Jojizm

Pan Joachim Brudziński (pseudonim „JOJO”), poseł i nauczyciel akademicki, jest jednocześnie tezą i antytezą. Jest syntetyczny. Naturalnie sztuczny.

JOJO stanowi potwierdzenie wielu tez. Był uczniem Zespołu Szkół Morskich prawdopodobnie dlatego, że ma opływowy kształt, który czyni obślizgły obiekt niewidzialnym dla echosondy, co się przydaje także w walce zachrypniętą tubą o demokrację. Źli ludzie opowiadali kiedyś, że uczniem będąc pomagał kolegom z internatu w noszeniu portfeli. Dyrekcja chciała za antykomunistyczną postawę wykluczyć go ze wspólnoty na zbite jojo. Z tego względu JOJO nie cierpi, gdy się mówi o jego młodości. Gdy się czasem mówi o jego młodości, to JOJO cierpi na tzw. syndrom szkół morskich. Jednak czym skorupka za młodu nasiąknie, tym trąci.

Ludziom pokroju JOJA łatwiej jest przychodzić na świat, a gdy już znajdą się na świecie, to z wielką łatwością przemieszczają się w przestrzeni ze względu na korzystny współczynnik aerodynamiczny. Są bowiem gładcy. JOJO stanowi potwierdzenie tezy, że P&S, przemieszczająca się z trudnością partia bytów o słowiańskich, kwadratowych mózgoczaszkach, jest otwarta na środowiska ludzi jojogłowych, wszelako pod warunkiem, że są nimi ludzie z jojami  prawymi większymi niż z jojami lewymi. Mimo gładkości JOJO jest bytem chropowatym, zwłaszcza gdy walczy tubą. Z tego powodu nie jest mu łatwo przemieszczać się w środowisku z natury mu obcym, gdyż obce mu środowisko uważa tego rodzaju chropowaty byt za zbyt gładki.

JOJO stanowi potwierdzenie wielu antytez. JOJOWI wydaje się, że mając tubę rządzi. Tak jednak nie jest. Nie zawsze jest bowiem tak, że rządzi ten, kto najgłośniej krzyczy tubą. JOJOWI wydaje się, że jest człowiekiem na wskroś wolnym. Jest jednak w błędzie, gdyż nawet wtedy, gdy JOJO walczy o wolność waszą i naszą, to JOJO walczy o Prezesa. Prawdopodobnie dlatego, że Prezes jest zarówno Wolnością jak też Waszością i Naszością. JOJO sądzi, że jest kimś, a tymczasem JOJO jest tylko posłem, nauczycielem akademickim i chropowatą tubą. Gdy zabraknie Wolności, Waszości i Naszości, to JOJO będzie nikim. Dzisiaj JOJO ma szczęście, gdyż nie jest nikim. Jest JOJEM dzierżącym tubę pierwszeństwa nad kaczką. Niełatwo jest JOJO postawić do pionu. By to uczynić, trzeba być albo Kolumbem albo Prezesem, co na jedno wychodzi. Stłuczenie JOJA może jednak skutkować wypłynięciem substancji gnilnej.

Ze względu na fakt, że JOJO stanowi jednocześnie potwierdzenie i zaprzeczenie tez i antytez, trzeba uznać, iż JOJO jest syntezą, iż jest pozytywnością i negatywnością sui generis. Jako takie JOJO jest układem zamkniętym niczym (nie przymierzając) jakiś prąd.

Wbrew pojawiającym się tu i ówdzie opiniom, teza ta nie jest bynajmniej dysgruentna, lecz zupełnie odwrotnie.

z wykształcenia i zamiłowania filolog, co według Platona oznacza miłośnika naukowej dyskusji. Wszelako mogę też nienaukowo.

