Niewalentynkowa przygoda

Dziś rano ośmielona słońcem i ciepłem, postanowiłam wyjść, i sprawdzić gdzie psy sąsiada zrobiły dziurę w ogrodzeniu, żeby móc w nocy penetrować moje podwórko. Wyszłam też dlatego, że sąsiad też wyszedł i dłubał coś w swoim ogrodzie. Szłam wzdłuż ogrodzenia, przedzierając się przez chaszcze i wysoką trawę. Jeśli mam być szczera, to bardzo rzadko chodzę po swoim polu, bo już dawno temu straciłam naiwną nadzieję, że może i ja zostanę rolnikiem. Gdybym wcześniej miała czas i ochotę na oglądanie Rolniczego kwadransa albo choćby W polu i zagrodzie, to całkiem możliwe, że nigdy nie kupiłabym 2 ha ziemi z ruiną domu. Jednak jak każdy mieszczuch, uważałam, że to dziecinnie proste, wystarczy zasiać i samo urośnie. Dzisiaj niczego nie sieję, bo zielsko, jakieś krzaki, drzewa i jeżyny, rozsiewają się same i pochłaniają coraz to większe połacie mojej ziemi. A jak zaczyna padać, to mam wrażenie, że właśnie zaczyna się moich 100 lat samotności. Natura jest bezlitosna i jeśli tylko pozwolić rozwijać się jej bez skrępowania, w szybszym czasie niż nam się wydaje, pochłonie nas całkowicie…
Wracając jednak do powodu dla jakiego wyszłam rano z domu, czyli, jak mawia nadredaktor, meritum, celem moim było zwerbowanie sąsiada i zastawienie owej dziury przez która pchają się jego psy, żeby móc wypuszczać koty, bez obaw, że przez te psy zostaną pożarte.
Kiedy już przedarłam się do tej dziury i spojrzałam w dół, ze zgrozą zobaczyłam dziesiątki małych kleszczy wspinających się po moich spodniach, zaczęłam je szybko strzepywać, jednak nie wiem skąd natychmiast wchodziły następne, całe zastępy. Kiedy tak walczyłam z kleszczami, przez tę dziurę przecisnął się jeden z psów, ten wredny, najgroźniejszy, i zaczął zbliżać się do mnie z wyszczerzonymi zębami, jednak tego już było za wiele, moja wściekłość była już tak ogromna, że ruszyłam w jego stronę, krzycząc, żeby poszedł do domu. Najwyraźniej doszedł do wniosku, że to jednak nie przelewki, podkulił ogon i przecisnął się z powrotem na swój teren.
Roztrzęsiona wróciłam do domu, szybko rozebrałam do naga i wzięłam dokładny prysznic, potem kawałek po kawałku przejrzałam rzeczy, nie znalazłam już ani jednego kleszcza, chyba i one się mnie przeraziły i pochowały w trawie.
Mam nadzieję, że nikt z Was nie miał dzisiaj takich Walentynek i nie doświadczył … wściekłości kobiety 🙂
Niedawno zadzwoniłam do sąsiada, powiedział, że w poniedziałek zastawi dziurę, bo obawia się, że jak jego psy będą przechodzić do mnie, to mogą dostać …jakiejś odkleszczowej choroby 😉

Po wieloletniej hibernacji wracam do żywych, jednak zatrzymałam się w czasach przed zamrożeniem i w dalszym ciągu bliskie mi są ideały szeroko rozumianej wolności i wolnej miłości. Teraz mam zamiar ich bronic ...tak mi dopomóż Pantryjoto.pl

Kategoria: Bracia mniejsi, przyroda (4)
  1. Pantryjota pisze:

    Kleszcze lubią takie zapuszczone chaszcze. Będzie coraz gorzej.
    Może Lukasuwka namaluje Twój akt z kleszczami na całym ciele :))
    Sprawdzałaś też plecy i zakamarki ? one lubią różne dziwne miejsca.
    Ale przynajmniej płacisz Krus – 370 zł za kwartał, a nie jak „miastowi” ponad 1000 zł co miesiąc minimum.

  2. krawcowa pisze:

    Pantryjoto, skoro mi wypominasz KRUS, to muszę Ci powiedzieć, że aby dostać minimalną emeryturę, musiałabym go opłacać do 70 roku życia więc raczej z tego nie skorzystam, a wystarczyłoby, abym przestała płacić w ogóle i na ubezpieczenie zdrowotne musiałoby mi wypłacać państwo, czego nie chcę.
    Zanim jednak zaczęłam opłacać owy KRUS, 17 lat płaciłam ZUS, a przedtem jeszcze płacił mi pracodawca, czyli MEN 😛

  3. McQuriosum pisze:

    hmmmm, kleszcze w Walentynki z sercem na dłoni z krzaczorów do Ciebie wyszły, a Ty wystraszyłaś i je i biednego psiaka sąsiadów, który szczerząc zęby z wyrazami niemego uwielbienia na pysku, chciał Ci sprawić walentynkową niespodziankę… Mają po stokroć rację ci, którzy twierdzą, że nie ma nic groźniejszego na świecie, niż wkurzona na cokolwiek kobieta!
    I to wszystko w ciągu jednego, pięknego lutowego dnia…
    ps
    Absolutnie nie zgadzam się z twierdzeniem Pantrysia, że plecy i różne takie zakamarki, to dziwne miejsca. W Walentynki nie ma i nie powinno być dziwnych miejsc na ciele kobiety!
    pps
    Jeśli akt, to w chaszczach, wśród chrząszczy i gżegżółek, bez kleszczy i szczypawek!

  4. krawcowa pisze:

    Widzisz mój kochany McQuriosum, Pantryjota ma jakieś perwersyjne życzenia, a Ty jak zwykle z klasą, nieco romantycznie, chociaż bez pruderii 😉

  5. McQuriosum pisze:

    Krawcowa,

    a niechaj sobie ma, ostatecznie żyjemy w – ponoć – wolnym i demokratycznym kraju. Ja mu tam nie żałuje, co sobie poperwersuje życzeniowo, to jego! 😉

  6. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    17 lat to bardzo krótko jak na Twój wiek.
    Ale i tak możesz liczyć na emeryturę z ZUS wg. nowych przepisów.
    A na 2h możesz coś jednak posadzić, a nie tylko hodować kleszcze.

