40 lat temu zespół Wishbone Ash nagrał piękną pieśń o tym, że dzień sądu nadejdzie. Na koncercie z okazji 40 lecia działalności też to grali i kto wie, czy ten dzień nie jest obecnie bliżej, niż kiedykolwiek. Posłuchajmy więc:
Słowa układają się tak:
In the fire, the king will come.
Thunder rolls, piper and drum.
Evil sons, overrun,
Count their sins – judgment comes.
The checkerboard of nights and days –
Man will die, man be saved.
The sky will fall, the earth will pray,
When judgment comes to claim its day.
See the word of the prophet
On a stone in his hand.
Poison pen revelation,
Or just a sign in the sand?
The checkerboard of nights and days –
Man will die, man be saved.
The sky will fall, the earth will pray,
When judgment comes to claim its day.
See the word of the prophet
On a stone in his hand.
Poison pen revelation,
Or just a sign in the san
W sieci znalazłem takie tłumaczenie, które tutejsi filolodzy być może poddadzą fachowej krytyce, ale mnie się podoba, mimo dyskusyjnej interpunkcji:
Przez ogień, przybędzie król,
Huki piorunów, dudziarz i bęben.
Źli synowie, przybywają,
Przedstawione będą ich grzechy – sąd nadchodzi.
Szachownica nocy i dni –
Człowiek umrze, człowiek będzie ocalony.
Niebo spadnie, ziemia będzie się modlić,
Gdy sąd nadejdzie, by zażądać tego dnia.
Zobacz słowo proroka.
Na kamieniu, w jego dłoni.
Zatrute pióro objawienia,
czy po prostu znak na piasku?
Szachownica nocy i dni –
Człowiek umrze, człowiek będzie ocalony.
Niebo spadnie, ziemia będzie się modlić,
Gdy sąd nadejdzie, by zażądać tego dnia.
Zobacz słowo proroka.
Na kamieniu, w jego dłoni.
Zatrute pióro objawienia,
czy po prostu znak na piasku?
Gdyby ktoś się zastanawiał, w związku z czym napisałem tę notkę, to wyjaśniam, że w związku z Żydami. Trochę też w związku z tym, że wczoraj uczestniczyłem w ostatnim pożegnaniu mojego kumpla, ciut starszego ode mnie, który odszedł był dość niespodziewanie będąc w szpitalu i wszystko wskazuje na to, że z powodu zaniedbania personelu medycznego. Ponieważ żona kolegi jest muzykiem, więc mszę oprócz organów kościelnych ubogaciła wiolonczela i skrzypce (altówka) co nie jest często spotykaną „atrakcją” na takich uroczystościach. Przyszło sporo ludzi – myślę, że około setki i choć tylko niewielka część przyjęła komunię, to i tak było godnie i jak należy, również dlatego, że ksiądz był trzeźwy i gadał do rzeczy, czego nie można powiedzieć o naszym nieszczęsnym premierze, którego ostatnie wystąpienie wywołuje w niektórych obywatelach „tęsknotę” za panią Szydło, co chyba jednoznacznie określa, w jak głębokiej du…e się znaleźliśmy.
Teraz już się pewnie nie wymigamy od tych odszkodowań za mienie pożydowskie i jedyna szansa w reparacjach od Niemiec. Trzeba tylko sprawdzić, czy bilans wyjdzie na zero. Na wypadek zerwania stosunków (hłe, hłe, stosunków) dyplomatycznych przez Izrael, sugeruję w rewanżu zerwać stosunki dyplomatyczne z USA, zanim jeszcze zjawi się u nas ta nowa ambasador:
Pani, która pisze książki o „kobiecej sile” nie może być u nas mile widziana (parasolki), a jeśli jeszcze dodatkowo działa w branży jubilerskiej i nie ma żadnego doświadczenia w dyplomacji, to jasne jest, że jej nominacja to prowokacja i my, jako naród, nie możemy się zgodzić na taką potwarz. Chyba, że w rewanżu wyślemy na ambasadora do USA pana Misiewicza, który mógłby tam przy okazji uzupełnić wykształcenie na którejś z renomowanych uczelni, aby po powrocie z placówki móc ubiegać się o najwyższy urząd w państwie, tym państwie. Oczywiście mam na myśli urząd prezesa, bo Polska potrzebuje młodej krwi nie tylko w ramach Obrony Terytorialnej.
A kiedy już nie będziemy mieli żadnych stosunków dyplomatycznych z nikim, a co za tym idzie, nikt nie będzie miał ich z nami, przyjdzie być może czas na analizę stosunków prezesa z kotami i sprawdzenie, czy jednak nie dzieje im się krzywda, gdy nikt nie widzi. A na koniec jeszcze raz Wishbone Ash, tym razem w piosence, którą dedykuję właśnie panu Kaczyńskiemu:
I didn’t know what day it was that day,
Felt just like falling down on my knees to pray.
Looked at myself, and all that I could say
Was,”I think I see the errors of my way”.
There in the glass there was something caught my eye,
Although I try through my sighing not to cry.
See where I am, and what I try to say,
Just so I’ll look at the errors of my way.
Guess I got no one around to pull me through.
I just need someone to turn to, yes, I do.
Doin’ my best just to change my yesterday,
Then I won’t have no more errors of my way.
Nie pamiętam już, którego dnia,
Poczułem że czas upaść na kolana i zacząć się modlić.
Bo gdy spojrzałem na siebie, i jedyne słowa jakie mogłem rzecz brzmiały:
„Myślę, że wiem jakie błędy popełniłem w przeszłości”
Coś w odbiciu w lustrze wzrok mój przykuło
I naprawdę próbowałem się nie rozpłakać,
Patrząc na to kim jestem i gdzie się znalazłem,
I mając świadomość jakie błędy w przeszłości popełniłem.
Nie mam nikogo kto pchnął by mnie naprzód,
Choć tak bardzo przydałoby mi się wsparcie.
Robię co mogę by naprawić co zniszczyłem,
I by więcej nie powtarzać błędów popełnionych w przeszłości.
A dla wielbicieli innej muzy, wspomniany kościół i chór, który w swoim czasie też nie oparł się gender:
Cześć,
fajny tytuł!
Ja wolę Żydów z ich sprawiedliwością niż sprawiedliwość naszego wymiaru
Pozdrawiam
Jose Obando,
Skoro wróciłeś, to może chciałbyś publikować własne notki?
Status autora na tym forum to swego rodzaju nobilitacja jednak.
🙂
Pantryjota,
byłem ponad 6 miesięcy w Polsce. Już nigdy nie powtórzę tego błędu. Polska mnie nie potrzebuje i jak się okazało ja Jej również.
Byłoby fajnie coś dłuższego napisać od czasu do czasu.
Pozdrawiam
Jose Obando,
Ja jestem w Polsce znacznie dłużej i chyba już nic się nie zmieni pod tym względem. Ale z tego co wiem, to niektórzy z tutaj piszących też nie czują silnego pantryjotyzmu i być może Polska nic już nie będzie z nich miała.
W takim razie przyznaję Ci odpowiedni status i zwróć uwagę proszę, na nieco inny wygląd panelu administracyjnego, jaki będziesz miał do dyspozycji, ale to można łatwo ogarnąć.
Pantryjota,
Dzięki, jakoś ogarnę.
No i coś tam będę pisał.
Pozdrawiam