Nasz święty Papież, choć niekoniecznie mój

Moi drodzy,

W związku ze zbliżającymi  się Świętami postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma refleksjami, które zainspirowała również zapowiadana uroczystość nadania Janowi Pawłowi II szlifów świętego.

Jako człowiek przeżarty do cna ateizmem pomyślałem sobie,  że korzystając z nadarzającej się okazji  zabiorę głos na temat, który mnie – jak to mówi młodzież i moja koleżanka Magda – „czochra”. No może nie tak zupełnie, bo wtedy bym tego głosu nie zabierał :))

Oczywiście nie obejdzie się  bez  kilku antykaczystowskich wtrętów, ale to tylko dlatego, że niektóre środowiska afiszujące się ortodoksyjnym katolicyzmem stały się niejako reprezentacją pewnego specyficznego, polskiego folkloru. W czasach „przedrydzykowych ” były to sieroty błąkające się gdzieś po obrzeżach cywilizacji, a obecnie, dzięki „moralnemu” i nie tylko wsparciu ludzi pokroju Jarosława i Tadeusza wypływają jak szumowiny na rosole, mącąc i tak niezbyt wyraźny obraz kraju nad Wisłą. Dziś sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, bo nawet „zwykli” katolicy w niektórych rejonach skazani są na msze pod gołym niebem, gdyż wybudowany przez nich kościół został zamknięty do odwołania.

Pamiętam taki stary dowcip z czasów komuny, gdy na nieczynnej, jedynej windzie w jakimś bloku było umieszczone zawiadomienie : winda nieczynna do odwołania, najbliższa czynna winda znajduje się przy ulicy (i tu podany był adres).

Niniejsza notka nie będzie jednak traktowała o windach, choć mam na ich temat sporo do powiedzenia, ale  będzie poświęcona  zbliżającej się kanonizacji, choć nie tylko, bo napomknę też o roli religii w życiu prawdziwych patriotów, co w w przypadku naszej ojczyzny zdaje się mieć związek tyleż nierozerwalny, ileż przyczynowo-skutkowy.

Coś mi się wydaje, że wpis będzie dość chaotyczny i zaledwie prześlizgnie się po temacie, bo jest on bardzo złożony i z pewnością wart poważniejszego potraktowania, niż pozwala na to format bloga. Uważam jednak, że nawet mając o wiele więcej do powiedzenia, trochę bez sensu jest umieszczać eseje socjologiczno-filozoficzne na takich łamach. Co prawda niektórzy próbują, ale ja postanowiłem jednak narzucić sobie pewne, z góry przyjęte ograniczenia, żeby zachować raczej formę felietonu , niż próbować zamieniać bloga w pole do dysput z  „wyższej półki”. Inna sprawa, że pewnie bym nie dał rady wspiąć się aż tak wysoko, ale przynajmniej potrafię się do tego przyznać.

Fakt, że ani mnie ta odjazdowa uroczystość  nie ziębi, ani tym bardziej  grzeje, pozwoli mi -mam nadzieję – na odrobinę obiektywizmu i dystansu, o co jest tak szalenie trudno, gdy chodzi o kwestie metafizyczne. Choć z drugiej strony nie da się ukryć, że dla wielu naszych rodaków pojęcia takie jak metafizyka nie znaczą kompletnie nic, a jeśli już, to kojarzą się co najwyżej z jakąś metą, na której fizyk kupuje gorzałę. A może świętość to żadna metafizyka, tylko oczywistość zrozumiała dla każdego, kto wywodzi się z naszego kręgu kulturowego  ?
Sam nie wiem i liczę w tym zakresie na jedną z moich autorek, która właśnie robi bodaj czwarty fakultet i ma on coś wspólnego z kulturoznawstwem. Obiecała, że jak zaliczy egzaminy na piątkę, to coś mi tu napisze, więc czekam z niecierpliwością.

 Papież Polak – skąd ten pomysł ?

