PIOSENKA JESIENNA, CZYLI NA CZASIE (H.E.Wenzel)

liście kasztana

HERBSTLIEDPIOSENKA JESIENNA

Feinslieb, du lachst dazu / Kochana, a Ty wciąż się śmiejesz 

Hans Eckard Wenzele
.

.
Feinslieb, nun ist das Blätterbraun
Schon wieder in den Spitzen,
Wann wir unterm Kastanienbaum
Am Abend fröstelnd sitzen.
.
Kochana, znów na liściach brąz,
jak co rok, zgodnie z planem,
Gdy tak siedzimy z chłodu drżąc
wieczorem pod kasztanem.
.
Das Jahr geht fort mit schwerer Fracht,
Es bindet sich die Schuh.
Ich bin so traurig heute nacht,
Und du, du lachst dazu
.
Rok wciąga buty już, by iść,
i wnet go stąd wywieje,
mnie jakiś żal ogarnia dziś.
A Ty, Ty wciąż się śmiejesz.
.
Feinslieb, die schwarze Jacke hängt
Die Schultern ab mir wieder,
Wann schon so früh das Dunkel fängt
Uns und die KäIt die Glieder.
.
Kochana, w czarną kurtkę czas
się wbić, na niepogodę,
gdy wcześnie tak chwytają nas
mrok ze swym kumplem chłodem
.
In deinen Augen glimmt noch leis
Der Sommer voller Ruh.
Ich wein~, weil ich nicht weiter weiß,
und du, du lachst dazu.
.
W Twych oczach lato wciąż się tli
i swym spokojem grzeje.
Płaczę, bo nie wiem, jak mam żyć.
A Ty, Ty wciąż się śmiejesz.
.
Feinslieb, das war es also schon,
Der Sommer ist vertrieben,
Die Vögel sind auf und davon,
Und wir sind hiergeblieben.
.
Kochana, nieraz było tak:
zniknęło lato w dali,
i zerwał się, odleciał ptak,
a myśmy tu zostali.
.
Fremd zieh ich ein, fremd zieh ich aus,
Ich weiß nicht, was ich tu
Heut nacht, verwelkt ist mein Zuhaus,
Und du, du lachst dazu.
.
Wchodzȩ tu obcy, wyjdȩ też,
nieświadom, co się dzieje.
Dziś w nocy dom mój przepadł gdzieś.
A Ty, Ty wciąż się śmiejesz.
.
Feinslieb, komm stirb mit mir ein Stück,
Sieh, müd die Blätter schunkeln,
Wir drehn das Jahr doch nicht zurück,
Und sehn uns nicht im Dunkeln.
.
Kochana, umrzyj ze mną ciut.
Patrz, liście więdną wokół.
i my też gnamy przez czas w przód,
nie widząc siebie w mroku.
.
Laß in dem Kommen, Bleiben, Gehen
Zertanzen uns die Schuh!
Ich will noch soviel Himmel sehn.
Und du, du lachst dazu.
.
Przyjść, być, odchodzić – w tańcu tym  
chcę trwać i mieć nadzieję
przetańczyć tyle lat i zim.
A Ty, Ty wciąż się śmiejesz
.
„elegantsze” muzycznie wykonanie: 

 

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2), Stosunki międzyludzkie (3)
  1. krawcowa pisze:

    estimado,

    Dziękuję za piękne tłumaczenie, jak widać, trudno się zrozumieć, nawet w piosence 🙂

  2. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś i Ty prezentował swoich ulubionych wykonawców w …swoich notkach. 🙂

  3. estimado pisze:

    krawcowa,

    Trafiłaś – piosenka jest m.in. o osobności i obcości, której nie usuwa nawet (systematyczne) spanie ze sobą.
    Czyli albo co najmniej tyle idzie wyrozumieć z przekładu albo dobrze znasz niemiecki….

