Znalazłem w sieci kolejną wersję filmu o końcu III Rzeszy, z polskimi napisami i jak zwykle pasuje jak ulał:
https://www.youtube.com/watch?v=6tHesWko6TM#t=159
Nasz mały Adolfek z Żoliborza podobno coś szykuje z okazji rocznicy stanu wojennego, kiedy to jak wiadomo, obudził się około 12 w południe, nakarmił kota, pogadał z mamą i gdy już miał wyruszać na poranny jogging, zorientował się, że coś jest nie tak. Od tej chwili cały czas coś jest z nim nie tak, a Polska z tego powodu cierpi.
Mam nadzieję, że prędzej czy później pan prezes uwolni nas od swojej uciążliwej aktywności, a Polska zacznie jeszcze bardziej rosnąć w siłę i dostatek.
Niechby pochowali go nawet obok brata, bo wtedy pielgrzymi nie będą zapaskudzać Warszawy tymi swoim zniczami.
Tak nam dopomóż Bóbr i przenajświętsze żeremie.
A ponieważ wena mi dopisuje jak zwykle, poświęciłem jakieś 20 minut na stworzenie pompatycznej elegii na śmierć, którą teraz Państwu przedstawię. Wiersz nie jest podzielony na wersy celowo, gdyż zależało mi na tym, żeby całość stanowiła jeden, tragiczny ciąg. Zwracam uwagę na „wędrujący’ rym, który stanowi charakterystyczną cechę moich ostatnich utworów poetyckich.
Elegia na śmierć bliźniaczą
W pięknym kraju nad Wisłą
Żyło onegdaj dwóch braci
Podobnych jak dwie krople wody
Nawet gdy byli bez gaci
Już dziećmi będąc swej mamy
Rozliczne mieli obsesje
Na dwór nie wychodzili
Bo inni chłopcy ich bili
Potem, gdy trochę podrośli
Stali się bardziej wyniośli
W szkole za bardzo im nie szło
Zostali więc rozdzieleni
Podobnie będzie w przyszłości
Gdy Wawel jednego ugości
Obaj skończyli studia
Za które mogli nie płacić
Więc jeden został doktorem
Drugi zaś profesorem
Polska jęcząca pod jarzmem
Była im kulą u nogi
Wiec zeszli do podziemia
Podziemie wszystkich zmienia
Jeden doradzał Wałęsie
Drugi zajmował się mamą
Mama była powstańcem
Lechu zaś stał się zaprzańcem
Spalili więc jego kukłę
I przeszli do opozycji
Lat mijały im w trudzie
A Polska wciąż żyła w brudzie
Brat doktor i brat profesor
Marzyli o demokracji
I kiedy mur wreszcie runął
A Lechu wypędził Ruskich
Bracia przeszli na swoje
I otworzyli podwoje
Partia wciąż rosła w siłę
A brat profesor w zaszczyty
Drugi brat też się uwijał
Choć ciągle nie miał kobity
Mama była z nich dumna
Gdyż nie wiedziała nieboga
Że czeka już ruska trumna
Na syna polskiego narodu
Kiedy zabito brata
W okrutnym, bestialskim zamachu
Brat bliźniak został przy mamie
I nie okazał strachu
Pojawił się nowy prezydent
Jeszcze gorszy od Lecha
Kumpel premiera Donka
A niech go zeżre stonka
Brat jednak zawziął się w sobie
I został nadzbawicielem
Prosty lud w niego wierzył
Szedł więc za nim jak cielę
Siedem lat chudych minęło
Prezes marniał w zgryzocie
I nagle, gdy szło ku lepszemu
Gdy naród w marszu się trudził
Prezes zamiast dowodzić
Po prostu się nie obudził
Morał z elegii jest prosty
I zmierza banalnie do celu
Lepszy jest Biedroń w Słupsku
Niż Kaczor na Wawelu
Pantryjota
Mam nadzieję że skończy w sposób podobny do pana z tubki, acz bez wciągania całego kraju w otchłań upadku takiego jak doświadczyły Niemcy za sprawą tego typa z wąsikiem. Fakt, sami go sobie wybrali.
von Kattowitz,
Nasz dostał tylko jedną szansę i jej nie wykorzystał, za co trzeba dziękować Bobru.
A co do „końca” to nawet nie ma swojej Ewy Braun, nieszczęsny, osierocony bliźniak.
…. nawet nie ma swojej Ewy Braun, nieszczęsny, osierocony bliźniak……
___________________________________________________________
a) jakoś mi go nie żal. Nie wiem dlaczego ??????
b) Co z Jolką ze Słupska, czy Małgochą z Lublina? Widać że baby lgną do niego jak , nie przymierzając. muchy do ………..
Ten film jest znakomitą ilustracją dla mojej tezy, że język niemiecki jest bardzo łatwy. Wszystko można zrozumieć nawet wtedy, gdy się tego języka nie zna nic a nic.
Samuela,
Naturlich, choć bez imlautu.
Pantryjota,
Swoją drogą interesującą kwestią jest fakt, że pan Adolf Hitler poślubił pannę Ewę Braun. Stosunkowo łatwo można to wytłumaczyć tym, iż Ewa to pierwsza kobieta pana Adolfa Hitlera i w ogóle oraz tym, że nazywała się Braun, czyli brunatna jak miś. Ponieważ pan Adolf Hitler też był brunatny jak miś, to oboje całkiem całkiem do siebie pasowali jak Adam i Ewa. W pewnym sensie oboje dali się sobie nawzajem skusić zatrutym jabłkiem i dzięki temu udało im się szczwanie opuścić raj tuż przed katastrofą.
Gdyby Ewa nazywała się np. Weiss lub Rot, to pan Adolf nie musiałby po zażyciu cyjanku strzelać sobie w brunatny łeb, by stać sie najpierw weiss, a potem rot. Mógłby najpierw strzelić, a dopiero potem łyknąć. Wtedy najpierw byłby rot, a potem weiss.
Samuela,
Mógłby być nawet Rojt, choć niekoniecznie Ebenzer :))
Zresztą ja się nie znam, ja tylko rymuję do rymu, jak Rymkiewicz, tylko mniej patriotycznie.
Kochom to ryło.