Kategoria: Stosunki międzyludzkie (3)
  1. krawcowa pisze:

    Jojo nie jest nawet destruentem, bo wtedy można byłoby mu przypisać pewne pożyteczne działanie…odżywia się tylko w podobny sposób 😛

  2. Pantryjota pisze:

    Co prawda pisałem już kiedyś o upadku etosu zawodu nauczyciela akademickiego, ale nie przypuszczałem, że piszę też o panu Brudzińskim :((
    Jeśli taki debil uczy, w dodatku na poziomie akademickim, to jest dużo gorzej, niż mogłem przypuszczać.
    Jednak pocieszające jest to, że ktoś taki stoi teraz po prawicy prezesa, a po drugiej prawicy pan Gowin. Z taką załogą Kaczyński może pływać co najwyżej po kałużach na swoim podwórku.
    A co do szkoły morskiej, to miałem kiedyś kumpla w podstawówce, który po ukończeniu liceum aplikował do WSM. Zdał, przyjęli go, ale po roku zrezygnował i przeniósł się na….filologię klasyczną na UW. Wcześniej, bo w podstawówce był mistrzem Polski w Judo i już w 7 klasie miał brodę jak Hemingway, którego książki już wtedy czytał w oryginale.
    Ciekawy typ, chyba napiszę o nim kiedyś notkę. Tym bardziej wypadałoby choćby dlatego, że już od 12 lat nie żyje.

  3. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Wiedzę o tym, że pan profesor Brudziński, człowiek zwany JOJEM, wykłada w akademii, zaczerpnęłam w krynicy złego i dobrego, tzn. w WIKI. Stoi tam napisane, że owoż JOJO jest nauczycielem akademickim jak byk oraz, że zaprzestał pracy nad dysertacją. W WIKI jest też napisane, że Akademia założona przez Platona już jakiś czas temu zaprzestała prowadzić badania dydaktyczne. Musi zatem chodzić o jakąś inną akademię.

    Jeśli zaś chodzi o ludzi, którzy umarli 12 lat temu, to ja, Samuela, nie chciałabym się w tej kwestii wypowiadać od czasu, gdy się dowiedziałam, że iuroposeł Wojciechowski był działaczem opozycji demokratycznej w stanie powojennym. Iuroposeł napisał: „No cóż, z bronią w ręku z reżimem nie walczyłem, ale dostarczałem żywność dla głodujących miast.”

    „Tera je wojna,
    Kto handluje ten żyje.
    Jak sprzedam rąbankę,
    Słoninę, kaszankę,
    To bimbru się też napiję.”

    Dowiadujemy się też tamże o losie „działacza Solidarności ze stanu wojennego i powojennego, który umarł na wieść o aresztowaniu Bujaka. Ten działącz (…) to był mój kuzyn Staś Lasota, a część tej konspiracyjnej działalności odbywała się u mnie w domu.”

    (JANUSZ WOJCIECHOWSKI13.12 21:45 12783667)

    W każdym razie ja, Samuela, wolę nie dowiadywać się o tym, że ktoś został aresztowany, bo szlag może mnie trafić.

  4. Pantryjota pisze:

    Marsz Gwardii Ludowej
    My ze spalonych wsi,
    my z głodujących miast,
    za głód, za krew,
    za lata łez
    już zemsty nadszedł czas!
    Za głód, za krew,
    za lata łez
    już zemsty nadszedł czas!

    Więc zarepetuj broń
    i w serce wroga mierz!
    Dudni nasz krok,
    milionów krok,
    brzmi partyzancki śpiew.
    Dudni nasz krok,
    milionów krok,
    brzmi partyzancki śpiew.

    Gdy padniesz w polu, hen
    drzewa zaszumią w takt.
    O, jak to pięknie
    i jak to prosto
    za wolną Polskę umierać tak.
    O, jak to pięknie
    i jak to prosto
    za wolną Polskę umierać tak.

    Więc naprzód, Gwardio marsz!
    Świat płonie wokół nas
    i zadrży wróg
    i zginie wróg
    z ręki ludowych mas!
    I zadrży wróg
    i zginie wróg
    z ręki ludowych mas!

  5. Filipina pisze:

    JB z wyglądem lowelasa ,mógłby z powodzeniem poprowadzić dyskoteki u remizie strażackiej w Fiuku lub Pcimiu.
    Zastanawiające jest, do jakiego stopnia można się ośmieszyć lub upodlić do osiągnięcia celu i „zabłyśnięcia”
    Kolejny przykład, że wykształcenie nie zawsze chodzi w parze z mądrością.