  4. krawcowa pisze:

    estimado,

    Oparłam się tylko na Twoim przekładzie , nie znam niemieckiego 🙁

  5. Samuela pisze:

    estimado,

    Zgrabnie oddana struktura sylabotoniczna z oktometrem trocheicznym (rymy męskie) skontrastowanym z heksametrem (żeńskie).

    Mam wrażenie, że przekład jest lepszy od oryginału, zwłaszcza w strofie:

    „Das Jahr geht fort mit schwerer Fracht,
    Es bindet sich die Schuh.
    Ich bin so traurig heute nacht,
    Und du, du lachst dazu
    .
    Rok wciąga buty już, by iść,
    i wnet go stąd wywieje,
    mnie jakiś żal ogarnia dziś.
    A Ty, Ty wciąż się śmiejesz”

    ponieważ w tekście niemieckim pobrzmiewa Marlene Dietrich:

    „Sag mir wo die Männer sind,
    zogen fort, der Krieg beginnt,”

  6. estimado pisze:

    Tam wg moich enerdowskich znajomków, cuglajch poetów i filozofów, to jest w ogóle jeden wielki hypertekst, sięgający zwłaszcza do niemieckiego romantyka Williego Müllera. Dla ilustracji dostałem 2 sążniste wiersze, jeden wspomnianego Młynarza, drugi mojego enerdowskiego rozmówcy, plus wywód, który na germanistyce mógłby wystarczyć za pracę dyplomową. Jak Cię ciekawi, to skopiuję i prześlę na @.
    Na całe szczęście dostałem to wszystko już po zrobieniu tej piosenki, bo w przeciwprzypadku byłbym skreczował, a tak to tylko 2 kosmetyczne poprawki wprowadziłem i jest.
    BTW nie doszedłem do tej pory np., co to za „ciężki fracht” i do czego służy poza tym, żeby się z nocą zrymował. A i ten „but” chyba też trochę w podobnym celu, ale niech tam, pasował do stopy (rytmicznej), to go wciągnąłem.
    Co niech dowodzi, że całkiem nieźle się przekłada, czego się dokładnie nie rozumie.
    .
    Szczerze mówiąc jak mam fachowca jak Ty, to liczę, że mnie życzliwie, ale rzeczowo schlasta.
    .|
    Wenzel ma chyba zdrowy stosunek do Pań, bo już kiedyś przekładałem śpiewaną przezeń (choć nie przezeń pisaną) pioseneczkę i niosła ona arcysłuszne przesłanie „daj, co ci zależy” 🙂
    .
    LIEBE MICH DIE KURZE ZEIT
    LUB MNIE PRZEZ TYCH KILKA CHWIL

    Gedicht von Henriette Haill / e
    Vertont und gesungen durch Hans-Eckard WENZEL
    _____________
    Mädel, lasse dein Bedenken,
    Sieh mein Herz in Liebe glühn.
    Heute mußt du dich verschenken,
    Morgen bin ich längst dahin.

    — Panno swe obawy porzuć
    — wsłuchaj się w rytm naszych serc
    — Dziś podaruj mi się w zbożu
    — Jutro w drogę pójdę precz

    Küsse, eh’ es dich gereue,
    Liebe mich die kurze Zeit,
    Ich verlange keine Treue
    Bis in alle Ewigkeit.

    — Całuj, grzech niech na mnie spadnie
    — Przez tych kilka chwil mnie lub
    — Ja wolności twej nie skradnę
    — przez wierności wiecznej ślub

    Nehmen morgen dich schon andre,
    Ach, das ist mir einerlei,
    Wenn ich in die Ferne wand’re,
    Bist du wieder frank und frei.

    — Weź choć jutro kogo zechcesz
    — Nie usłyszysz gorzkich słów
    — Ja znów będę na swej ścieżce
    — i ty wolna będziesz znów

    Nicht für Jahre, nur für Stunden
    Teile, Liebste, mein Geschick,
    Gönne einem Vagabunden
    Junges Vagabundenglück.