  7. Lukasuwka pisze:

    a ja naiwnie sądziłam, że to sąsiad przeciśnie się przez ową dziurę i wspólnie będziecie walczyć z zastępem kleszczorów,
    masz faktycznie nerwy ze stali skoro wzięłaś kawał roli do obróbki 🙂
    mnie w dzieciactwie nastolatkowym wystarczyło 1,5 ha pola z truskawkami, które wraz z siostrami i mamą musiałyśmy obrabiać by tatusio miał za co pić,
    obiecałam sobie wtedy, że będę miała bliski kontakt z ziemią dopiero, gdy mnie na niej rozsypią 😛

    fajnie się Ciebie czyta Krawcowo!

  8. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Masz rację, fajnie się Was czyta, miłe panie.

  9. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    Ty mnie Pantrysiu nie podpuszczaj do malowania Krawcowej, na dodatek bez odzienia i z kleszczorami na pięknym ciele,
    wystarczy, że walczę z karabelą Mcq`sia 😉

  10. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    Ty chcesz naszej Drogiej Krawcowej zgotować los Rolnika, który musi do każdego hektara dokładać? Jak Ci nie wstyd!

  11. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Ale przynajmniej by miała wypasiony ciągnik za 300tys na kredyt :))

  12. Samuela pisze:

    Na kleszcze najlepszy jest bóbr. Trzeba go poprosić, żeby wysiekł chaszcze i zbudował staw. W stawie zimna woda, której nie lubią kleszcze. Jeśli nie będzie kleszczy, to nie będą przychodziły psy sąsiada, by wrednie penetrować. Latem można się w stawie nago pluskać i nie będzie szkoda.

    Trzeba tylko załatać dziurę w płocie, aby woda nie siurkała ciurkiem.

  13. krawcowa pisze:

    Pantryś, McQ, dwa razy wzięłam dofinansowanie, bo wynajęłam chłopa z traktorem, żeby mi zaorał i zasiał…chyba gorczycę, w celu przygotowania gleby pod uprawę, a jakże…na 1 ha, potem odsprzedałam 1000m2 od drogi i ten fakt zgłosiłam, nie dość, że mi dofinansowanie cofnięto, to jeszcze kazano oddać niesłusznie pobrany. Jak niesłusznie pytam, przecież uprawiłam, oni na to, że złamałam warunki umowy dotacyjnej, bo miałam przez 5 lat ziemi nie sprzedawać…Mówię, że nie sprzedałam tej, na której uprawiałam, bo aerał pod uprawą się nie zmienił. Oni na to, że to nieważne 🙁
    To mnie całkowicie zniechęciło, bo chłop z traktorem wziął więcej niż wynosiła dopłata, którą i tak musiałam zwrócić 🙁
    tak zakończyła się moja kariera rolniczki…i zostałam chłopką małorolną 🙁

  14. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Trzeba było chłopu w naturze zapłacić :))
    Np uszyć mu coś.

  15. krawcowa pisze:

    Droga Samuelo,
    bobry już były nad stawem, okazało się, że to niezłe trutnie, nie dość, ze wycięły drzewa nad stawem, to jeszcze pokopały tunele w grobli a woda ciurkiem ciurkała do sąsiada…
    Dzięki za radę, ale temat już był przerabiany … 🙁
    A kleszcze jak były, tak są 🙁

  16. krawcowa pisze:

    Lukasuwko kochana,
    treaz mam 2 stare kotki i młodego kocurka, ale to w każdej chwili może się zmienić, jeszcze trzy lata temu, też miałam 3 koty ale i dwa psy 🙂

  17. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    „Trutniowatość” bobrów znana jest nie od dziś :))
    W naszych okolicach jest ich tylko trochę mniej niż kleszczy.

  18. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Niedawno korespondowałem z panią, która miała 12 psów, ileś tam kotów i stado koni :)) ( jednocześnie )
    Ale kontakt coś nam się urwał :((
    Wiem tylko, że teraz mieszka w bloku, więc już sprawa nieaktualna z tymi zwierzakami.

  19. krawcowa pisze:

    Pantryś,
    ponoć żona poprzedniego właściciela w naturze płaciła, do dzisiaj mam truskawki dzielnie walczące z trawą o przeżycie 😉
    O historii powstawania jej truskawkowego imperium, do dziś krążą legendy 😉

  20. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Droga Krawcowo,
    Barter w swoim czasie był dość popularny w naszym kraju, więc wcale się nie dziwię tej pani na truskawkach.

  21. McQuriosum pisze:

    O Pani na Hektarach,

    oprócz niezawodnego bobra potrzebne są odpowiednie warunki hydrojakieśtam, bo chodzi o to, żeby woda do stawu sama ciurkała i nie trzeba było jej ciągle uzupełniać wiadrem z hydrantu p-poż. Reszta, w tym kąpiele w stroju Zuzanny ( co ją starcy w kąpieli widzieli ) są całkiem realne.
    Ciągnik faktycznie możesz wziąć sobie na kredyt, bo wtedy łatwiej mogłabyś zapoznać jakiegoś fajnego komornika i zostać komornicą, taką o jakich klasycy polskiej literatury pisali i mieć cały kłopot z uprawą, płodozmianem i cenami skupu z głowy. Wreszcie mogłabyś pełną piersią odetchnąć od problemów dnia codziennego… 😉

    ps
    jakby było bliżej, to podesłałbym ludzi i zrobiliby porządek z chaszczami i kleszczami o tak: ziuuuuuuuuuuuuuut!

  22. krawcowa pisze:

    Rozumiem Pantryjoto, że i Ty pozyskiwałeś różne dobra w barterze 😉

  23. krawcowa pisze:

    Ludzi i zuuut?
    Ależ kochany Mc Q, czy wiesz jak mnie rozczarowałeś?
    Już miałam nadzieję, że sam sie zadeklarujesz…a potem wykpisz daleką drogą 🙂
    Staw mam źródlany, wody tylko ubyło 😛

  24. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Jasne. Woziło się np. do Związku Radzieckiego kryształy, a przywoziło coś innego.
    Ale panie miały lepiej, bo mogły to coś przewozić że tak powiem w sobie i tylko od nich samych zależało, ile im się zmieści :))

  25. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nie po to McQ ma ludzi, żeby samemu czarną robotę odwalać.

