Pantryjota pod Wawelem, czyli o inspiracjach pisarza

Ci z Państwa, którzy znają moją (póki ograniczoną do 5 rozdziałów) powieść pod nic nie mówiącym tytułem „Baśń jak gumowa kaczka” na pewno kojarzą jej główną i póki co jedyną bohaterkę – legendarną Danusię.

Muszę się przyznać, że to postać nie do końca jest fikcyjna, gdyż jak wielu pisarzy, czerpałem pewne inspiracje z – jak by tego na pewno nie określił w ten sposób Dostojewski – realu.

A ponieważ zawitałem właśnie do Krakowa, pomyślałem sobie, że pokażę panią, która być może kiedyś będzie sławna, jako natchnienie późno debiutującego pisarza, ale w tym wypadku z pewnością warto było czekać. I na debiut i na to zdjęcie.

Oto więc Danusia, obiekt westchnień niejednego salonowego samca. Co prawda brana od tyłu i bez gumowej kaczuszki ,ale tylko na tyle uzyskałem zgodę.

Danusia

A to żeśmy sobie zrobili samowyzwalaczem i nam obcięło głowy. Ale za to widać to coś dubeltowe i czerwone po obu stronach:

samowyzwalacz

 

A to ptak, którego próbowałem sfotografować od przodu, ale udało się tylko tak, jak Danusię:

ptak od tyłu

To natomiast jest krakowski pies na spacerze, dość ciekawie połączony z nogami jakiejś pani:

nogi wyrastające z psa

Tutaj widzimy drzewo na tle nieba i muszę przyznać, że od razu czułem, że to będzie ładne zdjęcie:

park

I jeszcze jedno drzewo, z lekka „wykorzenione” :

wykorzeniają się

A to coś kwitnie na działkach i kolega McQ na pewno nam powie, co to takiego pięknego :

coś kwitnie

To na razie tyle z Krakowa, ale mam nadzieję, że jutro jeszcze coś zobaczę i pokażę, choć na pewno nie mam zamiaru odwiedzać krypty na Wawelu, bo nie po to wpadłem do Danusi, żeby się denerwować jakimś kaczorem bez nogi.

Pantryjota

———————————————-

W niedzielny poranek pomyślałem sobie, że uzupełnię wpis o kolejne wątki i oto pierwszy, czyli fragment pierwszego odcinka mojej słynnej powieści

Nie interesowała się w ogóle polityką, bo rodzice zawsze jej powtarzali, że polityka to bagno i trzeba się od niej trzymać jak najdalej. Co prawda spełniała swój obywatelski obowiązek i chodziła zawsze na wybory, ale decyzję na kogo ma głosować powierzała swojej papudze, która po prostu ciągnęła losy. To jest ten ptak, żeby nie było, że licentia poetica:

papug

Po śniadaniu pojechaliśmy na miasto, zaparkowaliśmy gdzie było akurat miejsce i jakież było moje zdumienie, gdy zobaczyłem nazwę ulicy: ulica Smoleńsk

Jeszcze bym zrozumiał, gdyby nazywa się „Smoleńska” ale tak ?

Na tej samej ulicy, tuż koło kościoła ktoś „popełnił” taki mural:

mural

No ale mniejsza, za chwilę dotarliśmy już na Planty, mijając filharmonię :

filharmonia

I od razu wpadliśmy na ogromne drzewo przypominające baobab i na psa, który robił to, co każdy pies pod drzewem lubi robić:

baobab na plantach

Następnie dotarliśmy na Rynek, gdzie znajdowała się meta maratonu i akurat docierali na nią pierwsi zawodnicy:

meta od tyłu

Jest tam też tablica do zamieszczania ogłoszeń wyborczych, ale dziś była pusta:

brak obwieszczeń

Obowiązkowym miejscem, które należy odwiedzić w Krakowie są oczywiście Sukiennice, gdzie sprzedawane są pamiątki z Krakowa i nie tylko. Zwracam np. uwagę na tego z brodą z lewej:

pamiątki z Krakowa

Ponieważ lekko zmarzliśmy (z tym, że bardziej ja) udaliśmy się do kawiarni, która w zasadzie jest księgarnią z „aneksem” kawiarnianym:

aneks

 

księgarnia Matras

Zamówiliśmy kawę i ciastko, a w międzyczasie ja robiłem zdjęcia:

Szymborska

Na których oczywiście nie mogło zabraknąć mojej muzy, ubranej w bluzeczkę w barwach narodowych:

akcent patriotyczny

Opuszczając księgarnio-kawiarnię Matras wpadłem na szatański pomysł i postanowiłem dowiedzieć się, czy można tutaj kupić „Zarys filozofii spotkania” autorstwa dr. Jerzego Bukowskiego. Najpierw podałem pani przy komputerze tytuł, ale komputer nic nie znalazł. Poprosiła mnie więc o podanie autora i też klops – w ogóle nie ma takiej książki w bazie tytułów.

To wszystko jest nagrane na wideo, gdyby ktoś nie dał wiary, że renomowana księgarnia w tak prestiżowym miejscu nie dysponuje jedyną  książką filozofa Sowińca,  którego ksywka to przecież hołd dla miasta.

W tej sytuacji wolałem już nie pytać o „Baśn jak niedźwiedź” albo o książkę o zespołach, żeby nie wpędzać dziewczyny w konfuzję.

Po wyjściu z księgarni  sfotografowałem jeszcze pana, który robił na rynku „ektoplazmę” :

ektoplazma na rynku

Która natychmiast przekształcała się w fotogeniczne bąble:

bąble

Następnie jeszcze tylko rzut oka na drogowskaz:

drogowskazy

Zaś przechodząc znów przez Planty, Danusia nadepnęła porzuconą przez kogoś gazetę:

gazeta pod butem Danusi

I w drodze powrotnej jeszcze jedna fotka ulicy Smoleńsk, z numerem, który ma zupełnie inną symbolikę niż kiedyś, gdy był zwykłą dziesiątką:

smoleńsk 10

Fotek jest więcej, ale powoli zbieram się do powrotu, więc póki co kończę, bo muszę się jeszcze pożegnać z Danusią, która już zaczyna tonąć we łzach.

Mam nadzieję, że się podobało, może coś jeszcze dodam po powrocie.

P.

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. McQuriosum pisze:

    P.

    To „coś” kwitnące sobie beztrosko na działkach ( ciekawe, cóżeś tam porabiał, i to zapewne nie sam… ) to magnolia soulangeana, zwana także magnolią pośrednią.
    Skoro sprawa badyla już załatwiona, teraz czas na moją prywatę, prywatę o cechach wyrafinowanego zboczenia.
    I tylko nie mów od razu NIE!
    Odwiedzając miejsce narodzin McQ’ sa mógłbyś – przy okazji – odwiedzić chodzącą w krótkich harcerskich spodenkach salonową quasi-legendę, bingującego nieustannie privatdozenta Szczelińca, tzn. Sowińca. Byłoby to starcie dwóch różnych cywilizacji, dwóch odmiennych światów, które jednak nigdy nie anihilowały w trakcie Twojej salonowej przygody… 😉
    mógłbyś wtedy – przy okazji – cyknąć swoim słynnym samowyzwalaczem kolejne zdjęcie słynnego Pantryjoty, tym razem z mniej słynnym drem Bukowskim…

  2. krawcowa pisze:

    Pantryjoto,
    o ile dobrze pamiętam, to Danusia była bardzo posłuszną córką…zapytaj może, czy nigdy nie miała ochoty zbuntować się ? 🙂

  3. krawcowa pisze:

    McQuriosum ,
    mam nadzieję, ze to nie krewny ,,tego” Bukowskiego, po lekturze którego trzeba leczyć kaca?

  4. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Jak widać na zdjęciach, spacerowaliśmy z moją muzą pośrednią.
    Ja do Bukowskiego ?
    Jak góra do Mahometa ? :))

  5. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Ona mówi, że jest buntowniczką od urodzenia.

