Kochani,
Polityka polityką, ale życie uczuciowe chyba jest jednak ważniejsze, przynajmniej dla niektórych i to niezależnie od ich płci.
Nie tak dawno pojawiło się na naszym forum ogłoszenie pewnej pani, która szuka pana. Wpis wywołał dość spory odzew, choć niekoniecznie takiego rodzaju, jakiego zapewne pani oczekiwała. Przynajmniej ja nie zauważyłem bowiem żadnych chętnych, no ale chyba jeszcze nic straconego.
Wzmiankowana notka znalazła się w gronie 10 najczęściej komentowanych, a jej kontynuacja zajmuje obecnie 2 miejsce w rankingu popularności, co być może świadczy o tym, co napisałem na wstępie o uczuciach i o polityce.
Pomyślałem więc sobie, że może warto dla kontrastu i nie tylko zamieścić również ogłoszenie jakiegoś pana i właśnie przysłano mi coś, co moim zdaniem warto pokazać jako przykład. Czego? No właśnie, nie chcę niczego sugerować, ale chętnie zapoznam się z opiniami szanownych Państwa i obiecuję, że swoją też w końcu przedstawię.
Od razu informuję, że nie mam pojęcie kto zacz i nawet nie widziałem „oryginalnego” anonsu, a jedynie to, co poniżej wklejam:
Kogo szukam?
Kobiety, która budząc się obok mnie będzie potrafiła się cieszyć jak ja, że czeka nas kolejny wspólny dzień.
Kobiety, która w trudnych chwilach bez wahania schowa się w moich szeroko otwartych ramionach.
Kobiety, która zawsze będzie się śmiać z moich dowcipów, nawet tych mniej zabawnych, a ja będę się starał ich nie opowiadać.
Kobiety, która zabierając mnie na zakupy, posadzi mnie na ławce i każe się nie ruszać przez kolejne 3 godziny i nie zapomni mnie potem zabrać pomimo udanych łowów, a ja będę cierpliwie czekać nie wyliczając przedłużającego się czasu.
Kobiety, która nigdy mi nie powie, żebym nie filozofował, tylko się do mnie przyłączy, a ja postaram się być bardziej konkretny.
Kobiety, której celna riposta będzie rozkładać mnie na łopatki, a ja będę się cieszył, że mam tak błyskotliwą partnerkę.
Kobiety, która rzucając we mnie telefonem będzie starała się nie trafić za mocno, a ja będę próbował złapać go w locie, aby nie straciła wszystkich swoich kontaktów, gdyby uderzył w ścianę.
Kobiety, która uwielbia bliskość przejawiającą się nie tylko seksem, ale i zwykłym muśnięciem dłoni, a ja nigdy nie będę umiał przejść obok niej obojętnie.
Kobiety, która będzie potrafiła delikatnie sprowadzić mnie na ziemię, kiedy zbyt wysoko poszybuję, a ja nic powiem, ale będę jej za to wdzięczny.
Kobiety, której będę mógł bezgranicznie ufać, a ja postaram się być godnym jej zaufania.
Kobiety, która będzie zazdrosna na tyle, żeby sprawiało mi to radość, ale żebym jednocześnie nie czuł się osaczony, a ja zawsze będę szanował jej obawy.
Kobiety, która nie będzie się złościć ani rozpaczać, że przez niezdarność stłukłem jej ulubiony kubek, a ja mam nadzieję, że nigdy się to nie zdarzy.
I wreszcie na koniec…
Pragnę kobiety, w której oczach będzie się odbijał cały mój świat, a ja będę najszczęśliwszym mężczyzną na naszej planecie, jeśli ona to samo odnajdzie w moich oczach.
