Niech będzie poświęcona…winda

Szanowni,

Ci z Państwa, którzy  znają mnie bliżej,  np. z czasów '”salonowych”,  wiedzą, że był w moim życiu okres, gdy zarabiałem na utrzymanie naprawianiem wind.

Uważam, że to bardzo kształcące zajęcie, fach wielodyscyplinarny, w którym trzeba się wykazać znajomością elektryki (dziś również elektroniki), mechaniki, ślusarstwa, a przede wszystkim dużą odpowiedzialnością za swoje czyny, bo mały błąd może czasem kosztować nawet ludzkie życie i nie mam na myśli wyłącznie własnego, choć kilka razy zdarzyło się, że moje wisiało na włosku.

No ale udało się jakoś przetrwać te 10 lat w zawodzie i choć potem zająłem się  czymś innym, to do dziś śnią mi się czasem windy i różne związane z przeszłością historie.

Jeśli ktoś poważnie podchodzi do tego zawodu i ma predyspozycje, to nigdy nie będzie narzekał na brak pracy i ta uwaga dotyczy nie tylko naszego kraju. Mój były kolega z roboty już wiele lat temu wyjechał do Ameryki i do dziś pracuje w N.Y. przy windach, których jest w tym mieście ok 60 tysięcy. Jako ceniony specjalista oczywiście bardzo dobrze zarabia i  do kraju nie zamierza wracać. Chyba, że jako rentier – emeryt.

To tyle tytułem wstępu, a teraz już nasza katolicka rzeczywistość:

Urząd Miejski w Brzesku chwali się na swojej stronie oddaną niedawno do użytku, nowoczesną windą. Wśród gości zaproszonych na ceremonię oddania jej do użytku był również… ksiądz, który windę poświęcił.

https://deser.pl/deser/1,111858,17301348,Ksiadz_poswiecil_winde_w_Urzedzie_Miejskim__Internet.html#Prze

Ciekaw jestem, czy ksiądz zostanie również wezwany do poświęcenia nowej toalety, o ile takowa pojawi się w urzędzie.

Ale chyba jednak nie, bo z tego co się zdążyłem zorientować, księża raczej święcą takie „obiekty”, których użycie może zagrażać zdrowiu lub życiu, jak np. samochody, statki,  pociągi, samoloty, czy właśnie w tym wypadku – windę. Choć proszę mi wierzyć, że winda jest raczej bezpiecznym środkiem transportu, nawet w porównaniu z hulajnogą.

Widać jednak uznano, że warto zawierzyć windę opiece naszego Pana Boga, a przy okazji uchronić podróżujące nią panie od molestowania, które jak wiadomo, czynione jest za podszeptem szatana.

Ktoś mógłby spytać, co w tej sytuacji miałby zrobić muzułmanin, więc szczerze odpowiadam, że moim zdaniem powinien skorzystać ze schodów. Tym bardziej, że urząd zapewne nie ma aż tylu pięter, żeby stanowiło to problem.

Nie wiem tylko na jak długo „starcza” takie pokropienie i czy przypadkiem nie należałoby na wszelki wypadek postawić przed wejściem do windy pojemnika z wodą święconą, żeby każdy kto wierzy, mógł sobie przed wejściem zanurzyć w nim dłoń i przeżegnać się znakiem krzyża.

Ja się z Państwem póki co jeszcze nie żegnam, więc czasem warto odwiedzać tę stronę w nadziei, że pojawi się jakiś nowy wpis.

Pantryjota – były konserwator dźwigów osobowych i czasem towarowych.

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Samuela pisze:

    Pragnę ubogacić tę refleksję uwagą, że święcenie windy ma głęboki sens. Winda charakteryzuje się bowiem tym, że się przemieszcza do góry, a zatem do Pana Boga, oraz do dołu, a zatem do Pana Belzebuba. Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku poświęcenie wehikułu prowadzącego do – każdorazowo – najważniejszej istoty na ziemii, tej ziemii, jest słuszne i może być zbawienne.

    Ja sama onegdaj z poświęceniem uczestniczyłam w dwóch poświęceniach. Raz była to nowa maszyna do segregacji prasy w przedsiębiorstwie RUCH. Poświęcenie takiej maszyny było zbawienne i nikt nie powie, że było nadaremne. Czasopisma o treści pornograficznej segregowane na nowej maszynie z tego właśnie względu są foliowane, aby ich zawartość nie została zamoczona wodą święconą.

