N na Święta, czyli No Means No

Szanowni,

Na wstępie umieszczę coś, co miało być wstępnie na końcu, ale wpis okazał się dość długi i obawiam się, że niektórzy do końca by nie dotrwali. Tak więc korzystając z okazji, składam wszystkim czynnym i biernym fanom pantryjotycznego forum serdeczne życzenia z okazji zbliżających się Świąt. Oby przebiegły w spokoju i we względnej sytości, gdyż nadmierna sytość do  niczego dobrego nie prowadzi. Więcej wpisów póki co nie przewiduję w najbliższym czasie, a dlaczego, o tym poniżej, a jeszcze niżej kolejny odcinek mojego muzycznego analfabetu, bo przecież mamy dziś kolejną miesięcznicę. Zanim jednak przedstawię kolejny zestaw kapel  do posłuchania, kilka słów na temat mojej aktywności na forum, bo okres przedświąteczny to dobra dobra okazja do snucia refleksji natury ogólnej i szczególnej także.

Oto więc moje oficjalne oświadczenie, które proszę sobie wziąć do serc i umysłów:

Po kilku latach istnienia tego portalu doszedłem do wniosku, że czas skończyć z moją dominacją tutaj. Z założenia, to miejsce miało być forum dyskusyjnym, a nie narzędziem do „brylowania w towarzystwie” dla jego twórcy. Jak niektórzy wiedzą, zaczynałem jako bloger w roku 2011 i od tego czasu napisałem już około 2 tysięcy „felietonów”, oczywiście zupełnie bezinteresownie, a czasem nawet „pro publico bono”. Każdy chyba przyzna, że to bardzo dużo i jakby nie „kalkulować”, to jasne jest, że spory kawałek życia na tę pisaninę poświęciłem. Gdy na pewnym etapie uznałem, że chciałbym spróbować czegoś więcej, niż tylko blogowania „na cudzym”, to dużym nakładem sił, czasu i dostępnych środków założyłem własne forum dyskusyjne, które jakie jest, każdy widzi. Ja uważam, że jest niemal doskonałe w sensie largo, ale podobnie jak wiele innych, dobrych projektów, nie trafiło chyba w odpowiedni czas i można odnieść wrażenie, że powoli się zwija, przy czynnym, choć tak naprawdę całkiem biernym udziale osób niezainteresowanych. Pojawia się w związku z powyższym pytanie, czy jest sens to kontynuować, na które każdy musi sobie odpowiedzieć we własnym zakresie, a szczególnie ja, we własnej osobie.

Powyższe refleksje nie będą jednak póki co skutkowały żadnymi zmianami na portalu, który nadal zamierzam prowadzić i nim zarządzać, chyba, że okaże się to zbyt kosztowne i obciążające dla mnie. W porównaniu do lat ubiegłych będę jednak zdecydowanie mniej się tutaj  udzielał i mam na myśli zarówno komentarze, jak i pisanie własnych notek. Nie mogę oczywiście niczego konkretnego zadeklarować w kwestii tej ograniczonej aktywności, ale o codziennym pisaniu mowy nie ma i nawet o kilkunastu notkach na miesiąc też raczej nie.