  26. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Mój drogi, panowie tez mogli w sobie…tyle, że o połowę mniej 🙁
    Ja niestety nie miałam smykałki do handlu…dlatego właśnie zostałam krawcową 🙂

  27. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Ja zupełnie nie miałem smykałki do handlu, dlatego naprawiałem windy :))
    A co do 2 x mniej, to nie do końca tak jest, ale nie będę się nad tym rozwodził.

  28. McQuriosum pisze:

    krawcowa,

    Droga Ziemianko,

    „Posłać ludzi” to jedynie figura stylistyczna, gdyż na pewno nie odmówiłbym sobie przyjemności osobistego nadzoru dechaszczyzacji i dekleszczyzacji Twych pieleszy.
    Co do reszty: niezbadane są Bobrze wyroki, nie należy więc z góry zakładać, że…

  29. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Droga Krawcowo,

    ja sobie myślę, że miewasz trudności z kleszczami z tego powodu, że nie pozwalasz psom penetrować swojego zagonu. Spróbuj może rozłożyć w zagonie kawałki smacznej kaszanki, by zwabić psy w celu penetracji. Gdy psy będą penetrować, to kleszcze ani chybi wlizą na psy. Wtedy Tu wyskoczysz znienacka i krzykniesz gromko, by psy sobie poszły precz. W ten sposób pozbędziesz się uciążliwej penetracji zarówno ze strony psów jak i ze strony kleszczy.

    Z drugiej jednak strony to ciut dziwne, że o tej porze roku tak dziarsko swawolą sobie kleszcze. Może nie są to kleszcze, lecz dzidziusie kretów?

  30. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    żeby pomylić kleszcze z krecikami/kreciątkami/kretkami? to trzeba mieć wzrok jak dorosłe krety a nasza Droga Włościanka ( skoro pisze ) takich problemów raczej nie ma…czyli, kleszczom musiało się pomylić wczoraj z dzisiaj i wylazły, zgodnie ze słowami piosenki:
    -trzynastego, nawet w lutym jest wiosna…

  31. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Też nigdy nie widziałem stada kleszczy penetrującego od dołu.
    Tak więc to wcale nie musiały być kleszcze, tylko coś zupełnie innego.
    Nasza Krawcowa po prostu szukała pretekstu do kąpieli :))

  32. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    możesz mieć rację, to mogłyby być te zwierzaki, które niegdyś oblazły Telimenę, co tak zgrabnie opisał Wieszcz.

  33. krawcowa pisze:

    Samuelo,
    ułożyłaś chytry plan, niestety, mój sąsiad ma tylko 3 psy a kleszczy są tysiące, jak nie miliony,musiałabym zwołać wszystkie psy z całej wsi, ale one w klatkach albo na łańcuchach siedzą 🙁 taka wioskowa tradycja, tylko ten jeden luzem puszcza i za to nawet go trochę lubię 🙂
    Koncepcja z kretami byłaby nawet do zastanowienia, bo kretowisk jest też dużo, może znasz jakiś sposób na namówienie ich, żeby wylazły na wierzch, i kleszczy nałapały w swoje futerka a potem z nimi znów pod ziemie się schowały? 🙂

  34. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Moja koleżanka, mająca od zawsze owczarki niemieckie i mieszkająca w willi, miała kiedyś taką sąsiadkę, która miała pretensje, że jej pies biega wzdłuż ogrodzenia, które dzieliło ich posesje i zatrzymując się gwałtownie na końcu płotu, „automatycznie” powoduje, że rzekome pchły siłą bezwładności przerzucane są na posesję onej.
    I to wcale nie jest anegdota.
    Smaczku sprawie dodaje fakt, że koleżanka jest sędzią kynologicznym i raczej nie hoduje pcheł na swoich psach :))
    No ale widocznie sąsiadka musiała coś widzieć, skoro protestowała.

  35. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Droga Krawcowa na pewno ma dobry wzrok, gdyż w przeciwnym przypadku nie potrafiłaby nanizać nici i nie mogłaby być krawcową. Z pewnością więc dostrzegła małe zabawne żyjątka pragnące ją spenetrować. Może jednak sie pomyliła i wzięła maciupeńkie kreciątka za duże kleszcze? Kleszcze są przecież też ślepe, gdyż są tak niewielkie, że na pewno nie zmieściłoby się na nich oko.

  36. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    No właśnie, też myślałem o mrówkach, np. faraona.

  37. krawcowa pisze:

    Pantryś, McQ,
    w temacie kleszczy jestem obcykana, od lat tu mieszkam i problem jest nie od dziś, mrówki też tu są, i jeśli ktoś będzie chciał się ciała pozbyć, to moimi mrowiskami usłużnie służę 😛 Na litość, nie imputujcie mi tu, że jestem jakąś ignorantką, pindzią spod kwiatka, co się na kleszczach nie zna…nawet kleszczowiska słuchałam …kiedyś 😉
    Jak nie wierzycie, to możemy zrobić próbę trawy, przyjedziecie, położycie się w chaszczach i się zobaczy, czy przeżyjecie …cwaniacy 😛

  38. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    O ile wiem, pchły nie gromadzą się z reguły na głowie psa, ponieważ pies często bardzo głośno hauczy, a pchły lubią spokój. Pchły gromadzą się zatem raczej na tylnej części psa. By się pozbyć pcheł pies musiałby truchtem biec tyłem i dziarsko machać przy tym ogonem. Wtedy jednak mógłby się wzbić w powietrze razem z pchłami.

    Z tego względu wydaje mi się, że ta historia jest mało prawdopodobna.

  39. krawcowa pisze:

    Samuelo, w takim razie Ciebie też zapraszam 🙂

  40. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Droga Krawcowo,

    istnieją na świecie kleszcze i kleszcze. Na szczęście nie wszystkie kleszcze są nosicielami bardzo przykrej w skutkach niewyleczalnej boreliozy. Nie ma się zatem czego obawiać!