  6. McQuriosum pisze:

    Krawcowa,

    dr Bukowski jest fenomenologiem, wykładowcą akademickim, harcerzem i obrońcą kopców krakowskich ( co na jedno wychodzi ) oraz bezkrytycznym admiratorem zdrajcy/patrioty* Kuklińskiego, itd, itp. A co najważniejsze, miłośnikiem tego wszystkiego w polityce i nie tylko, na widok czego kulturalny człowiek spluwa z odrazą… Aha, swego czasu stały bywalec bloga Pantryjoty na salonie24, traktowany z buta z każdej strony za grzechy prawdziwe i urojone, innymi słowy krakowska pierdoła patentowana, czasami dająca się lubić – cokolwiek miałoby to słowo znaczyć – podobnie jak lubi się oswojone skunksy (pewno czka mu się teraz okrutnie 🙂 )
    Co do pokrewieństwa, to trudno powiedzieć, Bukowskich jest na kopy…

    * do wyboru…

  7. McQuriosum pisze:

    P.

    No tak: Danusia, ogródki działkowe, altanka… 🙂

    ps

    Dlaczego uważasz, że zaraz „Ty do Bukowskiego”?
    Przecież jesteś w Krakowie zupełne z innego powodu; ostatecznie możesz przy okazji pozwolić mu się ogrzać w blasku Twego Majestatu…

  8. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Niestety, nie zapoznałem się wcześniej z zarysem filozofii spotkania, a bez tego ani rusz.

  9. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Spóźniłem się :

    https://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,17776297,Andrzej_Duda_i_Jaroslaw_Kaczynski_na_Wawelu__5__rocznica.html#BoxLokKrakLink#Czolka3Img

    Obchody rocznicowe rozpoczęły się o godz. 17 – na Wzgórze Wawelskie dotarli wtedy uczestnicy V Rajdu Rowerowego im. Lecha i Marii Kaczyńskich i 94 Ofiar Katastrofy Smoleńskiej.

    Świetna nazwa, choć ciut długawa.
    Mam rower i mogłem wmieszać się w uczestników rajdu jak jakaś V kolumna :))

    Jak zorganizują kiedyś rajd narciarzy, to może Sowiniec weźmie za udział :))

    Generalnie zaś można sobie wyobrazić jeszcze wiele rajdów, które mogłyby upamiętniać ofiarę Lecha i Marii Kaczyńskiej i całą resztę.

  10. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Widzę, że jesteś bardzo oczytana, co bardzo mi imponuje, bo ja od dawna nic czytam, nie tylko Bukowskiego. Może to dlatego, że piszę, ale to marne usprawiedliwienie.

  11. al pisze:

    „ja od dawna nic czytam, nie tylko Bukowskiego. Może to dlatego, że piszę”

    to zupełnie jak Pański ulubiony adwersarz. Jeszcze parę podobieństw by się znalazło.

  12. krawcowa pisze:

    Pantryjoto,
    skoro Danusia jest buntowniczką od urodzenia, to przedstawiłeś ją w krzywym zwierciadle…
    Czyta się, bo się lubi 😛

  13. krawcowa pisze:

    McQuriosum,
    dzięki, ta wiedza otworzyła mi oczy 😛
    Nie czytam starych kawałków Pantrysia z miejsca w z którego w chwale został wywalony, niech się tym szczyci jak lubi taplać się w przeszłości, mnie to po prostu nudzi 🙂

  14. Pantryjota pisze:

    al,

    Nie uda się Panu mnie obrazić.

