Don Kwaczyński-Analiza nr 6- O postrzeganiu państwa

Szósta z kolei analiza Dona Kwaczyńskiego nie jest może szczególnie odkrywcza, ale za to ma niezły tytuł i w zasadzie można by ją zamieścić jako nowy wpis również dzisiaj, zmieniając tylko drobne szczegóły. A to – moim zdaniem – świadczy o klasie „felietonisty” i tylko wrodzona skromność każe mi wziąć w cudzysłów to określenie.

O postrzeganiu państwa

Szanowni Państwo, że tak się zwrócę do tutejszej społeczności,

Zgodnie z przewidywaniami większości analityków politycznych, działania nowego nierządu zaczynają skutkować również na postrzeganie Polski jako partnera gospodarczego i ogólnie jako na kraj, którego pozycja na arenie międzynarodowej słabnie. Nie tylko dlatego, że ministrem spraw zagranicznych został ktoś, kto sam o sobie mówi, że nie jest dyplomatą, tylko szefem dyplomatów, co widać, słychać i pewnie nawet czuć, jak się koło gościa stoi w bezpośredniej bliskości. Szkoda, że nie uważa się ten pan za dyplomatę, bo wówczas jak ulał pasowałoby do niego określenie „dyplomatołek”, na ale jak  powiadam, jeden Waszczykowski zimy nie czyni.

Podstawowym problemem Polski jest teraz to, że „szef wszystkich szefów”, żoliborski samozwaniec, pojęcia zielonego nie ma o tym, jak funkcjonuje państwo w szerokim tego słowa rozumieniu. I nawet nie chodzi o takie „pryncypia” jak głoszone brednie, że albo Polska będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale, bo to tylko typowy syndrom zaczadzonego kadzidłem głuptaska, któremu wydaje się, że instytucja kościoła to opoka, która trwać będzie wiecznie.

Chodzi głównie o to, że wizja państwa, która ulęgła się w głowie pana prezesa i którą teraz z głupawym uśmieszkiem na ustach próbuje realizować, to twór chorego umysłu, którego nie zaakceptuje nikt, oprócz tych 20%, które udało mu się omamić i którzy z pewnością nie są żadną „większością”.

Nie zaakceptują tego nie tylko Polacy, ale również inne kraje, z którymi jesteśmy powiązani na wiele różnych sposobów. Im bardziej rządy Kaczyńskiego będą nas oddalać od demokratycznych standardów, tym bardziej będziemy się izolować, a dla formacji rządzącej Polska jawić się będzie jako ta oblężona twierdza, na murach której stoi mały rycerz i broni jej z ewangelią i z zaangażowaną poezją na ustach.

To, że pan prezes nie ma pojęcia jak funkcjonują np. banki, czy inne instytucje o międzynarodowym charakterze, to jedno – gorzej, że nie ma pojęcia również o tym, jak bronić kraju przed możliwym zagrożeniem o charakterze militarnym, czego dowodem jest choćby fakt powołania na stanowisko min. obrony Antoniego Macierewicza, którego miejsce jest raczej tam, gdzie kręcono film o locie nad kukułczym gniazdem.

Warto wiedzieć, że już „podziękowano” mniej więcej połowie oficerów Sztabu Generalnego, którzy spakowali swoje „zabawki” i przeszli w stan spoczynku. Każdy, kto ma choć trochę pojęcia o tym, jak funkcjonuje armia wie, że dla sojuszników w NATO to raczej zły znak, ale za to dla Putina doskonały.  Nasze wraże siły powietrzne  otrzymały na dniach  4 odremontowane MIGI 29, wyposażone w działka nowej generacji, czym nowy rząd się nie chwali, a powinien, bo nie ma to jak sprawne działko na pokładzie rosyjskiego myśliwca, z polską szachownicą na skrzydłach.

A skoro już o lotnictwie mowa:

Zwracam uwagę, że jakoś ucichły głosy domagające się zwrotu „Świętego Tupolewa” za to w kwestiach paliwowych kurs zdaje się został obrany na wschód, co w sytuacji dramatycznego spadku cen rosyjskiej ropy może wydawać się genialnym posunięciem, ale raczej na krótką metę.

Ratingi, ratingami, ale gra na osłabienie własnej waluty to coś, co raczej prędzej niż później „zbulwersuje” większą część społeczeństwa niż tę, która protestowała przeciwko zamachowi na Trybunał Konstytucyjny.

Chamskie odzywki w stosunku do przedstawicieli Unii Europejskiej, która to Unia wpompowała w nas setki miliardów euro, pochodzących  z podatków własnych obywateli, to działania o charakterze brzydkiej prowokacji, która w normalnych okolicznościach powinna wykluczyć osoby w ten sposób się wypowiadające z udziału w kierowaniu państwem.

Sugerowanie, że wprowadza się jakieś „dobre zmiany” to kpina w żywe oczy z inteligencji nawet średnio „zaawansowanych” intelektualnie obywateli, którzy póki co demonstrują „pokojowo” i „tylko” dziesiątkami tysięcy, ale gdy sytuacja zacznie się pogarszać (a jest to raczej nieuchronne), panu Kaczyńskiemu przyjdzie się zmierzyć z poważnym dylematem w kwestii ZOMO, bo przecież nie będzie stał po przeciwnej stronie, niż jego Komendant Główny Policji – niewykąpany i w brudnych butach, ale za to prawdziwie oddany sprawie.

