Karuzela, karuzela (Wysyp Geniuszy)

Któż nie pamięta doskonałej komedii Barei „Poszukiwany, poszukiwana” albo Kariery Nikodema Dyzmy. Wyśmiewamy się z komuny i towarzyszy przywożonych w teczkach w celu osadzenia ich na stanowiskach władców kombinatów, firm czy innych zakładów terenowych. Nic się nie zmieniło. Czytam co rusz o powołaniu w wyniku „konkursu” coraz to nowych prezesów, członkach zarządu czy też innych kierowników gospodarki. I zaczyna mnie cholera brać jak czytam ich krótki zazwyczaj życiorys oraz dokonania. Śmiech na sali. Spec od filologii romańskiej będzie lub jest prezesem Holdingu Węglowego, inny muzykolog lub psychiatra huty. Jeszcze inny specjalista od przemysłu obuwniczego będzie zarządzał ministerstwem. Jak zapytać podległych pracowników z firm zarządzanych przez tych speców to słyszę: „to głąb” na tym co w firmie się robi ma mgliste pojęcie ale jest menażerem i ma władzę równą bizantyjskiemu cesarzowi. Przychodzą do firmy by jak zwykle restrukturyzować (mają wizję) co w efekcie kończy się upadłością lub „planem ratunkowym”. Każdy gdzieś pracuje i może dołożyć od siebie swoje „trzy grosze” na ten temat. To jakaś metoda by większy dyletant miał jak największą władzę. Każdy rząd wprowadza swoich geniuszy, speców od wszystkiego. Całe szczęście że lekarze jeszcze są lekarzami. Ale bywa że i lekarz wykazuje się w zarządzaniu przemysłem, tylko czasami pacjent umiera, a załoga zdycha.

Nic szczególnego

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. McQuriosum pisze:

    Nawet już nie zastanawiam się, który etap aktualnie przerabiamy:

    – Po nas choćby potop!
    – My chcemy jak najlepiej, tylko nikt nas nie rozumie,
    – Na pozytywne efekty zmian trzeba poczekać,
    – Nasi wrogowie potrafią tylko narzekać i sypać piasek w tryby,
    itd, itp.

  2. Quartz pisze:

    McQuriosum,

    Można przykładami sypać jak z rękawa.
    Kierowniczyna transportu z jakieś firemki z południa województwa zostaje dyrektorem naczelnym dużego przedsiębiorstwa z dwutysięczną załogą. W tejże samej firmie przedszkolanka zostaje szefem bezpieczeństwa i ochrony (firma jest wrażliwa na ataki) – aktualnie panuje chaos i „transportowiec” ją wszelkimi sposobami chroni (rodzina to brzmi dumnie) Inna niewiasta archiwistka w śmiesznej firemce zostaje szefową kadr a zasłużyła się lansowaniem Burego i innych wyklętych. Gość co wydawał gacie sporowcom klubowym zostaje głównym szefem od produkcji, a skoro jest technicznym dyletantem dostaje na swojego zastępcę byłego głównego inżyniera. To przestaje być już śmieszne.

  3. Kfiatushek pisze:

    A Lenin postulował sprzątaczki… Kobiety na traktory? Eeee, to już było.

Dodaj komentarz