Godzina W-aneks

Idąc za ciosem postanowiłem od  razu wkleić aneks do poprzedniej notki, gdyż ukazał się on w dzień po tamtym wpisie i stanowi jego wartościowe uzupełnienie, a kto wie, czy „literacko”  a nawet „merytorycznie” nie jest to lepszy tekst. Co prawda na Salonie miał już „tylko” 1400 odsłon i „zaledwie”190 komentarzy, ale i tak nie narzekałem i teraz tym bardziej nie zamierzam, gdyby nikt się nie wpisał. Najwyżej po prostu bezterminowo zawieszę publikowanie wszelkich moich notek, o czym myślę już od jakiegoś czasu i tylko szukam dobrgo pretekstu.

Zwracam jeszcze uwagę na fakt, że „antycypowałem” przypisywanie panom Kaczyńskim w przyszłości zasług dla Powstania i moje czarne przepowiednie się ziściły, bo na apelu poległych imię zimnego Lecha podobno zostało wymienione, łącznie z nazwiskiem, które już dziś hańbi Polskę, jak mało które w jej historii.Być może za sprawą wciąż ciepłego brata dojdzie do jeszcze jednego powstania, w którym podzielony naród zwróci się nie przeciwko okupantowi, tylko przeciwko własnym braciom i siotrom. Obym tym razem nie stał się Bobrzą Pytią, ale rokowania nie są dobre. A póki co z okazji kolejnej rocznicy MON wybiło pamiątkowy medal z panem Misiewiczem, znanym w określonych kręgach jako bohaterski aptekarz, choć bez cenzusu. Ale powstańcom też przecież nikt w papiery nie zaglądał.

 

01.08.2011 12:55

opublikowana w: Publicystyka, SalonowaWataha

Godzina W – aneks

W dniu wczorajszym napisałem notkę o Powstaniu Warszawskim.

Zatytułowałem ją : Godzina W – historia narodowej hańby

Ponieważ nie chce mi się już brać udziału w dyskusji i „dyskusji” ktora tam się rozpętała, postanowiłem napisać aneks do tamtego tekstu licząc na to, że pozwoli on na nieco bardziej „trzeźwe” spojrzenie na istotę sprawy.

Na początku chciałbym zacytować jednak mój krótki dialog z jednym z jej komentatorów :

On pisze :

Chyba uda mi się wyjaśnić powody tak niewspółmiernej reakcji: dałeś niewłaściwy tytuł. Osobiście sformułowałbym go inaczej. Efekt jest taki, ze gromady ludzi którzy czytają TYLKO tytuły dały się niechcący podpuścić. Potem większość przeczytała i resztę, ale już głupio im się wycofać, stąd to, co widać.

Ja odpowiadam:

Właściwy mógłby okazać się za długi, a wiem, że długość nie zawsze przekłada się na doznania…

„Godzina W – historia narodowej hańby i bohaterskiej, bezsensownej ofiary krwi”

Lepiej ? Zawsze mogę zmienić…

Ale postanowiłem zostawić jak jest i już do tego nie wracać……

W tekście, który wzbudził tyle emocji przestawiłem swój pogląd, który w największym skrócie sprowadza się do tego, że uważam decyzję o rozpoczęciu Powstania (i przede wszytkim o jego kontynuowaniu ) za wielki, tragiczny błąd, który określiłem jako decyzję haniebną. Starałem się użyć argumentów które nie są żadnym „zaprzeństwem” bo chyba zwrócenie uwagi na śmierć ponad 200 tys ludzi, w tym większości cywilów, trudno uznać za postawę antypatriotyczną ?

Nie negowałem w nim bohaterstwa żołnierzy, nie wyśmiewałem się z ich postawy, nie napisałam ani jednego zdania, które by w jakikolwiek sposób obrażało pamięć tych wydarzeń. Uczestnicząc w dyskusji na blogu starałem się używać rzeczowych argumentów i tonować emocje, usuwając w miarę możliwości szczególnie drastyczne komentarze. Próbowałem nawet odnieść się do tak „dziwacznych” argumentów jak choćby ten, że jeśli PW by nie wybuchło, Niemcy i tak zrównaliby W-wę z ziemią i wymordowali jej mieszkańców. Starałem się również wytłumaczyć, że jego znaczenie dla losów wojny i powojennego porządku świata było marginalne.