Mam nadzieję, że ta decyzja spotka się ze zrozumieniem tutejszej społeczności (hłe,hłe -społeczności), a być może zachęci nawet inne osoby do większej aktywności, a jeśli tak się nie stanie, to forum prędzej czy później po prostu umrze śmiercią naturalną, jak wiele innych miejsc tego typu. Oczywiście nie stanie się to nagle, z dnia na dzień, chyba, że mnie coś się stanie. Jednak wówczas być może uda się przekazać komuś ten portal w spadku, choć z pewnością nie będzie to najbliższa rodzina, która moją działalnością w tym zakresie zupełnie nie jest zainteresowana i nawet hasła dostępowego nie zna.  Oczywiście taki spadek będzie można odrzucić, ale zapewniam, że z jego przyjęciem nie są związane żadne niebezpieczeństwa, bo portal nie ma żadnych zobowiązań wobec nikogo, w tym finansowych. Jednak nie przynosi również żadnych zysków, a koszty generuje niezależnie od tego, czy pisze tu jedna osoba, czy kilkanaście. Informatycy życzą sobie 100zł za godzinę pracy, a tylko w tym roku takich godzin na fakturach mam już bodaj 17. W tym kontekście opłaty za utrzymanie serwera i domeny stanowią tylko niewielki procent kosztów tej działalności i raczej nic się w tym zakresie nie zmieni. Ja zaś ze swej strony jestem bardzo wdzięczny życzliwym fachowcom, że mają cierpliwość do zajmowania się czymś tak wrednym, jak konstrukcja tego portalu, który jest jedyny w swoim rodzaju, bo wszystkie podobne inicjatywy wykorzystują najcześciej gotowe szablony skryptu, gdyż WordPress nie lubi takich „wynalazków” jak ten, powstały na moje zamówienie. Te ponad 6 tysięcy linii kodu sprawia czasem spore problemy, o czym użytkownicy dowiadują się tylko sporadycznie, bo w sumie kogo to obchodzi. Informatycy mówią, że łatwiej by było całą stronę zrobić od nowa, ale na to w żadnym wypadku nie mogę sobie pozwolić, nawet, gdyby w końcu przywrócono mi tę odebraną rentę, o czym będzie nieco dalej.
Powyższe informacje przeznaczone są głównie dla osób, które byłyby zainteresowane przejęciem tego forum w razie zaistnienia w.wym. okoliczności i w zasadzie, na wszelki wypadek, zgłaszać można się już dziś, czego bynajmniej nie potraktuję jako „death wish”.

Uprzedzając ewentualne pytania, z góry informuję, że powyższe refleksje nie są efektem jakiegoś wewnętrznego, osobistego kryzysu wartości, gdyż u mnie wszystko po staremu, z wyjątkiem powiększenia rodziny o nowego kota, o czym już zresztą wspominałem. Dziś akurat mija równo miesiąc od momentu, gdy Kazia się u nas pojawiła i to też nie może być przypadek. Gdyby ktoś chciał wiedzieć, dlaczego dostała imię Kazia, to po pierwsze na cześć jej poprzedniej właścicielki, pani Kazimiery, a po drugie, mieliśmy kiedyś kota Kazia (odszedł 8 lat temu), więc pomyśleliśmy sobie, że skoro był Kazio, to niech będzie teraz Kazia. Ona wciąż chyba nie może do końca uwierzyć w szczęście, jakie ją spotkało po wielu miesiącach tułaczki, ale i tak zachowuje się wręcz wzorowo w stosunku do pozostałych domowników, a oni też traktują ją z dystansem pewnym, ale bez agresji. Zainteresowanym przypomnę, że kiedyś już o niej pisałem, na końcu tej notki:

https://pantryjota.pl/umarl-kot-niech-zyja-koty/

A teraz wygląda tak i coraz bardziej czuje się u siebie:

Zaś jeśli chodzi o sprawy bliższe memu ciału, to niedawno złożyłem odwołanie do sądu w sprawie renty, więc jak dobrze pójdzie, to przed emeryturą spotkam się na sali sądowej z ZUS-em, czego wprost doczekać się nie mogę, bo jeszcze z żadną instytucją w sądzie nie przegrałem.  Mam tylko nadzieję, że rozprawa nie zostanie wyznaczona na luty 2021, bo w tym terminie wypada akurat moja planowana na duże zaś operacja kręgosłupa, po której do emerytury pozostanie mi już tylko kilka miesięcy, więc walczyć w sądzie będę głównie dla idei i rzecz jasna dla dzikiej satysfakcji. Odwołanie moim zdaniem  dość  dobrze pokazuje komu tak naprawdę służy ZUS i najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że tamtejsi lekarze są jedynie wykonawcami „planu” narzuconego odgórnie, a o czymś takim jak etyka lekarska zupełnie zapomnieli. Sprawdziłem sobie przy okazji, że średnia pensja lekarza orzecznika w ZUS to ok. 7 tysiaków miesięcznie, a nieszanowny pan dr, który nie przyznał mi renty w wysokości 11oozł, pracuje jeszcze oprócz tego w 5 innych miejscach, co dość łatwo sprawdzić w internecie, jeśli zna się nazwisko. Jeśli więc kogoś interesuje co takiego zawiera to moje odwołanie, to można sobie ściągnąć poniższy plik i poczytać:

Sąd -odwołanie-wersja finalna-popr

Natomiast nawiązując do cyklu, który pojawia się zawsze 22 każdego miesiąca, myślę sobie, że mało kogo obchodzą moje „fascynacje” muzyczne, ale akurat te felietony mam zamiar kontynuować do końca alfabetu, bo sprawia mi to jeszcze jako taką przyjemność, choć oczywiście nieporównywalną z rozkoszą pastwienia się nad śmierdzącą Golonką, czy dajmy na to nad aplikowaniem lewatywy Goryllusowi. A tak w ogóle, to zdaje się, że świat zmierza do „twardego resetu” więc wszystko to, o czym tutaj kiedykolwiek napisano, w pewnym momencie nie będzie miało już żadnego znaczenia.

I to tyle w kwestii przedświątecznych refleksji, a teraz już tradycyjna część artystyczna:

Najpierw Northwind, czyli Anglia na samym początku lat 70:

Proponuję posłuchać np. od 4 minuty i ewentualnie zgodzić się z tą opinią, skopiowaną z portalu „Rockasteria”:

Bracia, Siostry, Miłość” z 1971 roku to wysoko oceniany wiejski progresywny rock. Od czasu pierwszej reedycji w 1994 roku był jednym z faworytów kolekcjonerów tej marki. Teraz ponownie zmasterowany, zawiera 2 rzadkie ścieżki bonusowe. Brzmienie zespołu zostało przyrównane do brzmienia stylu wczesnego Wishbone Ash o dopracowanym gitarze z wyrafinowanym wokalem. Piosenki są doprawione gustownym organem / fortepianem i dodatkową perkusją (..).

Nie wiem dlaczego „tłumacz google” uznał, że lover to miłość i dlaczego z liczb pojedynczych zrobił mnogie, no ale jak ktoś chce, to może sobie poczytać w oryginale, choć „gustowny organ” bardzo mi się podoba:)

https://rockasteria.blogspot.com/2012/04/northwind-sister-brother-lover-1971-uk.html

A teraz prawie typowa rockowa klasa średnia, momentami trochę w stylu Black Sabbath, co jest o tyle zrozumiałe, że nadzór nad płytą sprawował Tony Iomi, gitarzysta tej kapeli. Zespół nagrał tylko jedną płytę, ale nie została wówczas wydana i trzeba było poczekać na nią  aż do 1999. Oto więc Necromandus, czyli Wielka Brytania  na długo przed brexitem, bo w roku 1973:

Jeśli komuś ta płyta nie wyda się rewelacyjna, to w zasadzie zgodzę się z tym kimś bez oporów, no ale tak się składa, że podobnie jak już to drzewiej bywało, litera N jest bardzo słabo reprezentowana w mojej kolekcji i to nie tylko wśród zespołów mało znanych, więc wielkiego wyboru nie było. Mnie najbardziej podoba się utwór, który zaczyna się w 12m40s, ale to pewnie dlatego, że przypomina trochę klimatem wczesne Wishbone Ash, a potem też jest całkiem nieźle, bo np. dialogi gitar to znów skojarzenie z tą kapelą, którą uwielbiam.