Oczywiście zastrzegam sobie prawo publikowania komentarzy osób spoza forum, o ile takowe do mnie dotrą, gdyż jak już kiedyś wspominałem, „zamknięty” charakter portalu uniemożliwia pisanie tutaj bez zalogowania się, a przecież nie każdy musi mieć na to ochotę, co jednak nie powinno pozbawiać go możliwości zabrania głosu za moim choćby pośrednictwem i jasne jest, że znajomi aktywnych uczestników tego forum też mogą skorzystać z „pośrednictwa” jeśli uznają, że mają coś do powiedzenia, choćby tylko w tej jednej sprawie.
Pantryś
Szczęściara. Nie oddaję męża na zakupach do przechowalni, ale zostawiam w antykwariacie lub księgarni i nie mam problemu z odnalezieniem go, bo odróżnia się od książek i regałów ubiorem, a kurze ścieram z niego codziennie. Tylko do tłuczenia statków mam zastrzeżenia: moje kryształy Babci są święte! Reszta do wolnego odstrzału. No i jeszcze to latanie…. Kto MNIE sprowadzi bezpiecznie na ziemię?!
Kfiatushek,
Cóż ja mogę, oprócz wklejenia Japonki, które podobno świetnie się sprawdzają w roli żony, a wolnych chwilach mogą zagrać na gitarze:
Cześć,
to raczej literatura S-F niż realny świat. Takie marzenia to można mieć będąc na pierwszym roku studiów. Później zostaje proza życia…
Pozdrawiam szukającego nieistniejącego
Pantryjota,
Japonki są co prawda małolitrażowe, ale jako żony…? Stanowczo odradzam! Moja psiapsiółka mieszkała w Kyoto kilka lat jako studentka. Tam w domu rządzi żona. Niepodzielnie i absolutnie. Ona zarządza kontem bankowym, decyduje o zakupach i porach posiłków. Mąż jest jej marionetką do kontaktów ze światem, ale głową jest ona. Nie wiem, czy jesteś gotowy na ten rodzaj emancypacji…
Jose Obando,
Z ust mi to wyjąłeś, ale niektóre Panie będą wzruszone świadomością, że gdzieś tam być może są tacy panowie 🙂
Kfiatushek,
Lennon był gotowy, to i ja mogę 🙂
Jose Obando,
Nieistniejące?! Ależ owszem, są takie kobiety, tylko trzeba je odnaleźć, a to jest już sztuka. Poza tym trzeba im zaoferować wzajemność, a to trudne przedsięwzięcie. Dlatego ciężko być razem, ale na dłuższą metę się opłaca. Obu stronom.
Pantryjota,
Jak znajdziesz drugą Yoko Ono, to daj znać. Ja swojego Lennona nie oddam!
Kfiatushek,
Chyba nie wspominałem, że mam w domu oryginalne kimono japońskie. Kiedyś zostawiała je u mamy jakaś esperantystka w podzięce za gościnę.
Kfiatushek,
Ja bym raczej się zastanawiał, czy są tacy panowie, jak opowiada ten autor ogłoszenia o sobie.
Kfiatushek,
mój bliski kuzyn, zafascynowany od młodosci kulturą japońską, przywiózł sobie z wysp prawdziwą japońską żonę, poślubiwszy ją najpierw w stroju samuraja podczas najbardziej tradycyjnej z możliwych japońskiej ceremonii zaślubin. Dziewczę owo, zwane rzecz jasna Yoko, jest mu wszystkim, czego on sobie wymarzy, zanim on w ogóle sobie to wymarzy. Na buntujące głosy wszystkich kobiet w rodzinie odpowiada: „I want to keep him happy”. Czy potrzebny komentarz :)?