Ale to nie są żadne argumenty dla pewnego typu uczestników debaty publicznej, którzy w swoim zaślepienu posunęli się do nazwania mojego tekstu gównem, do wyrażenia żalu, że moja najbliższa rodzina nie zginęła w Powstaniu (bo wtedy nie pisałbym tego bloga) do określenia mnie epitetami wśród których debil, idiota, enkawudzista należą do łagodniejszych. Pisano, że tekst to komunistyczna agitka i zdrada. Ci, którzy tak go ocenili żyją w dziwnym, jednowartosciowym świecie, który wykreowany został na potrzeby ich ciasnych umysłów i w gruncie rzeczy to właśnie ich poglądy jako żywo przypominają te, które komuniści wpajali latami w głowy swoich zwolenników, a nawet w całe, biedne narody. Dla takich ludzi nie istnieje nic, pozna sloganami o „prawdziwym patriotyźmie” i miejscu w którym należy stać, żeby nie stać tam, gdzie stało Zomo. Kiedyś było mi ich źal, teraz po prostu uważam, że są niegodni nawet współczucia. Dlatego nie będę cytował ani rozwodził się nad ich fekalnymi komentarzami, pozostawiając Państwu do oceny te wywody, choć jak wspomniałem, część usunąłem, bo nie toleruję na moim podwórku chamstwa, wulgaryzmów i debili.

Smutne jest jednak to, że nawet ci blogerzy, którzy sprawiają wrażenie rozsądnych i nie zacietrzewionych doszukują się niekiedy w moim tekście treści, których w ogóle w nim nie było. Oto przykład:

Nie rozumiem, jak można obrażać tych bohaterskich młodych ludzi, dziesięcio-, dwunasto-, czternastoletnich, pozbawionych przez nazistów dzieciństwa, infantylizując sprawę, twierdząc, że to nierozumne dzieci, które nie wiedziały, co czynią

Więc pytam, gdzie ja coś takiego napisałem ??

Autorce tego wpisu zadedykuję może słowa babci mojej żony, której syn zginął w Powstaniu, walcząc w batalionie Miotła. Zapytana kiedyś o te czasy powiedziała tylko jedno zdanie, które jak sądzę, dotyczyło nie tylko jej dziecka:

Posyłali dzieci na śmierć, tego żadna matka do końca życia nie zapomni

I właśnie o tych którzy „posyłali” jest moja poprzednia notka, gdyby ktoś jeszcze tego nadal nie rozumiał.

Jest gruba książka o tych wydarzeniach, którą miała w domu i którą żona po śmierci babci zabrała do nas, więc apeluję ponownie o rozsądek i nie przypisywanie mi obrzydliwych insynuacji, bo wiem o czym piszę i robię to w pełni świadomie. Ponieważ tekst ukazał się na stronie głównej portalu, jeden z blogerów w akcie rozpaczy wielkimi literami oznajmił panu Janke, że w związku z zaistniałą, skandaliczną sytuacją opuszcza Salon i nie będzie już na nim pisał.

Można by to skwitować różnie: histeria, egzaltacja, szantaż, paranoja, chęc zwrócenia uwagi ciemnego ludu i jak się tylko komu podoba. Ja tylko będę z ciekawością obserwował, czy dotrzyma słowa, czy może jednak udobruchany powróci, a jeśli tak to przypomnę mu pewne stare porzekadło o straszeniu i wydalaniu.

Gdybym ja chciał protestować w ten sposób przy każdej okazji gdy administracja „promuje” teksty przy których mój to opowiastka dla dzieci, to nic innego bym nie robił, tylko protestował. Tyle, że mnie niespecjalnie interesują tutejesze układy, koterie, statystyki klikalności, strony główne, jakieś migracje z i do innych portali itp zabawy. Tylko raz w czasie mojej tu obecności napisałem do Admina i kilku blogerów w sprawie zamieszczenia przez pewnego pisarza wybitnie obraźliwej notki o osobie, która właśnie dokonała żywota. Co ciekawe, jeden z nich, obecnie mocno gardłujący i zastanawiający się publicznie co by tu zrobić, żeby wpłynąc na administrację w mojej sprawie, pisał do mnie tak ( w odpowiedzi na sugestię interwencji u administacji ) :

Nie wchodzę w to, stary. Nie dlatego, że (..) nie przegina i nie wypisuje głupot, tylko dlatego, że to nie po mojemu tak „wspierać” administrację przeciwko blogerowi.