Z tym papieżem Polakiem to w ogóle jest dziwna sprawa. Czy ktoś przed tym pontyfikatem używał np. tak nagminnie określeń w rodzaju „Papież Włoch ” ? Czy Niemcy mówią o swoim papieżu per „Papież Niemiec ” ? A gdyby, co przewidują różne proroctwa, w końcu papieżem został np. obywatel Gabonu, to czy jego mieszkańcy określaliby Ojca Świętego słowami „Papież Gabończyk ? ” No nie wiem…

Myślę, że to jeden z wielu naszych (choć nie moich) kompleksów – ta próba pokazania światu, że oto „nasz człowiek ” dostąpił najwyższych zaszczytów. Skoro większość noblistów to osobniki w najlepszym wypadku podejrzane, a w najgorszym zwykli zaprzańcy, skoro w dziedzinie kultury znany jest powszechnie jedynie Chopin, a tylko w wąskich, elitarnych kręgach coś na świecie słyszano o kilku innych naszych rodakach, to czy może dziwić popularność głowy kościoła rodem znad Wisły ?

Co prawda te „dzikusy ” zapewne nie słyszały o ” Chrystusie Narodów ” ani o próbach intronizacji syna Bożego na króla Polski, niemniej jednak, niektórzy tzw. „prawdziwi Polacy” powinni sobie jednak czasem uświadomić, że nasz kraj nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie centrum świata, niezależnie od tego, ile jeszcze samolotów z ważnymi osobami na pokładzie ulegnie katastrofie i już zupełnie niezależnie od tego, czy dajmy na to bracia Mroczkowie kiedyś sięgną po władzę. A jeśli nadal będą forsowane w salach sejmowych „oficjalne” pomysły jak właśnie choćby ten  z intronizacją, to obawiam się, że coś tam o nas wspomną, ale raczej w pismach satyrycznych, lub w specjalistycznej prasie środowisk psychiatryczno-psychologicznych. Ewentualnie w biuletynach poświęconych działaniu różnych sekt.

No ale skoro już został wybrany…

To zastanówmy się przez moment, dlaczego jedni po Nim płakali, a inni raczej nie, choć podobno ponad 90% społeczeństwa to katolicy. Muszę przyznać, że takie statystyki zawsze mnie doprowadzają do czegoś w rodzaju „szewskiej pasji” i ciągle mam nadzieję, że kolejny spis powszechny wreszcie pokaże stan faktyczny, który moim zdaniem nijak się nie ma do tych danych. I nie chodzi mi o inne religie, które jednak również mają swoich wyznawców, ale raczej o tę część społeczeństwa (narodu ?) , która z żadną wiarą się nie identyfikuje i która przez licznych mądrali niejako z „rozdzielnika” zaliczana jest np. do „komuchów” zwanych też „czerwonymi” czy jakkolwiek inaczej, choć i tak wiadomo, że chodzi o zaprzańców. A tacy jak ja czasem „muszą” się tłumaczyć, że brak wiary nie jest równoznaczny z przynależnością do partii komunistycznej, co jest śmieszne tylko dla osób, które mają poczucie humoru. Ale ja na sczęście mam, więc bywa, że pękam ze śmiechu.

Ale czy nie jest swoistym paradoksem, że te 95% katolickiego społeczeństwa wybiera najpierw na prezydenta gościa z Matką Boską w klapie, a potem ateistę i to w dodatku na 2 kadencje ? A następnie wybiera faceta, który nie wyobraża sobie Polski innej niż katolicka, po czym na najwyższym urzędzie zasiada co prawda katolik, ale za to jakiś taki niepewny i w dodatku dyslektyk. Rodacy najwyraźniej chcą dać szansę każdemu – aż strach pomyśleć, jakiej opcji jeszcze nie przećwiczyliśmy…