  15. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Ciebie nudzi, bo Ciebie to w najmniejszym stopniu nie dotyczy, podobnie jak mnie Twoje kleszcze :))

  16. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Dziwne, że Jarosław K. nie wpadł dotąd na pomysł, żeby obchodzić nie tylko rocznicę pogrzebu, ale również miesięcznicę tegoż, miałby każdego miesiąca dwa takie „obchody” – w Warszawie i w Krakowie, gdzie Sowiniec miałby okazję do wygłaszania swoich płomiennych oracji.
    Kiedyś trafiłam w TV na jego strzeliste oświadczenie na temat zbezczeszczenia pomnika młodej żołnierki wyklętej, ale wówczas nie wiedziałam, że ów zapalczywy rzecznik organizacji kombatanckich to dr Jerzy Bukowski, a zarazem znany mi z S24 Sowiniec, o czym dowiedziałam się dopiero tutaj.

  17. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Mógłby też hucznie obchodzić swoje urodziny i rocznicę śmierci kota.

  18. krawcowa pisze:

    Pantryjoto,
    tym zdjęciem mnie przekonałeś, bunt Danusi widać na każdym…kroku 😛
    Ty też byłeś wywrotowcem, dlatego zostałeś usunięty…siła rażenia Twoich felietonów deformowała zdrową tkankę salonu 🙂
    Teraz już wszyscy zadowoleni?

  19. Filipina pisze:

    Ponieważ mój gość w osobie Pantryjoty podczas wizyty w dbał o swój blog, ja musiałam dbać o niego (:)), dlatego też nie miałam czasu zerkać co on tu wyprawia.
    Aby zdementować informacje jakoby wylałam morze łez, oświadczam, ze moje łzy nie zalały sąsiadów , chociaż nie ponaglałam gościa do ubierania bucików jak i kurteczki :))
    Aha, jeszcze jedno- wszelkie wybory podejmuję samodzielnie, bez udziału mojej papugi;))
    Poza tym, całą niedokończoną powieść naszego admina , należy czytać z dużym przymrużeniem oka, bo kto jak kto, ale Pantryś ma iście ułańską fantazję.

  20. Filipina pisze:

    krawcowa,

    Krawcowo droga, wywrotowcem i buntowniczką jestem od zawsze i co gorsza, pewnie zostanę nią aż do śmierci;))

  21. Filipina pisze:

    McQuriosum,

    Drogi McQ, czyżbyś sugerował, że ja z Pantryjotą coś kombinowaliśmy w altance? Niestety , na altankowe tet ate
    jeszcze za zimno :((

  22. krawcowa pisze:

    Filipino, on ani słowem nie pisnął, że Danusia i jego muza, to Ty, sama się zdekonspirowałaś…ja bym na Ciebie nie wpadła… 😉

  23. Filipina pisze:

    krawcowa,

    Ano, ano Krawcowo:)) Jam ci jest, ale jakże różna od tej powieściowej bohaterki:))

  24. krawcowa pisze:

    Filipina,
    tak myślałam, że tamtą, to on sobie wyssał z palca 🙂

  25. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Z tym, że nie do końca z palca. To, że nie ma gumowej kaczuszki to drobiazg.

  26. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    „on ani słowem nie pisnął, że Danusia i jego muza, to Ty, sama się zdekonspirowałaś…ja bym na Ciebie nie wpadła…”

    No cóż, nie zawsze uroda idzie w parze z bystrością.
    A jeszcze gorzej, jak w ogóle nic nie idzie w parze z niczym.

  27. krawcowa pisze:

    Pantryjoto,
    podobno nieszczęścia chodzą parami 😛
    Przykro mi, że przeze mnie będziesz niewyspany jutro na zabiegach…nie próbuj nawet zrozumieć kobiety… 😉

  28. Pantryjota pisze:

    Ogarnij się trochę. Ostatnie zabiegi miałem w piątek, a w domu żadnych nie przewiduję w najbliższym czasie. Może puść sobie balonika, albo coś ?

