Tak się jakoś składa, że co jakiś czas w debacie publicznej pojawiają się tematy, które w swoim czasie obszernie komentowałem wiadomo gdzie, o czym zresztą już tutaj pisałem:
https://pantryjota.pl/w-poszukiwaniu-kolezanki-p-o-trafilem-na-apel-pani-b-j/
Gdyby ktoś nie kojarzył tej pani, to sama pisze o sobie tak:
O mnie
Z wykształcenia jestem germanistką, z zawodu – dziennikarką. Od 2013 r. jestem prezesem spółki Salon24.pl S.A. Na co dzień zarządzam też portalem Salon24.pl.
Wcześniej byłam reporterką Polskiej Agencji Prasowej, wydawcą i redaktor naczelną lokalnego tygodnika powiatu piaseczyńskiego „Gazeta Południa”, zajmowałam się redakcją strony internetowej tvn24.pl.
W 2006 r. wspólnie z mężem założyłam Salon24.pl.
W 2014 r. w ramach działalności społecznej stworzyłam internetową bazę powstańczej służby zdrowia Szpitale Polowe 1944.
W 2016 r. ukończyłam 4-letnie studia doktoranckie na Uniwersytecie Warszawskim.
Jeśli katotaliban spróbuje podnieść rękę na Pałac, to zdrowa część narodu odrąbie mu tę rękę przy samej du..e, a protesty ekologów w kwesti działań w Puszczy Białowskiej w porównaniu z akcjami w obronie Pałacu wydadzą się czymś na kształt niewinnego pikniku i zobaczy je cały świat, bo to jednak jest centrum stolicy dużego, europejskiego kraju.
Nie piszę tego dlatego, że w swoim czasie spędziłem z niejakim Owanutą całą, długą noc w tym fascynującym gmachu, ani też dlatego, że sikałam tam pisuar w pisuar z E.Burdonem, czy dajmy na to dlatego, że jako dziecko fascynowałem się eksponatami w Muzeum Techniki, albo z wypiekami na buzi oglądałem na dużym ekranie przygody Winnetou i jego białego brata.
Piszę o tym dlatego, że burzenie pomników historii to barbarzyństwo, a w tym wypadku tym większe, że jak do tej pory nie udało się postawić w Warszawie niczego, co przewyższyłoby atrakcyjnością i klasą Pałac, czego najlepszym dowodem są te potworki, które wyrosły obok niego.
Argumenty, że to był prezent od ciemiężcy i jako taki powinien być zlikwidowany dość łatwo odeprzeć choćby w ten sposób, że rodzice pana prezesa też dostali willę w podarunku od władzy ludowej, czyli komunistów jak najbardziej i jakoś nikt nie planuje jej zburzenia. No i oczywiście każdy wie, że w W-wie jest o wiele więcej tego typu „pamiątek” ale jakoś nie powodują one tak silnego, patriotycznego wzburzenia niektórych suwerenów.
Ciekaw jestem, czy gdyby Rosjanie podarowali nam metro zamiast Pałacu (bo takie propozycje też były) to czy na fali wstawania z kolan metro też zostałoby zniszczone, np. przez zatopienie, najlepiej z całym gorszym sortem, zagnanym do tuneli przy pomocy wojsk obrony terytorialnej.
Mam nadzieję, że odgrzewanie po raz kolejny tych absurdalnych pomysłów wkurwi kolejną grupę obywateli, to tej pory pasywną i przyczyni się do upadku kaczych rządów i że będzie to upadek bolesny. Chętnie zobaczyłbym prezesa skaczącego z ostatniego piętra Pałacu z jakimś patriotycznym okrzykiem na ustach, a jeszcze chętniej obejrzałbym jego upadek na trotuar, bo nawet nadzbawiciel podlega prawu ciążenia, choć na szczęście nie udało mu się być sprawcą żadnej ciąży, za co z pewnością możemy dziękować Bobru Najwyższemu i naszej znajomej Danusi, choć niewiele brakowało.
A Pałac przetrwa jako symbol Warszawy do końca, choć nikt nie wie, kiedy ten koniec nastapi. Powyższe dotyczy również portalu pantryjota.pl., który też powoli staje się symbolem i ikoną.
Pantryjota
P.S: małe sprostowanie: notka miała na Salonie 1842 odsłony i 250 komentarzy tylko :))
Pałac jest brzydki, mimo – lub może właśnie dlatego-, że jest kulturalny i naukowy, aczkolwiek nauka z pewnością jest elementem kultury, zaś z kultury niekoniecznie wypływają jakiekolwiek nauki.