Zdumienie prawie jak osłupienie

Zawsze niesłychanie mnie zdumiewa, jak to jest możliwe, że tylko mniej niż jeden Polak na dziesięciu nie jest podobno katolikiem, skoro 95 % mojego dość licznego grona znajomych i przyjaciół nie tylko nie płakało po papieżu, ale nawet nie modli się do żadnego boga. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że kazdy sobie wybiera przyjaciół wg swojego „klucza” i zapewne tak jest. W tej sytuacji nie powinno mnie już zupełnie dziwić, że wśród tych wszystkich ludzi z którymi utrzymuję kontakty, nie ma również żadnego zwolennika PiS i obu braci. Co prawda z jednym takim  kiedyś się kolegowałem, ale ów przeszedł w pewnym momencie z pozycji ateistycznych na judaistyczne, pozostajac jednak nadal „prawdziwym Polakiem” i żarliwym, warszawskim „patriotą ” walczącym o własną wizję ojczyzny z odległości oscylującej między 8 a 15 tys km. Więc dałem sobie spokój i obracam się teraz w towarzystwie w miarę jednorodnym ” ideologicznie ” , a z dziwolągami i reprezentantami różnych opcji „narodowych” obcowałem  głównie na swoim dawnym blogu , co sprawiało mi radość równą niemal odkryciu nowego gatunku skorupiaka, czy innego pierwotniaka.

Ale wracajmy do „naszego” Papy i obecności kościoła w demokratycznym państwie

Swoista „swojskość” Karola Wojtyły i fakt, że odegrał niewątpliwą i ważną rolę w budzeniu się świadomości potrzeby wolności wsród rodaków, nieco przysłania Jego rolę jako głowy kościoła. Tego kościoła, który również, od zarania naszej państwowości, był istotnym czynnikiem, biorącym udział w kształtowaniu narodu na obraz i podobieństwo. No właśnie, tylko czyje ? Orgaznizacja zwana ” kościołem katolickim ” sprawowała przez wieki ” rząd dusz ” co nie było trudne zważywszy na fakt, że dystans między „światłym” klerem, a „prostym” ludem stanowił skuteczny sposób na trzymanie owego ludu w ryzach. Na analizowanie zaszłości historycznych nie ma tu miejsca, więc wykonam szybki przeskok do czasów współczesnych, a wręcz najnowszych, bo epoka kardynała Wyszyńskiego i W. Gomułki to już dla niektórych rodaków przeszłość równie odległa, jak czasy dajmy na to Jagiellonów. Mimo skoku cywilizacyjnego, w naszym kraju ostało się jeszcze trochę owego, „prostego ludu”, jakże hołubionego przez wodza Jarosława i jego braci w wierze. Niektórzy co prawda spieprzyli, kierując się wytycznymi zmarłego brata, ale nie wszyscy okazali się dziadami. Ci, którzy pozostali i czują się odrzuceni, niezrozumiani, pomijani w rozdziale dóbr, zdradzeni przez sprzedajne rządy i ogólnie rzecz biorąc „wykluczeni”, są bardzo podatni na wszelkiego rodzaju indoktrynację : począwszy od religinej, a skończywszy na faszystowskiej, co czasem nawet udaje się połączyc, ku uciesze różnych  zadymiarzy . A gdzie w tym wszystkim nauki papieża ? Czy oprócz kremówek i kilku grepsów o ziemi, tej ziemi, coś w tych pustych łbach pozostało ?

Jasne, że nie, skoro bardziej liczy się zdanie uzurpatora z Torunia i prawnika z Żoliborza, niż np. głos rozsądku niektórych biskupów tego kościoła, który podobno odgrywa wiodącą rolę w krzewieniu polskości od tysiąca lat. Mnie napawa zgrozą, a co najmniej wzbudza bardzo duży niepokój fakt, że Polska, kraj pretendujący ( i słusznie ) do odgrywania pewnej roli jeśli już nie w świecie, to co najmniej w rodzinie Europejskiej, coraz bardziej stacza się w otchłań państwa wyznaniowego, będąc terroryzowana przez nieliczną, ale bardzo krzykliwą grupę oszołomów. Ci „prawdziwi” Polacy, z katopatriotycznymi pieśniami na ustach, uzurpują sobie prawo do decydowania za całą resztę, jak powinien przejawiać się prawdziwy patriotyzm, jaka jest jedynie słuszna wizja rozwoju kraju, który kapłan jest dobry, a który się sprzedał, czy wreszcie który prezydent jest słusznie wybrany, a który jedynie przypadkowo.

