Feliks D. vs Czterej Śpiący i Pałac K.

Jak już zapowiadałem, czasem będę wracał do swoich starych felietonów, bo nie ukrywam, że czuję do nich spory sentyment.

Jak niektórzy wiedzą, niebawem ruszy w Warszewie kolejny odcinek metra i w związku z tym siłą rzeczy wraca temat pomnika, znanego pod popularną nazwą 4 Śpiących. Na czas budowy został on przesunięty, co sprowokowało liczne wystąpienia tzw „patriotów”, czyli osób, którym poświęciłem całkiem zgrabny wpis 3 lata temu.

Oto on, bez żadnych zmian, nawet tytuł pozostawiłem ten sam:

Dziś będzie łopatologicznie i nieco patetycznie, ale to dlatego, że ciągle zdumiewa mnie poziom zidiocenia niektórych obywateli mojego kraju.

W czasie pamiętnych, choć nieco już zapomnianych i przebrzmiałych na szczęście „akcji” związanych z próbami uszczęśliwienia warszawiaków monumentem Prezydenta Tysiąclecia, zabierałem głos na tematy „pomnikowe” wielokrotnie, zarówno pisząc własne felietony, jak i komentując wpisy innych blogerów.

A teraz, z okazji demontażu pomnika znanego powszechnie pod nazwą ” Czterech Śpiących ” i komentarzy na ten temat uznałem, że może warto co poniektórym wytłumaczyć, jaka jest różnica między pomnikiem Feliksa Dzierżyńskiego, ojca NKWD, a obeliskiem upamiętniającym anonimowych żołnierzy, których ok. miliona poległo w czasie 2 wojny na terenie naszego kraju. Co prawda jest niewielka szansa na to, aby do mózgu zaślepionego „narodowca” dotarły oczywiste argumenty tłumaczące powody, dla których takim pomnikom należy się szacunek i dla których my, jako naród powinniśmy je chronić, ale trzeba próbować szerzyć kaganek podstawowej wiedzy obywatelskiej.

Dla przypomnienia :

Oficjalna nazwa to Pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni. Ta nieoficjalna wzięła się od stojących przy narożnikach cokołu posągów dwóch polskich i dwóch radzieckich żołnierzy z opuszczonymi głowami.

Generalnie z pomnikami u nas jest marnie. Nieliczne są dziełami sztuki, wiele jest okropnych nawet z czysto estetycznego punktu widzenia. Ale w tym konkretnym wypadku nie chodzi o wartość artystyczną dzieła, tylko o zrozumienie czym generalnie są pomniki „wojenne” . Przeważnie sławią chwałę oręża, wielkich wodzów, często upamiętniają nie tylko zwycięstwa, ale również klęski, co jest chyba naszą lokalną specyfiką, być może związaną z martyrologią, jaka była naszym udziałem jako narodu przez całe stulecia.

Każda wojna ma to do siebie, że ginie w niej oprócz ludności cywilnej wielu zupełnie anonimowych żołnierzy, a 2 Wojna Światowa pochłonęła tych ofiar szczególnie wiele. To, że Rosjanie w drodze na Berlin musieli przejść przez Polskę jest chyba zrozumiałe nawet dla niezbyt rozgarniętego blogera, któremu udało się uzyskać choćby podstawowy „pakiet” edukacyjny, na poziomie dawniejszej, 7 -mio klasowej szkoły podstawowej. Pewnie już nieco trudniej przyjdzie takiemu komuś zrozumieć, że ci żołnierze nie ginęli tutaj dlatego, żeby panowie Kaczyńscy mieli potem możliwość przeciwstawienia się „komunie” siłą swoich niezłomych charakterów. Że nikt się ich nie pytał, czy chcą bić Niemca na terenie Polski, czy może woleliby raczej nie mieć pomnika, ale za to żyć.

Taki ktoś być może musiałby wykonać olbrzymi wysiłek umysłowy żeby pojąć, że o ile usunięcie pomnika rodaka, który u boku wodza rewolucji kładł podwaliny pod imperium sowieckie, hańbiąc kraj z którego pochodził jest w pełni usprawiedliwione, o tyle „walka” z pomnikiem żółnierzy tego imperium, którzy jakby nie patrzeć jednak pokonali wspólnego wroga i których szczątki spoczywają w naszej ziemi, to wielki wstyd i dowód na to, że „edukacja patriotycza” szerzona przez niektóre środowiska przynosi bardzo gorzkie owoce.