Nektar pochodzi z Niemiec, choć tylko mniej więcej połowa członków tej kapeli to Niemcy, a pozostali to Anglicy, co tylko potwierdza teorię, że muzyka łagodzi waśnie i niesnaski, choć niekoniecznie w Polsce. W przeciwieństwie do poprzednich kapel, Nektar  nagrał znacznie więcej więcej płyt, bo 14. Pierwszą w roku 1972, a ostatnią, koncertową, w 2017. Istnieją zaś już od roku 1969. To jedna z wielu, bardzo długowiecznych kapel naszych tzw. sąsiadów, co tylko potwierdza korzyści, jakie przyniósł  im słynny plan Marshalla. Gdyby Polska go przyjęła, może do dziś dnia graliby np. Polanie, a tak, to członkowie tej supergrupy rozjechali się po świecie i produkują się w jakichś knajpach w Chicago i podobnych miejscach, a jeden z nich, czyli gitarzysta Piotr Puławski, tak naprawdę nazywał się Peter Steiman i był nawet w niemieckiej kadrze narodowej w lataniu akrobatycznym, co stanowi ładną klamrę tej historii o mieszaniu kultur,  tym bardziej, że 22 (sic!) maja ubiegłego roku zmarł na swojej ziemi, czyli we Frankfurcie nad Menem.

Ponieważ płyt  do wyboru jest wiele, przekornie nie podlinkuję żadnej, tylko zamieszczę jeden utwór, a jak komuś się spodoba, to sam sobie poszuka Nektaru w czeluściach sieci:

A teraz całkowita, radykalna zmiana nastroju i kawałek muzy, którą rzadko tutaj prezentuję, czyli jazz-rock w wykonaniu zespołu Nucleus:

Nagrali 11 plyt w latach 1970-79 i choć zapewne było kilka lepszych kapel w tym stylu, to ich lider, czyli niejaki Ian Carr, pewne zasługi posiada w tej kategorii. Oto garść informacji o zespole:
https://en.wikipedia.org/wiki/Nucleus_(band)

A teraz przenosimy się do Ameryki na początek lat 90, czyli w czasy stosunkowo niedawne, przynajmniej dla osób w naszym wieku. Oto North Star:

Momentami brzmią ładnie, dlatego się załapali, choć oczywiście N było decydujące 🙂 Zaś w internecie piszą o tej płycie tak:
NORTH STAR ma silne wpływy z epoki Petera Gabriela GENESIS. Wysoce kolorowe melodie, pełne mocy i piękna spotykają się ze znakomitym głosem Joe NEWMANA i klawiszami Kevina LEONARDA. Materiał NORTH STAR ma wszystkie cechy wielkiego progresywnego rocka: przyciąganie basu Rickenbackera, szybkie zmiany i dziwne metrum, wspaniałe klawisze w stylu hymnów … Ci faceci są szybcy, ciasni i niezwykle dobrzy. „Power”, nagrany w 1991 roku i wydany w 1993 roku: jest najbardziej udanym albumem grupy, choć wciąż mocno zaznaczony przez GENESIS

Nie sądzę, żeby ta muzyka miała  cechy „wielkiego, progresywnego rocka”, bo ma raczej cechy „popłuczyn” i irytującej wtórności, no ale któraś z propozycji zazwyczaj musi być najgorsza, więc spokojnie mogę uznać, że tym razem to właśnie ten przypadek. Nie więcej niż 2 gwiazdki w mojej 5 gwiazdkowej skali.

No i na koniec „rodzynek” z Kanady, którego nazwę wykorzystałem w tytule wpisu, czyli NoMeansNo:

To jeden z nielicznych zespołów punk-rockowych, które od czasu do czasu mogę posłuchać, choć niekoniecznie w dużej dawce. Wiele razy koncertowali w naszym kraju, również w Katowicach, więc być może ktoś ujrzy wśród publiczności niejakiego Golonkę, wielkiego miłośnika punka, który co prawda na punka nie wygląda, ale za to na pisarza też nie.  Co prawda Golonkę najłatwiej rozpoznać po zapachu, no ale takich możliwości  filmy póki co nie dają:

A tu trochę danych o kapeli:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Nomeansno

I jeszcze jedno:
Jak już kiedyś zapowiadałem, w miarę pojawiania się w moim archiwum nowych zespołów, których jeszcze nie znałem gdy tworzyłem wpis na kolejną literę, będę uzupełniał daną notkę o szczególnie wartościowe kapele, ale w formie komentarzy do niej. Dziś zapraszam do litery C, gdzie pojawił się wspaniały Colours, z roku 1968.