    — Nie na lata, lecz godziny
    — miła los swój z moim scal
    — nie szczędź miła szczęścia krzyny
    — by je łazik zabrał w dal

  7. Samuela pisze:

    estimado,

    „Ciężki fracht” i „but” wkładany na stopy to metafora odchodzenia i ma sporo sensu, bo odchodzące lato jest ciężkie przykurzoną zielenią i przygniatającym skwarem letnich wspomnień. Dlatego musi odejść, by ustąpić miejsca lekkiej, też namacalnie naocznie lekkiej jesieni mimozami się zaczynającej.

    Poeta ma zawzse tę przewagę nad szkiełkiem i okiem, że mocą swej inteligencji i intuicji pojmuje w lot, co „naukowo” tak czy owak jest nierozpoznawalne.

    Prześlij, proszę, na @ tę analizę. Chętnie się z nią zapoznam chociażby po to, by się odtransferować od żmudnego przekładu tekstów prawniczych. Przygotowujemu skargę kosntytucyjną w sprawie roszczeń o ujawnianie tajemnicy i będzie się działo, bo to dopiero jest ciężki fracht.

  8. Pantryjota pisze:

    Chciałem tylko poinformować czytelników, że usunąłem wszystkie moje komentarze w tej notce i sugeruję autorowi, żeby zrobił to samo ze swoimi odpowiedziami na nie. Dzięki temu atmosfera się oczyści i wyklaruje i będziecie Państwo mogli już bez przeszkód oddać się rozważaniom stricte fachowym, tudzież kontemplacji prawdziwą, niczym nie zakłóconą sztuką.
    Serdecznie pozdrawiam, pozostając z podziwem.
    Nadredaktor.

  9. krawcowa pisze:

    No to się porobiło 🙁
    Szkoda, bo tekst piosenki skłania do głębszej refleksji na temat jesieni w sensie symbolicznym, życiowym i w sensie rzeczywistym, estetycznym…
    Coś co mogło być pretekstem do ciekawej rozmowy stało się powodem nieporozumień 🙁
    Osobiście jestem przeciwna usuwaniu komentarzy, no, ale to Nadredaktora decyzja, wyższej instancji…

  10. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nigdy tego nie robiłem, ale zostałem postawiony pod ścianą, z zarzutami braku kindersztuby i słuchu.
    A dalszej dyskusji nic nie stoi na przeszkodzie, a przede wszystkim ja nie stoję, co powinno uzdrowić atmosferę, przegrzaną moimi wrzutkami nie na temat.
    To tyle, co miałem do dodania w temacie jesieni.

  11. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Oj, nadal się upierasz, ja tego tak nie odbieram, po prostu nie zrozumiałeś intencji autora wpisu, zdarza się i wystarczy to przyznać 🙂
    A ściany tam nie było, nie zostałeś męczennikiem, chociaż może byś chciał 😉

  12. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Wielce Drogi Pantryjoto,

    zabrałeś wiaderko, a zostawiłeś grabki i piaskownicę?

    Slusznie uczyniłeś, bowiem to jest Twoja własna, autorska platforma. Wszelako pamiętam, że niedawno apelowałeś o to, by dialogi, jakie mają tu miejsce, nie były jedynie jednostronnie zorientowane na Ciebie. Wżdy jest zatem tak, że się należy autorom tu publikującym suwerenna buda.

    Wyimaginuj sobie bowiem, że publikujesz własny tekst, nad którym pracowałeś długo i mozolnie. Przekład, a zatem transfer, jest takim własnym tekstem. Trudnym tekstem. W to dzieło inwestujesz wasny czas i własną energię oraz, co ważniejsze, własny intelekt i własne wyobrażenie o świecie. Obnażasz się, ujawniasz swoje własne, indywidualne jestestwo. Oczekujesz, że ktoś wyrazi własną opinię na temat TEGO TEKSTU, na temat jego struktury, właściwości i generalnie jakości tego konkretnego dzieła. Oczywiście inkryminowany tekst traktuje generalnie o przemijaniu. Zapewniam Cię, że miliardy ludzi na ziemskim padole miałayby coś na ten temat do powiedzenia, bowiem przemijanie pór roku, stanów umysłu, namiętności i miliardów ludzi jest udziałem miliardów ludzi na tym padole.

