Szanowni,
W nawiązaniu do ostatnich wydarzeń „kulturalnych” zamieszczam mój stary wpis, umieszczony na Salonie w czasie, gdy na chwilę pojawił się tam pan Kazimierz Kutz. Już sam wstęp do tej notki to dowód na to, że od samego początku byłem tęgim blogerem, choć nie ze względu na tuszę. A potem jest jeszcze lepiej, o czym pośrednio świadczy również ilość odsłon i komentarzy (1884 i 188)
11.08.2011 19:04 188
opublikowana w: GEOPOLITYKA EMOCJI, Publicystyka, Rodzynki z zakalca
Odsłon: 1844 (w tym z lubczasopism 138) | Tagi: kutz
Salon Kutz-nął, porażony temometrem w tyłku
Każdy salon tyle jest wart, ile ludzie, którzy takie miejsce „zaludniają” .
Nawet najlepsze umeblowanie, miśnieńskie porcelany, perskie dywany i ekskluzywne alkohole serwowane przez hostessy, na widok których niejeden doktor chętnie by się zhabilitował nic nie pomogą, jeśli prestiż miejsca nie będzie ugruntowywany udziałem „elit”.
Jeśli salonowe towarzystwo pochodzi w większości z marginesu społecznego, to tym bardziej niezbędne jest uczestnictwo w takim przedsięwzięciu ludzi, którzy swoją obecnością dodadzą mu nieco „szlachetności” i sprawią, że opinie prostego, otumanionego ludu znajdą przeciwwagę. Jeśli nie intelektualną ( bo trudno przeciwstawić intelekt osobnikom, którzy są w tym zakresie „nieklasyfikowalni” ) to chociaż niech to będzie różnica wynikająca z innego, bardziej racjonalnego pojmowania otaczającego świata.
A skoro już użyłem określenia „margines społeczny” to pragnę doprecyzować, że chodziło mi o tę część społeczeństwa, która uważa się za wykluczonych, oszukanych, robionych w trąbę i zdradzanych o świcie. Choć oczywiście typowy margines też do salonu może trafić, jeśli bramkarze przymkną oko – czy to z niedbalstwa, czy dajmy na to z powodów natury ekonomicznej.
A skoro wstęp mam już z głowy, to teraz przejdę do meritum, o którym w tytule.
Forum internetowe Salon24 nie cierpi na nadmiar celebrytów z dziedziny kultury. Licznie reprezentowana jest brać dziennikarska, politycy, rożnej maści lokalni watażkowie a to z Grodziska, a to z Londynu, a dość często znikąd. Zrozumiałe jest więc, że gdy salonowe progi przekroczył ktoś taki jak pan Kazimierz Kutz, blogerska brać zwietrzyła okazję, jakiej nie było chyba od czasów pojawienia się w tych gościnnych progach pana Jarosława Kaczyńskiego. Ktoś, kto jest osobą powszechnie znaną, a jednocześnie posiadającą dość jasno określone poglądy, również te polityczne, które stoją w jawnej opozycji do poglądów tutejszego „establishmentu” z pewnością musiał wykazać się nie lada fantazją, wkraczając do takiego salonu.
Obserwowałem przez kilka dni wpisy nowego blogera, a szczególnie komentarze do nich i wczoraj przełamałem się i też dałem głos. Pozwolę sobie tutaj wkleić ten tekst, żeby moi czytelnicy nie musieli tracić czasu na szukanie go:
Komentowałem notkę :
https://kutz.kazimierz.salon24.pl/332295,zaintrygowal-mnie-salon-24-pod-skrzydlami-slawnej-rzeczp
Zbierałem się napisać do Pana, jako przedstawiciel zaprzaństwa :))
Szanowny Panie,
Rozumiem ekscytację tym środowiskiem, o którym Pan pisze, gdyż czuję się podobnie, choć nie jestem reżyserem i nie bywałem wcześniej na salonach. Cieszę się, że potrafimy zachować dystans i wierzę, że Pan się nie zniechęci tak szybko, jak czołowy (w sensie zajmowanych w przeszłości stanowisk) bloger tego Salonu, posiadający wiele „ksywek” spośród których ja najczęściej używam określenia „nadprezes” choćby dlatego, że sam je wymyśliłem.