Papież Polak co prawda co i rusz przywoływany jest jako ” wzorzec ” ale bardziej symbolicznie, niż w realnym nawiązaniu do głoszonych przez niego idei. Tymi nikt z owych popaprańców specjalnie się nie zajmuje, co zresztą zupełnie nie różni się od „statystycznej” wiedzy przeciętnego Polaka katolika w temacie choćby Pisma Świętego, że nie wpomnę o bardziej złożonych kwestiach teologiczno – filozoficznych. No ale czemu się dziwić, skoro do głosu doszli ludzie, dla których idolem jest ojczulek Rydzyk i jego TV Trwam, wespół z rozgłośnią zwaną Radiem Maryja, wiecznie dziewiczym i nieskalanym reklamą prezerwatyw.

O fatalnych skutkach wprowadzenia religii do szkół, o kwestiach światopoglądowych, o pazerności części kleru, o absurdalnych walkach w kwestii obecności symboli religijnych w miejscach publicznych, czy wreszczie o powolnym, ale jednak coraz bardziej widocznym odpływie wiernych od kościoła w Polsce wspominał nie będę, bo nie chcę aby ta notka przybrała zbyt duże rozmiary i aby próbowała pretendować do roli, jakiej sam jej nie przypisuję.

Więc na koniec może tylko kilka zdań, czym tak na prawdę jest, a czym moim zdaniem nie powinna być wiara.

Żeby było jasne: nie neguję sensu potrzeby wiary, jako pewnego systemu wewnętrznego „uporządkowania”,  jako swoistego „drogowskazu” który pozwala jakoś tam uporać się z całą złożonością egzystencji. Ale zupełnie nie mogę zaakceptować narzucania jakiejkolwiek wiary całemu społeczeństwu, bo niczym się taka postawa nie różni od na szczeście już minionych prób narzucania innych ideologii. Uważam za zupełną brednię, w dodatku bardzo niebezpieczną, sugerowanie społeczeństwu, że jeśli nie będzie katolickie, to nie przetrwa i zostanie „pochłonięte” przez siły zła. Ba, uważam wręcz, że społeczeństwo i państwo doskonale sobie poradzi bez udziału przedstawicieli jakiejkolwiek religii w życiu publicznym. Przywoływany wielokrotnie w tego typu dyskusjach przykład naszych sąsiadów z Południa, braci Czechów, jest bliski memu sercu i zupełnie nie trafiają mi do przekonania argumenty typu, że oni nie mieli Powstania Warszawskiego, lub że nie szarżowali z szablami pod Napoleonem. Wizja patriotyzmu a’la Kaczyński jest z mojego punktu widzenia koszmarem. Połączeniem najgorszych, najbardziej plugawych technik manipulacyjnych, obliczonych na „ciemnotę prostego ludu” z egoistycznym i wyzbytym wszelkich hamulców dążeniem do władzy.

Mam tylko nadzieję, że nieustająco mnie inspirujący brat zabitego brata czytał nie tylko Herberta, ale i tego, który lada chwila zostanie już oficjalnie świętym i będzie można zmieniać opisy na tabliczkach przy wszystkich pomnikach, jak to ma miejsce przy zmianie patronów ulic. A może wystarczy tylko dopisać ” św” na początku ?

Nasz papież powiadał tak:

Wczoraj do ciebie nie należy. Jutro niepewne… Tylko dziś jest twoje.

No może nie całkiem jego, ale perspektywy też niewesołe.

I tym optymistycznym akcentem kończę tę najdłuższą póki co notkę, licząc na Państwa szczery entuzjazm z faktu jej opublikowania.

Pantryjota

A dla tych, którzy są daleko od kościoła, kilka wybranych cytatów z Pisma:

 „O północy Pan pozabijał wszystko pierworodne Egiptu: od pierworodnego syna faraona /../ aż po pierworodnego tego, który był zamknięty w więzieniu, a także wszelkie pierworodne z bydła /../ Tak mówi Pan, Bóg Izraela: „Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego /../ i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów” Wj 12,29. 32, 27,28.