Pantryjota,
oczywiście, że wzruszone. Do teraz się nie podniosłam po przeczytaniu…
Leżę na obu łopatkach w nadziei, że nadleci skądś i kiedyś 😉
il disinganno,
No zaraz, ale przecież zdaje się szukałaś, a tu jak z nieba spada 🙂
Oczywiście zaraz podniosłyby się tutaj głosy, że to jest ukartowane, ale na szczęście już się nie podniosą, bo sobie poszły w …
Pantryjota,
jakoś nic mi nie spadło… przynajmniej tu, gdzie leżę ;)))
Kfiatushek,
Kwiatuszku, nie daj się nigdy sprowadzić na ziemię, sobie też tego życzę 🙂
Kfiatushek,
i tu również zgadzam się, najtrudniej o wzajemność
Jose Obando,
Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że masz rację Jose.
Szkoda, że nie napisał jeszcze (ten Pan), ile wybranka powinna mieć: w pasie, w peselu , na koncie, domyślam się, że te pierwsze jak najmniejsze, ostatnie wręcz przeciwnie. Live is brutal…
Ale oczywiście życzę powodzenia i panu i szczęśliwej wybrance
Pantryjota,
Szacunek, szacuneczek -Pantryjoto, pytanie godne prawdziwego feministy i mężczyzny jednocześnie , duże buziaczki
Protest-antka,
Nadal jednak oczekuję na opinię o tym panu i czy pani miała powody, żeby się aż wzruszać takim anonsem. W tym sensie, że taki ideał.
il disinganno,
A kuzyn jakie ma zdanie o połowicy? Bo co do wschodnich piękności, to mam zdanie własne oparte na obserwacjach bezpośrednich. Na zewnątrz lukier, a w środku dyktator. Miałam kilka współpracowniczek z regionu Dalekiego Wschodu i… nie polecam.
Prawdę Ci wyznam. Ja też!
Protest-antka,
Ja się nie daję. Przynajmniej staram się, a przychodzi mi to ostatnio z najwyższą trudnością. Patrzę na tą rzeczywistość i zastanawiam się, jak najszybciej stąd zwiać?!
Kfiatushek,
I Ty też chcesz zwiać??? ja zwariuję, tylko dokąd ??? 🙂
-mnie rzeczywistość stanowczo już przerosła i kompletnie nie wiem, jak sobie z nią radzić, czasem łapię powietrze jak ryba bez wody, porażona chamstwem i bezdenną głupotą, która mnie osacza…
Gdyby jeszcze spadł z nieba taki pan, o którym pisze nasz Gospodarz, ale jakoś nie spada – najwyraźniej nie zasługuję , chyba się upiję 🙂 🙂 🙂
Pantryjota,
czy masz na myśli mnie, czy tę panią, która się zachwyca? akurat ich wpisy bardzo do siebie pasują. Możesz więc zabawić się w swatkę 🙂 Swoje zdanie już wyrażałam we wcześniejszych komentarzach, ale jeśli już muszę raz jeszcze, to i owszem, wpis bardzo zgrabny, świadczący o dużej wrażliwości i empatii piszącego, zakładając oczywiście, że jest szczery, a także o tęsknocie za wielką miłością, podoba mi się też, jak gładko pisze o swoich oczekiwaniach wobec potencjalnej wybranki, nie tylko o tym co sam ma do zaoferowania. Ale – choć ogólnie wiadomo, że jestem dosyć naiwną istotą, to żeby się aż zachwycać?
Z wiekiem tracimy złudzenia za to nabieramy dystansu..chociaż, kto komu broni marzyć?
Kfiatushek,
kuzyn, co z wielką przykrością stwierdzam, wydaje się powoli coraz bardziej znudzony, chociaż żona nie jest ani pusta, ani nudna, ani prosta. Wręcz przeciwnie – pisze doktorat po polsku na UW, dużo pracuje, rozwija się. Kłopotu upatrywałabym raczej w nim, a nie w niej – nie dogodzisz… Ale być może ona jest wyjątkiem od reguły, innych przykładów nie znam.
il disinganno,
Może to kuzyn jest pusty, nudny i nawet prosty?
A dzieci mają?
