Ona nie słyszała o Grotowskim, a ja nie słyszałem o niej

Co prawda napisałem w poprzedniej notce, że nie mam żadnych związków z teatrem, ale nawet ja słyszałem o panu Grotowskim, choć w mojej zawodówce o nim nie uczono. Musiałem o nim słyszeć choćby dlatego, że trochę interesuję się kinem, a wielu aktorów zagranicznych wspominało w wywiadach o tym człowieku. No ale wspominać to jedno, a pytać Polaka o statusie „inteligenta” czy o nim słyszał, to już wyjątkowa perwersja, na którą może sobie pozwolić chyba tylko ktoś, kto albo ma wyjątkowe poczucie humoru, albo nas po prostu nie lubi.

No i właśnie przeczytałem, że pewna dziennikarka, która studiowała w prywatnej szkole aktorskiej państwa Machulskich, nie ma pojęcia kto zacz.

https://www.plotek.pl/plotek/1,78649,17555347,Weaver_zadala_pytanie__Wendzikowska_nie_znala_odpowiedzi_.html#Prze

Zabawne jest to, że sprawdziła ją pani S. Weaver, bo pewnie nikomu w Polsce nie przyszłoby do głowy zadać takiego pytania uczennicy tak szacownych nauczycieli.

Gotów byłbym się założyć, że o Grotowskim słyszał i potrafi coś powiedzieć każdy absolwent dowolnej państwowej szkoły artystycznej z czasów komuny, ale jak widać, młoda laska, wykształcona w wolnej Polsce, już niekoniecznie.

Teraz wywiadowczyni mówi,  że jej wstyd i że będzie musiała zerknąć do Wiki, ale mleko się rozlało.

Pozwolę sobie postawić śmiałą tezę, że ten incydent to większa „afera” medialna niż zwolnienie pana Durczoka z TVN. Gdybym był dziennikarzem, to chyba wolałbym być molestowany przez szefową, niż nie wiedzieć kim był Grotowski.

Co prawda do tej pory nie słyszałem o pani Wendzikowskiej, ale podobno przeprowadza wywiady z gwiazdami i pan Crowe powiedział do niej kiedyś, że wygląda tak, że nie musi za dużo mówić.

Pewnie było to pomyślane jako komplement, ale wychodzi na to, że co innego pytać, a co innego odpowiadać na podchwytliwe pytania.

Być może dlatego, w jednym z wywiadów, które kiedyś udzieliłem dla prasy,  pytania sam sobie zadawałem :))

I wyszło całkiem zgrabnie, gdyż jak Państwo wiedzą, zgrabności mi nie brakuje, czego i moim wielbicielom i wielbicielkom z całego serca życzę.

Pantryś

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. krawcowa pisze:

    A może ktoś źle przetłumaczył i pan Crowe powiedział, że nie powinna nic mówić?

  2. Lukasuwka pisze:

    nie sądzicie chyba , że wszyscy w Polsce wiedzieli kto to Grotowski?
    mogę się założyć, że najpierw gorączkowo guglują a potem mówią, że wiedzieli.
    przyznaję szczerze, że owszem, słyszałam o nim i gdzieś mi w tyle głowy furczało, że to ktoś związany ze światem teatru ale kto zacz i co robił?…tego ani dudu nie pamiętałam.
    i co? mam z tego powodu rzucić się z mostu Grota?
    nie róbmy z igły widły, spójrzmy najpierw na siebie,
    zawsze w rozmowie może paść pytanie, na które nie będziemy znali odpowiedzi

  3. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Tutejsi filolodzy z pewnością rozwieją wszystkie wątpliwości po wysłuchaniu wywiadu z panem Crowe.

  4. Pantryjota pisze:

    Lukasuwka,

    Nie chodzi o „wszystkich” i o głęboką wiedzię, tylko o ludzi związanych zawodowo z kulturą i choćby świadomość, że ktoś taki był.
    Ale państwo Machulscy już ogłosili dementi w przedmiotowej sprawie:

    https://www.plotek.pl/plotek/1,78649,17557191,Wendzikowska_skonczyla_szkole_aktorska_i_nie_zna_rezyserow_.html#Prze

    Więc pani Wendzikowska poniekąd jest „usprawiedliwiona” – widocznie pochodzi z gminu, albo nawet z dołów i w domu zapewne nie poruszało się takich tematów.

  5. Eva70 pisze:

    Znam wprawdzie aktorkę S. Weaver, wiem kto to był Jerzy Grotowski, ale o istnieniu skądinąd ślicznej p. Wendzikowskiej dowiedziałam się dopiero od Ciebie Pantryjoto. A swoją drogą przed wojną był całkiem niezły zwyczaj posługiwania się pseudonimami w przypadku posiadania niezbyt scenicznego nazwiska, czyż Hanka Ordonówna nie brzmi dużo lepiej niż Marysia Pietruszyńska (czy Pietrusińska), zwłaszcza w zestawieniu ze słowem diva? Zresztą Sigourney Weaver też posługuje się przybranym imieniem, bo pewnie dane jej przez rodziców imię Susan wydawało jej się zbyt pospolite jako imię artystki (dowiedziałam się o tym, bo zaintrygowała mnie ta tajemniczo brzmiąca „Sigourney” i kiedyś chciałam sprawdzić, co to znaczy i okazało się, że jest to nazwa miasta w stanie Iowa!).
    Pani Wendzikowska wprawiła w zdumienie amerykańską aktorkę nieznajomością nazwiska swojego wybitnego rodaka – Jerzego Grotowskiego, a mnie zdumiał dzisiaj rano znany, choć młody jeszcze, reżyser teatralny, który powiedział w radiowej dwójce, że reżyserem filmu Viscontiego „Śmierć w Wenecji” był Antonioni, chociaż – jak sprawdziłam reżyser ten ukończył polonistykę na UW i reżyserię teatralną w krakowskiej PWST, na dodatek w studiu były jeszcze dwie osoby i nikt tego błędu nie sprostował.

  6. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Oj tam, oj tam, zwykłe przejęzyczenie :))
    A poza tym, obaj Włosi, jak Berlusconi :))

Dodaj komentarz