 „Ja jestem Pan, Bóg wasz /../ Jeżeli zaś nie będziecie mnie słuchać i nie będziecie wykonywać tych wszystkich nakazów /../ i złamiecie moje przymierze, to i Ja obejdę się z wami odpowiednio: ześlę na was przerażenie, wycieńczenie i gorączkę, które prowadzą do ślepoty i rujnują zdrowie /../ Jeżeli nadal będziecie postępować Mnie na przekór i nie zechcecie Mnie słuchać, ześlę na was siedmiokrotne kary za wasze grzechy: ześlę na was dzikie zwierzęta, które pożrą wasze dzieci /../ Jeżeli i wtedy nie będziecie Mi posłuszni i będziecie postępować Mi na przekór, to i Ja z gniewem wystąpię przeciwko wam /../ Będziecie jedli ciało synów i córek waszych /../ rzucę wasze trupy na trupy waszych bożków, będę brzydzić się wami /../ nie będę wchłaniał przyjemnej woni waszych ofiar. Ja sam spustoszę ziemię /../ Was samych rozproszę między narodami” Kpł 26,14 — 33.

 „I rzekł Pan do Mojżesza: „Zbierz wszystkich (winnych) przywódców ludu i powieś ich dla Pana wprost słońca, a wtedy odwróci się zapalczywość gniewu Pana od Izraela /../ Zabijajcie każdego z waszych ludzi, którzy się przyłączyli do Baal — Peora” Lb 25,4,5.

Niech będzie pochwalony….

Albo:  Z Bobrem

Wybór należy do Państwa – możecie komentować, lub nie :))

P.S:

A to obrazek autorstwa tej koleżanki, co to ma straszny ciąg do nauki:

mane, tekel, faresAle maluje i pisze wiersze amatorsko…

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. z0sia pisze:

    Jan Paweł ll był Naszą dumą i autorytetem,kochaliśmy Go za to,jakim był pięknym człowiekiem.Mój ukochany Piotr Adamczyk w filmie „Karol,który został papieżem” przybliżył Nam postać człowieka,który będzie świętym,cokolwiek to znaczy 🙂
    uwielbiam Tę piosenkę.

  2. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Mów za siebie, tj, w liczbie pojedynczej :))

  3. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Specjalnie dla Ciebie:

  4. z0sia pisze:

    To TY pisz za siebie 😛
    Wszyscy kochali papieża 🙂

    ps.Gdy wybrali Karola na papieża,miałam brzuch jak balon 🙂 Moja córka jest z pokolenia JPll,szczęściara .całe życie Jej się szczęści.
    A mój ukochany Camel (foksterier) po 14 latach ,zakończył żywot tydzień ,po śmierci papieża.
    To nie ma nic wspólnego z wiarą,katolicyzmem,po prostu to był ktoś 🙂

  5. z0sia pisze:

    Uwielbiam Tego faceta 😀
    Dzięki wielkie

  6. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    No właśnie ja piszę za siebie, że go nie kochałem.
    Nawet nie był mi obojętny, tylko raczej miałem do niego negatywny stosunek z wielu powodów.
    Oczywiście fakt, że Camel tylko o tydzień przeżył Papieża mówi sam za siebie, niemniej jednak pozwolę sobie mieć własne zdanie.

  7. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Jak pensjonarka :))

  8. krawcowa pisze:

    z0sia,

    O, przepraszam, ja nie kochałam:)

  9. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Ty też nie ?
    To jak wpadnie Vic, będzie nas już troje :))

  10. z0sia pisze:

    Kocham Adamczyka ,papież to inna bajka hahha

  11. z0sia pisze:

    Pantryś!
    Wolałbyś tak?

  12. krawcowa pisze:

    z0sia:
    Kocham Adamczyka ,papież to inna bajka hahha

    Właśnie o taką odważną postawę mi chodzi 🙂
    Nie bójmy się kochać;)

  13. Jacek pisze:

    Dobra notka. Mnie też Papież i jego świętość ani grzeje, ani ziębi. Jeśli ktoś to przeżywa to jego sprawa i mnie nic do tego. Ale chciałbym, żeby nikomu nie przeszkadzało to, że ja nie przeżywam. I tylko i aż tyle.
    Fragmenty z „Pisma” wprost pokazują, jaki to miłosierny i kochający swój wytwór /na podobieństwo swoje :-)))/ jest ten „panbócek”.- że tak z krakowsko-góralska pojadę. Nic, tylko go kochać i szanować. Chwała Panu !!!

