Don K – Analiza nr 12 – Skończyły się żarty, zaczęły się narty

Dobry wieczór,

Wpadłem tylko na chwilę, żeby zamieścić kolejną analizę Dona i wszystko na to wskazuje, że do końca tygodnia ten cykl zostanie zakończony, co zapewne jednych ucieszy, innych zmartwi, a jeszcze innym będzie to zupełnie obojętne. I chyba nie ma innych opcji.

Szanowni Państwo,

To może trochę odgrzewany kotlet, ale dopiero dzisiaj obejrzałem sobie naszego pierwszego po Kaczyńskim, który z uśmiechem na twarzy zadał pytanie prosto na stoku. Pytanie związane było z kolejną teczkową aferą, która znów wstrząsa naszym umęczonym krajem i tylko nie jestem pewien, czy miało charakter retoryczny, czy niekoniecznie.

Inaczej mówiąc chodzi o to, czy szykowane są już przeszukania domów, domków letniskowych, piwnic i wszelkich miejsc tego typu, w których teoretycznie mogą być przechowywane dokumenty, które powinny być w dyspozycji pana prezesa. Wiele prominentnych osób wyraża oburzenie, że dopiero teraz prokuratura „odważyła” się na akcję, która powinna być już przeprowadzona dawno temu. Choć nie do końca mam wiedzę na temat, czy IPN ma prawo do działań, które powinna z mocy prawa prowadzić prokuratura, to jednak nic nie stoi przecież na przeszkodzie, żeby w niedalekiej przyszłości do połączonych  funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości dodać jeszcze prezesurę IPN. Pan Ziobro sprawdzi się w tej roli równie dobrze jak w dwóch pozostałych i tylko od niego zależeć będzie, w którym z gabinetów będzie wolał przesiadywać nocami, gdy wykuwają się zręby nowej, lepszej Polski.

Jestem pewien, że Sejm taką ustawę uchwali większością głosów i przy okazji doda paragraf, że  w tym wypadku  prawo działa wstecz  i że jest to wola narodu, który ją, tę władzę, wybrał.

Co ciekawe, Jarosław Kaczyński póki co milczy, widocznie czekając, co też takiego pani Kiszczakowa dostarczyła z dobrej woli, lub jak kto woli, co jej publicznie skonfiskowano, zamiast po cichu dogadać się co do ceny, materiały przeselekcjonować, a te, które są po linii partyjnej  upublicznić, na wieczną chwałę obu braci i na pohybel zdrajcom. Dyskusje, które toczą się na ten temat już wszędzie i cały czas jasno pokazują, w jakim miejscu jesteśmy jako kraj i jako naród i nie zawaham się użyć określenia, że jest to głęboka dupa, bez wykropkowywania. Dziś np. usłyszałem ciekawą tezę prof. Zybertowicza, który sugerował, że teczki mogły zostać pani Kiszczakowej podrzucone, bo on  wie od czasów morderstwa Jaroszewiczów, że żaden dygnitarz partyjny nie trzymałby takich dokumentów w domu, żeby nie prowokować podobnych sytuacji, czyli zabicia siebie z rodziną wespół. Jest to o tyle ciekawa sugestia, że idąc tokiem myślenia pan prof. można pomyśleć, że teczki podrzucili zarówno przeciwnicy Wałęsy jak i obecnej władzy, czyli jakaś tajemnicza 3 siła, o której póki co niczego nie wiemy. Dlaczego tak ? Ano dlatego, że to jest asekuracja na wypadek, gdyby okazało się, że materiały dotyczą nie tylko Bolka, no ale to oczywiście spekulacje wyłącznie „intelektualne”, że się tak kolokwialnie wyrażę.

Jak  głoszą niektórzy fani Dobrej Zmiany, „prawda” o Wałęsie może wyzwolić nie tylko jego, ale również nas wszystkich, którzy wówczas odetchniemy z ulgą. Tylko co wtedy z prawdą o Lechu Kaczyńskim, aktywnym uczestniku Okrągłego Stołu ? Czyżby już wówczas był sterowany przez brata ? A jeśli tak, to kto sterował Jarosławem, bo przecież każdy musi być kimś sterowany, niezależnie od pochodzenia społecznego, wykształcenia i ilości posiadanej progenitury, że nie wspomnę o psach.

Ktoś mógłby w tym momencie zapytać, dlaczego mianowicie o psach, a nie np. o kotach, więc odpowiem w dobrej wierze:

Wszyscy pamiętamy pewnie tę scenę  z filmu z udziałem aktora zaprzańca, który miał pretensję do bóg wie kogo, że ten ktoś mu cyt: „srał jakimś psem pod oknem”. No i to jest właśnie wytłumaczenie, dlaczego o psach, a nie o kotach było.

Fakt, że obecnie chyba cała zagranica komentuje histerię, która u nas zapanowała, jako atak nowej władzy na ikonę Solidarności i polskich przemian, tylko rozsierdza dodatkowo prezesa, bo on jest święcie przekonany, że sam jest ikoną, no może trochę wspólnie z bratem, ale bez przesady.

Sądzę, że w najbliższych dniach doczekamy się po pierwsze orędzia pana Dudy, a po drugie homilii pana prezesa i że oba te wystąpienia połączy jedność słów, myśli i w konsekwencji czynów, co jeszcze bardziej umocni nasze położenie w tym miejscu, o którym wspomniałem na początku.

Zasadnicze pytanie, które w związku z powyższym ciśnie się na usta brzmi tak, jak je sformułował już dość dawno temu pan Mejbaum (też profesor) :

Jak – tępiąc dupowatość – ustrzec się ześwinienia i jak – walcząc z wszelkim świństwem, nie zdupieć na okrągło?

Niech każdy sobie odpowie na to pytanie we własnym sumieniu, a potem – w zależności od przemyśleń – może zamieścić komentarz,  ale przypominam, że osobiste wycieczki nie są na tym blogu tolerowane, a mój poprzedni wpis w najmniejszym stopniu nie zmienia mojego podejścia w tej kwestii.

21.02.2016

D.K.

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)

Dodaj komentarz