Jeśli chodzi o barwne porównania, zabawne modyfikacje nazwisk, przypisywanie interlokutorom różnych cech charakterologicznych, związków z określonymi siłami itd, to Salon ten z pewnością plasuje się w czołówce i nie przynosi wstydu jego założycielowi. Oczywiście jeśli przyjmiemy, że każdy ma swoje własne poczucie wstydu i własną definicję „obciachu”. Ale proszę również zwrócić uwagę na fakt, że są tutaj osoby, które starają się zachować dystans do oszołomstwa i próbują w tej jaskini prawactwa i prostactwa funkcjonować na zasadzie kontrapunktu, choć oczywiście czołowe trąby orkiestry są bardzo głośne i dobywają z siebie dźwięki z silnym zadęciem patriotycznym. Popularne stało się ostatnio tutaj określenie „patriotyczne wzmożenie” które dość dobrze oddaje nastroje wojowników o PRAWDĘ.
Tacy jak Pan czy dajmy na to ja (przepraszam za brak skromności w tym porównaniu), oczywiście stanowimy tu mniejszość, ale to nie ma znaczenia, bo chodzi tylko o to, żeby trochę się pochylić nad cudzym nieszczęściem i pokazać tym 20 procentom krajowej populacji, że tylko tutaj są w zdecydowanej przewadze. W realu zaś jest Wałbrzych :))
Życzę Panu jak najwięcej dystansu i sugeruję jeśli wolno, (jako bloger o nieco dłuższym stażu ), nie reagować na durne i chamskie zaczepki, bo ci kolesie tylko się tym nakręcają. Nie wchodząc zaś w taki dyskurs można na spokojnie przedstawiać swój punkt widzenia, nie licząc jednak na to, że to cokolwiek zmieni. Nie zmieni, bo percepcja tych ludzi jest silnie ograniczona i taki już ich smutny los.
Pozdrawiam serdecznie.
P.
PANTRYJOTA 90 4095 | 11.08.2011 00:31
Tekst jak tekst, pisałem go, jak zwykle kierując się głosem serca, wspomaganym przez rozum. Ale oczywiście margines o którym wspomniałem na początku musiał dać głos i dał, choćby w taki właściwy dla siebie sposób:
@pantryjota
Przy gownie robisz,to i gowno w glowie.Pa
PRAGA2 0 42 | 11.08.2011 01:48
To coś żegna się ze mną ( „pa” )choć przecież wcale się z tym czymś nie witałem….ciekawy przypadek, prawda ? Może przeczytało moją notkę o „salonowych parobasach” i wiedziało, że nie może liczyć na reakcję? Mnie zastanawia jednak, że „komentarz” ten wisi sobie w najlepsze, podobnie jak wiele innych w podobnym stylu skierowanych nie tylko do autora bloga, ale również do osób, które ośmielają się „bronić” reżysera przed atakami blogerskiej tłuszczy.
Inny znów komentator, pisze tak :
Pan Kuc – w wersji SSmańskiej Kutz.
A najśmieszniejsze jest to, że „usprawiedliwia” swoje chamstwo faktem bycia w przeszłości działaczem Solidarności i tak się podnieca tym faktem, że nawet wymienia kilku znanych „celebrytów” politycznych, z którymi w dawnych czasach miał okoliczność, a może i przyjemność. Ba, przedstawia się nawet z imienia i nazwiska, co skutkuje „wyguglaniem ” go przez co bardziej dociekliwych i gratulacjami.
Ale oczywiście pojawienie się pana Kutza wywołało również żywe reakcje tutejszej „elity” komentatorskiej, szczególnie tej, której z panem reżyserem nie po drodze. Dał głos np. słynny pisarz, krytyk filmowy i obieżyświat, któremu poświęciłem już sporo miejsca na moim blogu, więc nawet nie muszę wymieniać jego nazwiska, nie mówiąc o nicku, bo i tak wszyscy wiedzą o kogo chodzi.
