Na blogu ( wiadomo gdzie ) pisarza gminnego z podwarszawskiej gminy ukazała się dzisiaj jak zwykle zwyczajowa porcja utyskiwań i jadu. Dzisiejsza erupcja zakończyła się nietypowo bo w miejscu ogłoszeń o punktach sprzedaży arcydzieł mistrza przeczytaliśmy taki oto fragment:
” …. O mały włos nie zapomniałem o jednej ważnej rzeczy. Oto 11 czerwca w Zebrzydowicach odbędzie się uroczystość rocznicowa poświęcona sprowadzeniu relikwii św. Andrzeja Boboli do Polski. godz. 18.00 – Msza św. – Kościół pw. Wniebowzięcia NMP, godz. 19.00 – uroczystość złożenia kwiatów na peronie stacji kolejowej, warta honorowa, przemówienia (ks.proboszcz Marian Brańko, Przemysław Miśkiewicz przewodniczący Stowarzyszenia Pokolenie)…..”
Prawdziwie mocne wrażenie robi to żłożenie kwiatów na peronie w obliczu warty honorowej i przemówień.
Dla niezorientowanych – owe relikwie sprowadzono do Polski w 1938, jak należy się domyślać przez, naonczas stację graniczną, Zebrzydowice. Z Katowic do Zebrzydowic jak kamieniem rzucił – mam nadzieję że znany niewąski pisarz się wybierze – rozrywka w sam raz dla niego.
Ciekawe, czy zostanie zaproszona licealistka Marysia, która też przy okazji mogłaby dostać jakiś bukiet za zasługi na polu krzewienia i obnażania.
W czasie jednej z wypraw misyjnych po wioskach w pobliżu Pińska, w środę 16 maja 1657, o. Andrzej Bobola dowiedział się o grożącym mu niebezpieczeństwie ze strony prawosławnych Kozaków. Wsiadł na pożyczony wóz, którym powoził Jan Domanowski. Szukali bezpiecznego miejsca. Kozacy dopadli uciekających w pobliżu folwarku Predyła. Domanowskiemu udało się umknąć, dzięki czemu zachowało się dla historii świadectwo o okolicznościach schwytania Boboli.
Znienawidzonego jezuitę obnażono i skatowano nahajkami. Potem dostał w twarz tak silnie, że wybito mu zęby. Następnie skrępowano mu ręce powrozem i przywiązano do pary koni, które popędzono w kierunku Janowa. W czasie 40 kilometrowego biegu pomiędzy końmi popędzano go batogami, cięto szablą w lewe ramię oraz kłuto lancą, po której pozostały głębokie rany. Dalsza część męczeństwa dokonała się na rynku w Janowie Poleskim. Stała tam miejska rzeźnia. Wprowadzono do niej o. Andrzeja Bobolę. Z gałązek dębowych upleciono wieniec i wciśnięto mu na głowę, następnie rzucono na stół i ogniem przypalano ciało, wbijano drzazgi pod paznokcie, zdzierano skórę z rąk, piersi, palców i głowy, odcięto palec wskazujący od lewej dłoni i końce dwóch innych palców, wydłubano prawe oko, świeże rany posypano plewami, odcięto nos i wargi. Cały czas pijani krwią kozacy domagali się, żeby wyrzekł się katolickiej wiary. Uparcie powtarzał „jestem księdzem katolickim”. Nie mogli znieść tego wyznania. Wyrwali język wycinając w karku otwór. Wreszcie powieszono go za nogi. Po dwóch godzinach żywego jeszcze odcięto ze sznura. Dwukrotne cięcie szablą w szyje zakończyło męczarnię Boboli.Uff..
Ukrzyżowanie to pestka,wobec tych cierpień .
z0sia,
Mam niemiłe wrażenie że nie dotarłem z intencją mojego wpisu do z0si – postać i przygody zakonnika sprzed wieków nie były obiektem mojego zainteresowania. Rozśmieszyło mnie typowe dla gminnych nadgorliwców religijnych organizowanie „obchodów” czegokolwiek, z pompą i zadęciem. Składanie kwiatów w asyście warty honorowej tylko dlatego że prawie 80 lat temu przez peron w Zebrzydowicach przejechał pociąg z tzw. relikwiami. Pewnie wtedy też w sposób typowy, czyli egzaltowany, dla tamtej epoki było zadęcie proboszcz i orkiestra strażacka. Cóż, nie zostałem zrozumiany przez kobietę, ale u mnie to norma :))))
Pantryjota,
Jeśli nie to jest to poważny faux pas – licealistka Marysia rośnie do rozmiarów Joanny d’Arc walki o polskość albo i większych.
von Kattowitz,
Trzeba być wyrozumiałym dla Zosi :))
Ona nie wszystko rozumie, ale jest sympatyczna i ma chyba dobre intencje.
von Kattowitz,
Jeśli jeździ konno, to ma wszelkie dane aby zostać ikoną.
Pantryjota,
„.. Ona nie wszystko rozumie, ale jest sympatyczna i ma chyba dobre intencje…”
Cóż…. widać każde blogowisko musi mieć swoją Ekwidystantę. Skoro zaś tak to kapelusze z głów przed dobrymi intencjami sympatycznej z0si..:)))))))))
von Kattowitz,
Myślę, że to porównanie obraża Zosię.
Ona nie rozumie, ale w zupełnie inny sposób :))
Pantryjota,
Przepraszam panią z0fię. Nie było moją intencją użyć do opisu z0sinego sposobu niezrozumienia tak topornego odnośnika. Samo wyszło. Może sugerowałem się płcią blogerki, niejako przez indukcję ?
Kwiaty na peronie , to wg mnie lokalny incydent.
Zainteresował mnie o.Bobola ,stąd wpis popełniłam.
Składam samokrytykę i wyrazy ubolewania itd.itepe.
pozdr.
Sorry! bardzo!
Jeszcze tylko stosowana pieśń.
z0sia,
No bardzo ładnie. Tak a’capella jest trudno, a ona daje radę i słychać, że dużo ćwiczy.
Gdyby tylko śpiewała, nic bym do niej nie miał.