Pantryjotyczny przekładaniec

Szanowni,

Postanowiłem jednak, że kiedyś wydam książkę. Tytuł już mam (vide tytuł notki), a to w końcu najważniejsze. Materiał też już mam -wystarczy przeselekcjon0wać te ponad 1.5 tysiąca felietonów i wybrać samą esencję z każdej dziedziny, jaką ogarnia mój renesansowy umysł. Pewnym pójściem na łatwiznę będzie wykorzystanie nazw moich lubczaspism jako tytułów poszczególnych części książki, gdyż postanowiłem, że będzie to pozycja wielotematyczna, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Oczywiście w książce nie może zabraknąć rozdziałów moje napoczętej już jakiś czas temu powieści, co być może będzie pierwszym tego rodzaju przypadkiem w historii literatury, no ale mogę się mylić, bo nie jestem przecież literaturoznawcą.

Na decyzję o wydaniu książki decydujący wpływ miał fakt, że nasza koleżanka Lukasuwka zgodziła się wykonać do niej ilustracje, w tym również na okładkę, bo każdy wie, że atrakcyjna okładka ma decydujący wpływ na wpływy autora i wydawnictwa. A czy może być coś atrakcyjniejszego niż Pantryjota bez slipek, zasłonięty w tym  jednym miejscu przez Ryśka?

Z tym, że raczej nie skorzystam z żadnego pośrednictwa i wydam ją własnym sumptem, bo zawsze tak robię, choć nie w kwestiach wydawniczych. No chyba, że dostanę intratną propozycję od pana Goryllusa. Mogę mu odpalić 10% z wpływów, ale tylko pod warunkiem, że napisze o niej na swoim blogu jego kumpel Golonka.

Póki co chętnie zapoznam się z Państwa opiniami w przedmiotowej kwestii, przy czym deklaracje o ewentualnej chęci nabycia tej pozycji można sobie darować, bo to oczywista oczywistość. Ze swej strony deklaruję jednak, że każdy uczestnik forum, który nabędzie książkę, otrzyma w ramach bonusu mój osobisty podpis z dedykacją, oczywiście odręczną.

Chyba nie muszę nikogo przekonywać, ile kiedyś taki podpis może być wart, przy czym biorąc pod uwagę mój wiek, owo „kiedyś” wcale nie musi być bardzo odległą przyszłością. Z drugiej srony sława pośmierna raczej mnie nie kręci, gdyż zdecydowanie wolę uciechy doczesne.

Tak więc w wolnych chwilach będę selekcjonował, choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo wybrać perełki piękniejsze od innych. A ponieważ czeka mnie niedługo kolejne sanatorium, wiec być może przywiozę stamtąd gotowy materiał, bo nic tak nie służy wenie, jak całościowe okłady borowinowe.

Pantryś

 

 

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. Samuela pisze:

    Książkę napisać, to rzecz chwalebna. Dobrze jest ją ubogacić ilustracjami. Ja, Samuela, też czasem myślę o napisaniu jakiejś książki, ale na myśl przychodzi mi tylko problematyka udatnie zaostrzonego pala. Od natychmiastowego chwycenia pióra powstrzymuje mnie myśl natrętna, że wrażliwi czytelnicy mogliby mojej książki nie zaakceptować niestety.

  2. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Potraktuję ten komentarz jako coś w rodzaju powściągliwej zachęty.

  3. McQuriosum pisze:

    Co to za dyskryminowanie mniej, lub w ogóle niewrażliwych czytelników?
    Literatura, w tym np. dobra lub tylko ambitna może i powinna być wyłacznie o radosnych motylkach, pogodnych chmurkach i fruwających po leśnych ruczajach aniołkach?
    To już żadnego pożegnania z bronią lub paragrafu 22 ( że o mieczach i ogniu nie wspomnę ) nie będzie?
    O Bobrze!

  4. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Pal mnie osobiście się wydaje być tematem jak najbardziej stosownym dla wrażliwego oka i ucha. Ma też spory potencjał. Dotychczas literaci koncentrowali się bowiem raczej na wykorzystaniu udatnie zaostrzonego końca tego narzędzia. Niesłusznie, azaliż pal ma też tępo zakończony początek , a możliwości jego zastosowania są wielorakie i nie wolno nimi gardzić. Któż bowiem powiedział, że pal może być nawlekany jedynie od dołu do góry? Można tę czynność wykonać przecież odwrotnie z daleko lepszym lepszym skutkiem. Obiekt nawleczenia lepiej jest ułaskawić potem niźli przedtem.

  5. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Proszę tę uwagę potraktować raczej jako nieśmiałą sugestię, że opowieści o golonce zawsze uzupełnić można okrasą z pala. Koleżanka Gruszka na pewno potrafi narysować golonkę w sosie. Na pewno!

  6. Lukasuwka pisze:

    nie wiedziałam, że mam takie wpływy. decydujące. taka okładka byłaby jak nic plusem dodatnim, pogłębiającym treść wnętrza książkowego. zatem pozostaje mi czekać na modelów dwóch 🙂

  7. Lukasuwka pisze:

    ” Koleżanka Gruszka na pewno potrafi narysować golonkę w sosie. Na pewno!”

    Samuelo,
    mówisz i masz. golonkę w szarym sosie
    Grószka [ kreskowana]
    🙂

  8. Lukasuwka pisze:

    acha…
    Samuelo droga,
    pisz pal`ową książkę. kupię napewno!

    a tu skromna propozycja na okładkę…mikropal patriotyczny

  9. ViC-Thor pisze:

    SLAVA!

Dodaj komentarz