  14. szarosrebrzysta pisze:

    Zosiu, uwielbiałam kiedyś Patricka Swayze, marzyłam o tym by z nim zatańczyć, by to za mną tęsknił w zaświatach. Ale nie sądzę, by cały świat, czy pół Polski dzieliło tę moją durnotę, znaczy się fascynację. Twoim zdaniem i Wojtyła, i Adamczyk są wspaniali. OK. To Twoje zdanie. Ale pierwsze z brzegu, moje zdanie, jest diametralnie inne. Wojtyła był niezłym aktorem i grał na emocjach tłumów mistrzowsko, Adamczyk podlukrował postać JP2 i też , jak widać wstrzelił się idealnie. To moje zdanie, powtarzam. Szanuję Twoje fascynacje. Nawet przyznam, że mają inny ciężar gatunkowy, niż moje. Ale błagam, nie uogólniaj! Bo mi się cóś robi, gdy ktoś wie lepiej i na pewno, że Karolek był moją dumą, lub na Bug! (rzeka, nie poprawiać!) autorytetem. Był nim przez króciutką chwilę, w czasie pierwszej pielgrzymki, zanim durne kobieciątko nie poskładało sobie wszystkiego do kupy i nie zaczęło wyciągać wniosków. Własnych.

  15. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    II wojna światowa, ulicami polskiego mista ucieka młody chłopak. Goni go SS-man z mauserem w dłoni. Co jakiś czas oddaje strzał, ale pudłuje. W końcu Polak wbiega w zaułek i z przerażeniem odkrywa, że wbiegł w ślepą uliczkę. Odwraca się, a przed nim stoi lekko zdyszany SS-man i celuje mu między oczy. Już ma strzelić, aż tu nagle odzywa się potężny głos z nieba: -Nie strzelaj do niego! – mówi. -Ale czemu? – pyta SS-man. -Nie strzelaj! – głos mówi – Bowiem on będzie kiedyś moim papieżem! …A ty jego następcą!

  16. Pantryjota pisze:

    szarosrebrzysta,

    No ładna historia…wygląda na to, że Zosia jest w mniejszości.
    Ja też uważam, że Adamczyk nie jest zbyt dobrym aktorem :))

  17. szarosrebrzysta pisze:

    Pantryjota,

    :(((, że polecę filozofem.

  18. z0sia pisze:

    No dobrze ,polukrowałam trochę,ale cenię Adamczyka,za to,że nie dał się zaszufladkować i z przyjemnością oglądam Jego grę w innych produkcjach.
    A papież też był człowiekiem 🙂

  19. Jacek pisze:

    Pantryjota,

    Znaczy znów wpadłeś w jakieś wyalienowane towarzystwo. Nie 95 : 5 , tylko jedna Zosia : na razie czterech.

  20. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Mniejsza o Adamczyka. Gorzej, że polukrowałaś Papieża :))

  21. z0sia pisze:

    Nie będę owcą,nie popędzę owczym pędem za głosami większości,możecie Mnie znielubieć.

  22. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Wręcz przeciwnie. Bardzo Cię lubimy za przekonania i za to, że masz swoje zdanie. Jak Ci się tutaj Papież podoba ?

  23. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    Zosia jest w porządku. To może nawet nie jej wina, że myśli jak myśli :))

  24. z0sia pisze:

    obrzydliwy 🙂
    To co Ja myślę,a to co piszę jest bez znaczenia.
    Przytoczyłam fakty,które akurat miały miejsce.

    Inna sprawa,że moje dzieci odeszły od kościoła,nie chrzczą dzieci,nie biorą ślubu kościelnego.
    Mnie zmuszono do ślubu,chrztów,(bo co ludzie powiedzą?)
    Na swoje usprawiedliwienie napiszę,że nie chodzę do kościoła(chyba.że na ślub),nie wpuszczam księdza
    po kolędzie,a jak umrę mają Mnie skremować i i zagrzebać gdziekolwiek.

  25. Samuela pisze:

    Drogi Pantryjoto,

    mam Ci ja swój własny pogląd na temat inkryminowanego papieża Polaka, choć nie jestem chyba komunistką. Sądzę, że pojęcie „Polak” jest pewnym skonczonym zbiorem atrybutów, wśród których poczesne miejsce zajmuje kryterium fizjonomiczno-antropologiczne. Proszę zauważyć, że fizjonomie takich postaci jak Wojtyła, Wałęsa, Kaczyński i Kaczyński, hetman Gosiewski i polny Wojciechowski, a także (o zgrozo!) Komorowski miały lub mają wiele cech wspólnych.

