Moi drodzy parafianie….

Moi drodzy, dziś znów będzie o wierze, bo przecież wielkimi krokami zbliża się Pierwszy Maja, który do figli nas nastraja.  Ale nie będę pisał o nowych świętych, których dłonie cudownie uzdrawiają, jak nie przymierzając jakiś Kaszpirowski, tylko o tych, którzy głównie liczą dutki, zwyczajowo wrzucane na tacę. Nie jestem tylko pewien, czy regulamin przewiduje możliwość chodzenia z tacą poza murami świątyni zamkniętej do odwołania. No ale skoro rumuński kaleka może żebrać na skrzyżowaniu ze światłami, to pewnie ksiądz też by mógł. Tym bardziej, że przecież w końcu i tak czekać go będzie światłość wiekuista i amen.

Nieposłuszny ksiądz to wedle niektórych katolików zjawisko bardzo patologiczne. Chyba coś jeszcze gorszego, niż ten pilot, co nie chciał polecieć tam, gdzie mu zwierzchnik wszystkich pilotów lecieć kazał. W mniemaniu orędowników jedynej siły zdolnej do przeciwstawienia się zaprzaństwu, komunie i tefałenowi, ksiądz, który wypowiada posłuszeństwo biskupowi nie jest już księdzem, podobnie jak oficer wypowiadający posłuszeństwo dowódcy nie jest już żołnierzem. Nie liczą się w tym wypadku zasługi, szacunek podwładnych, ani żadne tego typu pierdoły. Jeśli żołnierz (ksiądz) nie wykonał rozkazu (nawet niezgodnego z własnym sumieniem) nieuchronnie czeka go degradacja, albo i coś gorszego. Księża pedofile przenoszeni są przecież do innych parafii, a księża zdradzający poglądy biskupów wysyłani są na emeryturę, często pomostową.

Takie myślenie i sposób działania dobrze pokazuje czym jest w naszym kraju religia katolicka i kim są niektórzy jej pasterze. Ale to dobrze, że wrzód powoli zaczyna pękać i że do głosu zaczynają dochodzić „doły”.

Tak, jak minął czas pierwszych sekretarzy KC i wojewódzkich, tak minie czas purpuratów i pomniejszych pośredników w kontakcie między maluczkimi, a bezpłciową istotą najwyższą. Mam tylko nadzieję, że społeczeństwo pozbędzie się tych pasożytów w sposób równie pokojowy, jak pozbyło się kacyków partyjnych i że nastąpi łagodne przejście do takich form „manifestowania” religijności, które nie uwłaczają godności człowieka i pozwalają mu kontaktować się z Bogiem w dowolny sposób. Dobrze, że są księża, którzy potrafią zaskarbić sobie sympatię parafian, dla których ksiądz proboszcz jest na szczęście kimś ważniejszym i bliższym, niż arcybiskup w najnowszym modelu BMW, czy innym Mercedesie. Jeśli katolickie naczalastwo nie zrozumie kto jest dla kogo i kto komu ma służyć, to za kilka lat przyjdzie im sprzedać te luksusowe auta i posiadłości z pasącymi się danielami i mocno zacisnąć pasa na spasionych kałdunach. Na msze prowadzone przez przysłanych z rozdzielnika księży przychodzić będzie nie 40% populacji, tylko może 15 – 20%, co zbliży nas do rozwiniętych państw zachodnich nie tylko w kwestii infrastruktury. Zbędne powierzchnie kultu religijnego zostaną przeznaczone na działalność gospodarczą, a być może nawet zostaną wynajęte innym wspólnotom religijnym, żeby tamte mogły sobie prowadzić ten rytualny ubój, w ramach dialogu ekumenicznego. W końcu pecunia non olet, jak mawiał pewien przedwojenny generał i premier, nomem omen – Sławoj.

Jeśli zaśchodzi o ubój, to sam dźwięk słowa „rytualny” wywracają mi się bebechy i przypominam sobie lekcje religii katolickiej. A skoro katolickiej, to pewnie pamiętacie tego biskupa, który jak się okazało Żydom się nie kłania i gadać z nimi nie zamierza, bo i o czym. Przecież nie o danielach, hodowanych przez innego głodnego i spragnionego, ani tym bardziej o Jedwabnem, bo przecież wiadomo jak było. Ksiądz, którego zwierzchnik podejrzewał o coś tak okropnego jak brak napletka, do końca życia może mieć z tego powodu traumę i budzić się w nocy zlany potem, sprawdzając odruchowo, czy wszystko jest na miejscu. A przecież dotykanie się samemu to grzech, wcale nie mniejszy a może i większy, niż pokazywanie się nago komuś innemu, niż współmałżonek. Taki ksiądz może porzucić kapłaństwo i zgłosić się na szkolenie dla pilotów, bo na wysokości 10 km jest się jednak bliżej Boga. Może też zacząć grać w tenisa, co pozwoli mu uwolnić się od myśli o penisach, bo już dawno pedagodzy zalecali wysiłek fizyczny w celu odpędzenia od siebie lubieżnych myśli.