    Drugim razem poświęciłam się uczestniczeniu w poświęceniu trzech nowych uli w gminnej szkole podstawowej. Poświęcenia dokonał za 10.000 zł miejscowy arcybiskup. Ówże musiał święcić i święcić, gdyż – jak mi zdradziłą znajoma pracująca w instytucie udzielającym kredytów – dzięki swojemu poświęceniu arcybiskup miał na swoim koncie bardzo, bardzo, bardzo wiele. Tak wiele, że chyba się nie przecisnął przez ucho igielne i prawdopodobnie siedzi teraz tam, gdzie winda jedzie w dół.

    Pewnien znajomy ksiądz wyznał mi też kiedyś, że on wcale nie chciałby niczego święcić, bo to durnota. Jednak wierni cięgiem żądają od niego poświęceń i za każde poświęcenie wciskają mu w sutannę tłusty pieniążek. Jakoś tak bowiem już jest na tym padole, że ludzie domagają się poświęceń od tych, którzy mają święcenia, a zatem od tych, którzy już się poświęcili dla Pana Boga za innych. Na tej podstawie można wnioskować, że warto jest się poświęcać.

  2. McQuriosum pisze:

    W świetle powyższego każdy normalny zastanawia się, dlaczego ( przynajmniej nominalnie ) świetnie wykształcony człowiek sprzedaje się watykańskim cwaniaczkom za zwykłą blaszkę ze wstążką, podczas, gdy nawet szeregowy sprzedawca usług pokropkowych ( nie mówiąc już o prałatach i ekscelencjach ) czyni to wyłącznie za szeleszczące walory, mając gdzieś głoszone przez siebie bzdury dla ciemnoty o jakimś piekle, niebie, itp?
    Czemóż to taki facet robi z siebie ciężkiego idiotę i na dodatek nadal pozostaje na stanowisku?
    Może ktoś, krwa jego bezsprzeczna mać, wie?
    A to wszystko w kontekście chyba mało kosztownego – w gruncie rzeczy – zidiocenia prowincjonalnych kacyków…

    https://www.tvn24.pl/prezes-tk-z-odznaczeniem-za-prace-na-rzecz-kosciola,509263,s.html

  3. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    A ja naprawiałem windy w centrali RSW Książka i Prasa Ruch.
    M.innymi, rzecz jasna.
    Naprzeciwko pomnika 4 Śpiących też była niepozorna kamienica z windą, której strzegł żołnierz rosyjskojęzyczny z Kałaszem. Z tym, że w środku był, a nie na zewnątrz. Ale winda była nasza, polska.
    Mój kolega naprawiał w KC, ale już umarł i to ładnych kilka lat temu.

  4. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Ja też chętnie bym sobie nareperowała jakąś windę, ale tutaj nie ma ani jednej. Najbliższa winda znajduje się w odległości 100 km od Włodawy, ale tam jest zbyt dużo chętnych do jej nareperowania. Gdybym się tak rzuciła hen aż tak daleko, to mogłabym ją psuć i reperować bez końca, ale jak można zepsuć windę?

  5. Filipina pisze:

    Oto cała małomiasteczkowa mentalność.
    Ksiądz drugi po Bogu.
    Aż się dziwię, bo Brzesko trochę znam i nie jest to wcale takie zadupie.

  6. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Za moich czasów windy głównie psuły się z powodu dewastacji. Począwszy od wyrywania przycisków sterujących, a skończywszy na całkowitym spaleniu, np kabiny.
    O załatwianiu potrzeb „naturalnych” w windzie nie wspominając i nie mam tu bynajmniej na myśli seksu.
    A wiadomo, że elektryka moczu nie lubi, a mechanika tego drugiego, szczególnie jak to drugie zaschnie i coś zablokuje.
    Mieliśmy w jednym bloku takiego ciecia, który jak kiedyś ktoś w windzie zrobił „kaka” to pan gospodarz windę wyłączył za karę, przykrył to coś kartonem i czekał, aż lokatorzy posprzątają.
    To były pięknie czasy, łza się w oku kręci. Gospodarz domu był kimś i nawet nie musiał brać kredytu na mieszkanie, bo mu przysługiwało z rozdzielnika.
    Sam chciałem być gospodarzem, ale miałem za małe plecy.