Bo np. Steven Wilson nie ma i mówi o nich tak:
Dzieci dewastują życie.Odpowiedzialność, większe ciśnienie, większe wymagania, presja.
Pantryjota,
upatrując w nim kłopotu dopuszczam właśnie taką możliwość 😉
Nie mają dzieci.
A o dzieciach dokładnie to samo mówi mój dwudziestoletni syn. Ciekawe skąd ma taką wiedzę ;)))
il disinganno,
Co mówi córka, wolę nie pytać 🙂
Tu nie jest inaczej, ale może mniej nasilone objawy. Marzę o samotnej wyspie…
il disinganno,
Może jednak jako partnera potrzebujemy kogoś, z kim wymienimy poglądy, podyskutujemy czy wreszcie dobitniej…. wymienimy poglądy. Może to właśnie brak różnic zdań powoduje, że kuzyn się nudzi. Kobieta, która zawsze mówi, że masz rację nie jest ciekawa na dłuższą metę. Ja bym z takim facetem zwariowała!
Zaraz tam zdewastują… Jak pozwolisz im wejść sobie na głowę, to zdewastują, a jak nie, to jest całkiem przyjemnie. W większości przypadków. Na ogół. Czasami. Bywa.
Kfiatushek,
Kfiatushek,
Pantryjota,
Stanowczo protestuję, dzieci wystarczy kochać i nie dać sobie wejść na głowę, jak słusznie zauważyłaś Kwiatuszku. Moje niczego nie zdewastowały, dodały tylko sensu, a teraz mogę być z nich dumna i jestem bardzo, a z wnuków?? rozpływam się na ich widok. Mój najdroższy 7-letni wnuk ostatnio na pytanie , jak radzi sobie w szkole zapodał: świetnie, jestem najlepszy w klasie , mam same szóstki, a na moją prośbę żeby na chwile odłożył książkę, powiedział, że musi czytać, ponieważ nie może sobie pozwolić na to, by być głupszy od innych. I co Wy na to w dobie internetu i ogólnego wstrętu do książek…i jak tu nie kochać dzieci? Poza tym jutro Dzień Dziecka, w związku z czym życzę wszystkim wspaniałym forumowiczom (w końcu też jesteśmy dziećmi) pięknego,radosnego i beztroskiego dnia 🙂
Kto wie, jak by się potoczyła kariera Wilsona, gdyby trafiło mu się jakieś dziecko…
To poprzednie to z nowej, mocno „popowej płyty”, a ja wolę takie klimaty:
Protest-antka,
A to specjalnie dla Ciebie:
Pantryjota,
Dziękuję , jak zawsze wiesz jaką muzyke lubie- a co do wpływu dzieci na karierę, to jak że wszystkim – na dwoje babka wróżyla, dla niektórych są wlasnie inspiracją
Eee tam. Moja kariera toczyła się z dziećmi normalnie. Grunt to organizacja życia rodzinnego i wprzęgnięcie progenitury w działalność domu. Teraz są mi za to wdzięczni. Po 24 latach się obudzili.
Kfiatushek,
Po 24 latach od urodzenia?
To trochę niejasne jest dla mnie o co chodzi z tym obudzeniem się progenitury.
Pantryjota,
con permiso
Dzieci (potomstwo) należy stopniowo wdrażać do coraz to większej odpowiedzialności za siebie, tyle. Np.mój pastor umiejętnie „wprzęga” swoją progeniturę we wszelką działalność rodzinną, domową, a nawet zborową, Od początku daje im dużo wolności ale i obowiązków, dziewczynki są wyjątkowo samodzielne. Moje dzieci też dopiero teraz, gdy są dorosłe, dziękują mi za różne rzeczy, których wcześniej nie doceniały. Znaczy budzą się inaczej dojrzewają . Tak ja to rozumiem, chociaż sama nie mam aż takich sukcesów w wychowywaniu i do tej pory mam sobie wiele do zarzucenia 🙂
Miłego dnia!