nie czytałem ani jednego tekstu tego gościa, ale słyszałem, że należał do kościoła LPS, co w oczywisty sposób musi budzić sympatię kogoś, kto w swoim czasie założył kościół ŁBO. Słyszałem też, że nie przepadał za Kaczorem i spółką, więc pewnie poszperam w sieci i zobaczę, czy bardziej niż ja.

A może ktoś podrzuci mi jakiś link, żebym nie tracił czasu na szukanie i w tym czasie mógł pisać, czyli czynić swoją powinność ?

Fakt, że blogerzy umierają oczywiście mnie nie dziwi, natomiast dziwią mnie reakcje niektórych „kolegów pod fachu” związane z takimi wydarzeniami, których  kilka odnotowała moja słaba, ale za to krótka pamięć. Sam kiedyś pisałem o bodaj dwóch takich wypadkach, ale do głowy mi nie przyszło zastanawiać się, dlaczego jest to temat roztrząsany publicznie. Wydawało mi się bowiem, że jeśli ktoś pisze i nagle przestaje, to ci, którzy go czytali i którym to pisanie gdzieś trafiało, mają prawo do chwili refleksji nad przemijaniem, nawet na forum publicznym. Jak to jest „podane” to kwestia gustu i smaku i właśnie w tej kwestii zamierzam zabrać głos na puszczy.

Oczywistym jest, że gdy umiera ktoś, kogo za życia nie lubiliśmy, nie szanowaliśmy,  z którym zupełnie się nie zgadzaliśmy i którego generalnie uważaliśmy za osobę pozbawioną jakichkolwiek talentów, to śmierć takiego osobnika specjalnie nas nie wzrusza. Rzecz jasna dotyczy to nie tylko blogerów, ale każdego bez wyjątku, nawet prezydenta czy innego posła, że nie wspomnę o zwykłej suwnicowej, czy dajmy na to o jakimś gminnym pisarzu z gminu.

Jednak gdy śmierć blogera komentowana jest przez osoby znane z pierwszych stron gazet, to okazuje się, że niektórych innych blogerów dopada w tym momencie kurwica umysłu i potrafią takie osobniki publicznie zadawać pytania, które z grubsza można streścić tak:

Co sprawiło, że ktoś taki (wedle zawistnika pozbawiony jakichkolwiek talentów i na dodatek moralnie paskudny) znalazł się  raptem na ustach ambasadorów, kandydatów na prezydenta, czy nawet szefów niezależnych portali internetowych, choć w tym ostatnim przypadku doskonale wiadomo, że tak naprawdę jest tylko jeden portal całkowicie niekomercyjny i niezależny, właśnie ten, na którym teraz czytacie Państwo ten wpis.

Myślę, że ci , opanowani przez ową kurwicę po prostu boją się, że na wypadek ich śmierci nie wspomni o nich nie tylko ambasador USA, ale nawet nie zająknie się TVN, ani lokalny biuletyn SKOK. No dobrze, przesadziłem – SKOK może wspomni, jeśli zmarły miał u nich konto z dużym debetem, albo rodzice onego niespłacony kredyt.

Na czym bowiem polega prawdziwy dramat blogera szmaciaka ? Ano na tym, że dla sławy i dla pieniędzy czasem (albo i odwrotnie), gotów byłby taki osobnik zjeść nawet  gówno, choćby i własne. Gorzej, że nawet taki desperacki akt wcale jeszcze nie gwarantowałby mu sławy, bo po pierwsze nie byłby to żaden precedens, a po drugie, od zjedzenia gówna się nie umiera, a wręcz można się podobno wyleczyć z wielu chorób.

Nie wiem czy z zawiści, głupoty, małostkowości, chamstwa, przerostu ego, otłuszczenia mózgu i wielu innych tego typu przypadłości też, ale może warto spróbować, zanim się umrze w niesławie ?

Jednak  najlepiej obżerać się golonką i popijać piwem – marskość wątroby była podobno przyczyną śmierci jednego z pasażerów Tupolewa ( to nie ja wymyśliłem),  a czego jak czego, ale sławy każdy może tym zabitym pozazdrościć, jak kotu whiskasa.

Na koniec tego felietonu wszystkim  moim fanom i czytelnikom zdrówka życzę, bo o swoje staram się dbać jak o własne.

Pantryjota

P.S;

UWAGA !! Stało się !!