  6. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    Ale przyznasz, że pieśń Gwardii Ludowej mogłaby spokojnie być hymnem PiS, śpiewanym oczywiście po odśpiewaniu „Żeby Wolska była Wolską”.

  7. Filipina pisze:

    Pantryjota,

    Owszem, mogłaby.
    Ale równie dobrze PiS mogłoby skomponować swój własny hymn.
    Wszak dysponuje „utalentowanymi” członkami

  8. Atom pisze:

    Samuela,

    W każdym razie ja, Samuela, wolę nie dowiadywać się o tym, że ktoś został aresztowany, bo szlag może mnie trafić.
    ————————————

    Byłem aresztowany, za jazdę – to był mandat, okazało się że byłem niewinny.

  9. Samuela pisze:

    Atom,

    Nie mogłeś być aresztowany, albowiem w przypadku tejże czynności funkcjonariusz musi zgodnie z obowiązującym prawem wypowiedzieć formułę:

    Moja zemsta, choć leniwa,

    Nagnała cię w moje sieci;

    Ten radiowóz suka się nazywa,

    Kładę areszt na waszeci.

  10. Atom pisze:

    Samuela,

    Chciałbym trafić na tak wykształconego pana funkcyjnego…

    Serio.

  11. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    cóż, Każda Epoka ma swój własny, nawet alternatywny ZBoWiD. Ważne, że Wojciechowski dostarczając jedzenie do głodujących miast nie znalazł się w sytuacji pewnej babulinki, która lata temu postanowiła zapisać się do ówczesnego ZBoWiD-u. Stanęła więc rzeczona przed Komisją, która na wstępie ustaliła, że i owszem- kobiecina nosiła do lasu jedzenie partyzantom – ale co to był za oddział, nazwa, dowódca itd, nie była w stanie dociec. Zadają więc pytania pomocnicze, dalej nic… Wreszcie jeden z członków komisji pyta babcię, co partyzanci mówili, gdy otrzymywali od niej jedzenie.
    -No, mówili: „danke”.
    -Babciu,ależ nosiliście jedzenie Niemcom!
    -No, niby tak, ale oni byli z DDR…

  12. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    Najpierw zastanów się, kto wydaję zgodę na założenie placówki która ma mieć status szkoły wyższej. Gdy np. takie przykładowe Wądoły Kościelne, odpowiadając na społeczne zapotrzebowanie rynkowe na pracowników humanistycznych z wyższym wykształceniem technicznym w specjalności : magister operator kserokopiarki wielofunkcyjnej,zakłada w swej remizie Wyższy Uniwersytet Techniczno-Filmowy, to ktoś musi wydać na to zgodę. Taki np Rydzyk, znany z ksywy „Ojciec” taką placówkę sobie zafundował i wkrótce własna szkoła nadała mu tytuł doktora. I Ty się potem kardynalnie dziwisz, że ten i ów osobnik, piszący przed swoim nazwiskiem „dr” lub nawet prof. dr hab. to krótko mówiąc zwykły tzw ” tłuk pięściowy ” mimo, iż chełpi się mianem „nauczyciel akademicki”. Więc, nie ślepy miecz, lecz rękę karaj!

  13. Samuela pisze:

    Atom,

    Ja chyba też, tym bardziej, że rzeczywistość bywa zgoła odmienna.

    Kilka lat temu w środku nocy zbudził mnie miły telefon z komisariatu zapraszający mnie na niemiłą rozmowę. Młody człowiek płci męskiej szedł nocą ze zwieszoną głową i pomylił rząd zaparkowanych samochodów z prostą drogą, co każdemu może się przydarzyć. Rozsierdzony skopał pierwszy z nich, w drugim (w moim stareńkim Galancie) chciał rozbić szyberdach, a gdy mu się nie udało raczył wejść kulturalnie do środka przez rozbita uprzednio szybę w drzwiach. Skopał i opluł, co się dało. Następnie opuścił zaciszne przestronne wnętrze i w zamiarze kontynuowania słusznej drogi natrafił na kolejne, trzecie auto. Butem otworzył drzwi i zmęczony usnął.