Podobno Związek bohaterskich Republik Radzieckich pałac poświęcony zarówno nauce jak i kulturze przekazał Polsce w ramach reparacji wojennych należnych Polsce od Niemiec jak psu. Mogłoby to oznaczać, że Polska gardzi niemieckimi reparacjami i z tego względu pragnie je zburzyć, gdyż są nie nasze, gdyby nie jednocześnie wyrażone przez jakiegoś dupka z MON pragnienie odbudowania pałacu saskiego, czyli niemieckiego, a skoro niemieckiego, to na pewno nie naszego. W taki oto sposób polska endecja, będąca tradycyjnie prorosyjska, pragnie zburzyć to, co rosyjskie, a jednocześnie, będąc tradycyjnie antyniemiecka, przy każdej okazji składa honory przed resztką niemieckiego pałacu.
Dla wielu Polaków, zwłaszcza tych, którzy mieszkają we Włodawie, kwestia pozostawienia bądź unicestwienia nauki i kultury jest bez znaczenia, ponieważ my, Włodawianie, za żaden pałac w Warszawie umierać nie zamierzamy. U nas nie ma ani żadnego pałacu ani żadnego placu, gdyż niczego u nas nie ma. Dzięki temu Włodawa jest ładna, zaś Warszawa jest brzydka jak czort i faktu tego nie zmieni nawet najładniejszy na świecie pomnik Kaczyńskiego lub łuk Bitwy Warszawskiej pana artysty Pietrzaka.
Samuela,
Pałac jest piękny i tyle.
Pantryjota,
Tak! Pałac jest piękny i tyle. Nie ma żadnej gwarancji, że w jego miejscu powstać by mogło coś piękniejszego. Chyba jednak umrę za pałac. W końcu za coś trzeba!
Samuela,
Włodawianie nie muszą umierać za Pałac. Podobnie zresztą Nieszawianie, którzy tez żadnego pałacu nie posiadają, a jedynie jakiś pomnik.
Jako warszawianka z dziada pradziada (chwilowo przebywająca na delegacji poza granicami miasta) nie zgadzam się na żadne burzenie budynków w centrum Warszawy! W obronie budynku nie zawaham się użyć instrumentów medycznych.
Kfiatushek,
Cieszę się, że jesteś po mojej stronie z całym swoim arsenałem, wliczając w to największe rozszerzadła 🙂
Burzycielom dedykuję ten teledysk siostry mojej tzw. koleżanki, o której niedawno pisałem. To są współczesne jak najbardziej zdjęcia z warszawskiej Pragi, więc jakby co, to jeszcze jest sporo do zburzenia i to bez obaw o reakcję suwerena:
Pantryjota,
Na jednych rozszerzadła (wzierniki wyjątkowo XXL), a dla innych imadła. Wiadomego zastosowania. Pałac Kultury jest dla Warszawy jak wieża Eiffla dla Paryża i wara krakowskim centusiom od naszego miasta. Niech sobie Planty meblują, albo Wawel przestawiają.
Kfiatushek,
Podoba mi się ta analogia z wieżą. Tym bardziej, że początkowo też ją chcieli zburzyć, a tak w ogóle to miała być tylko tymczasowa. U nas tymczasowo panoszy się kaczyzm, ale nie takie zawirowania Pałac przetrwał. Właśnie sobie przypomniałem, jak kiedyś byłem z dziadkiem na jakiejś wystawie tam i bodaj Japończycy prezentowali prototyp urządzenia, które miało przesyłać przez telefon teksty – coś w rodzaju pierwowzoru faksu. Myślę, że mogło to być pod koniec lat 60.
Pantryś,
słuchając – bodaj – wczoraj ” Antyradia ” usłyszałem ciekawe spostrzeżenie, niejedno zresztą, przyrównujące zamiary wysadzenia PKiN, z zamiarami ISIS i najogólniej talibów wszelkiej maści. albowiem czym skórka za młodu nasiąknie, tym nieuchronie na starość pisowcom trąci…
McQuriosum,
Określenie „katotaliban” mówi samo za siebie.
Pantryjota,
ja ” to ” nazywam PZPR:
– Polska Zjednoczona Prawica Religijna.
Ten sam żar pod pustymi czerepami nierubasznymi…
A ja WOPR – Wolska Organizacja Partyjno-Religijna.
Oczywiście wymyśliłem to en bloc ad hoc 🙂
Pantryjota,
widzę, żeś płodny z wieczora niczem przysłowiowe króliki z rządowego spotu.
Oby tak dalej, co prawda musisz się obyć bez pińcet z plusem, ale co przybędzie, to nasze… 😉
McQuriosum,
Poczekaj do jutra, a nie zawiedziesz się 🙂
Pantryś,
już drżę z niecierpliwości… 😉