Przy okazji informuję zainteresowanych, że administracja portalu Salon24,pl usunęła całkowicie blog Pantryjoty ze swojego serwera, oczywiście bez wiedzy jego twórcy, czyli mnie. Nie sądzę, żeby powodem był ten wpis, bo przecież tylko co się ukazał, ale faktem jest, że blog kilka dni temu jeszcze istniał, choć oczywiście od dawna był ukryty. Podobny los spotkał również koleżankę Ruhlę, co jest o tyle zabawne, że o ile sobie przypominam, na jej stronie był jeden albo dwa wpisy i blog był nieczynny od lat. Widać Salon jest obecnie „sprzątany” i słusznie, bo przecież nadchodzi Duda z Kukizem i trzeba przygotować miejsce dla nowych blogerów. Tym z Państwa, którzy nie są „w kursie dzieła” chciałbym również powiedzieć, że sam miałem już dawno chęć zlikwidować tamten blog, bo od jakiegoś czasu zupełnie już nie pasował do miejsca, w którym został założony, albo inaczej rzecz ujmując, to miejsce już do niego nie pasowało ani w ząb. Nie zrobiłem tego  z powodów „sentymentalnych”, ale również  na prośbę kilku ważnych dla mnie i życzliwych mi osób, które uważały, że nawet ukryty i nieaktywny, ale powinien zostać „ku przestrodze” i jako memento.

W związku z faktem, że blog i wszystkie komentarze autora zostały usunięte,  linki, które czasem podawałem na moje felietony tam zamieszczane, są już nieaktualne. Ale proszę się nie martwić, gdyż wszytko mam zarchiwizowane i w swoim czasie przeniosę cały swój dorobek tutaj.A jest on niemały, bo obejmuje 530 wpisów, więc będzie co czytać w wolnych chwilach, gdy się nie będzie miało nic lepszego do roboty :)).

Jest również opcja wydania tego  formie książkowej, bo każdy ambitny bloger  i blogerka marzy przecież o wydaniu książki, a niektórym to się nawet udaje.

Fakt mojego zniknięcia z Salonu ma jedną dobrą, a nawet bardzo dobrą stronę : otóż wpisując w Google hasło „pantryjota” każdy będzie trafiał prosto tutaj, bez błądzenia po jakichś salonach.

Jedyne czego mi trochę żal, to tych moich bez mała 20 tysięcy błyskotliwych komentarzy, porozrzucanych po innych blogach, bo akurat tego nie chciało mi się jakoś archiwizować, w związku z czym przepadły bezpowrotnie.

A to zrzut ekranu nieistniejącego już bloga, wykonany rok temu z okazji zamieszczenia wpisu, będącego reakcją na niespodziewane jego ukrycie:

ukrycie pantryjoty

A to cały ten tekst, który zamieszczam z przyjemnością, jak większość moich tekstów :))

Na życzenie mogę też wkleić komentarze, bo niektóre są całkiem  zabawne.

———————————————————————————————————-

1.03.2014 – 411 odsłon, 58 koment.

W kwestii ukrycia bloga, czyli powściągliwość

Szanowni Państwo,

Ponieważ tutejsza administracja podjęła ni z gruchy ni z pietruchy decyzję o ukryciu jednego z czołowych salonowych blogerów, czyli mnie, postanowiłem odnieść się powściągliwie do tego faktu, a na koniec zaprosić w to miejsce na poniedziałek, również na g. 17-tą.

Na wstępie jednak mała uwaga techniczna (z pewnością ostatnia) skierowana do tutejszej administracji:

Czy nie uważacie Państwo za idiotyczne, że po ukryciu przez Was bloga, jego właściciel (i nie tylko on) nawet po wyłączeniu tzw. „filtru” nie widzi własnych komentarzy pod notkami, tylko musi je mozolnie za każdym razem od nowa „odkrywać” ?

A teraz przechodzę już do meritum, a admini jak chcą, to też sobie przeczytają, a może nawet będą musieli, bo w końcu za to im płacą.

Skoro po 3 latach od mojego debiutu i po wielu miesiącach od zakończenia mojego blogowania i komentowania raptem uznano, że naruszałem jakieś punkty regulaminu (choć żadnej informacji na ten temat nie otrzymałem, a pytać nie zamierzam), to tylko potwierdziło moje wcześniejsze konstatacje, że nie ma sensu „ubogacanie” tego miejsca moją twórczością. Smaczku (a właściwie smrodu) sprawie dodaje fakt, że spośród 530 wpisów, które tutaj zamieściłem w swoim czasie, ukryto raptem 7, w tym żadnego w ostatnim roku mojego blogowania. O czym to świadczy? Ano głównie o tym, czym stał się tutejszy Salon pod nowym zarządem. Nie ukrywam, że bardzo poważnie rozważałem usunięcie wszystkich notek i pozostawienie tylko nagłówka na pamiątkę. Nie napiszę, że na wieczną, bo biorąc pod uwagę podejście tutejszych władz, byłyby to z pewnością myślenie nieco na wyrost. Jednak wiele osób w prywatnej korespondencji namawiało mnie do pozostawiania bloga w spokoju (nawet ukrytego), argumentując to na różne sposoby, w tym choćby tak:

Ja bym stanowczo odradzała usuwanie bloga.
Właśnie w nawiązaniu do pryncypiów, ale bardziej ogólnych, niż miłość własna.
Powinien zostać na zawsze – do odsyłania, cytowania oraz linkowania.
Dla niektórych to jak pięścią między oczy, o czym Pan doskonale wie.
A nieobecni nie mają racji

Jest w tym zapewne wiele słuszności,  niech więc stanie się wola tych, dla których moje pisanie tutaj było czymś ważnym i wartościowym, czego nie powinno się kasować z własnej woli, aby nie wyjść na krnąbrne dziecko, które na złość mamie odmrozi sobie uszy, jak nie przymierzając Danusia, bohaterka mojej słynnej, choć niedokończonej powieści. Pozostawiam więc wszystko tak jak było napisane i opublikowane, co jednak absolutnie nie oznacza, że moją intencją jest wspieranie projektu państwa Janke w takim kształcie, jaki ma obecnie. Oświadczam jednocześnie, że od tej pory całkowicie tracę zainteresowanie tym blogiem i zupełnie mnie nie interesuje co się z nim będzie dalej działo. Jeśli zniknie definitywnie, to wszelkie uwagi proszę kierować do zarządzających tych portalem, bo ja mam już zupełnie inne priorytety, o czym słów kilka napiszę w najbliższy poniedziałek, czyli dokładnie w 3 rocznicę mojego debiutu na Salonie. I to już będzie definitywny i ostateczny koniec moich występów tutaj.

Tej notki też by nie było, gdyby moi ludzie nie donieśli mi o ukryciu bloga.

Myślę, że warto zaczekać do poniedziałku, bo szykuję pewną niespodziankę dla moich fanów, która nie będzie jednak miała żadnego związku z tutejszym Salonem, ani z żadnym innym też nie.

Pantryjota.

(dla znajomych Pantryś)

———————————

Co miało miejsce w ów poniedziałek, to niedawno pisałem, więc nie będę przypominał :))

 

 

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Pantryjota jako...(10)
  1. krawcowa pisze:

    Azrael Kubacki, bo pewnie jego wspominasz na wstępie, był bardzo wyważonym , zdroworozsądkowym blogerem, Ty jesteś bardziej radykalny…może dlatego zniknąłeś z miejsca które odegrało tak ważną rolę w Twoim życiu, teraz wszystko będziesz miał pod jednym dachem, mam nadzieję, że nie słomianym 😉
    Za życzenia wiecznego żywota dziękuję, chociaż mi nie grozi…

  2. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nie gadaj, że go znałaś.
    Ja go kojarzę tylko z nicka, nic nie czytałem.
    Mój dach, mój problem :))

  3. Filipina pisze:

    Być może ktoś „życzliwy” doniósł do adm. salonu, że Twoje forum ma się dobrze.
    Oczywiście mam na myśli blogerów z 24.

  4. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    To nielogiczne. Tym bardziej powinno im zależeć, żeby nie wszyscy trafiali tylko tutaj.

  5. krawcowa pisze:

    To może przeczytaj coś…też miał wrogów rodem z piekła, czyli owego salonu 😛
    https://blogpublika.com/2014/03/24/krysztopa-azrael-kubacki-oskarzony-o-branie-pieniedzy-z-rosyjskiej-ambasady-procesu-nie-wytoczy/

  6. von Kattowitz pisze:

    Dałem upust swojemu obrzydzenie na akcję blogera-szmaciaka
    tutaj. W pewnym sensie do dzisiaj nie mogę dojść do siebie. Ponieważ dzisiaj odszedł Guenter Grass dlatego jestem prawie pewien że jutro ów szmaciak do spółki ze swoim , jak się wzajemnie nazywają, kumplem – spaślakiem dadzą upust swojemu skondensowanemu chamstwu.

    Co do skasowanego bloga to ciekawym czy pisarz-donosiciel mógł mieć coś z tym wspólnego.

  7. Filipina pisze:

    Pantryjota,

    No jak nielogiczne?
    Na swojej działce masz”czelność” krytykować salon. W odwecie blog Pantryjota wyleciał w kosmos.