  41. McQuriosum pisze:

    Pantryjota,

    Einstein kiedyś stwierdził, że głupota ludzka i Wszechświat są nieskończone…

  42. krawcowa pisze:

    Samuelo miła,
    mam nadzieję, ze umiesz je rozróżniać, bo mój nieżyjący już pies, Reks, dwa razy chorował na babeszjozę i za pierwszym razem omal się nie przekręcił 🙁
    Jednak po postawieniu diagnozy, można by zrobić selekcję i oddzielić nosicieli chorób od tych zdrowych. Wtedy można te co są nosicielami skazać na zagładę a te zdrowe, puścić luzem 🙂

  43. McQuriosum pisze:

    Droga Obszarniczko Niskohektarowa,
    teraz z kolei Ty potraktowałaś męską część dyskutantów jak pierwszych lepszych ziutków spodniepowiemczego, uznając a priori, że nasza znajomość rodzimej flory i fauny ogranicza się tylko do karaluchów i grzyba w mieszkaniu, a tak nie jest. Na próbach zjedzenia mnie swoje szczękonóżki,szczękoczułki, żwaczki, kłujki itd połamały bądź stępiły liczne pokolenia różnorakich owadów i nie tylko, zaś świat roślin również próbował dodać swoje…a ja dalej chodzę! Nie będę jednak zalegał po jakichś krzaczorach czy też chaszczach w celach próbnych, bo dawno z tego wyrosłem. Nie ze mną te damskie sztuczki… 😉

  44. Atom pisze:

    krawcowa,

    Trzeba pożyczyć mrowkojada z ZOO i niech zeżre te mrówki razem z kleszczami, o, a jak nie da rady, to zjeść tego mrowkojada, Cejrowski w TV pokazywał jak to się robi.
    Też potrafię być Wujkiem Dobra Rada.

    😀

    Jak ten z Misia…

  45. Atom pisze:

    krawcowa,

    PS

    A na niesforne bobry dobry jedynie jest potwór z Loch Ness.

  46. krawcowa pisze:

    Miły McQ, Pantryjoto,
    ja Wam niczego nie imputuję, to Wy wątpicie w moją znajomość otaczającego mnie, najbliższego świata, jedynego jaki mam na własność:P
    Przedwczoraj swoja wiedzę wzbogaciłam o informacje na temat kątnika, wszedł mi do wanny ale samodzielnie nie potrafił wyjść, podałam mu więc palec, z czego skwapliwie skorzystał…uścisk jego łapek wydał mi się jednak obrzydliwy, wrzasnęłam tak głośno, że koty przyleciały mnie ratować 🙂
    Wczoraj wieczorem, widziałam, jak się podobnym bawią…a może to był nawet ten sam?

  47. krawcowa pisze:

    Dzięki Atomie,
    to jak dotąd najlepsza rada, mrówkojad, …że też wcześniej na to nie wpadłam, ciekawe, czy można wypożyczyć…masz może taką wiedzę?

  48. McQuriosum pisze:

    Droga Rolniczko Niskoobszarowa,

    nikt niczego Ci nie imputował, co najwyżej gdzieś w tle pobrzmiewało lekkie zdziwienie pewną niefrasobliwością Twego postępowania z Przyrodą ( przez duże „P”) wśród której przyszło Ci żyć.
    Ja z kolei, po wstępnej analizie materiału fotograficznego oceniam, że Twoja działka – jeśli nie zostanie niezwłocznie poddana zabiegom pielęgnacyjnym – wnet całkowicie zarośnie krzaczorami i chaszczami i owo zarośnięcie będzie tylko i wyłącznie efektem Twoich zaniechań. Ostateczny efekt estetyczny może będzie zadowalać miłośników natury, jednak, w XXI wieku kobiecie po prostu nie wypada mieć tak zakrzaczonej działki… 😉

    ps
    podobno uścisk łapek pająka przynosi szczęście i przyciąga pieniądze, więc może ten wrzask był wrzaskiem radości? Szkoda tylko, że nie podałaś, czy był to kątnik domowy mniejszy, większy czy też olbrzymi, bo podobno różne gatunki różne szczęście przynoszą….

  49. Eva70 pisze:

    Mnie też się fajnie czytało Krawcową i nie tylko… Miłego niedzielnego popołudnia życzę.

  50. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    a gdzie jest ów materiał fotograficzny osobistej działki Krawcowej jest do obglądnięcia?
    też bym chciała poddać analizie, żeby wiedzieć jakiego stopnia zakrzaczenia kobieta z XXI wieku powinna unikać 😉

  51. McQuriosum pisze:

    Grósinko Droga,

    witam słonecznie w piękne, lutowe popołudnie i zaprawdę powiadam Ci, że kto chce, ten znajdzie… 😉

  52. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    witam miły McQ,
    uśmiechnij się do mnie słonecznie, bo niestety wewstolycy słonka anidydy!
    poszłam na spacer znaleźć promyki ale tylko wiatr przenikliwy i stado kaczek głodnych znalazłam,
    w szukaniu to ja należę do rodziny kiepskich ;P
    znalazłam tylko piękną werandę Krawcowej i ją za pieńkiem, ale jej „osobistego” chaszczowiska nie (strapiona mina gróchy)

  53. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    moja serdeczna współlokatorko Pantrysiowego lokum portalowego,
    zaciekawiona zjawiskiem kleszczowym jakie przeżyłaś poprzedniego dnia,
    uzbrojona w szczere chęci walki z onymi najeźdźcami Twoich spodni, polazłam
    spacerować tam gdzie jest trochę plackowatej trawy czyli na moczydłowe łąki parkowe,
    połaziłam tu i tam, nawet przykucnęłam na chwil kilka pode krzaczkiem, aż się pewien pan dwa razy obejrzał, czy jakich bezecnych nie czynię czynów,
    i co? i nic!
    ani jednego skleszcza ani nawet kretka, że o bobrze nie wspomnę,
    za to nieopodal gdakało stado kaczuchów, więc pozwoliłam sobie nawrzucać im do dziobów lekko zeschłą bułę i wróciłam ze zmarzniętym tyłkiem do domu, bo słonko pogniewało się dzisiaj i na warszawskie niebo nie wlazło,
    pewnie za ten wczorajszy dym nad mostem 🙁

    posss. pozostaję w nadziei, że mnie również zaprosisz na test trawy do swojego Siedliska uroczego,

