Skoro wczoraj było o muzyce przez duże M, to dziś wypada zająć się ponownie wielką polityką, polityką na literę K. Jak wiemy, na skutek działań różnych wrogich sił Warszawa nie doczekała się jeszcze pomnika wielkiego Polaka poległego w Smoleńsku, a Kraków odebrał warszawiakom możliwość obcowania z jego szczątkami doczesnymi, co i tak wydaje się skromnym rewanżem za pozbawienie tego miasta praw stołecznych.
Tak więc chcąc nie chcąc, ci, którzy się z Lechem Kaczyńskim kolegowali, w celu oddania hołdu i wsparcia kampanii wyborczej jego wyznawców muszą udawać się w miejsca mniej znane (a już upstrzone obeliskami), do jakich z punktu siedzenia Gruzina z pewnością można zaliczyć Radom.
No i pojawił się tam były prezydent Gruzji, który dał wyraz uwielbienia m.innymi tymi słowy:
„(..) Ściemniało się. Gdy zbliżyliśmy się do rosyjskich okupantów, oni zaczęli strzelać. Wszyscy wtedy się pogubili, wiele osób padło na ziemię przerażonych, ale Lech Kaczyński jako jedyny stał dumny i wyprostowany, gdy kule latały wokół. Miał na twarzy wyraz godności i odwagi – mówił Saakaszwili.”
Więcej tutaj:
Kiedy czyta się komentarze pod tą wiadomością, to felietoniście ręce opadają poniżej klawiatury. Dlaczego ? Ano dlatego, że co by nie napisał, to może to być uznane za plagiat.
O człowieku co się kulom nie kłaniał – jest.
O wzroście, który pozwalał prezydentowi stać, gdy inni musieli się położyć – też już ktoś na to wpadł.
O kompletnej nieodpowiedzialności i działaniach powodujących zagrożenie życia własnego i innych osób – oczywiście też wspomniano.
Ktoś nawet zasugerował, że powinien powstać poemat poetycki o naszym narodowym bohaterze. A skoro tak, to nieśmiało przypomnę, że kiedyś popełniłem może nie poemat, ale krótki utwór poetycki na cześć, który teraz pozwolę sobie zacytować:
Panie Prezydencie, smoleński bohaterze
poległeś na obczyźnie, w całkiem dobrej wierze
dzięki Tobie Lechu, dzisiaj nowa wiara
wzmaga nasze siły i silnie nas jara
wykopiemy wszystkich i wszystkich sprawdzimy
nie będzie nam Putin podkładał wciąż miny
ani ciał nam zamieniał, wespół z chamem Tuskiem
który sam już nie wie, czy Niemcem jest, czy Ruskiem
bezczelnie nas mami, ogłupia i zwodzi,
a jego ludzie mordują nas w Łodzi
ale przyjdzie pora na tego potwora
kiedy nasz zbawiciel strzeli głośno z wora
przy okazji tupnie i złowieszczo mlaśnie
a następnie przez radio bardzo głośno wrzaśnie
na wszystkich zaprzańców i tych bez napletka
oraz na cyklistów i kolegów Fredka.
tym prostym sposobem Polska się odrodzi
a kto nam nie wierzy, to sam sobie szkodzi.
Teraz, po kilku latach, wyraźnie odczuwamy brak Lecha, który to brak spowodował rozzuchwalenie się Putina i co gorsza, nieco podreperował notowania Tuska. Gdyby zamordowany żył, z pewnością nie pozwoliłby ani na jedno, ani tym bardziej na drugie, wypełniając zadania wyznaczone mu przez brata i naród. Gasiłby konflikty międzynarodowe w zarodku, oraz dbał o to, żeby żaden zarodek nie został zmarnowany. Woziłby ze sobą własne krzesło na wszystkie konferencje międzynarodowe i zadbałby, żeby z ulic naszych miast zniknęło dziadostwo. Jego doping sprawiłby, że nasi futboliści jednak pojechaliby na Mistrzostwa Świata, a budowa Świątyni Opatrzności Bożej już dawno zostałaby ukończona choćby dlatego, żeby mógł tam sobie zaklepać miejsce w krypcie wielkich Polaków. Bo nie sądzę, żeby nawet tak wielki człowiek sądził, że ktoś zaproponuje jego pochówek na Wawelu.
Tak czy owak żal ściska gardło, a innym może ściskać coś innego, w zależności od preferencji.
Ja zaś udaję się zaraz do urzędu, w celu załatwienie zaproszenia dla kolegi z Kijowa. Nie znam niestety żadnego Gruzina, bo gdybym znał, to pewnie też bym zaprosił. Kobietę zresztą też, a może nawet tym bardziej, bo preferuję ciemnowłose.
Pantryjota
Cze!
Ja bym tak z tym poematem nie żartował nadmiernie bo mogą patrioto-wzdęci wziąć go serio. Jako przykład podam niespotykaną karię , nie planowaną przez autorów, hitu wczesnych lat 70-tych „Córka grabarza”. Miał to być pastisz jarmarcznych kawałków produkowanych przez niejakiego Laskowskiego. Złapało jak 100 diabłów, cała Polska jarmarczna kupowała tzw. pocztówki dźwiękowe z w/w hitem. W każdej tancbudzie to grali…..
Być może wszystko jeszcze przed nami i mikro-poemacik pana autorstwa odśpiewa jaka „Kapela spod Baryczy” tatkowi R.
von Kattowitz,
Może podrzucę tekst jakiejś kapeli, niech śpiewają.
Dziś można śpiewać praktycznie wszystko.
Ballada podwórkowa w wykonaniu wiecznego opozycjonisty 🙂
pozdr.
z0sia,
To ja mam w rewanżu pieśń wiecznego jajcarza, też na czasie, choć nie nowa:
I cały tekst, bo na nagraniu jest tylko fragment:
ref. Ona jest pedałem,
właśnie się dowiedziałem,
że duszą i ciałem
ona jest pedałem.
Jej matka na wizji
jest dzielna jak mężczyzna,
a ojciec rzekł przy wszystkich,
że przestał się jej wstydzić
i nie da córki skrzywdzić.
Brat nie jest wprowadzony,
nie wie o czym mówimy.
Przyjechał tu bez żony,
jest już sporo spóźniony.
Może wyjść w każdej chwili.
ref. Ona jest pedałem,
właśnie się dowiedziałem,
że duszą i ciałem
ona jest pedałem.
Można całować ją w rękę,
można jeść jej widelcem,
a potem w łazience
wytrzeć ręce w ściereczkę.
Nie mówic o tym więcej.
Ona jest pedałem,
a może się przesłyszałem,
bo za daleko stałem,
a potem pojechałem.