    Śpiącego ostrożnie z wnętrza auta wyjęli panowie policjanci i bezskutecznie chcieli uciąć sobie z nim pogawędkę. Wskutek jego bardzo biernego oporu panowie żandarmi zabrali młodego człowieka płci męskiej nad pobliskie jezioro. Skąpali go w przerębli i zziębniętemu uratowali życie pałą. Mocno mu życie ratowali.

    O tym dowiedziałam się dopiero następnego dnia od rodziców młodego człowieka płci męskiej, ponieważ panowie policjanci generalnie niechętnie zdradzają tajniki know how, co jest zrozumiałe. Zrozumiałe stało się dla mnie też zachowanie młodego człowieka płci męskiej, który miał istotny powód, by zejść ze słusznej drogi. Zdał bowiem egzamin z anatomii konia. Prawdopodobnie będzie dobrym panem doktorem.

  14. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Sprostowanie dotyczące ojca dyrektora prezesa dra Rydzyka: tytuł doktora nauk humanistycznych został magistrowi Rydzykowi nadany przez Uniwersytet im. Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie. Uczelnia im. Rydzyka nie ma prawa do nadawania stopni naukowych.

  15. McQuriosum pisze:

    W takim razie, to ja jestem niedoinformowany, ale to nie zmienia mojej opinii o wartości pracy doktorskiej „Apostolski wymiar Radia Maryja w świetle założeń ideowych i programowych. Studium z zakresu teologii apostolstwa”, obronionej notabene na uczelni wyznaniowej, kombinacie kształcącym np. magistrów d/s krajów turystyki biblijnej.

    ps
    PREZES JEST TYLKO JEDEN!

  16. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Mam temat habilitacji dla Ojca:

    „Rola ciał kolegialnych w kierowaniu Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej”

  17. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Uniwersytet im. Rydzyka nie ma prawa do nadawania stopni naukowych z bardzo prostego powodu: w tzw. minimum kadrowym nie ma wymaganej liczby samodzielnych pracowników naukowych (dr dr, dr hab.). Wszystkie uczelnie bardzo srodze żądają samookreślenia się swoich pracowników w tymże minimum kadrowym. Sam dr Rydzyk tylko dlatego napisał o sobie dysertację, aby na wszelki wypadek mieć prawo do kierowania uniwersytetem. Panie doktorki i panowie doktorowie mogą zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym pełnić funkcję rektorów w uczelniach wysokich. Logika stanowienia prawa określa bowiem, że uczelnie wyższe są wyższe niż uczelnie wysokie, mimo iż i te i te są generalnie wyższe.

    Ponieważ dr Tadeusz Rydzyk jest wykładowcą Uniwersytetu im. Rydzyka, to jest jednocześnie nauczycielem akademickim podobnie jak mgr Joachim Brudziński.

    Ciekawym zjawiskiem są istniejące w Polsce wyższe szkoły morskie, które kształcą wilków nie wiadomo dla kogo i po co. Istnieje takowa w Gdyni, w Szczecinie oraz w Tczewie.

    Ta ostatnia jest najmorskańsza.

  18. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Twoje wyjaśnienie istoty pojęcia „nauczyciel akademicki” bardzo mnie uspokoiło i nawet ucieszyło, albowiem okazało się, że miałem w rodzinie nauczyciela akademickiego, gdyż wykładał na uniwersytecie, nie mając nawet matury. Być może to jedyny taki przypadek w powojennym szkolnictwie, ale klnę się na grób dziadka w Alei Zasłużonych, że to najprawdziwsza prawda.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Towarzystwo_Uniwersytetu_Robotniczego

    Co ciekawe, nie wykładał żadnego języka, choć znał ich 12, a księgowość, którą też znał. Mógł równie dobrze wykładać teorię spółdzielczości, gdyż był wybitnym znawcą tego zagadnienia, jeszcze sprzed wojny. Szkoda, że chyba nie ma nigdzie katedry masonerii, bo za znajomość tego zagadnienia ścigała go ówczesna ubecja, na co są dowody w IPN. Dziś być może znalazłby robotę u Rydzyka, bo był też niezły religioznawcą. No ale jak powiadam, matury nigdy nie miał czasu zrobić, choć liceum do którego uczęszczała moja mama, w osobie jego pani dyr. proponowało dziadkowi egzamin eksternistyczny, ale akurat wówczas miał inne zajęcia, będąc delegatem na kongres esperantystyczny w Londynie.
    Szkoda, że nie dożył tych ciekawych czasów, w których nam przyszło żyć.

