Delirium Tremens, czyli meandry alkoholowego biznesu

Prawie wszyscy wiedzą, że Pantryś jest człowiekiem bez nałogów, jeśli nie liczyć nałogu pisania na forum i może jeszcze jednego małego, choć tak naprawdę, to wcale mały nie jest. No ale przynajmniej w kwestiach alkoholowych, nikotynowych, narkotykowych, hazardowych itp. jest czysty jak łza i choć nie stanowi to dla niego powodu do szczególnej dumy, fakt pozostaje faktem. Pantryś uważa, że ma to w genach, bo u niego to bardzo rodzinne i nie miał wzorców do naśladowania, gdy chodzi o powyższe.

Jeśli chodzi o alkohole, to Pantrysia najbardziej odrzuca koniak, na którego sam zapach robi mu się niedobrze. Wino czasem jakieś w postaci jednego kieliszka zaakceptuje, a stosunkowo najczęściej „raczy się’ piwem w ilości pół szklanki do obiadu, oczywiście nie do każdego, bo nie zawsze pasuje i nie zawsze ma się ochotę. Do napisania tej notki zainspirowały Pantrysia zakupy w jego ulubionym markecie, gdzie w asortymentach piwnych oferta jest coraz bogatsza. A skoro tak, to niektóre firmy najwyraźniej uznały, że przyciągnąć klienta może „oryginalna” nazwa produktu piwnego i oto przykłady z marketowej półki wzięte:

Mogłem wykonać tych fotek sporo więcej, ale sądzę, że załączone obrazki wystarczą, aby wysnuć refleksję o upadku sztuki piwowarskiej, przynajmniej w zakresie nazewnictwa. Nie wiem jak czytelnicy, ale ja jakoś nie mam wcale ochoty próbować jak smakuje piwo „Sztos” albo „Ból zęba” bo na sam widok tych etykiet zęby mnie bolą. Tak więc w moim przypadku producent osiągnął efekt wręcz przeciwny do zapewne zamierzonego, no ale zdaję sobie sprawę z faktu, że dla wielu osób liczy się wyłącznie zawartość opakowania ( w tym wypadku butelki) a nie jej etykieta. Wiem również, że są ludzie, którzy nie tylko nie przywiązują wagi do opakowania ale nawet do „smaku i zapachu” gdyż chodzi im wyłącznie o zawartość procentów. Nie będę się jednak nad nimi pochylał ze współczuciem, tak jak nie ustępowałem miejsca w środkach komunikacji miejskiej nietrzeźwym, gdy jeszcze z tych środków korzystałem.

A ponieważ już od dawna mam komfort podróżowania własnym środkiem, to oczywiście zawsze jestem gotów dmuchnąć w balonik, o ile będzie miał jednorazowy ustnik.  Inna sprawa, że nigdy tego ode mnie nie wymagano, więc nie wiem, jak to się robi. A teraz pomyślę, czy dam radę przespacerować się z psami, bo jeszcze słabuję ciut.

Pantryś

Przy okazji przypominam, że w przypadku braku komentarzy będę przenosił własne notki do forumowego kosza po 48 godzinach od ich opublikowania.

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. ViC-Thor pisze:

    Jesli chodzi o piwo, Polacy to amatorzy…

  2. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Ja nie przymierzając, dajmy na to ja 🙂

  3. Protest-antka pisze:

    Mój syn akurat dziś pochwalił się ,że próbował „Ból zęba” i smakowało mu, a jest amatorem piw regionalnych czy jakichś tam..

  4. McQuriosum pisze:

    najkrócej: piwa o smaku wzorowanym na tradycjach angielskich, belgijskich itd,
    nazwane i opakowane z typowym dla polskiej ściany wschodniej poczuciem humoru.

  5. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Z tym, że ja nie pisałem o smaku.

  6. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    No tak, ściana wschodnia to przecież w gruncie rzeczy ściana płaczu.
    A stany deliryczne muszą być dobrze znane wielu byłym pracownikom polikwidowanych PGR-ów.

  7. McQuriosum pisze:

    Jednakowoż, taka twórczość nazewnicza bardziej pasowała do win marki wino, po ca 3 PLN za 1,5-2L/ 12%, aniżeli do piwa ca 7 PLN za 0,5L i 5-6%woltażu. Niewykluczone, że może świadczyć to o postępie cywilizacyjnym i finansowym rzeczonych rejonów, a może o czymś innym , nie mam pojęcia…
    W każdym razie do mnie ta poetyka nie przemawia, może być też tak, że po prostu się nie znam i zgredziałem do szczętu… 😉

  8. Jose Obando pisze:

    Cześć,
    to jest bardzo wrażliwy temat. Niektórzy ludzie zupełnie nie mogą zrozumieć, że ktoś nie pije, nie pali, nie uzywa narkotyków. I do tego gdy jeszcze zaznaczę, że nigdy tego nie próbowałem to mnie wyśmiewają od jakiś jehowych czy innych dziwolągów.
    Nie jestem przeciwnikiem papierosów czy innych używek ale dla mnie te środki nie istnieją. Jak tu sensownie odpowiedzieć człowiekowi, który lekko się chwiejąc pyta mnie:
    ze mną się nie napijesz?
    Gdy odpowiadam spokojnie bez złośliwości, że nie, zaczyna się przedstawienie.
    Straszne jest być innym wśród paląco-pijąco-używających.
    Pozdrawiam

  9. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Otóż to, właśnie o „poetykę” chodzi, która nie tylko może nie przemawiać, ale wręcz odrzucać. Może pojawi się niebawem piwo „Obleśny Kaczor” i wtedy rozważę opcje nabycia jednej butelki na pamiątkę.

  10. Pantryjota pisze:

    Jose Obando,

    Czy ja wiem, czy zaraz „straszne” ? W młodości bardziej mnie to czasem „dotykało” ale teraz mam to w wykropkowanym prezydencie.

Dodaj komentarz