Komentarz chyba zbyteczny…….

Szef portalu, wywołany „do tablicy” osobiście pojawił się u kilku blogerów i przekonywał, że umieszczenie mojego tekstu na SG dokonało się bez jego wiedzy i że jego zdaniem ten tekst nie powinien się tam pojawić. Zwróciłem się do pana Janke w komentarzu do tamtej notki i teraz go tutaj wkleję dla osób, które nie miały okazji go przeczytać :

W Salon24 jest miejsce dla róznych punktów widzenia. Natomiast niestosowne było pozostawienie na samej górze takiego tekstu ( to słowa szefa skierowane do jednego z blogerów )

Gdyby pan redaktor był uprzejmy napisać, co rozumie pod określeniem „takiego” byłbym wdzięczny. Pozwoli mi to na przyszłość uniknąć sytuacji, kiedy moje teksty trafiają na SG. Ale ponieważ zdarzyło się chyba to po raz pierwszy ( pewności nie mam bo, nie śledzę w ogóle SG ) to mam nadzieję, że taki błąd nie zostanie więcej popełniony. Ja nawet bym chciał poprosić ( o ile to możliwe ) żeby prewencyjnie wykluczyć na drodze administracyjnej taką możliwość. A przy okazji: tekst ukazał się na SG gdy miał zaledwie kilkanaście komentarzy, więc oskarżenia Pana o promowanie klikalności dla niecnych celów uważam za bezpodstawne. Niektóre moje notki mają bez mała pół tysiąca wpisów, a mimo to nie trafiają w to prestiżowe, jak rozumiem miejsce. Gratuluję czujności, zauważyłem bowiem, że przeprasza już Pan na kilku blogach – to się rozszerza jak jakaś zaraza…Liczę w skrytości ducha, że w wolnej chwili wytłumaczy mi Pan, na czym polega obrazoburczość mojego tekstu, najlepiej odnosząć się do jego konkretnych fragmentów.

Serdecznie pozdrawiam.

Na razie nie doczekałem się odpowiedzi i szczerze mówiąc nie emocjonuję się tym szczególnie, gdyż rozumiem sytuację w której znalazł się pan Janke. NIemniej jednak od dawna zastanawiam się nad tym, czy rzeczywiście w tym wszystkim chodzi o jakąś ideę, czy jak to niektórzy sugerują, o biznes….

Na koniec chciałbym oświadczyć co następuje:

W przeciwieństwie do blogerów traktujących swoje pisanie tutaj jako „być albo nie być” i uważających, że mają swoim pisaniem jakiś wpływ na otaczający świat uważam, że moja rola jest żadna. Ani nie zmienię poglądów tych którzy uważają mnie za zaprzańca, ani nie przekonam „bardziej” tych, którzy mają poglądy podobne do moich. Dlatego dokładnie wiem, kiedy podziękuję Państwu za uwagę i zapewniam, że nie będzie to miało nic wspólnego ani z inwektywami którymi jestem obrzucany, ani z protestami tutejszych Rejtanów, ani nawet z odejściem w niebyt prezesa Jarosława et consortes.

To będzie moja suwerenna decyzja, którą podjąłem już dawno i której będę się trzymał.

Dziękuję za uwagę.

P.S.

Nie ingeruję już w poprzednią notkę co nie znaczy, że nie będę usuwał śmieci.

