Szanowni,
Zanim jeszcze zacząłem swoją przygodę z blogowaniem na słynnym salonie, który zajmuje mniej więcej takie miejsce w rankingu popularności krajowych portali, jak najlepsze nasze uniwesytety w rankingu światowym, pisał tam gość o wdzięcznym nicku „Galopujący Major”. Odszedł przed moim debiutem, więc nie miałem okazji poznać go osobiście, czyli w tym wypadku wirtualnie.
Niemniej jednak podobało mi się jego pióro i uważam, że to jeden z bardziej utalentowanych autorów, którzy byli w swoim czasie związani z Salonem.
No i dzisiaj wchodzę ci ja na portal Wyborczej, a tam na głównym miejscu artykuł tegoż Majora i adnotacja, że napisany został właśnie dla nich. Oto link:
Poszperałem trochę i okazuje się, że to nie pierwszy raz:
Jeszcze trochę, a być może napisze o nim pan Michnik, jak kiedyś pan Komorowski wspominał o nieżyjacym już Azraelu, co tylko dowodzi, że Salon był wylęgarnią telentów, a co najmiej ich przechowalnią. Niestety nadal nie mogą się przebić do mainstreamu blogerzy G & G i bardzo cierpią z tego powodu, łapiąc się każdej szansy, żeby zaistnieć :
Jeśli ktoś myśli, że chodzi o ceny książek, to jest w błędzie:
Ja co prawda też się nie przebiłem, ale przynajmniej nie próbuję reklamować się gaciami i butami, że o mydełkach zapachowych nie wspomnę.
Zaś Major raczył był kiedyś kilka razy wspomnieć o Goryllusie i bardziej mi się podobają te felietony, niż jego „analizy” sytuacji politycznej. No bo czyż nie jest to zabawne?
Ale już trudno o trafniejszy osąd kariery Miłosza, gdy się sugeruje, iż zrobił to przez sypialnie Iwaszkiewicza. Choć do dziś nie wiadomo, czy Czesław, za przeproszeniem, pierdolił też króla szwedzkiego, bo za wiersze tego Nobla dostać przecież nie mógł. Przepraszam, że ja tak ciągle o literaturze, ale doprawdy, gdy czytam, iż w przeciwieństwie do miernego Kapuścińskiego, wszyscy tutaj na salonie piszemy i każdy, kto traktuje to poważnie, wie, że nie ma żadnego rzeźbienia w słowie – to nie mogę się z autorem nie zgodzić. O żadnym rzeźbieniu być mowy nie może, chyba że chodzi o rzeźbienie w czymś innym, o nieco innej, powiedzmy, mniej stałej konsystencji.
Więcej tutaj:
https://galopujacymajor.blox.pl/tagi_b/46850/coryllus.html
Nie chce mi się szukać, czy wziął też na warsztat Golonkę, ale jeśli nie, to tym gorzej dla Golonki 🙂
A co się tyczy rzeźbienia, to mnie się wydaje, że nie tyle materiał jest ważny, ile intencje, no ale być może się mylę, bo akurat rzeźbą nigdy się nie parałem.
Pantryjota
Mój ci on
Kula i masowanie wibratora
ViC-Thor,
Jak to często bywa, nie mam pojęcia, jak skomentować Twoje komentarze 🙁
Pantryjota,
Nie trzeba komentować – wystarczy, że ViC-Thor pisze! 🙂
Eva70,
W sumie masz rację 🙂
Niech pisze cokolwiek i niech mu to pomaga w zdrowieniu.
Pantryjota,
Ech…
Podobno na tej fotce jest Galopujący Major.
Z lewej strony widać kule z czarnymi wykończeniami.
W prawej dłoni widać mikrofon, lewa macha wzdłuż niewidzialnego wibratora, niczym pewna pani w filmie „Dzień Świra” , reklamując okolice „wyciągu z fiuta”.
Eva70,
🙂
ViC-Thor,
Kula do statywu – oczywiście, tylko przechylił…
ViC-Thor,
Szczerze mówiąc, zupełnie inaczej wyobrażałem sobie Majora.
Pantryjota,
Pulchna buzia literata z kafejki internetowej.
ViC-Thor,
Pulchna buzia to jest ta 🙂
Pantryjota,
Oponuję, to nie buzia – to ryczy kwik.
To podgardle z oczami sapo! (Aga)
ViC-Thor,
Twierdzisz, że z tej twarzy nie bije intelekt?
Pantryjota,
Bije.
Też na 'i’…
Ale nie kończy się na 'kt’.