Dżizas „pierdoła” Kaczyński w Dudzie objawiony

Szanowni,

Zanim zamieszczę kolejne dwa felietony z istniejącego już tylko w moim archiwum lubczasopisma „Bracia Mniejsi”, wkleję dwa cytaty. Najpierw zacytuję samego siebie, z wczoraj:

Swoją drogą Komorowski miał nosa, że nie chciał uczestniczyć w tej farsie.

a następnie pana Komorowskiego z dzisiaj:

Ręka boska mnie chroniła, żeby nie dać się przekonać i iść na tę debatę, bo dla mnie to była sytuacja na żenującym poziomie

https://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,17868138,Bronislaw_Komorowski_w_TOK_FM__Zakowski_zaczyna___Kiepsko.html#BoxNewsLink

Jeśli pominąć kwestię komu dziękować za brak udziału, to wyraźnie widać, że opinię mamy z panem prezydentem podobną, choć w innych kwestiach różni nas bardzo wiele. Ja np. nigdy nie polowałem, nie jestem katolikiem i rzecz jasna nie jadam bobrów, a mimo to będę głosował na Bronisława Komorowskiego, który dziś rano w TOK FM udowodnił,  że jest normalny w tych aspektach, które są istotne dla pełnienia funkcji głowy państwa. We wczorajszej debacie, której fragmentów wysłuchałem a o innych przeczytałem, jedynie Janusz Palikot wyszedł z twarzą, co mnie akurat nie dziwi, bo jak niektórzy wiedzą, kiedyś nawet czynnie go popierałem. Cała występująca tam reszta to plankton, a w przypadku pana Dudy to zwykłe guano, które podczepione zostało do prezesa i oznajmia, że płynie. Trochę szkoda, że nie wykorzystano mnie w tej reklamówce, w której znane osoby oświadczają, że będą głosować za przedłużeniem kadencji, no ale nie jest to największy błąd sztabu, więc nie będę się nad tym rozwodził.

Pokazywano w tv wpis na jakimś portalu społecznościowym, gdzie ktoś (nieanonimowy bynajmniej) oświadczył, że zagłosuje na panią Ogórek, jeśli ta pokaże cycki. Abstrahując od faktu, że cycki nie są najmocniejszą stroną pani kandydatki i od tego, co tą stroną jest, zastanawiam się,  co musiałby pokazać pan Duda, żeby móc skłonić kogokolwiek myślącego samodzielnie do głosowania na siebie.Przemawianie z ambony to tylko wciąż marna imitacja prezesa, który przecież ma już za sobą orację wygłaszaną na murach sanktuarium  w Częstochowie. Jeśli miałbym coś sugerować, to może niech przemówi wspiąwszy się na czubek posągu w Świebodzinie, który jest równie pusty w środku i prawie tak piękny jak kandydat.

Oczywiście udał się Duda Kaczyńskiemu na podobnej zasadzie, jak udanie zastąpił pana Hofmana pan Mastelarek, co jasno pokazuje „potencjal” tego ugrupowania i samego prezesa. Potencjalnie to ciągle te  ok. 25% poparcia dla nowej religii i dla starych chwytów socjotechnicznych, rodem z czasów głębokiej komuny i na szczęście wyżej podskoczyć się nie da, gdyż dupa zawsze znajduje się w jednakowej odległości od podłoża. No chyba, że delikwent się położy i będzie udawał górala, ale wtedy nie ma mowy o skakaniu.

Kiedy tak obserwuję upadek kaczora, zastanawiam się, czy przypadkiem powodem nie jest po prostu i najzwyczajniej w świecie jego wyjątkowa pierdołowatość, jak w tym dowcipie:

Żona mówi do męża: Wiesz co, za co się weźmiesz to wszystko sknocisz… Taka z ciebie pierdoła. Taka z ciebie pierdoła, że jakby zrobili konkurs na największą pierdołę, to zająłbyś drugie miejsce. Dlaczego drugie? – pyta mąż. Bo taka z ciebie pierdoła…

A jeśli tak, to dziś wybrałem dla Państwa dwa felietony na nieco lżejszą nutę:

02.10.2012 14:03 27

Dżizus Maria Kaczyński, czyli dekalog ery smoleńskiej

Niejaka Marysia Peszek nagrała właśnie płytę, która posłużyła mi za inspirację do tytułu notki.

https://muzyka.dziennik.pl/news/artykuly/405555,maria-peszek-o-swym-zalamaniu-nerwowym-i-plycie-jezus-maria-peszek.html

Uważam nawet, że takie zestawienie w tytule jest bardziej uprawnione, niż w przypadku skandalizującej wokalistki.