P.S. 2

Napisałem te tekst nie po to, żeby od nowa zaczynać dyskusję, którą już zakończyłem, tak więc proszę mnie nie prowokować i poraktować go zgodnie z jego tytułem – to jest ANEKS. Natomiast tym, którzy chcieliby mnie uczyć patriotyzmu oświadczam, że miałem już jednego nauczyciela w dzieciństwie i wchłonąłem jego wystarczającą dawkę:

Do 5 -tego roku życia wychowywał mnie dziadek : porucznik broni pancernej, uczestnik Powstania Wielkopolskiego, odznaczony przez Marszałka Piłsudskiego orderem Virtuti Military ( i awansowany na stopień kapitana ) za bohaterskie czyny w wojnie 20 roku. Zaznaczam, że nigdy nie był „zawodowym” wojskowym a mimo to, gdy wybuchła II wojna zgłosił się do armii, traktując to jako swój obywatelski obowiązek. Losy rzuciły go, jak wielu jemu podobnych na Wyspy Brytyjskie, gdzie służył cała wojnę i mimo że miał „intratne” poropozycje pozostania tam, wrócił do kaju i rodziny w 47 roku. Jeśli ktoś nie wie jak byli traktowani wówczas wracający stamtąd oficerowie, to niech sobie poczyta. Ja może tylko dodam, że np mój stryjek „dzięki” takiemu tacie nie miał szans na dostanie się na wyższą uczelnię, mimo tego, że był prymusem w szkole do której uczęszczał. Jednym z bliskich kolegów dziadka był szef łączności wszystkich wojsk będacych pod dowództwem gen. Sikorskiego i tego pana, pułkownika WP też miałem okazję poznać i zdjęcia z Królową Angielską i gen. Sikorskim też oglądałem. Już w Polsce Ludowej awansowano dziadka „honorowo” na stopień majora, właśnie w uznaniu zasług w Powstaniu Wlkp. W czasach komuny nigdy ani on, ani nikt z jego bliższej i dalszej rodziny nigdy nie należał do żadnej partii. Do kościoła też z nim i z babcią chodziłem, obecnie znanego w całej Polsce z powodu księdza, który był tam kapelanem i którego zamorodowała SB. I palmy w tym kościele pochodzące z domu dziadków też stały wiele lat obok ołtarza. Przy okazji – męża rodzonej siostry jego żony (czyli mojej babci) zamordowali Sowieci w Katyniu, a druga siostra żony była sanitariuszką w powstaniu.

A teraz stałem się w oczach niektórych troglodytów ” zaprzańcem ” bo zanegowałem sens i celowość wywołania największej hakatomby jaką mozna sobie wybrazić, czyli rozpętania bitwy i kontynuowania walki w stolicy własnego kraju, w której życie straciło setki tysięcy moich rodaków. Nawet Westerplatte, którego bronili wyłącznie żołnierze ( dorośli ) trwało w beznadziejnym oporze co prawda aż 7 dni, ale ktoś jednak podjął decyzję o kapitulacji, bo widać zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności za podległych mu ludzi. Wiedział, że dać się wyrżnąć do ostatniego żołnierza i potem ewentualnie strzelić sobie w łeb to nie bohaterstwo – to zbrodnia i głupota, czasem wsparta megalomańską myślą o zapisaniu się na kartach historii. A wątpiącym w moją wiedżę historyczną oświadczam, że wiem, że to nie major Sucharski zaatakował Schlezwig-Holstein szarżą ułańską.

A o tradycjach rodzinnych napisałem tylko dlatego, żeby żadna łachudra nie próbowała używać wobec mnie podłych argumentów o moim pochodzeniu i brakach w wychowaniu w duchu patriotycznym. Ja wiem, że potraficie posunąć się daleko i z lubością nurzacie się w morzu waszych chorych wyobrażeń, a niektórzy nawet przybierają nicki kojarzące ich męskość z morzem, zapewne jako infantylne nawiązanie do pewnego starego, dzielnego rybaka. Ale to dla mnie za niskie progi, bo jak powiadam, chamstwa chamstwem zwalczać nie będę, a już na pewno nie w notce, która dotyczy takiego tematu. W przeciwieństwie do takich kolesi jestem dość odporny na prymitywną indoktrynację. Na bardziej subtelną zresztą też, dzięki czemu kontynuuje tradycje rodzinne i do żadnej partii nigdy się nie zapisałem.

Ja wiem, że tylko patrzeć, jak pewne środowiska związane z nieulękłym prezesem, źródłem wiedzy o prawdziwej istocie patriotyzmu, zapewne wkrótce odznaczą ojca Jarosława własnym orderem bohatera Powstania Warszawskiego, również z tytułu zasług brata dla muzealnictwa. Proponuję wyciąć go harcerską finką z kory Smoleńskiej brzozy. Najlepiej wykonać dwa egzemlparze i powiesić na piersi i na plecach, żeby nie musiał się ciągle kręcić w kółko, dumnie go prezentując.