  29. Pantryjota pisze:

    Co prawda w Krakowie psy obsrywają Planty, ale trzeba centusiom oddać sprawiedliwość, że w kwestiach podatkowych są w zgodzie z przepisami, co widać na załączonej fotografii, przedstawiającej paragon za zakupione na rynku 2 obwarzanki. Sprzedawała je babina wyglądająca 2 x starzej od Danusi, która nie jest już młódką, ale przenośną kasę fiskalną jakoś obsługiwała i to w rękawiczkach, bo zimno było jak jasny gwint i wietrznie. Ciekawe, czy gdybym kupił za jednym razem 10 0bwarzanków, to czy dostałbym 10 paragonów…

  30. Pantryjota pisze:

    Może teraz się wklei:

  31. krawcowa pisze:

    Pantryjoto,
    no to dałeś babinie zarobić ! 🙂
    Ludzki pan z Ciebie 😉

  32. Pantryjota pisze:

    Ciekawe ile ma z obwarzanka wyprodukowanego przez F.H.U. jak wyżej.

  33. McQuriosum pisze:

    Pantryjota wraca – po ekscytującej ekskursji – z Wód i z Krakowa w rodzinne pielesze, ja zaś na kilka tygodni wybywam. Nie znikam nieodwołalnie, a jedynie na jakiś czas.

    Pozdrawiam 🙂

  34. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    No cóż, są podobno na świecie miejsca bez internetu…
    Dobra wiadomość jest taka, że chęć zamieszczania własnych notek zgłosił Akwarysta, być może znany niektórym z moich czytelników „stamtąd”.
    W tym przypadku oczywiście przyznałem od razu status Autora i poczekamy, co z tego wyniknie.
    Natomiast co do wojaży, to chyba mam chwilowy kryzys „powrotny” :((
    Wracaj jak najszybciej, bo po odejściu Lukasuwki, która wielkie uczyniła pustki na naszym forum, nikomu nie jest łatwo się odnaleźć w nowej rzeczywistości,
    Nawet Krawcowej wydaje się, że wciąż chodzę na zabiegi, no ale ją usprawiedliwiają te zdradzieckie kleszcze.

  35. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Mam coś specjalnie dla Ciebie:
    Być może pamiętasz, jak ponad miesiąc temu wspominałem o pewnym znajomym muzyku, który odszedł był i zostawił rodzinie w spadku (oprócz kredytu do spłacenia) również 2 klawisze, Korga i Rolanda. Oba stareńkie, ale w bardzo dobrym stanie. No i właśnie tego Korga odkupiłem od zięcia za niewielkie pieniądze, głównie z myślą o kumplu gitarzyście, który ma małe studio domowe. Tuż przed moim wyjazdem zabrał instrument i oto pierwsze nagrania z cyklu ” ja i mój Korg. Podkłady z klawisza i z kompa, a gitara dogrywana w formie w 100% improwizowanej. Dodam tylko, że on nie jest w najmniejszym stopniu klawiszowcem, natomiast gitarzystą jest jak najbardziej i to od mniej więcej 40 lat.

  36. Pantryjota pisze:

    A to część pierwsza z tego cyklu, która wg autora jest gorsza od drugiej, z czym oczywiście można polemizować. W każdym razie jest tu więcej gitary:

    A może zamieścisz coś swojego ?
    Namawiam też do pisania u mnie pewną zawodową pianistkę, w dodatku piękną i mądrą kobietę, ale na razie się nie może zdecydować.

  37. McQuriosum pisze:

    Pantryś,

    zaraz wyjeżdżam, a spakowanie samochodu odłożyłem – jak zwykle – na ostatnią chwilę. Dzięki temu w trakcie jazdy mam niezły ubaw, zastanawiając się czego nie zabrałem, by po przyjeździe stwierdzić, że chyba mam wszystko, a to czego nie mam, widać było mi niepotrzebne… Zresztą, teraz prawie wszędzie da się prawie wszystko kupić… 😉
    Za nagrania dziękuję, ale odsłucham je dopiero po powrocie i podyskutujemy, albo i nie…

    Ahoj Przygodo!

    ps

    Bądź dobry dla Krawcowej ( i pozostałych też ) nie tylko dla tego, że wszędzie się ociepla… 😉

  38. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Dobrze 🙂

    Szczęśliwej drogi.

  39. al pisze:

    al,

    Nie uda obrazić?