Skoro Ojciec Dyrektor wezwał Kaczyńskiego do prowadzenia „swego ludu”, to można się spodziewać, że prezes wkrótce odnajdzie w piwnicy willi na Żoliborzu stare, drewniane tablice i jako znany etnograf amator, badacz wymierającej cywilizacji Moherów i lingwista po kądzieli, przetłumaczy ich treść na język wolski i ogłosi na kopcu Kościuszki, przy okazji „badawczej” ekshumacji brata na Wawelu. Treść ujmie w ujmujący sposób w formę dekalogu, aby łatwiej dotarła do jego wyznawców, rozmodlonych i rozanielonych wizją Kaczora Zbawiciela i jego drogi krzyżowej na skróty.

Przecieki ze sfer zbliżonych do rzecznika prasowego PiS, pozwalają już dziś na przedstawienie tego dokumentu, najważniejszego od czasu opublikowania pamiętników Anastazji P.

Nie będziesz miał prezesów cudzych przede mną.

Nie będziesz brał imienia Jarosława, zbawiciela swego, nadaremnie.

Pamiętaj, abyś dzień zamachu święcił.

Czcij brata mego i matkę moją.

Nie zabijaj pisowców

Nie cudzołóż, jako i ja nie cudzołożę

Nie kradnij w Biedronce

Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bratu memu.

Nie pożądaj żony bliźniego naszego

Ani żadnej rzeczy, która nasza jest.

I pomyśleć, że musiało minąć ponad 2 tysiące lat, żeby znów objawił się facet, który leje wodę i zamienia ją w wino… Tuska, ale to przecież nie chodzi o markę, tylko o to, że miarka się przebrała.

Wpis jest krótki, ale ile można o istocie boskości, prawda ?

No dobrze, aż tak krótkiego to nie chciałem, więc wspomogę się poetą, który się rozmarzył, jak nie przymierzając jakiś moher:

Szczęśliwe ludy

Szczęśliwe ludy, gdy im w górze świeci

Wolnej ojczyzny widoma potęga,

Co darząc blaskiem najuboższe dzieci,

W podziemia nędzy i boleści sięga.

Szczęśliwe kraje, gdzie pokoleń praca

Nie idzie w niwecz wśród gromów i burzy,

Lecz gdzie czyn wszelki ojczyznę wzbogaca

I gdzie myśl każda jej tryumfom służy.

Szczęśliwe ludy i szczęśliwe kraje,

Gdzie geniusz wodza, bohatera męstwo

I żywot, który w ofierze oddaje,

Wielkim ideom zapewnia zwycięstwo.

Tam nawet nędzarz, którego w proch zetrze

Zawziętość losu, głowę wznosi śmiało,

Gdyż w pierś wciągając rodzinne powietrze,

Oddycha szczęściem narodu i chwałą.

Tam są szczęśliwi, co w niedoli mogą

Śnić, że ich dzieciom losy się uśmiechną,

I ze spokojem patrzeć w przyszłość błogą,

I o pomyślność oprzeć się powszechną.

A.Asnyk

—————————————————

22.12.2012 16:19

Co łączy prezesa z szympansem, czyli lingwistyka stosowana

Żeby nie myśleć o zbliżającym się końcu świata, obejrzałem sobie wczoraj film o szympansie imieniem NIM.