Chętnych do poważnych rozmów o Powstaniu zapraszam do porzedniej notki, ktora żyje swoim życiem, choć już bez mojego czynnego udziału.

r

https://www.eioba.pl/a/1sbk/powstanie-warszawskie-morderstwo-naszych-dzieci-brutalne-zdjecia

nie tylko o matkach i ich dzieciach tam jest….

Ja zacytuję tylko jedną piękną myśl z tego artykułu, w dodatku pięknie wyrażoną , szkoda, że tak nie potrafię :

Dla wielu zaś wywołane Powstania Warszawskiego było karygodną zbrodnią, której dopuścili się ci, którym krew uderzyła do głowy od sztandarów całowania wrząca.

UWAGA !!

Ostrzegam tylko, żeby nie klikać na link do autora artykułu, po prawej stronie, na górze strony, bo mój antywirus ostrzegł, że tam jest trojan i zablokował go. Ale sam artukuł jest „czysty” .

Już ktoś się widać przysłużył, ogarnięty patriotyzmem…

Odsłon: 1337 (w tym z lubczasopism 25) | Tagi: powstańczy obłęd

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Amstern pisze:

    Dla wszystkich ludzi normalnych Powstanie Waszawskie bylo zbrodnia na Warszawiakach. Winnych nie postawiono nawet przed sadem. Nie dano im tez sluzbowego pistoletu z jedna kula, butelki wodki i pol godziny czasu.

    Dzisiaj byl pogrzeb Panny Wodzianny.
    Tak a propos „jak to bylo drzewiej na Salonie24”.

  2. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    Doceniam Twój głos nie nie, czyli na tak. Albo na odwrót.
    Ojej, to smutne, nie tylko dlatego, że kiedyś byłem na czele jakiegoś jej plebiscytu.
    Ile lat miała?
    I czemu tak rzadko wpadasz?

  3. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    A, to też był facet, prawie jak koleżanka Ruhla.
    No ale to już bez znaczenia, szczególnie w kontekście upadku Salonu, z którego odeszli nawet dwaj znani pisarze, co miało się nigdy nie wydarzyć.

  4. Amstern pisze:

    Pantryjota,

    Ano, Panna Wodzianna chlop byl, wszesnie go ta z kosa odwiedzila.
    Dzisial latalem troche po salonowym archiwum, chlop musial dniami i nocami wysiadywac na Salonie24.

    Odejscie Coryllusa i Toyah zaskoczylo mnie calkiem. Ale to nie Panna Wodzianna, ani Krzyzstof Leski, ani Sosenka czy Babilas.

    Od wygranej IV RP Salon24 zszedl na psy. Ale jestem tam dla swoich.

    Tu tak raz mi sie chce, a drugi raz nie. Nie chcialbym nudzic notkami o Germanii Lich-Steinstraß.

  5. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    No to masz tak jak ja, bo mnie też raz się chce, a innym razem wcale.
    Może dlatego zszedł na psy, że „salonowa” opcja póki co wygrywa i

  6. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    No to masz tak jak ja, bo mnie też raz się chce, a innym razem wcale, choć jestem przecież u siebie.
    Może dlatego zszedł na psy, że „salonowa” opcja póki co wygrywa i tamtejsi czynownicy nie mają już o co walczyć?
    Natomiast odejście pisarzy chyba nie najlepiej wpłynęło na ich „biznesy” sądząc po tym, co przeczytałem u Goryllusa.
    Zawsze mówiłem, że Salon utrzymuje ich przy korycie i chyba wyszło na moje.
    Wpadaj w miarę chęci i możliwości, bo zawsze jesteś tutaj mile widziany.
    Pozdrawiam

    Pantryś

  7. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    Inna sprawa, że jesteś mocno promowany przez salonową administrację:

  8. Amstern pisze:

    Ja cie krece… :))
    Dzieki, nie zauwazylem.