  54. McQuriosum pisze:

    Grósia,
    mam nadzieję, że myśleliśmy o tych samych „osobistych chaszczach” naszej małorolnej Koleżanki. Jeśli było inaczej, to… były to klasyczne kosmate myśli!
    Tu są one ( krzaczory i chaszcze ) w pełnej krasie:
    https://pantryjota.pl/wp-content/uploads/2015/01/PICT6807.jpg

    Za tarasem/werandą wprawne oko dostrzeże wieloletnie samosiejki brzozy, prawdopodobnie także olchy i topoli. Przy tarasie dumnie pręży się badyl dzikiej jeżyny, gwarantując, że za kilka lat bez pomocy siekiery nikt tamtędy się nie przedrze…itd,itp.
    Czyli, albo zdecydowana przycinka chaszczowiska, albo pozostawienie tego naturze, ku własnemu przyszłemu strapieniu i sromocie…

    Cytuj Odpowiedz

  55. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Myślę, że „sromota” to jest dobre określenie w kontekście kosmatych myśli Lukasówki :))

  56. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    o tej właśnie werandzie wspominałam i tę znalazłam, ale ja skupiłam się generalnie i wyłącznie na przecudnej urody kociaku i jego przeuroczych białych skarpetach, [nawet nazywam go pieszczotliwie-Cztery skarpety]
    tak myślę i myślę, że to przecinkowanie i odkrzaczorowywanie muszę przeprowadzić w swojej kosmatomyślowej puszczy 🙂
    chociaż może jeden pęd lub popęd należałoby pozostawić?

  57. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    rzekłabym, że nie tylko sromota ale Sodomnia i Gomornia!!

  58. McQuriosum pisze:

    Rany Bobrze!
    Szkoda, że poczciwy dr Freud tego nie czyta, miałby uciechy co niemiara! Te Wasze skojarzenia, te gierki słowne i niedomówienia, ta nieposkromiona
    chuć wyzerająca z każdego zakamarka Waszej podświadomości, ufffffff… Sodomnia i Gomorria w czystej postaci …
    No i dobrze… 😉

  59. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Z ich podświadomości, czyli z czyjej ?

    Inna sprawa, że Krawcowa znów napisała notkę, która idzie na rekord. A gdyby się zajmowała karczowaniem, to by nie miała czasu na pisanie, więc może lepiej niech jej dziko rośnie.

  60. szarosrebrzysta pisze:

    No więc tak: przed chwilą wróciłam z lasu, zmarznięta i spragniona… A, dzień dobry! No wróciłam i zaraz zrobiłam herbatę, odpaliłam maszynę i czytam tygodniowe zaległości (wizyta u dzieci i wnuków we stolicy), a tu wszyscy się szykują na test trawy. Ja też chcę!!! Krawcowo, czy mogę??? Na terenie mojej posesji nie ma kleszczy. Moje trzy koty i do niedawna piesio nigdy nie mieli kleszczy. Ale już trzy kilometry dalej, na kolonii pod lasem moja szefowa ma ich mnóstwo. Tak więc jestem niedoinwestowana, jeśli chodzi o żywinę drobną. Czy to może byc argumentem moja droga krawcowo??? Względem zakrzaczonej gospodarki, to mam odmienne zdanie niż uroczy McQ. Nie przepadam za nadmiernie wymuskanymi ogrodami. Pewnie to podskórna zawiśc bo ja tak nie umiem. Pamiętam z hen, dawnych czasów zdjęcia ogrodu McQ. Po prostu ogrodowy salon. Lubię popodziwiac, ale u siebie wolę lekki nieład i niejaką swobodę. Mam kolegów, którzy podobnie jak Pantryś i McQ chętnie by się wzięli do trzebienia, ba nawet próbują wymusic na mnie warzywnik!!! A po co mi to??? Mam trochę przypraw, znaczy się ziół i starczy. Daję więc odpór. I dlatego miło poczytac, że nie wszyscy swoje hektary wy-mus-ki-wują. O!

  61. McQuriosum pisze:

    P.
    wiedziałem, że będziesz świecił swą bezprzykładną skromnością i przyzwoitością, ale ja będę trochę drążył, np. kto opowiadał o akcie Krawcowej pokrytej kleszczami… mam dalej?
    Osobiście byłbym za tym, żeby zarówno pisała, jak i karczowała, ale to tylko moje, skromne zdanie …
    😉

  62. krawcowa pisze:

    McQuriosum najmilszy,
    niestety, chyba Pantryś ma jaśniejsze pojęcie o tym jak może wyglądać zachaszczona kobieca … rola 😉
    Życia mi nie starczy na porządkowanie, a poza tym, jak z jednej strony zacznę, to za plecami mi wyrośnie…chyba się rzeczywiście klimat zmienia, na taki bardziej tropikalny, bo kiedy kupowałam, rachityczne trawka sięgała mi ledwie do kostek, a w ugorze kilka lat wcześniej stała…teraz, mnie z niej nie widać, a ręczę, że aż tak nie zmalałam 🙂

  63. krawcowa pisze:

    Kochani,
    oczywiście wszystkich zapraszam na test trawy, razem ze swoimi pupilami przybądźcie, potem się gdzieś rozłożymy na kocyku i wyiskamy wzajemnie 🙂

  64. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,
    czy dobrze zrozumiałam?
    Będziesz plewiła?
    Jak sugeruje McQ, zgodnie z obowiązującą w XXIw modą?

