Dla miłośników zwierząt

Na fali wspomnień postanowiłem przypomnieć starą notkę o zwierzętach i literaturze, gdyż nie samą polityką człowiek żyje, a każdy wie, że Pantryś kocha zwierzęta i że na jego forum jest takich osób więcej, żeby nie powiedzieć, że większość. Tak więc z uśmiechem zachęcam do lektury wpisu kolegi o intrygującym nicku Kultura Głupcze, poświęconym pewnej katolickiej rodzinie i jej psu.

4.11.2014 kultura głupcze

O psie, który żyje na kupie

Kochani,

Jak napisałem w ostatniej notce, już miałem sobie na jakiś czas dać spokój z pisaniem, chyba, że stanie się coś ważnego.

I stało się.

No może nie światło, bo to miało miejsce już jakiś czas temu, ale i tak efekt jest porażający.

Otóż możecie Państwo wierzyć lub nie, ale jednemu blogerowi tak się polepszyło, że przestał żebrać !!

Ten obrzydliwy proceder uprawiał jawnie na swoim blogu, do którego miał nawet „przypięty” na stałe numer konta. Apelami o wpłaty mógłbym zapełnić ze dwie mięsiste notki, ale zacytuję tylko taki króciutki, będący delikatnym napomnieniem dla maruderów:

„Przepraszam, ale mam nieskromne pytanie. Czyżbyście gdzieś zgubili numer tego konta? Jeśli tak, to jest tuż obok. Dziękuję”

Teraz numer zniknął, co być może zamyka jedyny w swoim rodzaju „precedens” w blogosferze, choć oczywiście całkowitej pewności mieć nie można, bo jak wiadomo, łaska wydawcy 14-to letnim autem jeździ, choć angielskim.

Ale ja dziś nie o tym, to tylko zagajanie, bo przecież notka bez zagajenia, to jak golonka bez setki, albo książka bez mydła.

Otóż ów bloger, żyjący skromnie w 5 osób na ledwie 140m2 w czynszowej kamienicy, ma również psa, z którym jak pisze, żyje na kupie. Co prawda brzmi to trochę dwuznacznie, no ale przyjmijmy, że nie chodzi o to, co niektórym mogłoby się wydawać. Życie blogera z żoną, dziećmi i psem, których jeszcze niedawno utrzymywali dobrze ludzie, przekazując co łaska na konto pisarza, znamy wszyscy z bezpośrednich, czasem dramatycznych opowieści bohatera, któremu a to wyłączano ogrzewanie, a to zakręcano gaz, a to wreszcie wezwano do prokuratury do W-wy, jakby nie biorąc pod uwagę, że on nie ma na bilet, a przecież nie może wsiąść do pociągu byle jakiego, o nic nie dbając. Musi dbać choćby o reputację, a nie da się ukryć, że labrador dodaje szyku i teoretycznie można by go nawet zabierać ze sobą do Sejmu, gdyby jakimś cudem się do niego załapać, bo przecież precedens już był.

Oczywiście miłość do zwierząt to piękna cecha, choć niekoniecznie wyłącznie do swoich, prawda ?

Niestety, w przypadku tego akurat osobnika, traktuje on braci mniejszych mocno wybiórczo, o czym zaraz się przekonamy, gdy zacytuję co też wypisywał na temat zwierząt innego blogera. Ów bloger zamieścił kiedyś notkę, w której pożegnał się ze swoją kotką, która akurat wówczas odeszła po 14 latach do kociego nieba. Bloger ów, w przeciwieństwie do tego drugiego, zwierząt ma znacznie więcej, a konkretnie 4 koty i 2 psy, choć powierzchni mieszkaniowej trochę mniej. No ale mniejsza, zobaczymy, co też właściciel labradora napisał niemal dokładnie 2 lata temu o właścicielu zmarłej kotki. Nick blogera o którym mowa wykropkowałem, żeby mu nie robić reklamy:

„Pewnie większość z czytelników tego bloga nie wie, o czym mowa, ale piszący w Salonie24 bloger xxxxxx jest dla mnie ważny z kilku powodów. Przede wszystkim z tego, że on należy do tego rodzaju publicznych osób, których całe postępowanie wskazywałoby na to, że mamy do czynienia albo z jakimś wariatem, albo kimś tak głupim, że na owo wariactwo jednoznacznie wskazującym, a tymczasem okazuje się, że nie; że to nie wariat tylko zwykły, płacący podatki i biorący udział w wyborach obywatel. A to na mnie zawsze robiło wrażenie. (….) I oto wczoraj wszedłem na Salon24 i na głównej stronie znalazłem tekst xxxxxxx informujący o śmierci jakiejś Pusi, czy Brusi. Jakiś czas temu, chcąc się zorientować, kto to taki ten xxxxxxxx, przeprowadziłem na jego blogu pewną kwerendę, i znalazłem tam wpis ze zdjęciem jakiegoś psa wilczura wyżerającego własne wymiociny oraz informację autora, że to jest jego pies, który się właśnie wyrzygał. Ponieważ pomyślałem sobie, że to pewnie zdechł ten pies, zajrzałem do tej notki, no i okazało się, że to nie pies, lecz jeden z jego kotów, których wraz z psami xxxxxxxx ma dziesięć, czy dwadzieścia”

Kiedy więc teraz czytam o labradorze, członku rodziny której stopa wzrosła na tyle, że być może niedługo nie będą musieli już żyć na kupie, a labrador dostanie swój własny pokój, może nawet z balkonem, gdzie będzie mógł robić kupę, albo chociaż sobie rzygnąć od czasu do czasu, to przyznam się Państwu, że powoli zaczynam rozmieć rolę, jaką pełni tutejszy salon w kulturze.

