Czyli czemu można jeszcze nadać tytuł Anny W.
Tej samej Anny, pod którą prze-suwała się naprężona stal i wałęsa-ła się nienasycona załoga z sali BHP, na salę zaspokojonego hedonizmu w postaci kubkowego języczka z początkowym trawieniem.
Obrazki za chwil kilka.
PS
Zbieram na kwas L-askorbinowy.Zdrówko muszę podnieść, czy jakoś tak.
Imienia suwnicowej
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Tymczasem jeden pomnik ofiary smoleńskiej stoi pod jej własnym domem.
Real z powieszenia.
Znowu p Anna na żelaznych/stalowych torach.
Co jeszcze powinno być im Anny…
Skoro Jan się nie obraził
To pAnna też nie powinna się obrazić
…skoro smakowało i pasowało…
Jasny gwint!
Znowu coś wymyślam i znowu nie dostanę za to jakichkolwiek tantiem!
Tak jak wymyślenie ” miesięcznicy” nic nie dostałem!
Od jakiegokolwiek polskiego medium.
Perfumy Walewska i 'wWódka’ Walentynowicz.
Melex im Wałęsy.
Niektórzy nie wiedzą jak wygląda suwnica, dla przykładu znalazłem swoje stare foto sprzed lat. To właśnie suwnica SSuwnicowej, jeszcze nie jest jej imienia, co uważam za skandalik.
Syn pani Anny załapał się do jakiejś spółki Skarbu Państwa za zasługi mamusi, choć jest nikim.
Chyba, że czegoś nie wiem.
Mówi syn:
Czy Lech Wałęsa jak został prezydentem próbował kontaktować się z pana mamą?
Tak, ale to było też bardzo dziwne, bowiem jak już został prezydentem to ośmielił się zadzwonić do mamy i zaproponował jej stanowisko ministra. Na co mama go wyśmiała mówiąc, że nie jest ani odpowiednio wykształcona, ani nie posiada do takich stanowisk żadnych kompetencji. Jednym słowem zdecydowanie odmówiła. (Sama Anna Walentynowicz w jednym z wywiadów tak opisuje ten incydent: Wałęsa dzwonił do mnie cztery lata temu, dokładnie 25 lipca 1991, proponując stanowisko ministra spraw zagranicznych. Uznałam to za żart, albo próbę skompromitowania mnie).
Co państwo sądzili wtedy o tej niecodziennej przecież propozycji?
Dla nas było jasne, że jest to próba skompromitowania mamy lub nawet mogłaby to być prowokacja. Zastanawialiśmy się w domu, o co chodziło Wałęsie z tą propozycją i doszliśmy do wniosku, że najprawdopodobniej była to próba zamknięcia mamie ust, aby za lukratywne stanowisko przestała się o nim źle wypowiadać, aby już nie przypominało o jego ciemniejszych stronach życiorysu. Tak to wtedy razem z mamą odbieraliśmy.
Zawsze lubiłem Wałęsę za jego poczucie humoru, ale jak widać, niektórzy są go całkowicie pozbawieni.
Walentynowicz rozkawałkowana, więc wybrali całego Waszczykowskiego.
I jeszcze link na ten wywiad:
https://naszeblogi.pl/22963-radio-maryja-wywiad-z-januszem-walentynowiczem
Jedynym miejscem upamiętniającym Annę Walentynowicz jest tablica powieszona przez władze miasta na budynku, w którym mieszkała pana mama. Na tablicy jest widoczny napis: „W tym domu mieszkała Anna Walentynowicz (1929-2010) Wierna Bogu oraz idei suwerennej i silnej Polski. Oddana walce o godne traktowanie robotników. Działaczka oporu antykomunistycznego. Legenda Solidarności. Zginęła tragicznie w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku”.
Zresztą z tą płytą na domu gdzie mama mieszkała także było problemy. Po remoncie elewacji tablica została zdjęta i przez bardzo długi okres nie była zakładana, po prostu nie było wiadomo, co się z nią stało. Nie pomagały liczne pytania rodziny słane do władz miasta, tablicy przez długi czas już po zakończeniu remontu nikt nie wieszał z powrotem. Dopiero ostra interwencja mojego syna, wnuka Anny Piotra spowodowała, że tablica wróciła na swoje miejsce.
Pantryjota,
„Tak, ale to było też bardzo dziwne, bowiem jak już został prezydentem to ośmielił się zadzwonić do mamy i zaproponował jej stanowisko ministra. Na co mama go wyśmiała mówiąc, że nie jest ani odpowiednio wykształcona, ani nie posiada do takich stanowisk żadnych kompetencji. Jednym słowem zdecydowanie odmówiła”
– hahaha, już w to uwierzyłem. Ma poczucie humoru.
ViC-Thor,
„Ośmielił się zazdwonić” – co za bezczelność.
Widać, że synalek krew z krwi, tylko dlaczego wyemigrwał do Niemiec?
Pantryjota,
Kasa.
Ta wcześniejsza jego wypowiedź to taka pomroczność jasna, tak to jest gdy ktoś wychował się w warunkach często walonej goudy i wędzarni.