  65. McQuriosum pisze:

    szarosrebrzysta,

    Po pierwsze, jak już kiedyś wspomniałem, nie to ładne, co ładne, lecz to, co się komu podoba…
    z tym „muskaniem” to nie jest tak, jak sobie to wyobrażasz. Przyznaję, że lubię ogrody „poukładane”,ale – oprócz kwestii estetycznych – wiąże się to także z przyrodzoną każdemu myślącemu stworzeniu tendencją do minimalizowania niepotrzebnego wysiłku.Raz założony sensownie ogród przez lata będzie wymagał jedynie nie wymagających większego zachodu niezbędnych działań pielęgnacyjnych. Zbytnia monotonia ogrodu również nam nie grozi gdy odpowiednio dobierzemy roślinność tak, by przez praktycznie cały rok coś w ogrodzie mogło cieszyć oko…
    Tak więc, niechaj „hektary ” Krawcowej będą sobie swobodne i rozhasane, ale z głową, aby nie było tam niekończącej się walki z samosiejkami, dzikimi jeżynami,pokrzywami, walki bezsensownie wyczerpującej siły i środki właścicielki…
    a tu kawałek tego mojego ” ogrodowego salonu”, założony kilkanaście lat temu…
    🙂

  66. krawcowa pisze:

    McQuriosum, ale wypasiony ten Twój zaczarowany ogród…no i ta kostka w kancik….nigdy w życiu nie będę tak u siebie miała, chyba, że wygram w jakąś grę…
    ale w tym celu muszę zacząć grać 🙂
    No, pięknie masz… 🙂

  67. krawcowa pisze:

    Szarosrebrzysta, przybywaj niech i Twoje koty poznają co to kleszcz!

  68. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    dzięki Kochana za zaproszenie trawowe,
    mam już przygotowany kocyk i piknikowy koszyk, w który napakuję grószkowe przetwory czyt. potwory,
    co do plewienia zgodnego z upodobaniami McQ muszę przyznać po cichemu, że niestety wpadłam w sidła mody i plewiem 🙂

  69. McQuriosum pisze:

    Obszarniczko Kochana,

    mój ogród skomponowany jest na niezbyt dużej działce, ale skomponowany tak, że wygląda na dużo większy, tu inna część ogrodu, na pierwszym planie mój ulubieniec, nieżyjący już trójłapy i jednooki Gucio

    ps
    ogród to wyłącznie moje dzieło, jedynie przy na prawdę ciężkich pracach – jak np.przetaczanie kilkuset kilogramowych głazów – posiłkowałem się pracą najemną

  70. krawcowa pisze:

    Kochana Lukasuwko!

    Słusznie czynisz, jeśli to ten ogród o którym myślę…ale zdaje mi się, że innego nie masz…ci los 😉

  71. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    fiu fiu fiu…mogę tylko zagwizdać jak kos z podziwu!

  72. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    ożesz…gwizdu ciąg dalszy….fiu, fiu, fiu…..

  73. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    uwielbiam inteligentne kobiety!

  74. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Ja jeszcze rozszerzam o facetów 😉

  75. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    ja też rozszerzam…oby tylko Panowie znów nie posądzili mnie o kosmate 🙂

  76. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Myślę, że panowie lubią kosmate, i tylko się droczą 😉

  77. Filipina pisze:

    Bardzo sugestywna notka, droga Krawcowo.
    Nie tylko widzę, ale i czuję całą armię małych potworków dziarsko maszerujących po ciele mym..:))
    Brrr.

  78. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    To ja może też coś pokaże w temacie ogrodów:
    W tym miejscu mieszkała przed wojną siostra mojej babci z mężem, senatorem IIRP.

    ” studiował przyrodę, ekonomię, filozofię i rolnictwo na uniwersytecie w Halle, gdzie w 1911 roku obronił doktorat. Po studiach i praktykach rolniczych wrócił do ponaddwustuhektarowego majątku rodzinnego Przydatki, wykupionego od Niemców przez jego ojca pod koniec XIX wieku”

    Obecnie pałacyk z przyległościami został przez kogoś ładnie odrestaurowany, co można obejrzeć tutaj:

    https://www.arlan.pl/aktualnosci/22,architektura_krajobrazu.html

  79. krawcowa pisze:

    Filipina,

    Filipino, wygląda na to, że opadły mnie nimfy, żadna to pociecha, bo one też, żeby znów wylinieć i stać się dorosłymi kleszczami, potrzebują się napić 😉
    podobno mają ryjki i spermatofory których używają do zapłodnienia, co je czyni jakoś bardziej …zwierzęce niż pasożytnicze 🙂
    Pocieszające jest to, że samica składa jaja tylko raz w życiu…gdyby tak zastosować tabletkę dzień po…problem mógłby zniknąć 🙂

  80. Filipina pisze:

    krawcowa,

    Podobno samiec komara ma jedyną szansę w życiu na seks. Jak „bzyknie” samicę, umiera. Ale w porównaniu do samca modliszki i tak ma szczęście, gdyż podczas seksu nie traci głowy:))
    Może zanim wyjdziesz na przegląd swoich włości, spraw sobie skafander kosmonauty:))

  81. krawcowa pisze:

    Filipina,

    Taki komar, to chociaż bzyknie 🙂 a co, jak dorosły samiec człowieka przeżyje życie i …ani razu?

  82. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    w tym względzie bardziej mam wzgląd na swoje upodobania niż panowe,
    wolę bezkosmatość 🙂

  83. McQuriosum pisze:

    krawcowa,

    >a co, jak dorosły samiec człowieka przeżyje życie i …ani razu?<

    Wstydź się, znowu bezprzykładny, wściekły atak na Jarosława K.!?
    Uważasz, że taki komar ma cojones, a Prezes nie?!

  84. krawcowa pisze:

    McQuriosum,

    Nie wiem czy ma komar, bo nie zgłębiałam, ale kleszcz ma i to ze spermatoforem w komplecie 😛

  85. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    E, nie gadaj, przecież masz kosmate, teraz Ty się droczysz?