Zresztą o tym też jest w ostatniej notce właściela labradora, zaprzyjaźnionego szczególnie z jego żoną, którą to przyjaźń pisarz-bloger obserwuje każdego dnia, z wyjątkiem tych, gdy musi być na targach książki, albo w prokuraturze. Swoją drogą nie rozumiem, dlaczego nie zabiera wtedy ze sobą psa. Przecież labrador doskonale sprawdza się w roli psa przewodnika. Ważne tylko, żeby nie zapaść go golonką, a to jest całkiem prawdopodobne w sytuacji, gdy rodzinie rośnie stopa.

A na koniec tylko napiszę, że notka ta powstała oczywiście z miłości do zwierząt i z nienawiści do golonki, której nie znoszę, od kiedy pamiętam. Do tego stopnia, że wydaje mi się, że tematu golonki nie powinno poruszać się w kulturalnym towarzystwie. No chyba, że w związku z głodującym labradorem, do którego uśmiechnęło się szczęście.

4.11.2014

K.G.

Ja zaś od siebie dodam jeszcze łyk poezji, żeby było całkiem kulturalnie:

pewien pisarz z gminu, numer miał konta na blogu,

dwudziestosześciocyfrowy, jak każdy numer bankowy

i nagle jak nożem uciął – numer został zniknięty,

pisarz wpadłszy w panikę, chudł i wyglądał jak śnięty.

wszyscy znajomi pisarza łączyli się z nim w wielkiej trwodze,

a każdy tylko myślał, jakby tu pomóc niebodze,

datki szły drogą pocztową, a nawet przez umyślnego,

pisarz był prawie pewien, że dotrwa do dziesiątego.

z okazji miesięcznicy, ksiądz zebrał w kościele na tacy,

a wiktuały i wódkę donieśli miejscowi po pracy,

pisarz trochę odetchnął i zaczął przybierać na wadze,

znów był radosny i twórczy, jak każdy, gdy w brzuchu nie burczy.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Bracia mniejsi, przyroda (4)
  1. Jose Obando pisze:

    Cześć,
    chciałem to jakoś skomentować aby nie urazić „miłośnika” zwierząt. Ale nie da się!
    W związku z tym „Golonką” chciałem Cię poinformować, że raz – dwa razy w miesiącu jem golonkę bo ją bardzo lubię . Tu, gdzie mieszkam, uważa się to za coś podobnego gdybym w Polsce jadł np. głowy kurczaka.
    Takim zbokiem jestem. Ale to tylko do Twojej wiadomości.
    Pozdrawiam

  2. Protest-antka pisze:

    Jose Obando,

    Ja też uwielbiam golonkę, z musztardą koniecznie ale nie jem – z rozsądku, którego wystarcza mi chyba tylko na tyle. Jem za to właśnie płatki owsiane z bakaliami, które podobno są zdrowe. Miłego dnia

  3. Pantryjota pisze:

    Jose Obando,

    To dziki kraj musi być, skoro nie uznają golonki 🙂

  4. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Uważam, że rozsądku wystarcza Ci na nieco więcej 🙂

  5. Jose Obando pisze:

    Protest-antka,

    Cześć,
    płatki owsiane smakują mi najbardziej zalane zimną woda, wstawione do lodówki na kilka godzin a później wypite. Ta mlekowa zawiesina smakuje najlepiej w upalne dni.
    Pozdrawiam

  6. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,

    oby Pantrysiu, oby!

  7. Protest-antka pisze:

    Jose Obando,

    płatki łączą ludzi :)- niuanse zależą od szerokości geograficznej i temperatury , dobrze wiedzieć, spróbuję w upalne dni
    serdeczności

  8. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Muza specjalnie dla Ciebie:

  9. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Płatki, seks i muzyka 🙂

  10. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,

    chociaż sądząc po słowach nie powinnam

  11. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,
    za tę dzięki wielkie – rano posłucham z radością

  12. Kfiatushek pisze:

    Eee tam. Wpłacam co miesiąc na azyl dla zwierząt, to mogę i na pisarzy. Zwłaszcza na apetyczne nazwiska. Golonka tylko z chrzanem i piwem…

  13. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Na pisarzy i blogerów 🙂

  14. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Bo ja popieram literaturę jako całość. Nie wybiórczo. I na dokładkę sama ją popełniam. Horror…

Dodaj komentarz