Ta historia wydarzyła się naprawdę. W 1973 roku prof. Herbert Terrace rozpoczął naukowy eksperyment o nazwie „Projekt Nim”. Naukowiec chciał udowodnić, że szympansy są w stanie komunikować się z ludźmi. Ale wpisane w eksperyment ryzyko zaczęło przerastać wszystkich, którzy w „Projekt Nim” byli zaangażowani. Nim Chimpsky, nazwany tak przekornie na cześć lingwisty Noama Chomskiego, który twierdził, że tylko ludzie są w stanie komunikować się werbalnie, jako malutki szympans był słodki, ale w wieku czterech lat, czyli jako szympansi nastolatek, często już reagował agresywnie. Z kolei postępy w komunikacji człowiek-szympans szły z początku znakomicie, ale z czasem stanęły w miejscu.

https://natemat.pl/17843,testowane-na-zwierzetach-szympans-nim-i-inne-ofiary-nieludzkich-pomyslow

Film był wstrząsający, ale bardzo pouczający i od razu to biedne zwierze skojarzyło mi się z ……
No oczywiście, że z Kaczyńskim !! Każdy przecież wie, że mi się wszystko z Kaczyńskim(i) kojarzy…

Brat wielkiego brata też był przecież wychowany w cieplarnianych warunkach, a potem rzucony na głęboką wodę, którą w dodatku strasznie zamącił, usiłując znaleźć sobie przyjaciół i kąsając po drodze tych, którzy usiłowali go czegoś nauczyć, choćby towarzyskiej ogłady. Jedna z nielicznych różnica to ta, że Nim większą część dorosłego życia spędził w klatce, a prezesa nawet na jeden dzień nikt nie chciał zamknąć, nie licząc aresztu domowego, stosowanego czasem przez mamę. Ale też nic nie wiadomo na temat dzieci Nima i wiadomo, że samotność bardzo mu doskwierała i wywoływała ataki agresji, nawet wobec tych, którzy kiedyś byli dla niego dobrzy. Kiedy po wielu latach odwiedziła  go jego ludzka „mama” i zdecydowała się wejść do klatki, w której samotnie mieszkał, to co prawda ją poznał, ale poturbował  choć nie zabił, a przecież mógł….

To też przypomina jako żywo Jarosława, który wiele razy okazywał siłę, a jednocześnie łaskawość, np. startując w licznych wyborach i nie wygrywając ich.

Nim znał język migowy i potrafił za jego pomocą przekazać pewne informacje swoim opiekunom, a Kaczyński zna różne utwory poetyckie i dzięki temu, w sposób właściwy naczelnym, potrafi porozumieć się z niektórymi ludźmi bardziej wrażliwymi na słowo, śmieszne miny rezerwując na specjalne okazje. Nie słyszałem co prawda, żeby gryzł po twarzy, ale być może obawia się o sztuczną szczękę, która tania nie jest, a bez niej głupio się wygląda jako samiec alfa.

A najbardziej wzruszyła mnie informacja, że Nim uwielbiał koty i to właśnie wtedy zakiełkowała we mnie myśl o napisaniu tej notki, bo to jedyna cecha, która łączy nas trzech.

I jeszcze na koniec chciałbym przeprosić wszystkie szympansy, które poczuły się urażone tym porównaniem, a szczególnie te z gatunku Bonobo, dla których jak wiadomo seks jest treścią życia, czego nie można powiedzieć o bracie swojego brata, który kiedyś powiedział tak:

„Seks, nie twierdzę, że jest nieistotny, natomiast nie jest esencją życia”

Ja bym coś podobnego mógł powiedzieć o blogowaniu, ale to dopiero wtedy, jak zostanę prezydentem.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Eva70 pisze:

    Przeczytałam, jednak – wyczerpana walką z wiatrakami i wzruszona do łez zręcznie dobranym utworem niemodnego dziś poety – swoimi refleksjami może podzielę się dopiero jutro, bo teraz muszę się udać na zasłużony spoczynek, albowiem dość nietypowo wstałam dziś wczesnym rankiem, od czego zdążyłam już odwyknąć na zasłużonej emeryturze, albo na wycugu, jak zwykł mawiać mój śp. Przyjaciel. Pozdrawiam.

  2. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Prawie mi nie przeszkadza, że chyba tylko Ty to czytasz 🙂
    Jak to mawia żyjący wciąż autor „róbmy swoje” :))
    Serdecznie pozdrawiam.
    P.

Dodaj komentarz