  86. McQuriosum pisze:

    krawcowa,

    komar ma na pewno, bo inaczej jak by zabzykał, a co do kleszcza, to ma je na nogach, jakby nie było lepszego miejsca. Przecież jak są na nogach, to przy łażeniu obijają się o gałęzie i pewno to boli jak cholera, ale i tak lepsze to jak nic…

  87. krawcowa pisze:

    McQuriosum,

    Nie bądź taki pewien, może komary bzykają trąbką?
    Kleszcz łazi w futrze, na gałęzi to on tylko siedzi i …czeka 😛

  88. McQuriosum pisze:

    krawcowa,

    może i w futrze, ale jak się nie ma patrzałek, to nogi i tak raczej muszą być gołe, bo akurat tam mają także czujniki węchu, żeby wiedzieć,czy idzie jedzenie albo jakieś bara-bara… tak, przy okazji: a na gałąź, to pewno je aniołki transportują…

  89. krawcowa pisze:

    McQuriosum,

    Sądząc po tym, że najwięcej ich było na dole spodni, to siedziały jeszcze w trawie i dopiero zaczynały czuć bobrzą wolę, bo jednak takie trochę chaotyczne były … 😉

  90. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    miej wybaczenie kochana Krawcowo!
    wypiłam kieliszek wina i zamąciło mi się z letka,
    nie droczę się,
    po prostu w pomyłce niezrozumieniowej odniosłam się do zupełnie innego skosmacenia, haha :)))

  91. Lukasuwka pisze:

    a teraz piję drugi kieliszek wina i powiem Wam, że już się pogubiłam…kto kogo bzyka i czym skleszcza?
    kto ma futro na nogach a kto kochones na gałęzi?
    i czym trąbka za młodu nuci by na starość wygrać chociaż jeden…numerek muzyczny?

  92. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Kochana, tego się nie da wyjaśnić, to skomplikowana praca zbiorowa…nie pomyl z gwałtem 😛

  93. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    zróbmy zbiorowy gwałt komentarzowy i wysuńmy notkę na prowadzenie 🙂

  94. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Lukasuwka droga, co ma wisieć, to i tak nie utonie 😉

  95. Lukasuwka pisze:

    Gdzieś daleko na zagonie porosłym chaszczami,
    dzielna Krawcowa toczy wojnę z kleszczami.
    Paskudne robale co krwi jej są głodni,
    jednym ruchem ręki strąca ze spodni.
    Nie wiedząc, że to niestety walka z wiatrakami.

    🙂

  96. krawcowa pisze:

    Kto raz zrozumie, że walka przegrana
    Nerwowo się załamie, nie śpiąc do rana
    Zważywszy na ilość jaj zniesionych pod krzakiem
    Jedna kleszczyca drugiej siostrą, a brat bratem
    I tylko krawcowa jest im całkiem obca

  97. McQuriosum pisze:

    krawcowa,

    Lukasuwka,

    Pantryś już o 17.26 wieszczył, że będzie rekord, nie ma więc co gwałcić, wystarczy poczekać…

  98. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum

    wieszczył, wieszczył i wywieszczył 🙂
    nie dziwi nic,
    przecież Pantryś jest Głównym i Najważniejszym Bobrem tego kawałka świata..

  99. McQuriosum pisze:

    Grósia,

    Ty nie masz nic lepszego do roboty o tej porze dnia?
    Na zachętę masz takie karaluchy pod poduchy…

  100. Lukasuwka pisze:

    McQuriosum,

    O!
    sankjuverymacz mój Prezydencie 🙂
    lubię kowaliki, w dzieciactwie, gdy szłam na truskawkową działkę zawsze omijałam je skrupulatnie po drodze aby nie zdeptać,
    co robić, obowiązki wzywają a chętnie poleżakowałabym w miękkich poduchach,

  101. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Czytałam ten artykuł który linkujesz,zastanawiam się, czy facet wie, że nie ma możliwości łączenia składek z ZUS i KRUS, a sądząc z jego wieku, i tego od kiedy zaczął opłacać KRUS, żeby mieć pełny wkład, musiałby skończyć zbierać po 70 🙁
    Należy mieć nadzieję, że jego żona będzie miała emeryturę, bo jak im interes z agroturystyką nie wypali…to czarno widzę 🙂

  102. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Co za przewrotny gość z tego McQ, niby chce, żebyś została w pościeli…ale z karaluchami…fuj !

  103. Lukasuwka pisze:

    Pantryjota,

    z tego Lachowicza to taki rolnik jak ze mnie baletnica!
    cfaniak nachapał się kasy i zwiał na wieś by dożywać i opływać.
    na pewno po tej swojej chałupce chodzi w gumowcach uwalanych błotem,
    a ja ze swoją pensyja mniejszą niż średnia krajowa płacę podatki i wszystkie inne zadatki i mogę sobie jedynie
    pogrzebać w nosie by wesprzeć pana L. w akcji grzebania w ziemi rolnej

  104. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Kochana, nie frasuj się, temu panu życia nie starczy, żeby z Twoich składek dostał emeryturę, tak jak i ja, to , że płaci, akurat dobrze o nim świadczy, bo mógłby urząd pracy za niego płacić 🙂

  105. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,
    Gratulejszyn I miejsca!!!

    te kowaliki to bardzo sympatico są,
    poza tym wzięłam starania McQ za dobrą monetę, że z łóżka mnie nie wykopuje 🙂

    a panem L. się nie martwiaj, on jest zabezpieczony do 130 lat , nawet jak żona puści go kantem albo kontem ;P

  106. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Nie martwię się o niego ale kilkoro moich przyjaciół pracujących w korporacjach prasowych straciło pracę, bo teraz ludzie kupią wszystko, po co więc zatrudniać dziennikarza, grafika czy fotoreportera z doświadczeniem, skoro młody po studiach zarobi 1/4 tego co oni ?
    Lachowicz był zapewne za drogi i wiedział co go i tak czeka, pewnie sam zwalniał na polecenie właścicieli i tylko kwestią czasu było, kiedy jego się pozbędą…

  107. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nie wiem o jakim łączeniu piszesz.
    Mając ileś tam lat stażu w ZUS należy ci się z ZUS emerytura.
    Fakt, że przechodzisz na KRUS daje taką korzyść, że od tego momentu nie płacisz już dużych pieniędzy na ZUS i bez znaczenia jest, czy się „dorobisz” emerytury w KRSUS i jaką ona będzie miała wysokość.
    Kilku moich znajomych z branży artystycznej pokupowało sobie właśnie kawałki ziemi rolnej jak Ty i przynajmniej nie muszą już płacić haraczu, żeby potem dostać emeryturę taką jak ma np Rosiewicz ( coś ok 600zł )czy Rodowicz ( ok 1000 ).

  108. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Nie, bo w moim przypadku, i w przypadku Lachowicza, przejście na KRUS nie daje żadnych korzyści, bo nie uzbieramy na rolniczą emeryturę!
    Trzeba mieć 30 lat składek!
    Korzystamy jedynie z przywileju leczenia, ale ten mielibyśmy także zgłaszając się do UP, i taką składkę ten urząd by za nas wpłacał, czyli, dla społeczeństwa bylibyśmy wtedy obciążeniem.
    Kwota, która z tytułu naszych składek przechodzi na fundusz emerytalny po prostu przepada !!