  8. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Ja nie tworzę teorii spiskowych, opisuję tylko fakty.

  9. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    Mało mnie interesuje tamto miejsce, a zaglądałem tam tylko sporadycznie, żeby sprawdzić pocztę.

  10. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    Napisałaś :

    „Być może ktoś „życzliwy” doniósł do adm. salonu, że Twoje forum ma się dobrze.
    Oczywiście mam na myśli blogerów z 24”

    A ja dziś przed śniadaniem zaglądam sobie na Salon do aktywnych dyskusji i widzę coś takiego w komentarzu na pierwszej stronie:

    06:18152 Komentuj
    coryllus: Szymon de Monfrort – rycerz chrześcijańskiej Europy
    ostatnio: CORYLLUS

    Aaaaa….Pantryjota….wywalil i cię i znowu przylazłeś. Nie przyjmiemy cię do bandy, za głupi jesteś i śmierdzi ci z gęby.

    Więc pewnie coś jest na rzeczy, bo skąd ten gostek wie, że mnie wywalili, skoro napisałem o tym tylko tutaj, wczoraj po południu ?
    Albo śledzi mój portal z wypiekami na gębie, albo to drugie.
    Inna sprawa, że widzi mnie jak widać wszędzie, nawet w osobie jakiegoś Stochuja, który nawet po polsku nie za bardzo pisać potrafi.
    Zabawne ludki ten Goryllus i Golonka.
    Będę śledził rozwój sytuacji, może pojawią się jakieś wpisy na temat usunięcia mojego bloga, choć wątpię, bo to grozi usunięciem, albo co najmniej ukryciem :))
    A teraz idę się posilić i muszę walczyć z nawrotem infekcji :((
    Pozdrawiam o poranku.

  11. Pantryjota pisze:

    A tak w ogóle, moi mili, to wróciły stare wspomnienia :

    Moim zdaniem, to jest albo jakiś dziennikarz, albo literat. Mierny – to widać po tych tekstach – ale na tyle rozpoznawalny, że, kiedy on, jak blogerka Ruhla, udawał, że się obraził, sam Igor janke przyszedł go prosić, żeby z nami został. Tak czy inaczej, on jest nie do ruszenia. W każdym wydaniu.
    KRZYSZTOF OSIEJUK31.01 23:55

    No to już nic z tego nie rozumiem, najpierw pan Janke prosi, żebym została, a potem mnie bez uprzedzenia wywala na zbitą buzię, razem z moim kumplem Pantryjotą ?

    Ruhla

  12. Pantryjota pisze:

    Szanowni,

    Moją wolą jest, aby ten wpis i komentarze były traktowane jako „epitafium” gdy chodzi o działalność na portalu Salon24.pl
    Co prawda napisałem kiedyś, że o tamtym miejscu wolałbym już nie wspominać, ale skoro nadarzyła się taka okazja, to trzeba z niej skorzystać.
    Tak więc piszczcie co wam w duszach gra, a ja do końca pobytu do końca pobytu w sanatorium będę miał niezły ubaw, a potem temat definitywnie zamkniemy.
    No chyba, że na skutek protestów społecznych państwo J. uznają, że popełnili duży błąd i przywrócą blog pantryjota, przesyłając mi osobiste przeprosiny przez umyślnego, niechby i Golonkę :))
    Przywitam go psem, albo i dwoma psami :))

    W związku z zaistniałą sytuacją sugeruję sprawdzać kto zalogował się tam jako jako nowy i napada na spółkę pisarską :))
    (vide poprzedni mój komentarz )
    Sugerowanie, że to muszę być ja, dobrze pokazuje poziom „dedukcji” tych dupków, czy może raczej poziom obsesji na własnym punkcie. No ale nie ma się czemu dziwić, skoro ten grubszy pisał tak:

    „Oto, jak niektórzy z nas wiedzą, w Salonie24 działa bloger, który – mam nadzieję, że czegoś nie przegapiłem, i dobrze określam ten czas – debiutował, jako Pantryjota, następnie ogłosił, że ponieważ on ma różne obowiązki zawodowe, nie ma czasu tu się dłużej bawić, poszedł sobie i natychmiast wrócił, jako „blogerka” Ruhla, po czym znów ogłosił, że w proteście przeciwko natłokowi reklam, rezygnuje z dalszego blogowania, i szybciutko wrócił, jako Orwocolor. Gdyby spróbować opisać przekaz sączony przez tego dziwnego człowieka w sposób maksymalnie uproszczony, można by powiedzieć, że on przede wszystkim ma za zadanie tępić w wymiarze czysto osobistym mnie i blogera Coryllusa, a przy okazji możliwie intensywnie szydzić z tak zwanych wartości, czy to tak jak one są definiowane przez Kościół, czy przez, w wymiarze już bardziej świeckim, pamięć smoleńską. On śledzi wszystkie nasze wpisy plus wszystkie komentarze pod tymi wpisami. On tu jest wyłącznie ze względu na mnie i Gabriela. Jesli nas zabraknie, on natychmiast zniknie. Moim zdaniem, Orwocolor/Ruhla/Pantryjota to ktoś, kto tu pisze albo na czyjeś zlecenie, albo jest klasycznym psychopatą. No i jest jeszcze coś: to musi byc ktoś o nazwisku bardziej znanym, niż moje, czy Twoje, a już z pewnością na tyle znanym, że administracja Salonu musi go traktować ze szczególną uwagą. Obstawiałbym poziom rozpoznawalności zbliżony do Jerzego Skoczylasa z Krakowa. Jednak nie wykluczam kogos jeszcze wyżej.
    KRZYSZTOF OSIEJUK31.01 20:40

    A cieńszy tak:

    Wiesz, ja go chyba zaskarżę jak napisze coś jeszcze na mnie. Ujawnimy go i będzie ubaw, przy okazji dowiemy się komu Janke musi się podlizywać.
    CORYLLUS31.01 21:14

    Fajne, prawda ?
    Zaskarży mnie, że o nim piszę :))
    A przecież im wyłącznie o to chodzi, żeby o nich pisać. Gdy pubikowałem na salonie cieszące się sporo popularnością notki o pisarzach ( niektóre miały blisko pół tysiąca komentarzy i po kilka tysięcy odsłon) to nikt mnie nie ukrywał, bo biznes się kręcił. Gdy przestałem pisać, po pół roku czy więcej ukryto mój blog, a gdy dalej w ogóle nie pisałem, zlikwidowano go. Czy trzeba lepszego dowodu na to, jak działa salon24.pl ?
    Żałosne miejsce i bardzo się cieszę, że stamtąd odszedłem dobrowolnie, zanim mnie ukryto i wyrzucono.

  13. Pantryjota pisze:

    Masz ci los :))
    No to sprawa się wyjaśniła do imentu i to jak tylko zdążyłem wrócić z kąpieli solankowej, a przed ćwiczeniami na sali gimnastycznej.
    Dzięki.
    Z tym, że to może być blef, bo teraz piszę z komputera, z którego nigdy nie logowałem się na Salonie jako Pantryjota czy Ruhla, bo ja w ogóle w domu nie korzystam z laptopa, używam wyłącznie komputera stacjonarnego.
    Korzystam teraz również z innej karty dostępowej do sieci, którą mam od niedawna i generalnie nie wydaje mi się, żeby w tej sytuacji mógł pokazać się ten sam numer IP.
    No ale niech wypowiedzą się na ten temat fachowcy.

  14. von Kattowitz pisze:

    Porównanie numerów IP w tej sytuacji jest oczywiście blefem. Mimo tego wierzę że zniknięcie jest efektem donodu Osiejuka. To namolny histeryk i jako takiego admini ( taka ich mać ) pozbyli się likwidując konta Pantryjoty i Ducha Azrela.

    P.S. Ponieważ to drugie konto zniknęło błyskawicznie może warto by przytoczyć tutaj zrzut notatki jak sądzę pierwszej i ostaniej.

  15. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Nie byłoby blefem, gdyby sprawdzali logowania się na pocztę wewnętrzną, której zresztą nigdy nie uważałem za „bezpieczną”.
    Może i warto by było, tylko nie wiem czy do komentarzy, czy jako oddzielny wpis.

  16. von Kattowitz pisze:

    Pantryjota,

    Może i warto by było, tylko nie wiem czy do komentarzy, czy jako oddzielny wpis
    ______________________________________________________

    Raczej jako odrębny wpis.

    P.S. Ja zaś zachwalam pana Krzysztofa w swojej skromnej notce:

    Moje pochwały .

  17. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Służę uprzejmie i udaję się na obiad.

  18. Pantryjota pisze:

    A na Salonie pomór – żegnają niejakiego Xipona, z którym kilka razy miałem małe co nieco. Ciekawa jest lista składających kondolencje – cały tamtejszy „kwiat” i sporo chwastów.
    Odpukać, ale u mnie wszyscy póki co jakoś się trzymają.
    Może tutaj jest lepszy klimat ?

Dodaj komentarz