Ciekaw jestem, jak podwładni Papieża poradzą sobie z niepokornym podwładnym. Może po prostu uwolnią księdza Lemańskiego od ciężaru kapłaństwa jakimś dekretem, choć nie znam prawa kanonicznego, więc nie wiem, czy łatwo jest pozbawić kapłana święceń. Myślę, że łatwiej byłoby pozbawić go napletka, co wielu wzmożonych z pewnością by uspokoiło tym bardziej, że taki napletek nie jest przecież niezbędny do życia panu byłemu księdzu, ani tym bardziej do życia w Panu.

Inną opcją jest wejście w układ z jakimś parafianinem patafianem, który ogłosi publicznie, że studia księdza L. były finansowane przez KGB, a on sam 140 razy przegrał w kasynie duże sumy pieniędzy, które oczywiście pochodziły z tacy. No ale ktoś przegrywa, żeby wygrać mógł ktoś, bo niezbadane są wyroki boskie.

Jeśli to nie wystarczy, to zgłosi się do kurii pewna kobieta z dorosłym dzieckiem, które to dziecko będzie łudząco podobne do księdza i który to dojrzały już chłopiec będzie wyrażał się o nim per  „tatuś” i płakał rzewnymi łzami w trakcie przesłuchania, które będzie prowadzone w sposób bardziej humanitarny, niż te w Kiejkutach.

I tym optymistycznym akcentem kończę swój kolejny, błyskotliwy felieton, który jak zwykle może służyć za wzór dla tych, którzy dopiero się uczą.

Bóbr z Wami i z duchem Waszym.

Nadredaktor

No dobrze, niech będzie jeszcze niewinny dowcip:

W szkole na lekcji religii ksiądz mówi do dzieci:
– Narysujcie, dzieci, aniołka. Wszyscy rysują aniołki z dwoma skrzydłami, a Jasio z trzema.
– Jasiu, widziałeś aniołka z trzema skrzydełkami? – pyta ksiądz.
– A ksiądz widział z dwoma?

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. Pantryjota pisze:

    W Zespole Szkół nr 2 w Kolbuszowej na Podkarpaciu zarówno dzieci, jak i nauczyciele musieli się w niedzielę 27 kwietnia o godz. 16 obowiązkowo stawić w miejscowym kościele na mszy z okazji kanonizacji Jana Pawła II. Po mszy – przemarsz do szkoły i odsłonięcie tablicy pamiątkowej. Dyrektor placówki nie ma sobie nic do zarzucenia.

    https://www.tokfm.pl/Tokfm/1,130517,15883360,Kolbuszowa__Obowiazkowa_msza_swieta_dla_uczniow_i.html#BoxSlotII3img

    I jeszcze jedno:

    W miejscowej szkole dwoje uczniów nie chodzi na religię. – Nie chodzą do kościoła, nie chodzą na religię. Jest to normalne, jeśli rodzice sobie nie życzą – mówi dyrektor Kaczmarczyk. W jego szkole w sumie uczy się ponad 800 uczniów, w tym prawie 350 w gimnazjum, reszta w podstawówce.

    Wspaniałe statystyki prawda ? Jeszcze lepsze, niż wyniki referendum na Krymie.
    Tylko jedno dziecko na ponad 400 nie odczuwa potrzeby obcowania z najwyższą, choć bezpłciową istotą. Brawo Kolbuszowa. Tak trzymać.

    W związku z powyższym oświadczam, że kościół pod wezwaniem Łysego Bobra Pantryjoty zdecydowanie odcina się od podobnych pomysłów i nigdy nie będzie obligował swoich wyznawców do uczestnictwa w żadnym procesie, w tym również kanonizacyjnym.

    P.

  2. estimado pisze:

    Może Cię zainteresować inna pieśń Piotrka, najwyraźniej motywowana uniesieniem religijnym. Niestety nie znajduję youtubka, więc musisz zadowolić się możliwością kliknięcia „odtwórz” na środku ekranu.

    https://ulub.pl/MrohSeiON3/bobra-bobra-bukartyk-i-sekcja

  3. Pantryjota pisze:

    Lubię Piotra, szczególnie jak wpada z kolegą z gitarą do Manna i sobie pogrywają.

  4. estimado pisze:

    Ja jeszcze bardziej lubiłem, jak wpadali kiedyś tu do mnie i pogrywali, tzn. sam Piotrek, Piotrek z gitarmenem albo on i jeszcze paru pisniczkarzy i pogrywali razem lub naprzemiennie, ale to było już trochę lat temu 🙂
    Ale trzeba przyznać, że Bukiemu dobrze zrobiły te wizyty u Manna.

    P.S. A co do pieśni „O, Bobrze!” – cz Ty też dostałeś tego, no, uniesienia?

Dodaj komentarz