    Nie oznacza to wszelako, że owe miliardy muszą się na ten temat wypowiadać, skoro przedmiotem rozważań jest jedno konkretne dzieło, konkretny tekst, zaś za tym konkretnym tekstem stoi konkretny jednostkowy człowiek z całym bagażem własnych doświadczeń, z indywidualną wrażliwością, z własnymi doświadczeniami i w ogóle sam z sobą sam-na-sam. Fakt, że ówże indywidualny człowiek dzieli się z innymi indywidualnymi bytami sobą, nakazuje okazać mu szacunek. Ta wrażliwość indywidualnego człowieka, przede wszystkim zaś wrażliwość artysty, poety, jest bardzo zranialna.

    By Ci to jeszcze jakoś inaczej obuchem wytłumaczyć, posłużę się niegodnym przykładem. Oto ktoś Ci mówi, że cierpi, bo zmarł jego bliski. Ty zaś odpowiadasz, że doskonale to rozumiesz, bo Tobie też zmarł Twój bliski. Jest to sytuacja niemalże codzienna, która ilustruje, jak brzemienne mogą być deficyty komunikacji polegające w istocie na nadmiernej życzliwości, by nie rzec, na nadmiernej opiekuńczości, która wśród ludzi dorosłych z góry ustanawia hierarchię trudną do pokonania.

    By Ci jeszcze rzecz całą objaśnić, dopowiem, że dobro jest tak naprawdę złem. Rzecz ma oczywiście znacznie szersze znaczenie, choćby takie, że tzw. europejska cywilizacja, zwana czasem żartobliwie cywilizacją miłości, jest w istocie cywilizacją nienawiści. O tym jeszcze będzie jednak okazja pogawędzić.

    Tymczasem pozdrawiam w nadziei na wspólną zabawę wiaderkiem i grabkami

  13. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Pozwolę sobie jednak nie zgodzić, wprawdzie nastąpiło nieporozumienie w komunikacji, jednakże sprowadzenie sporu do poziomu piaskownicy, wydaje mi się nieco zaniżone 😉

  14. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Następnym razem warto by może w podobnych przypadkach zamieszczać coś w rodzaju takiego wstępu do wpisu:

    Sz. Państwo, ja ( tu dane autora ), dokonałem tytanicznego wysiłku przetłumaczenia na język polski utworu ( tu dane techniczne ). Zrobiłem to z własnej i nieprzymuszonej woli, aby wspólnie z Państwem zastanowić się nad ( tu opis nad czym ). Mam nadzieję, że nie będziemy się rozpraszać i skupimy się wyłącznie na rzeczonym przekładzie, który jest moim wkładem w kulturę światową, a co najmniej europejską.
    W dyskusji oczywiście może wziąć udział każdy, ale każdy też powinien sobie zdawać sprawę z własnych ograniczeń, w tym umysłowych.
    Gdyby ktoś z Państwa chciał przypadkiem zamieścić inny przekład, to nie widzę przeszkód, pod warunkiem, że będzie on dotyczył tego samego utworu.
    Wtedy dyskusja będzie miała sens, a ja będę miał satysfakcję, bo nie ukrywam, że jakość mojego dzieła to dla mnie kwestia priorytetowa.
    A jak ktoś nie ma na ten temat nic do powiedzenia, to niech mi za przeproszeniem nie zawraca gitary, bo nie po to się człowiek męczy z tą poezją, żeby potem nie móc spijać śmietanki.