  19. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Kiedy Wy tu sobie pisaliście, ja jednym uchem słuchałem programu Lisa.
    Przyszło tam niejakie Ziobro, które – przepraszam za wulgaryzm – tak pierdoliło, że Celiński patrzył się na to Ziobro z takim politowaniem, że gdybym był tym Ziobrem, to bym się powiesił za ziobro i wisiał na haku jak golonka, albo bym sobie wlazł do wanny Wassermana i podłączył prąd.
    Potem coś mówił Terlikowski, ale wolałem oglądać „Wrogie Niebo” – taki serial o inwazji kosmitów.
    Swoją drogą, to ma cierpliwość pan red. Lis do takich gości. Ja bym nie zdzierżył.
    I tym sposobem kolejny dzień minął i wkrótce godzina duchów.

    Z Bobrem i czuj duch.

  20. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Sprawa prześladowania wolnomularstwa w PRL jest ciekawa, acz mało znana. Zresztą walka z masonerią, zakazy (m.in. w Niemczech i w Polsce) i prześladowania to temat na przynajmniej kilkadziesiąt rozpraw habilitacyjnych. Jeśli zaś idzie o katedrę wolnomularską, to abp. Nycz ma chyba jakąś.

  21. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    Konieczność posiadania szkół ds wilków morskich stosunkowo łatwo uzasadnić: skoro mamy dostęp do morza, to wilki morskie potrzebne są nam dziś absolutnie i bezwarunkowo,choćby tak na wszelki wypadek. Przecież kiedyś, choć byliśmy krajem nie biorącym udziału w wojnach, to tak na wszelki wypadek produkowaliśmy masowo dzielnych szwejów, aby miał się kto bić o pokój, nawet z niżej podpisanego zrobiono w trybie zaocznym dzielnego szweja-oficera. Dzisiaj walczymy gdzie się da, a uczelni, mogących wykształcić porządnego specjalistę od technik kroku defiladowego na gruncie podmokłym, jakby mniej. Jeśli więc przez przypadek wywalczymy dostęp np. do Oceanu Arktycznego, to taki wilk morski będzie jak znalazł, a wiadomo, że lepiej z mądrym znaleźć niż z głupim zgubić, albo jakoś tak podobnie…;-)

    McQ

  22. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    To ja może jeszcze ciekawy link podrzucę, zanim się położę :

    https://wolnomularstwo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=237&Itemid=28

  23. Zbyniek pisze:

    Filipina
    Członków to PiS ma dużo i różnej wielkości nawet ostatnio największego Pan Prezes”zbawiciel” z zazdrości o jego wielkość ze swego otoczenia usunął

  24. Michalki pisze:

    JOJO jest na miarę, albo jak w pis strzelił, w awangardzie pisich rezerw akademickich, jeszcze ćwiczy zajęcia uliczne, ale u Pawłowicz z ogłady akademickiej już lekcji brać nie musi.

  25. Pantryjota pisze:

    Michalki,

    Ostatnie rezerwy kadrowe prezesa :))
    Ciekawe kogo planuje na stanowisko prymasa…

  26. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Uważam, że nie masz racji. Mamy flotę, więc wilki morskie są potrzebne.
    Jeden nawet pisał na Salonie, ale mu się zmarło.
    Gdyby był niewykształcony, to by nie mógł pisać, prawda ?
    A co może robić wilk morski, jak mu łajbę zezłomują ?

  27. Atom pisze:

    McQuriosum,

    PREZES JEST TYLKO JEDEN!”

    I Bóbr!