    Pewnie mam duzo klikalnosc, bo chodza za mna rozne idioty. Po liczniku nie widac, bo liczy widocznie wylacznie pierwsze klikniecie.

    Cóz, 10 lat ciezkej pracy na moja zla opinie, nie ida na marne. 🙂

  9. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    A może to dlatego, że jesteś tam – jak piszesz – dla swoich, czyli dla Niemców 🙂
    Specjalnie dla Ciebie mapka wioski, w której spotkałem się z państwem Samuelostwem:

  10. Amstern pisze:

    Wyglada to na Ostrowo, nad morzem, Wladyslawowo.
    Nigdy nie bylem.
    Swoja droga poza Ostrava jest pare miejscowosci Ostrau w Saksonii.

    Nad Baltykiem bylem niewiele, raz w Mielnie i raz w Trójmiescie. Ojciec jakis czas pracowal w firmie pod Koszalinem, to na kolonie jezdzilem z firmy na drugi koniec Polski, czyli na Slask, gdzie mieszkalem.
    Panstwa Samuelostwa nie znam.

  11. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    W rzeczy samej, to właśnie tam, gdzie budują współcześnie domy kryte strzechą, choć tylko jeden, ale zawsze to coś:

  12. Pantryjota pisze:

    Zaś państwo Samuelostwo to po prostu Samuela ze swoją drugą połową. Miał być też Vic-Thor, ale deszcz mu przeszkodził.

  13. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    Ja pierwszy raz w życiu byłem nad morzem właśnie w Mielnie i mam z tego pobytu sporo zdjęć, ale nie mogę za bardzo ich pokazać, bo na wszystkich jestem nago.
    Mielno słynie też z piosenkarki Reni Jusis, którą kiedyś też poznałem w przelocie, ale u mnie na podwórku, a nie w Mielnie 🙂

  14. Amstern pisze:

    Pantryjota,

    Nie rozumiem, dlaczego JA nie bylem zaproszony.
    Z Mielna nic nie pamietam, pol wieku temu – plaza byla, chyba bylem tez na wiezy jakiegos interesujacego kosciola.

    W Trójmiescie bylem juz jako dorosly, cwierc wieku temu. Bez plazy, za to zwiedzanie nawet tego miejsca, gdzie polegl Janek Wisniewski.

    Nieciecza wygrala z Legia 1:0. Otwieram szampana.
    Polonia Warszawa przegrala u siebie z Huraganem Morag, paskudne otwarcie sezonu. Odstawiam szampna znowu do lodowki.
    Odra Opole wygrala w Siedlcach z Pogonia… Zyg-zyg-markiefka.

  15. Amstern pisze:

    Pantryjota,

    Gruba ta strzecha. Pewnie z nadmorskich badyli.
    Z mlodosci pamietam, ze kiedy przez zniwa cos lunelo, to wlasciwie w mondeliku ze snopkow czlek uszedl na sucho.

  16. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    Gdybyś częściej tu bywał, to zauważyłbyś notkę Samueli, w której zapraszała każdego, a ponieważ byliśmy blisko, doszło do spotkania w 8 oczu.
    Zaś co do futbolu, to nasza piłka klubowa jest żenująca i dlatego nie chcę tego komentować, ale wcale mnie nie martwią porażki Legii, bo nigdy nie byłem kibicem tej druzyny. Jeśli już, to raczej Górnika w dawnych czasach.
    Co do Mielna, to byłem na tamtejszej plaży jakieś 60 lat temu z babcią i z dziadkiem, ale mało co pamiętam i gdyby nie zdjęcia, to wcale bym o tym nie wiedział.

  17. Amstern pisze:

    Ano, gdybym czesciej zagladal…
    Choc te okolice sa dla mnie poki co nieosiagalne.

    Polska ekstraklasa nie jest zla, widze nazwiska grajkow z calego swiata. Znaczy, sa pieniadze. A dzisiaj pilka nozna to czyste show, kazdy chlop z milionami moze sobie kupic klub i zawodnikow, to tylko kwestia ceny.
    Co juz nie wróci, to polscy gracze wysokiej klasy. Ale w Niemczech jest to samo, Juz nie ma reprezentacji w skladzie samych swoich: Gerd Müller, Beckenbauer, Breitner, Maier.

Dodaj komentarz