    Podpis

  15. Hosanna pisze:

    Rzadko lubię w miarę współczesne niemieckie teksty czy niemiecką melodykę – ta piosenka tez nie jest w moim guście . W samym tekście znajduję jednak interesujące fragmenty. Np podoba mi się prośba „umrzyj ze mną choć trochę”. Podoba mi się tez opis tłumacza że jest to osobności głębszej której nei usuwa znoszący wiele barier dobry kontakt seksualny.
    Podoba mi się w tej kwestii podejście wschodnie posługujące się pojęciem czakramów czyli ośrodków energii. Według tej koncepcji (jest wiele odmian ale generalnie krążą wokół tego samego)
    Mamy więc czakram fizyczny dotyczący przetrwania i ocalenia życia (walka o przeżycie)
    Drugi jest seksualny (ocaliłem życie teraz chce go pomnażać) .
    Trzeci emocjonalny (jest stado – jaka zajmuję w nim pozycję, odczuwam emocje lęk strach radość w kontakcie z czymś zewnętrznym) .
    Czwarty serca (dotyczy uczuć czyli głębszych więzi z innymi ludźmi)
    Piąty dotyczy ekspresji i dla tego wątku nie opłaca się go tłumaczyć
    Szósty dotyczy mistyki i rozwoju duchowego (potzreb rozwoju , gdzie szukamy sensu istnienia, co tłumi lęk przed śmiercią itd.)
    Otóż człowiek aby poczuł w pełni kontakt z druga istotą musi poczuć połączenie na poziomie wszystkich czakramów od drugiego. Musi pożądać, nie zaburzać hierarchii w stadzie, kochać, rozumieć i czuć podobną ścieżkę rozwoju duchowego.
    Mężczyźni najłatwiej słuchają czakramu seksualnego i na nim wszystko próbują oprzeć, kobiety najchętniej idą za sercem lekceważąc inne – oparcie na jednym kanale łączącym jest jednak za słabe i nei wytrzymuje próby czasu.

    W piosence jest ogromna przeciwstawność na poziomie czakramu emocjonalnego – to co wzbudza smutek u jednego budzi śmiech u drugiego (swoją drogą i tak lepiej niż obojętność)

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie

  16. estimado pisze:

    Pantryjota,

    Panie Tryjoto drogi. Uważam,za najzupełniej normalne i zdrowe, kiedy sobie ludzie, konkretnie faceci, raz a nawet dwa konkretnie powiedzą, co im leży na wątrobie. Poza załatwieniem sprawy bieżącej jest jeszcze korzyść z aktualizacji danych w osobistym GPS, by wiedzieć, gdzie u konkretnego znajomego naprawdę jest szeroko otwarta brama, a gdzie – solidna ściana. No i jeszcze skutek dobroczynny trzeciego stopnia – nadrabianie lekcji z kursu empatii i kindersztuby, a jakąś ważną lekcję – zapewniam – opuścił w dzieciństwie absolutnie każdy, więc zajęcia wyrównawcze nikomu nie zaszkodzą.
    .
    W tym sensie zapis jakiejś kontrowersji, na przykład tej naszej tutaj, bynajmniej nie musi szpecić miejsca takiego jak to, po pierwsze świadcząc, że ono naprawdę żyje, po drugie zaś pozwalając skorzystać z lekcji również publiczności, zwłaszcza złożonej z ludzi, z którymi – jak tutaj – łączy nas pozytywna motywacja międzyludzka, bo inaczej by nas tu nie było.
    Tak więc moja sugestia szłaby w kierunku przeciwnym – przywrócenia zapisu do jego oryginalnej postaci, zwłaszcza że wszelka ingerencja wyrywa coś z kontekstu, a przez to szkody ponoszą nie tylko strony walczące, ale i niewinni cywile – jak tu np. Krawcowa z jej melancholijną uwagą „jak widać, trudno się zrozumieć, nawet w piosence „.
    Nie wiem, czy masz jeszcze taką techniczną możliwość jako Admin Naczelny. Jeżeli nie masz, to trudno, daj znać i ja też pójdę zaorać swoje odburknięcia.
    .
    Niepotrzebnie brniesz dalej w ironizowanie i pomniejszanie mojego wysiłku jako tłumacza oraz mojego oczekiwania, że ludzie, których cenię, będą z nimi postępować w sposób elementarnie taktowny, oraz sugerowanie mi, żem neurotyk i żebym wszędzie umieszczał znaki ostrzegawcze, bo przez takie uwagi de facto pomniejszasz i podajesz w wątpliwość własne zdolności rozpoznania sytuacji, w tym przypadku dość oczywistej również bez tych znaków. Już Ci pisałem – nie przychodzisz na koncert muzykujących przyjaciół w słuchawkach na uszach i własną mp3, ani nie kładziesz narzeczonej na pysku rozbieranej fotki Twej ulubionej fotomodelki.
    .
    Poza tym w ogóle po co kogucić? To nie moje podwórko i wcale nie zamierzam Cię spędzać z najwyższej na nim kupy gnoju.
    .
    Warto też, żebyś wiedział, że moje nocne uwagi, jakkolwiek były sformułowane, miały odnosić się do konkretnego zachowania Pana Tryjoty, i tu moja negatywna ocena się nie zmieniła, ale nie do Pana Tryjoty jako całości, gdzie dla odmiany nie zmieniła się moja ocena pozytywna. Inaczej już by mnie tu nie było, bo zostało mi za mało czasu na kontakty z ludźmi, aby jego istotną część marnować z ludźmi, którzy się do tego nie nadają.