Ktoś, kto sugeruje, że ten pomnik powinny zburzyć buldożery jest nie tylko idiotą pozbawionym elementarnej wiedzy, taktu, wyczucia, empatii itp., ale jest również szkodnikiem niczym nie różniącym się od tego, który dewastuje groby dowolnej nacji. Takie głosy to hańba dla Polski tym bardziej, że jesteśmy krajem mocno doświadczonym, jeśli chodzi o ofiary działań wojennych i winniśmy szacunek nie tylko własnym poległym.

Celowo nie cytuję tych skrajnie nieodpowiedzialnych wypowiedzi różnych samozawańczych „patriotów” , wyrosłych z pnia smoleńskiej brzozy, dla których oczywistością jest konieczność wystawienia pomnika „przypadkowo wybranemu” Prezydentowi tylko dlatego, że zginął w katastrofie, a jednocześnie uważają oni, że milion trupów żołnierzy którzy przelali tu swoją krew jest niegodnych takiego upamiętnienia.

Być może oni nie wiedzą, że na tym cokole stoi też dwóch Polskich żołnierzy i że podobnie jak ci „obcy” stoją ze spuszczonymi głowami i że „modelami” byli prawdziwi frontowcy. Więc jak ? Ruskich odciąć palnikiem a naszych zostawić, czy może nasi (przez sam fakt że stoją obok tamtych) to zaprzańcy ?

To dialektyka iście diabelska, albo cholera wie jaka, w każdym razie dla mnie nie do pojęcia, jeśli miałbym się kierować jakimikolwiek „ludzkimi” kryteriami.

W swoim czasie, gdy pracowałem pod koniec lat 70-tych na Pradze, niemal codziennie przechodziłem koło tego pomnika i zupełnie mi on nie przeszkadzał mimo, że w przeciwieństwie do wielu zabierających głos na ten temat, mógłbym mieć wiele „żalu” do armii sowieckiej, choćby z powodów rodzinnych. Ale trzeba być bardzo „porąbanym” wewnętrznie, żeby mieć np. pretensje do pani Prez. W-wy, że nie kazała po prostu wysadzić tego pomnika w powietrze, tylko zadbała, żeby mógł być odpowiednio zabezpieczony, zakonserwowany i przygotowany w przyszłości do postawienia w innym miejscu.

Jeśli nie będziemy okazywać szacunku innym poległym, a nie tylko własnym, nie będziemy mogli się domagać takiego samego szacunku dla naszych zmarłych, których sporo spoczywa poza granicami Polski, w byłym Związku Radzieckim również.

 Więc odwalcie się od 4 Śpiących i od Pałacu Kultury też, bo póki co, to jedyny na dobrą sprawę tak charakterystyczny i kojarzony ze stolicą budynek. A jak patrzę na te powstałe już i powstające „dzieła” wielkich architektów w W -wie, to kłaniam się twórcy Pałacu choć wiem, że to projekt w zasadzie „seryjny” biorąc pod uwagę choćby architekturę moskiewską tamtych lat. Na szczęście ktoś mądry uznał go za zabytek i dzięki temu być może jak już będę czuł, że odchodzę z tego padołu, wjadę sobie jeszcze raz na ostatnie piętro, tak jak kiedyś z dziadkiem, pacholęciem będąc, gdy Pałac lśnił jeszcze nowością. I zobaczę panoramę Warszawy, której mam nadzieję, nie będzie zakłócał żaden zbędny, nowy, wielki pomnik.

Pantryjota

 

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Pantryjota jako...(10)
  1. cyrkulator pisze:

    a co na to Sowiniec? Przecież to jego działka. W pomnikach robi.

    Reagował?

  2. Pantryjota pisze:

    cyrkulator,

    Na szczęście tutaj nie jest zalogowany, ale z tego co pamiętam, nie zgadzał się ze mną :))
    Ciągle przysyła mi jakieś propozycje na stary adres blogowy, więc jak czasem się tam loguję, to po prostu zaznaczam i kasuję bez czytania.
    Mam do niego „filozoficzne” podejście, co pozwala mi na zachowanie względnego spokoju :))

Dodaj komentarz