  109. Lukasuwka pisze:

    moja siostra po 40 latach pracy, ma emeryturę 1560 zetówek,
    ja pewnie dostanę w dobrym zrywie jakieś 800.
    zanim dociągnę do 67 lat nie będę się już musiała o nic martwić 🙂

  110. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Proponuję znaleźć dobrze uposażonego emerytalnie męża, najlepiej sporo starszego, jak wyzionie ducha, przejmiesz jego emeryturę 😛

  111. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Czytasz, co piszę ?
    Korzyścią jest NIEPŁACENIE składek na ZUS do czasu osiągnięcia wieku emerytalnego !! + oczywiście opieka zdrowotna.
    Jeśli masz składkowy staż pracy w ZUS, to emeryturę dostaniesz stamtąd i możesz olać KRUS. Tym bardziej, że nie odprowadzisz już im dużych pieniędzy do czasu przejścia na emeryturę.

  112. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    No i prawidłowo ma siostra, mnie też taką prognozują.
    A koleżanka, która mieszkała 14 lat w USA i przepracowała tam 8 lat „składkowych” na tamtejszą emeryturę, właśnie dostała poświadczenie, że będą jej wypłacać z tego tytułu ok 600 dol od momentu osiągnięcia wieku.
    Od dawna jest już jednak w Polsce i nadal tu pracuje, więc będzie miała 2 emerytury.

  113. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    z wielką nieśmiałością podsunę Ci podobną radę czyli wyszukania bogatego rolnika mającego na swoim podwórku pięć ciągników, kombajn bizon oraz trzy kurki liliputki :)))

  114. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    A czy Ty nie rozumiesz, że niepłacenie ZUS wiąże się z niezarabianiem?
    KRUS odprowadza składkę zdrowotną !
    Właśnie dlatego płacę, żeby nie płacił urząd, czyli podatnicy, czyli też i Ty!!!
    Poza tym, są jakby dwa KRUS-y, jeden z mocy ustawy a drugi dobrowolny, a ja płacę ten drugi, bo nie mam hektara przeliczeniowego, nie będę się jednak wdawała w szczegóły, bo tej wiedzy co już masz i tak nie ogarniasz… 😛

  115. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Widzisz, i to jest bardzo dobra rada, ale wielką wagę przykładam do dotyku…mam wrażliwe ciało, a wszyscy rolnicy mają szorstkie dłonie, nawet ci z ciągnikiem Lambo na podwórku…

  116. Lukasuwka pisze:

    krawcowa,

    wystarczy, że będziesz mu nawilżała dłonie kremami i szyła rękawiczki do pracy w polu 🙂

  117. krawcowa pisze:

    Lukasuwka,

    Dzięki, no to idę się rozejrzeć, może pod sklepem jakiegoś spotkam 😉

  118. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Ostatni raz, bo nie chcę odchodzić od meritum i nabijać Ci licznika:

    Niekoniecznie niepłacenie ZUS wiąże się z niezarabianiem. Ale nie o tym pisałem.
    Pisałem, że jeśli płacisz KRUS, to płacisz ok 10x mniej niż Ci, którzy muszą płacić ZUS, również niezależnie od tego, czy cokolwiek zarabiają ( np osoby prowadzące własne firmy ).
    To właśnie m.innymi dlatego tysiące ludzi niezwiązanych w żaden sposób z rolnictwem zakupiło hektary i czerpią z tego tytułu profity. Mój kolega np zasadził leszczynę i czeka, aż mu urośnie – oczywiście biorąc spore dotacje z Unii.
    Niektórzy prominenci zakupili tych hektarów setki i są teraz krezusami, bo ceny ziemi bardzo poszły w górę.
    Ktoś, komu np pozostało do emerytury 10 lat, musi wg obecnych stawek odprowadzić przez ten czas do ZUS ponad 100 tys zł, płacąc minimalne stawki.
    Więc co lepiej ? zapłacić 100 tys i mieć z tego tytułu emeryturę o 200zł wyższą, czy zapłacić 10 tys KRUS i nie mieć z KRUS emerytury ?
    Jeśli tego nie rozumiesz, nie mamy o czym gadać.

  119. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Świetnie!
    Możesz zostać moim dzierżawcą i do osiągnięcia wieku emerytalnego płacić KRUS tylko miej świadomość, że po pierwsze, musisz coś uprawiać, choćby leszczynę 😛 , a po drugie, musisz zlikwidować działalność, bo nie można prowadzić działalności gospodarczej będąc na KRUS-ie dobrowolnym…
    Możesz też zlikwidować działlność gospodarcza i zapisać się do UP, będzie taniej, bo nie dość, że nie zapłacisz KRUS, to składkę zdrowotną zapłacą za Ciebie 🙂

  120. Pantryjota pisze:

    Przez najbliższe dwa lata jestem jestem jeszcze beneficjentem systemu rentowego, częściowo wyliczonego na podstawie zebranego kapitału początkowego. Po rewaloryzacji będzie to jakieś 1100 zł, czyli mniej więcej tyle, ile bym płacił na ZUS.
    A ponieważ nie płacę, mam 2200 w kieszeni :))
    I oby tak do końca, bo nie zamierzam już odprowadzić do ZUS ani grosza do emerytury.
    Nie mam pociągu do ziemi, więc nie dla mnie ten KRUS, ale obserwując moich znajomych rolników z Suwalszyzny od ok 35 lat wiem, że im się w głowie w ogóle nie mieszczą takie składki, jakie płacą miastowi, że nie wspomnę o podatkach.
    Kiedyś mogłem tam kupić ziemię za grosze. Dziś ceny są ok 30 x większe, ale i tak najatrakcyjniejsze kawałki już dawno zostały sprzedane.
    Około 1980 roku mogłem też kupic działkę koło Grójca ( niby rekreacyjną, ale dziś stoją tam piękne wille ) za mniej więcej 5 średnich pensji. Dziś byłby to majątek.

Dodaj komentarz