  7. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Ja bym zamontowała w windzie sedes ze spłuczką i byłoby kulturalnie.

  8. Pantryjota pisze:

    Są teraz takie pisuary, które obywają się bez wody.

    https://www.ekotoaleta.pl/pl/urimat_bezwodne_pisuary.html

  9. Lukasuwka pisze:

    ach! winda, winda!
    onegoś czasu często miewałam fantazje takie siakie i owakie związane z owym sprzętem wożącym ludzi ruchem posuwisto-zwrotnym, na dodatek dobrokierunkowym, jak to zauważyła słusznie Samuela, od nieba do piekła, wtęiwewtę,
    ach! winda, winda!
    niestety! gorzej było z realizacją 🙂

    pees. Mcq! ów Rzepliński powinien natychmiast po przyjęciu owej blaszki na wstążce podać się do dymisji, lub być wypierd,,,y na zbity pysk ze stanowiska państwowego, jakie pełni!!!!!!
    ale oboje wiemy, że włos jeden mu nie spadnie z głowy, bo przecież znanym faktem jest kto naprawdę rządzi polakami 🙁

  10. McQuriosum pisze:

    Grószeńko Dobromiła:

    No, no, no, niegrzeczna Lukasuwka, oj niegrzeczna… 😉

    psssssssssssss:
    Oczywiście, że wiemy: to żyjący jeszcze kumple z korpo naszego kremówkowego świętego, z czego ten kretyn na stanowisku cieszy się niezmiernie, bo ponoć dzięki temu jeszcze mówimy po polsku…

  11. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    McQ, no co zrobić? niegrzeczna jestem bo bardzo chcę do piekieła! tam podobno serwują gorące kąpiele smolne, a ja tak lubię ciepełko 🙂
    doczytałam, żeś wyłapał wszystkie anginowe paciorkowce gardloksowe? i dlaczegóż taki zachłanny jesteś? poukładaj je równiutko w tekturowy,m pudełeczku i odeślij skąd przyszły…czyli do diabła 🙂
    zdruuuuuuuwka!!!

  12. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Może narysuj taką fantazję w windzie ?
    Ale żeby było wszystko widać, no wiesz…

  13. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    chcesz poznać moje windowe fantazje???
    oj, lepiej nieee 🙂

    poza tym ostatnio rysowanie idzie mi jak po grudzie,
    namalowałam McQ i klapa , zupełnie niepodobny 🙁
    pewnie przez tę karabelę!

  14. McQuriosum pisze:

    Grócha!

    Ty mi tu na karb karabeli mej niepodobności do niczego nie składaj.
    Rysuj i tyleI
    Nawet po grudzie, w lutym, w Ostródzie,
    ale rysuj,
    w pociągu, w przeciągu, na drągu, w Morągu,
    ale rysuj
    i w windzie w Kabulu, w przestworzach i w ulu,
    ale rysuj!
    Hej!
    😉

  15. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    no dobra!
    wrócę z pracy, to podomalowuję Ci oka i ucha i wstawię na foruma,
    jak się nie poznasz, stawiasz mi mojito! jak się poznasz…ja coś postawię :)))
    Ci.

  16. McQuriosum pisze:

    Lukasuwka,

    pamiętaj tylko o radzie, jakiej Bóg udzielił Styce, gdy ten Go malował…
    😉

  17. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    spoko loko!
    nie maluję Cię na kolanach , maluję siedząc 🙂

    psyt. jak zdruuuwko?

  18. McQuriosum pisze:

    Lulukasuwka,

    Zdrówko, biedactwo, stara się razem ze mną dojść do siebie i chwilowo jest jeszcze nieobecne…

  19. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    wielce miły McQ, jak zamierzasz dojść ze zdrówkiem, skoro siedzisz po nocach zamiast lululać?
    oj przydałby się klaps a raczej klapsa :))

  20. McQuriosum pisze:

    Grósia!

    Ty mnie tu klapsą nie strasz, gdyż kto klapsą wojuje, od klapsa ginie!
    Zdrowie jest jak prawdziwy macho: wraca kiedy chce, a ja właśnie wtedy sprawdzałem,czy już wróciło…

Dodaj komentarz