Siłą rzeczy nieuchronne są również dywagacje na temat dlaczego „ktoś taki” został w ogóle wpuszczony na Salon i pojawiają się głosy, że to kolejny przykład na degrengoladę kierownictwa i upadek moralny. Nie jest moim celem snucie rozważań na temat roli pana Kutza w kulturze polskiej, nie mam również zamiaru przekonywać nikogo, że reżyserowanie filmów to czynność nieco bardziej złożona i odpowiedzialna, niż pisanie nawet najwspanialszego, najbardziej partiotycznego bloga.
Ba, nawet ani przez chwilę nie zamierzam się zajmować dociekaniami komu, pod jakim kątem i gdzie pan Kutz właził w czasach komuny, żeby móc wykonywać swój zawód. Myślę, że najlepszym zakończeniem będzie podanie linka do innej mojej notki, którą również poświęciłem znanemu reżyserowi.
https://pantryjota.salon24.pl/303501,bohdan-trzymaj-sie-nie-trac-nadziei
Może tutejsza brać blogerska oszołomiona wizją termometru w pupie zaapeluje do pana Poręby o założenie tutaj bloga? Mogłoby dojść do ciekawej konfrontacji między dwoma reżyserami, z których każdy nieco inaczej pojmuje istotę patriotyzmu.
A gdyby jeszcze zechciał się pojawić pan Zanussi, to owacjom nie byłoby końca.
Ech, rozmarzyłem się….
P.S.
Administracjo szanowna: znów ktoś „powiesił” tę notkę na SG, jakby nie pamiętając do jakich skutków doprowadziła podobna „akcja ” kilka notek temu. Jeśli ponownie jakiś bloger w akcie protestu opuści z hukiem salon, to żeby nie było, że nie uprzedzałem.
Odsłon: 1844 (w tym z lubczasopism 138) | Tagi: kutz
—————————–
A baboków i tak nie ma….
Gdzieś głęboko pod moimi
i twoimi powiekami
tam gdzie czarów jest miasteczko
spotkasz mnie!
Jestem diabłem co się zowie
i z wiedźmami jestem w zmowie
nieźle bawię się!
Posłuchaj i zaśnij!
Posłuchaj i śpij!
Bo nie ma baboków
jestem ja i ty
jestem ja i ty
Na podniebnym szlaku koni
Falujących morskich traw
każdy pragnie mieć marzenie
czemu nie?
Mimo błahej tak tęsknoty
palą mnie przyziemne cnoty
by nastraszyć cię.
Posłuchaj i zaśnij!
Posłuchaj i śpij!
Bo nie ma baboków
jestem ja i ty
jestem ja i ty
i choć głaszczę cię nocami
pod twoimi powiekami
robię psoty, same bzdury
przecież wiesz
że mój świat jest taki mały
czemu tak wytrzeszczasz gały
ja naprawdę bardzo kocham cię!
Posłuchaj i zaśnij!
Posłuchaj i śpij!
Bo nie ma baboków
jestem ja i ty
jestem ja i ty
F.N.S.
Szkoda, że odchodzą ludzie takiego formatu jak Pan Kazimierz Kutz. Coraz ich mniej w tym naszym zapyzialym katopatriotycznym grajdole.
Ps.
Mam wielką nadzieję, że gościnne progi Pantryjoty nie są AŻ TAK GOSCINNE …. jak salonowe
Protest-antka,
Zdecydowanie nie są, a nawet wprost przeciwnie.
Kamień z serca, bo trzeba by się było wymiksować z tak przyjemnego towarzystwa.
Protest-antka,
Czasem i tak sprawiasz wrażenie wymiksowanej, choć z drugiej strony nie Ty jedna.
Pantryjota,
Upośledzony Terlikowski wraz z pomocą połowicy dokuczał p Kutzowi.
Pantryjota,
PS
Z chęcią radośnie poznam kogoś kto zna choćby troszkę język litewski.
ViC-Thor,
Wielu dokuczało Kutzowi, bo lubią dokuczać lepszym od siebie.