    W szczególności należy wymienić krępą, przysadzistą sylwetkę z mocnymi, krótkimi kończynami, krzepką szyję i prawdziwie słowiańską głowoczaszkę charakteryzującą się szeroko rozstawionymi kośćmi policzkowymi, kartoflanym nosem o rozwartych nozdrzach, wąskich, czasem srodze zaciśniętych wargach, wyraziście zarysowanym szerokim podbródkiem i płowym, rzadkim uwłosieniem na górze oraz takimż.na dole. Oczy niewielkie, z przewagą szarości, głęboko osadzone w oczodołach, acz dobrotliwie czujne.

    Jeśli pamiętamy obrazy z cyklu „poczet królów polskich”, to tego rodzaju sylwetka i fizjonomia doskonale wpisuje się w archetyp Piasta. Tylko tacy mają w Polsce szansę na sukces.

    Rzeczywiście w internecie można wyguglować tekst pewnego naukowca, który niezbicie dowodzi, że przynajmniej jeden z Kaczyńskich wywodzi się w prostej linii z rodu Piastów.

    Radość z papieża Polaka wywodziła się z wiary, miłości i nadziei, że oto świat uklęknie przed obliczem największego z rodu Słowian, że świat nareszcie doceni to, co prawdziwie dobre i piękne w prawdziwie białym człowieku, że wraży wąskoczaszki Niemiec, wiotki Francuz i skośnooki Russki, a przede wszystkim ten garbatonosy z przelęknienia zadrży i zaryczy.

    Gdy zaś zadrży i zaryczy, to się skurczy, a gdy się skurczybyk skurczy, to się ani chybi zanihiluje.

    Amen

  26. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    Cenne informacje. Dziękujemy i trzymamy kciuki :))

  27. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Ciekawy przyczynek do dyskusji o wspólnocie genów :))
    Też dostrzegam podobieństwo między Wojtyłłą a Kaczyńskimi, ale nie chciałem o tym pisać, żeby nie robić przykrości Zosi.

  28. z0sia pisze:

    nie dręcz oczu Tymi koszmarkami 😛

  29. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    No to masz piękny widoczek, który leje miód na moje serce;

  30. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    oto rodowód przynajmniej jednego z Kaczyńskich:

    https://www.genealogia.okiem.pl/kaczynski_przodkowie.htm

  31. z0sia pisze:

    Pomniki powinny być stawiane 100 lub 200 lat po śmierci jako symbol,a nie na hura!,czy łubudu!

  32. Samuela pisze:

    Zwracam szczególną uwagę na pokolenie 35 genealogii jednego z Kaczyńskich:

    „28.998.765.880 – Mieszko (Dagobert) I „Dagon” Piast, książe polski 922-992″

  33. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Chyba odszukam list, który przysłał mi kiedyś pewien Anglik, w którym było czarno na białym, że wywodzimy się wprost od Henryka VIII :))
    Pięknie narysował odręcznie tę genealogię, bo to było jeszcze w czasach przed komputerowych.
    A trafiłem na niego w ten sposób, że w filmie o J. Lennonie produkcji BBC figurował na liście płac.
    I po nitce do kłębka….

  34. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Teraz rozumiem, dlaczego Kaczyńscy lubią koty. Pewnie mają atawistyczny lęk przed myszami :))
    A to jest mój kot Mysz :

  35. Pantryjota pisze:

    A to jest Papież z laptopem:

  36. Pantryjota pisze:

    I Kaczyński z tabletem:

  37. Pantryjota pisze:

    A w nawiązaniu do Papieża, jeszcze Rysiek z koalą:

  38. Jacek pisze:

    Pantryjota: I Kaczyński z tabletem:

    A mówił, że w kompach to tylko pornole….

    Choć, jak się tak dokładnie przyjrzeć, to ten w tablecie to musowo jakiś buc /z krakowska:-))/. To może t miał rację z tymi pornolami?

  39. Pantryjota pisze:

    Pornole i piwo, z tego co pamiętam z okazji wyborów.

Dodaj komentarz