    Pozdro.

    P.S. Piosenkę o Gatekeeperze, kierującym ruchem pór roku, przeczytałem starannie i myślę, że z niezłym zrozumieniem. Ba – nawet prawie-prawie mam ją przełożoną, i to w sposób nie „bing-translatorowy”, lecz sensowny i do tego jeszcze śpiewalny. Nie jestem jednak w pełni zadowolony ani z tekstu oryginalnego. ani z przekładu.
    To jest imho znakomicie wykonana piosenka, ale w żadnym wypadku tekst-arcydzieło. Pokazać mogę – niezbyt wielki powód do wstydu, ale też mały powód do dumy.
    .
    BTW. chyba nie ma co trzymać się kurczowo dosłownego znaczenia „gatekeepera” jako „strażnika bramy”, bo to cokolwiek wykrzywia, a trochę też ośmiesza temat.
    W dzisiejszym żywym języku „gatekeeper” to od dawna po prostu termin na określenie faceta, który w danej strukturze siedzi na tyle wysoko, że to on decyduje, czy coś lub kogoś „puści” lub „wpuści”, czy nie (np. redaktor naczelny, szef cenzury lub podobny). „Szycha”, „Ważny Gość”, dla poniektórego może nawet i „PamBucek” po prostu.

    ______
    *Gatekeeper once again: Oczywiście można i wystarczy zajrzeć do wikipedii (EN), ale szerzej i po naszemu jest tam — https://www.dwutygodnik.com/artykul/279-alfabet-nowej-kultury-g-jak-gatekeeper-albo-gatekeepera-brak.html — z podaniem przyczyn, dlaczego współczesny klubowy „bramkarz” to nie to, a dodałbym, że i „selekcjoner” też nie.

  17. estimado pisze:

    Hosanna,

    Dzięki za potraktowanie tematu, choćby asumptem była niepokochana piosenka. Ja też nie zawsze kocham piosenki, które przekładam. Innymi słowy, jeżeli wieszam w sieci kawałek Wenzla, to niekoniecznie głosowałbym na niego na jakiejś liście przebojów, czy to dla całych piosenek, czy to dla samych tekstów.
    Podobnie malarze – nie zawsze wybierają do portretowania najprzystojniejszego monarchę, do aktu zaś (malarskiego) – jego najpiękniejszą kochanicę.

    Zbyt mało wiem o czakramach i w ogóle wschodnich koncepcjach świata i człowieka, by podjąć głębszą dyskusję z użyciem choćby tylko tej terminologii (zresztą, prawdę mówiąc, mam do tych rzeczy lekki uraz – ktoś bliski mi uciekł w rozmaite obce filozofie i spojrzenia, po czym wylądował w malinach, bynajmniej nie w sensie „pysznie i do syta”).