A ktoś w końcu będzie musiał przecież wydać rozkaz rozbicia obywatelskiego kordonu otaczającego np. parlament, albo jakiś Pałac Prezydencki, w którym rezyduje wykonawca woli prawdziwego naczelnika państwa, sterującego nim z pozycji wspomnianego wyżej „capo di tutti capi”.

Podsumowując:

Ponieważ nowe władze cofać się raczej nie zamierzają, Polskę czeka bardzo trudny czas. Nasili się emigracja i kto wie, czy również nasi uchodźcy nie zaczną stanowić problemu dla Europy, bo dla Ameryki raczej nie, skoro o ruchu bezwizowym w tej sytuacji możemy na bardzo długo zapomnieć. Społeczeństwo w swej masie zubożeje i zostanie częściowo „ubezwłasnowolnione”,  a reżimowa telewizja będzie przekonywać „głupi lud”, że powinien zacisnąć zęby i poprzeć partię w jej drodze ku świetlanej przyszłości.

Sądzę, że pan Kaczyński świadomie będzie jątrzył i zaogniał konflikty z Unią, gdyż wydaje mu się, że osłabienie tej organizacji wpływa na wzmocnienie pozycji Polski. Przykład takiej logiki ? Proszę bardzo:

Unia ma ogromny problem z emigrantami, który nas w ogóle nie dotyczy, dzięki kategorycznej i nieugiętej postawie rządu, który to rząd jest zdania, że Polska ma być dla Polaków.

Myślę, że niebawem może być tak:

Pan Duda będzie wygłaszał co drugi dzień orędzia na zmianę z panem Kaczyńskim, a w weekendy upust swojemu słowotokowi będzie dawał pan Ziobro na zmianę z bratem Kurskim, przewodniczącym Radiokomitetu.

Media prywatne zostaną obłożone specjalnym podatkiem „emisyjnym”, którego wysokość będzie zależała od „oglądalności” i „słuchalności” danej stacji – im wyższa, tym oczywiście podatek wyższy.

W tej sytuacji media rządowe nie będą płacić żadnych podatków, bo po pierwsze nikt nie będzie tego słuchał ani oglądał, a po drugie, trudno przecież opodatkowywać „swoich”.

Trudno powiedzieć, czy zima będzie „ich”, a wiosna „nasza” ale Kaczyńskiego też czeka trudny czas, być może najtrudniejszy w jego życiu i kto wie, czy wreszcie nie zasłuży na miano prawdziwego męczennika, o ile tylko da radę przezwyciężyć przyzwyczajenie do wstawania około południa.

Polska domaga się więcej, panie prezesie – czas na poranną gimnastykę, póki co jeszcze dobrowolną, bo potem to będzie tylko godzinny spacer w kółko, obowiązkowy.

16.01.2016 Don Kwaczyński

Don Kwaczyński

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Jose Obando pisze:

    Cześć,
    tym razem poza kilkoma nazwiskami osób, które kurdupel poprzestawiał na szachownicy wszystko jest dalej aktualne.
    Con permiso, wspaniały Pantrysiu, jesteś wspaniałym felietonistą.
    Czytam z wielką przyjemnością Twoje „stare” rzeczy i oczekuję na więcej.
    Pozdrawiam

  2. Pantryjota pisze:

    Ale o które znaczenie „con permiso” chodzi?

    przepraszam
    za pozwoleniem
    z pozwoleniem
    Proszę wybaczyć
    za zgodą
    wybacz mi

    Na wszelki wypadek odpowiem zbiorczo 🙂

    nie ma za co
    proszę bardzo
    wybaczam

  3. Jose Obando pisze:

    Pantryjota,

    Cześć,
    con permiso, używa się na początku wypowiedzi, wtedy gdy rozmówca nie w pełni akceptuje to co zrobimy lub powiemy za chwilę.
    To coś takiego: a teraz powiem /zrobię /to co chcę powiedzieć /zrobić/ a ty się wstrzymaj z komentarzem na ten temat.
    Pozdrawiam

  4. Pantryjota pisze:

    Jose Obando,

    Dobrze wiedzieć, ale chyba nie będę używał określeń w języku, którego nie znam.

  5. Protest-antka pisze:

    Jose Obando,

    Świetne, strasznie mi się ten zwrot podoba, dlaczego w polskiej kulturze nie ma czegoś podobnego, spróbuję wykorzystać tę frazę, tylko kto to zrozumie??? ( i tu uderzam się w czoło)
    Pozdrawiam serdecznie

  6. Kfiatushek pisze:

    Jose Obando,

    Czyli takie hiszpańskie „za przeproszeniem”.

    „Teraz to jest, za przeproszeniem, propagandowa nagonka i próba przykrycia własnej indolencji. Aż dziw bierze, że w tym zamieszaniu nikt nie zaproponował karania pijaków karą śmierci.”

    Cezary Łazarewicz, Wprost, nr 2, 7–12 stycznia 2014, s. 4

    „— Popierał go pan w kontrze do Millera.
    — Nie, chciałem współpracy tych środowisk. Miałem okazję pogadać trochę z Palikotem i nadal uważam, że jest to człowiek dużej erudycji i dużej energii wewnętrznej, tylko wszystko, co robi, jest, za przeproszeniem, jakieś porąbane. Palikot to przypadek, którego mi żal.”

    Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie dla Newsweeka, 20/2015, s. 18.

    Typowe dla gwary warszawskiej częste używanie słowa „przepraszam”.

  7. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Tez żal mi Palikota. Odrzucił moją ofertę współpracy i skończył marnie.

Dodaj komentarz