O mężczyznach słów kilka…

Uwielbiam mężczyzn. Naprawdę. Szczerze mówiąc, jeśli mam do wyboru za rozmówcę mieć kobietę lub mężczyznę o mniej więcej podobnym poziomie intelektualnym, to zawsze wybiorę mężczyznę. I nie jest to wynikiem seksizmu jakiegoś, czy jakiejkolwiek innej formy dyskryminacji. Po prostu, w mężczyźnie zawsze znajdę nie tylko interesującego interlokutora, ale też pewien czynnik, który spowoduje, że nie do końca zrozumiem jego tok myślenia, a to, mało, że podniecające. To jest po prostu sens mojego życia.

Mam przyjaciółki od serca, za które gotowa jestem, jeśli nie życie, to na pewno cześć i honor stracić, ale to relacja intuicyjna, w dużym stopniu oparta o podobne doświadczenie rzeczywistości, a co za tym idzie, poza bardzo nielicznymi wyjątkami, i pełne zrozumienie – zarówno z racjonalnego, jak i emocjonalnego punktu widzenia.

Dość truizmów. To co powyżej napisałam, to komunały i frazesy, jak by to opisała z wrodzonym sobie wdziękiem moja licealna polonistka. Zatem po co ta notka???

W moim dość bogatym w relacje męsko-damskie życiu spotkałam się z całym wachlarzem różnych cech męskich, pięknych i okropnych, takich, które każdą kobietę zwalają z nóg i takich, na których najmniejszy ślad kobieta w pośpiechu pakuje torebkę i wsiada do najbliższego środka komunikacji. Najbardziej jednak zastanawia mnie do teraz jedna, wasza, panowie charakterystyka: absolutna niechęć i niemożność do zmiany swoich upodobań i przekonań. Żeby nie wiem jak cudna, wartościowa i szlachetna była ta dziewczyna, własne „ja” nie pozwala wam zrezygnować z najgłupszych nawet zachowań.

Kiedyś, po kolejnej tego typu porażce, przeczytałam gdzieś, że mężczyźnie należy wprost komunikować swoje oczekiwania. I to zaiste pomogło… na kilka tygodni.. A zatem nie tu jest was problem. Jako, że jestem zodiakalnym Baranem, wymyśliłam, że być może zbyt jestem obcesowa w wyrażaniu swoich racji. Teraz to na pewno prawda, ale jeszcze wcale nie tak dawno, nazwałabym siebie raczej łagodną owieczką. Też nie pomagało. Obserwuję wokoło i stwierdzam, że większość moich koleżanek, tak jak ja się z panami mocuje, a w końcu wychodzi… jak zawsze.

Czy ktoś mi to kiedyś wreszcie wyjaśni?

Wielbicielka SuperRedaktora, niepoprawna pesymistka, nieobliczalna "rycząca -tka", filolożka, ale w przeciwieństwie do Samueli, nie z zamiłowania, a z przypadku.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Pantryjota pisze:

    Wyjaśnienie jest proste:
    Mężczyźni to gorsza płeć, również w kwestiach „komunikacji”.
    Jednak gdy chodzi o możliwość rezygnacji z upodobań i przekonań, to nie jestem przekonany, czy mężczyźni są bardziej „zatwardziali” w tym zakresie od kobiet.
    Może tak się kobietom wydaje, bo w końcu nie oczekują przecież chyba takiej postawy od swoich przyjaciółek i znajomych w relacjach dwustronnych?
    Chyba, że są parą LGBT 🙂

  2. Krakowianka Jedna pisze:

    Bo z przyjaciółkami zwykle bywają, a nie są. Natomiast, jak się chce coś razem budować, to wzajemne ustępstwa są konieczne,a zwłaszcza w sprawach zasadniczych. Mam wrażenie, że my jesteśmy trochę bardziej elastyczne. Ale może mi się tak tylko wydaje, bo nie mieszkałam z żadną niespokrewnioną kobietą.

  3. Quartz pisze:

    Mężczyźni po prostu mają dar. Lekko „nawijają makaron na uszy”

  4. Jacek pisze:

    Pierwsza część notki to miód na męskie serce.Z tą drugą już gorzej; – zaczynają się domysły ” a dlaczego jest tak, a nie np. owak”?
    Sprawa jest prosta; – Bądźcie dla nas dobre nie tylko na wiosnę! Od razu wszystkim będzie lepiej.
    Ale ja cię rozumiem. Mam swojego „barana”, z którym już od 48 lat próbujemy rozwiązać te węzełki ze skutkiem , no takim sobie.
    Dla mnie to że jesteś „baranem” sporo wyjaśnia. No a poza tym jesteś z Krakowa….

  5. Krakowianka Jedna pisze:

    Jacek,

    A ja mam taki sentyment do Jacków !!! :))

  6. Krakowianka Jedna pisze:

    Jacek,

    Aaaa… i byłbym zapomniała – Hutaska jestem!!! A to wielka różnica 🙂

  7. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Zastanawiam się tylko, czy wybrałaś właściwą kategorię dla tego wpisu.Ja bym go przypisał do nr. 3.

  8. Amstern pisze:

    „Kiedyś, po kolejnej tego typu porażce…”

    Bardzo sexy ta Beata Szydlo.

  9. Quartz pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Nowa Huta, stal i maczety.

  10. Jacek pisze:

    Krakowianka Jedna,

    A jaka tam różnica!? I w Krakowie, i w Hucie z domu wychodzą na pole. Czyli dla mnie żadnej różnicy nie ma.
    Ale zauważ, że napisałem „w Hucie”, a nie w Nowej Hucie. Prawie jak jakiś Kazek.:-)))

  11. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Lepsze maczety niż meczety (chyba)

  12. Krakowianka Jedna pisze:

    Quartz,

    A ja chodzę na dwór :)))) Bo moi rodzice oboje z Kongresówki :))) Własnie w Hucie to nie jest takie jednoznaczne, bo wszystko napływowe.

  13. ViC-Thor pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Także wychodzę na dwór… Rodzina z zaboru pruskiego, w większości.
    Ale czy to ma znaczenie?

Dodaj komentarz