    Na podstawie doświadczeń własnych myślę, że najgorzej jest, kiedy w ogólnym zgiełku, który cię otacza, wystawiasz którąś z tych „anten”, zwykle tę właśnie w danej fazie dla ciebie ważną, i mocno nasłuchujesz, a akurat na niej odpowiada Ci głucha cisza. W ten sposób, nawet jako śledź w ciasnej beczce, można poczuć się cholernie samotnie i obco, i zerwać również inne linie połączeń.

  18. Pantryjota pisze:

    estimado,

    Daremne żale – próżny trud,

    Bezsilne złorzeczenia!

    Przeżytych kształtów żaden cud

    Nie wróci do istnienia.

    Nadredaktor, lub jak wolisz, gatekeeper

    Do następnego razu.

    Pozdrowaśki.

  19. Hosanna pisze:

    estimado,

    W tych kwestiach (czakramów) jest tyle samo oszołomów co w innych 🙂
    Każdego lepiej sądzić indywidualnie
    Czakramy są dla mnie osobiście ciekawe 🙂 a z pośród tych którzy się nimi interesują znajduję zarówno osoby eskapistyczne i zamazujące sensy wedle swoich zachcianek jak i osoby obserwujące rzeczywistość z uczciwością intelektualną
    To nie jest jednak przedmiotem nauki więc łatwo każdy może nie być uczciwy (natomiast nauka tego wymaga zdecydowanie)

    co do gatekeepera (też próbowałam go amatorsko przekładać) to kocham ta piosenkę za emocje jakie wzbudza barwą głosu , muzyką i ogólnie kompozycja akustyczną. Nie będę obiektywna co do tekstu.
    Kiedyś gdy nie znałam jeszcze angielskiego takie utwory jak Schody do nieba czy bielszy odcień bieli były dla mnie monumentalne i byłam pewna że ich teksty także takie są . Potem po poznaniu ich tłumaczeń oraz także historii ich powstawania – byłam zdołowana ich … marnością 🙂 ale już nic nie odbierze mi mocy tych przeżyć. Tak samo mam z Gatekeeperem. Ja go kocham (ten utwór) gdyż wywołuje we mnie emocje które są delikatne subtelne ulotne i nikt ich lepiej nie wyraził niż Feist ta piosenką. Ona wyraża coś co we mnie JEST i co che być dotykane . Te emocje z piosenki jakoś łączą się z moimi i jestem .. mniej samotną . Biorę zatem te słowa i także je kocham 🙂
    A Gatekeepera poznałam właśnie dzięki Pantryjocie 🙂
    To nasza wspólna miłość 🙂

    ach – zdarzyło mi się kiedyś tłumaczyć także nieniecką piosenkę ale dostałam już tłumaczenie polskie i chodziło tylko o to aby nadać jej ducha poezji i dostosować do dźwięków w polskiej aranżacji. To było naprawdę bardzo ciekawe zadanie – choć zdecydowanie nie była to piosenka której bym słuchała dla własnej przyjemności (swoją droga ciągłym słuchaniem ją polubiłam)

    Sama też amatorsko śpiewam i wtedy teksty są bardzo istotne
    🙂

  20. estimado pisze:

    Pantryjota,

    W paru istotnych punktach jesteśmy zgodni:

    (1) Czakramami, zajmuje się pewien odłam społeczeństwa, i nie ma powodów przypuszczać, że jakoś szczególnie odchylony od statystyki. Ergo można zakładać, że zarówno ludzi rozsądnych, jak i wszelkiej maści poyebów jest procentowo mniej więcej tyle samo, co w jakiejkolwiek innej grupie.

    (2) Gatekeeper jest znakomicie wykonaną piosenką, naprawdę przyjemnie słuchać. Tekst też nie boli, mnie tylko wydaje się bliższy konfekcji, niż wybitności.

    Reasumując, trochę mnie rozczarowałaś, bo nawet pospierać się, a co dopiero pokłócić, zupełnie nie ma o co… 🙂

Dodaj komentarz