    Daleki jestem od takich intencji. Ot, luźna obserwacja na temat zadziwiającego podobieństwa natury ludzkiej – takim właśnie hasłem ów osobnik szermuje: nie czytam, chyba że siebie. I źle znosi krytykę, oj bardzo źle. I wie lepiej, oj o wiele lepiej.

    Pozdrawiam

  40. Pantryjota pisze:

    al,

    No cóż, są intencje, którymi podobno brukuje się piekło.
    Zaś doszukiwanie się podobieństw na podstawie informacji, że obaj osobnicy jakoby nie czytają, to nadużycie, nawet, jeśli to byłaby prawda.
    I abstrahując nawet od definicji „natury ludzkiej”
    Co do „wiedzenia lepiej” to nie sądzę, żebym czymś takim epatował, właśnie w przeciwieństwie.
    Jeśli chodzi o krytykę, to ja nie ubliżam tym, którzy mnie krytykują, choć czasem ta krytyka bywa śmiechu warta, szczególnie gdy „krytykant” nie ma poczucia humoru, co jest częstą cechą u osobników zaburzonych emocjonalnie.

    Odwzajemniam pozdrowienie w przerwie meczu i specjalnie dla Pana coś o „kulturze pisarskiej” i niestosowności pewnych porównań w tym kontekście:

    Wzmiankowany pisarz wpadł do mnie wczoraj nieproszony i zwrócił się z pytaniem do jednego z komentatorów, co ów właściwie robi na takim blogu jak mój. Ja ze swej strony, mimo nieskrywanej antypatii, grzecznie powitałem pisarza, na co on odpowiedział w sposób charakterystyczny dla siebie i w zasadzie bardzo przewidywalny :

    „Przecież mówiłem do Lubicza, nie do ciebie, szmato”

    KRZYSZTOF OSIEJUK23:23

    No to ja się wkurzyłem i choć nie jest to w moim stylu, zgłosiłem nadużycie do administracji, ale przedtem też trochę „pojechałem” po pisarzu, bo jak chcę, to potrafię. Już po kilku minutach ten brzydki wpis został usunięty, a ja w związku z powyższym też usunąłem brzydkie wyrazy z mojej odpowiedzi. Muszę tutaj dodać, że one nie były bardzo wulgarne, ponieważ moim zdaniem nie istnieją takie wulgaryzmy, które w odpowiedni sposób oddawałyby naturę owego pisarza z gminy Hanna, obecnie zamieszkałego w dużym mieście na Śląsku, kilkaset metrów od lokalnego urzędu skarbowego. Powiem więcej: uważam, że na takiego to nie ma nawet modlitwy, o ile ktoś chciałby się za niego pomodlić. Nie ma też bata, no ale to już wykracza poza ramy tego wpisu.
    Nie ukrywam jednak, że mimo wszystko odwiedziny pisarza bardzo mnie ucieszyły, bo po raz kolejny ów osobnik pokazał się z właściwej strony, co mam nadzieję ostudzi w przyszłości zapały ewentualnych wyborców.

    No dobrze, żartowałem. Przecież wiem, że jako potencjalny poseł, nauczyciel, tłumacz itp. jest spalony i jak pisałem w poprzedniej notce, pozostaje mu jedynie pisanie. Ma szeroki wachlarz zainteresowań, więc tematów na pewno nie zabraknie, bo z tematami jest jak z gorzałą, o czym śpiewał w ostatniej zwrotce swojego wielkiego przeboju pan Gołas:

    Gdy dzień się zbudzi i skacowani wstaną tytani
    I znowu w Polskę, bracia kochani, nikt nas nie zgani.
    Nikt złego słowa, Łomża czy Nakło,
    Nam nie bałaknie
    Jakby nam kiedyś tego zabrakło,
    Nie… nie zabraknie…