Oto link, gdyby komuś nie chciało się szukać:

https://pantryjota.pl/w-pantryjotycznym-analfabecie-muzycznym-czas-na-litere-c/

Zerkając na ten wpis da się zauważyć, że niektóre linkowane pozycje zniknęły, czyli stały się niedostępne w sieci, ale na to już nic nie poradzę.

A teraz dziękuję już jak zwykle za szczątkową uwagę i do następnego razu, czyli do 22.01.2019

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. Quartz pisze:

    Co do głównego pytania, to ja się absolutnie nie nadaję.

  2. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Absolutnie 🙂

  3. Quartz pisze:

    Pantryjota,

    Mogę pisać, a nie ….hihihi.. użerać

  4. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Pewnie, że możesz i z tego korzystasz.

  5. Quartz pisze:

    Pantryjota,

    Doceniam to

    Pozdrawiam

    Ps. Piszę…to jakaś taka fobia

  6. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Spoko, są gorsze.

  7. Amstern pisze:

    Radosnych Swiat Bozego Narodzenia zycze wszystkim!

    Rozumiem, ze taki blog kosztuje pare tysiecy zlotych rocznie. Znaczy, trzeba znowu przelac jakies marnosci. Jak sie pojedzie.
    Sam jestem niestety przyspawany do Salonu24. Ale gdyby ten w koncu jednak padl, to…

    „Nektar” pamietam z nazwy. Prawie wcale nie bywali w telewizji czy radio, stad wlasnie pamieta sie tylko nazwe kapeli.

    Zycze godziwej renty!

    Pozdrowienia od Bonnie:

  8. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Właśnie jadę z puszczy Piskiej do Augustowskiej, ppz bez ludziach, będzie już ponad trzy godziny.
    Strzeliłem (tak prawie) łosia na lodzie w śnieżycy, obaj wpadliśmy w lekki poślizg – nie wiem co on zeżarł bo ja trochę strachu, ważne że mu klumpy nie spadły, że tak zaciągnę po Słowiński z księstwa łebskiego. W końcu minimum w jednej czwartej jestem Kaszubą. I minimum w połowie reszty z Pomorza które sięga od prawie Rostoku po (prawie?) Brodnicę.
    Najlepsze pozdrowienia… Jadę.

  9. ViC-Thor pisze:

    Jak jest ponad kilometrowa prosta to jadę aż 75 km/h!

  10. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    Dziękuję w imieniu własnym i cudzym.
    Aż tyle to nie kosztuje, a gdyby to był zwykły blog a nie forum, to pewnie w ogóle nic by nie kosztował. Co do Salonu, to przy takim „wsparciu” reklamodawców raczej nie padnie, ale wpadaj czasem w wolnej chwili, gdyż jesteś tutaj zawsze mile widziany.
    Bonnie pozdrawia Kazia i nieustająco nią zafascynowana Hera:

  11. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Skoro jedziesz, to ani chybi żyjesz, a to dobry znak.
    Pozdrawiam.

  12. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Odwzajemniam pozdrowienia.
    W związku z tym że czas mi się znacznie skrócił mam go mnie na forum.
    Za to dostałem branżową nagrodę, nieskromnie dodam.
    Nie pragnę nagrody państwowej i tego bym unikał. Na pewno nie od tej ekipy chciałbym dostać jakąkolwiek nagrodę, chociaż można by było wypiąć się na D.dę D.dą, z przyjemnością.

  13. Filipina pisze:

    Przesyłam życzenia miłych, pogodnych Swiąt . Dużo uśmiechów i optymizmu. Pozdrawiam serdecznie.

  14. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    Dziękujemy i cieszymy się, że dałaś znak życia po długiej przerwie.

Dodaj komentarz