Kochani,
Pomyślałem sobie, że czas już najwyższy przypomnieć jak to z tym Bobrem było, więc z niewielkimi zmianami publikuję to, co w swoim czasie wstrząsnęło pewnym portalem, też z końcówką pl. Żeby było śmieszniej, połączyłem 2 wpisy o Bobrze w jeden.
No to jedziemy z tymi Bobrami:
Niesłychany potencjał bobra
Gdyby ktoś mi powiedział jeszcze niedawno, że na niezależnym forum publicystów wielką popularnością będzie cieszył się temat bobra, to bym się popukał w moje wysokie czoło osobnika stojącego wyżej niż inni w łańcuchu ewolucji – ci o niskich czołach i wyrazie twarzy o którym poeta pisał, że się go przybiera. Oczywiste jest, że ktoś taki jak ja nie może być bytem z niebytu, tylko jak sugerują niektórzy, raczej z bardziej konkretnego miejsca, bo co bym nie napisał, to im się wszystko z guanem kojarzy. Więc jako domorosły alchemik muszę się przyznać, że ktoś za mną stoi. A nie jest to łatwe, bo mam oczy z tyłu głowy, czyli mówiąc wprost, od d..y strony.
Jednak nie jestem pisarzem P – to chciałbym podkreślić wyraźnie, gdyż nie piję. Nie żebym nie mógł czy miał coś zaszyte, ale zwyczajnie mi nie smakuje. Nie jestem też Kubą W. ani Tymonem T. a tym bardziej Kubą S. choć to prawie mój sąsiad.
Tak więc znów pojawia się zasadnicze pytanie, kto za mną stoi.
Nie chcę nikogo straszyć, ale jest to….Bóbr.
Ogromny jak przerośnięty Yeti, który takiego dajmy na to labradora, to zżera jak przystawkę przed obiadem. Co gorsza, jest to bóbr nie z tej ziemi, bóbr, o którym mamy opowiadały swoim córkom, gdy te nie chciały iść do łóżka (własnego) i o którym opowiadali synom ojcowie, gdy ci się odgrażali, że zostaną pisarzami. Bóbr epoki, o którym miał napisać nawet Iredyński, ale w końcu stanęło na człowieku. Taki bóbr jak nadepnie na odcisk, to potem trzeba go moczyć tydzień w wodzie święconej, a i to może nie pomóc, jeśli woda nie pierwszej świeżości. Bobra, który za mną stoi oczywiście należy i wypada się bać, bo nic tak nie boli, jak odgryziona dupa.
Pamiętacie państwo tę historię o chłopczyku, który urodził się z wielką śrubą w tyłku? Chodził tak z nią, chodził, aż wreszcie lekarze postanowili go od niej uwolnić. Jak postanowili tak zrobili, operacja się udała, tyle, że chłopcu dupa odpadła. W innej wersji śruba sama się wykręciła, co spowodowało rzecz jasna identyczny efekt, ale dalsze losy chłopca nie są znane.
I coś podobnego może czekać każdego, kto będzie chciał zadrzeć z moim bobrem, więc żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Pantryjota
Mamo, jestem bobrem, czyli początek nowej wiary
W związku z licznymi zapytaniami odnośnie możliwości zgłoszenia akcesu do nowego związku wyznaniowego pod wezwaniem Łysego Bobra Orwocolor, czuję się zobligowany do zamieszczenia dekalogu nowej wiary, który – mam nadzieję – przyciągnie do mnie wielu wyznawców. Póki co wolne jest jeszcze większość stanowisk, więc kto pierwszy, ten lepszy. Mam nadzieję postawić tamę Ciasteczkowemu Potworowi Spaghetti, bo nic tak się bobrom nie udaje, jak właśnie stawianie tam. Wiem co mówię, bo żyję w okolicy obfitującej w bobry i mogę to udowodnić :
https://www.youtube.com/watch?v=9xVU6HpDz-s
Oto więc przedstawiam dekalog, wedle którego będziemy żyć i się rozmnażać, o ile ktoś ma potencjał.
1. Nie będziesz miał bobrów cudzych przede mną.
2. Nie będziesz brał imienia bobra swego nadaremnie.
3. Pamiętaj, abyś dzień bobra święcił.
4. Czcij ojca swego bobra i matkę bobrzycę swoją.
5. Nie zabijaj bobrów.
6. Nie cudzołóż z bobrem.
7. Nie kradnij bobrów.
8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bobrowi swemu.
9. Nie pożądaj żony bliźniego swego, bobra.
10. Ani żadnej rzeczy, która bobrza jest.
Łysy Bóbr Pantryjota
A to nasz hymn, który Gra czwórka zapalonych, młodych chłopaków z Krakowa. Czy marzą o wielkiej karierze i tysiącach fanek? Oczywiście! Ale ich główny cel to radość z grania, jak również radość z życia. Są zapatrzonymi w siebie egoistami? Owszem, nie oglądają się na panujące trendy, lecz swą muzyką chcą rozdawać szczęście na prawo i lewo! Oto prawdziwe Szynszyle…
No i tekst, bo nie za dobrze słychać wokal:
Wypływam z żeremia
Daleko mi do lenia
Pływam wciąż
Mam gęste futerko
Łeb jak wiaderko
Zęby mam
Żyję sobie w Padzie!
W Rosji i w Kanadzie
Wyrżnę wszystkie drzewa
W owocowym sadzie, tak!
Rano myję zęby
Zajadam otręby
Czochram się
Ogon jak łopata
Owłosiona klata
W uszach wata
Mamo, jestem bobrem!
Emanuję dobrem!
Rżnę drzewa jak tartak
I dziabnę w tyłek czarta
Mam dwa ostre zęby
takie ostre zęby!
zmodernizuję tamę
Tak jest, zaproszę mamę!
——————
Ja też emanuję dobrem i dlatego warto we mnie wierzyć.
Nadredaktor
Co prawda Bobrzy dekalog nie przemawia do mnie, ale pioseneczka owszem.
Lekka, prosta i przyjemna i emanująca radosną młodością.
Tak potrafią tylko krakowiacy.
Pozdrawiam.
F.
Dobre i to.
AAAAAAA
JEST! JEST! YES!