    Tytaniczne wysiłki pisarza żeby zaistnieć, w których wspiera go ciut mądrzejszy wydawca, z pewnością muszą robić wrażenie na przedstawicielach różnych zawodów, bo jest to proza i „felietonistyka” tak wyzuta z jakichkolwiek wartości, że przez to aż wyjątkowa. Rozwlekłe frazy, budowane często wbrew regułom języka polskiego, byki ortograficzne za które dostaje się pałę w podstawówce, interpunkcja wołająca o pomstę do nieba i generalnie warsztat bardziej przypominający niezbyt zdolnego gimnazjalistę, niż autora czterech książek w twardych oprawach. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie o warsztat chodzi, a jeno o ideę. Ależ jakieś to idee usiłuje nieudolnie przemycić pisarz w swoich publikacjach ? Katolicki fundamentalizm ? Nienawiść do niemal wszystkich, którzy nie są Kaczyńskimi ? Lekceważenie całego światowego i lokalnego dziedzictwa kulturowego, o ile nie jest zgodne z poglądami jego wydawcy ? Dziwny kult guana ? A może kult suwnicowej ? J.Biebera ?

    Doprawdy trudno wyczuć o co pisarzowi chodzi i dlaczego pisze. Chodzą słuchy, że niczego innego nie potrafi, w tym grać na żadnym instrumencie i dlatego musi pisać. No ale jeśli tego też nie potrafi, to ja mu serdecznie mimo wszystko współczuję. W jego wieku trudno o pracę, a przekwalifikować się przecież nie chce, albo po prostu nie potrafi. Jest więc skazany na łaskę i dobrą wolę fanów i dlatego musi o nich dbać. Jednym ze sposobów jest być może rzucanie obelg na tych, za którymi fani nie przepadają.

    Właśnie sobie wyobraziłem, jak taki fan spotyka pisarza na ulicy, podchodzi, głaszcze go po czymś i mówi:

    Dobry Osiejuk, dobry..

    Prawda, że zabawnie by to mogło wyglądać ?

  41. al pisze:

    Jak Pan wie, nie poświęcam temu „osobnikowi” uwagi, bo nie warto. Mało kto wie o tym na tyle, co ja.
    Obserwuję, ciągle rośnie i pobija kolejne rekordy poziom mojego zdumienia że taka mieszanina tupetu z indolencją znajduje jakiekolwiek zainteresowanie.

  42. Pantryjota pisze:

    Na szczęści coraz więcej osób przyznaje mi rację w kwestii tego typa, nawet spośród tych, którzy kiedyś go jakoś tam cenili. Oto jeden z takich „anonimowych” komentarzy:
    (…)
    (nie podejrzewam, wiem!) od dawna a mianowicie, ze Osiejuk przemienił się z całkiem niezłego niegdyś blogera w plujacą zazdrością i nienawiścią blogową gnidę. Ile w tym zasługi jego grafomanskiego przydupasa nie wiem i mówiąc szczerze mało mnie interesuje. Jest jak jest, każdy widzi.

    A i w kwestii Salonu wiele osób zgadza się ze mną :

    S24 zszedł już na taki poziom, że ostatnio zwyczajnie czasu mi szkoda. Raz w miesiącu coś tam opublikuję, raz, dwa razy w tygodniu coś skomentuję. Tyle a i tak za wiele.

    To nie Pana cytuję, żeby było jasne dla innych :))

  43. Pantryjota pisze:

    al,

    Co do cytatów można by tylko dyskutować, który z nich dwóch jest czyim przydupasem :))

  44. al pisze:

    Zdarza mi się wędrować ulicą Smoleńsk, nawet jutro znów tam będę, więc zobaczę, czy zostały jakieś ślady Pańskiej wrogiej obecności w okolicy. Jeśli o księgarnio-kawiarnie chodzi, to w tamtej okolicy jest Massolit, z dobrymi ciasteczkami i prawdziwą kopalnią literatury w języku language.

  45. Pantryjota pisze:

    al,

    Staram się nie znaczyć terenu, tym bardziej, gdy są do dyspozycji Toy-Toye w dużej ilości. Ale o co chodzi z tą ulicą Smoleńsk ?

Dodaj komentarz