  28. Atom pisze:

    Samuela,

    Skąpali go w przerębli i zziębniętemu uratowali życie pałą.”

    – Krótko mówiąc – okazali mu miłosierdzie pańskie.

  29. Atom pisze:

    Samuela,

    Ciekawym zjawiskiem są istniejące w Polsce wyższe szkoły morskie, które kształcą wilków nie wiadomo dla kogo i po co. Istnieje takowa w Gdyni, w Szczecinie oraz w Tczewie.

    Ta ostatnia jest najmorskańsza.

    ————————————

    A kiedyś w Toruniu, takie buty, dziś OjRyzyko miałby blisko na wilka…morskiego.

  30. Atom pisze:

    Samuela,

    90 lat temu w Toruniu powołano pierwszą w Polsce Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej. Nie była to jedyna placówka tego typu zlokalizowana od 1920 r. w Toruniu, lecz z pewnością najważniejsza. Od momentu jej powstania liczy się ciągłość istnienia polskiego szkolnictwa wojenno – morskiego, zaś Toruń może szczycić się mianem kolebki nowoczesnej kadry Polskiej Marynarki Wojennej.

    Już wcześniej, tj. 9 lutego 1920 r., powołano tutaj Kadrę Marynarki Wojennej. 21 kwietnia przeniesiono z Modlina Oddział Zapasowy Marynarki i Kancelarię Ewidencyjną. W tym samym roku toruński port przekazano Flotylli Wiślanej. W czasie wojny polsko-bolszewickiej Toruń stał się bazą Pułku Morskiego, a w 1921 r. umieszczono tu radiostację Marynarki Wojennej.

    Lokalizacja tak wielu różnych instytucji Marynarki Wojennej, a szczególnie szkoły oficerskiej, w mieście odległym o ponad 150 km od morza wydaje się zaskakująca. Była jednak dowodem roztropności władz cywilnych i wojskowych ówczesnej Polski i przestaje budzić wątpliwości, jeśli się weźmie pod uwagę, że decyzja o niej podejmowana była w określonych warunkach politycznych. Brano pod uwagę rolę strategiczną, a także znaczenie i możliwości Torunia jako silnego garnizonu wojskowego, siedziby VIII Dowództwa Okręgu Korpusu (ówczesnego pomorskiego okręgu wojskowego) i stolicy województwa pomorskiego.

    Szkolenie oficerskie rozpoczęto w Toruniu powołaniem w 1921 r. Tymczasowych Instruktorskich Kursów dla Oficerów Marynarki Wojennej z siedzibą w budynku przy ul. Fredry 8. 1 października 1922 r. rozpoczęła działalność Oficerska Szkoła Marynarki Wojennej (OSMW), która w 1925 r. przeniosła się do Koszar Racławickich. W 1928 r. uczelnię przemianowano na Szkołę Podchorążych Marynarki Wojennej. Placówka z roku na rok rozwijała się rozszerzając zakres nauczania i liczbę miejsc. Od grudnia 1928 r. ukazywał się wydawany przez Szkołę „Przegląd Morski”, który w 1931 r. został oficjalnym organem Marynarki Wojennej. W 1935 r. w szkole istniały już trzy wydziały: morski (oficerowie nawigacyjno-pokładowi), techniczny (mechanicy) i administracyjny (intendenci). „”

  31. Atom pisze:

    PS

    copy-pasta, czy jakoś tak.

  32. Pantryjota pisze:

    Atom,

    Rzeka płynie przez Toruń ?
    No to w czym problem ?
    Mogli szkolić wilków rzecznych, a potem niechby robili dodatkowy fakultet.

  33. Samuela pisze:

    Atom,

    Hanseatycka tradycja do czegoś w Toruniu zobowiązuje

  34. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Wilk rzeczny?.

    Chyba na barce.

    Sienkiewicz opisywał podobne wilki, ale się potopiły.

  35. Atom pisze:

    Samuela,

    Niech będzie = Hanza to najpiękniejsze stowarzyszenie jakie wymyślił świat.

    i jeszczeUnia Kalmarska.

Dodaj komentarz