Polskie święta-koszmary

Za mną osobiste doświadczenie drugiego – po 11 listopada – najbardziej nadętego patriotycznie święta: święta armii. Celebracji o skomplikowanej komediowo-psycho-krwawej dramaturgii.
Zacznijmy od komedii. Pokaz lotniczy zaczął się od przelotu pamiętających późnego Gomułkę (a może wczesnego Gierka?) samolotów Iskra i śmigłowców Mi-2. Wartość bojowa tych pierwszych polega na tym, że umiejętnie pilotowane rozbijają się w precyzyjnie wybranym miejscu i robią tam wielki lej. Świetnie więc nadają się do niszczenia krótkich fragmentów wrogich okopów. Przydatność wojenną Mi-2 wynika z ich kształtu, przypominającego samochody Syrena 105. Niezależnie od liczebności oddziałów wroga, gdy widzą oni taki helikopter, ich spodnie błyskawicznie nasiąkają popuszczonym ze śmiechu moczem, co na dłuższy czas eliminuje ich z działań wojennych. Swoją drogą przez chwilę myślałem, że przez pomyłkę pokaz siły nieustannie wzmacnianej przez Macierewicza i Błaszczaka armii rozpoczęto od rekonstrukcji historycznej.
Potem odechciało mi się śmiać. Na widok przejeżdżających Wisłostradą kilkudziesięciotonowych maszyn do przerabiania ludzi na krwawą miazgę – czyli czołgów – tłum zdawał się doznawać zbiorowego orgazmu, co przypominało grupowe oczadzenie. Czy ludzie naprawdę nie rozumieją, czym jest wojna?
Z wybrzeża Wisły udałem się na ulicę Nowy Świat. Trwała tam właśnie demonstracja polskich nazistów, dla niepoznaki zwanych narodowcami. Może ze 30 człekokształtnych indywiduów. Wrzeszczeli chórem swoje nienawistne hasła, wszędzie było pełno policji. Przemarsz blokowała nieznacznie przeważająca grupa Obywateli RP. I teraz najlepsze. Policja przez głośnik wzywała – cytuję – do zaprzestania blokowania przemarszu legalnego zgromadzenia i groziła użyciem siły. Obywatele RP zostali otoczeni, naziści obeszli ich boczną ulicą i chronieni przez policję spokojnie poszli dalej. Przypuszczam, że stosunkowo mało agresywne zachowanie policji wynikało z tego, że na miejscu było pełno zagranicznych turystów.
Policja dalej otaczała kilka osób z transparentem „nacjonalizm to nie patriotyzm”. Jednak przechodnie spontanicznie otoczyli kręgiem slużalców Brudzińskiego i zaczęli śpiewać „Stary niedźwiedź mocno śpi”. Ośmieszeni mundurowi w końcu odstąpili i zostawili demonstrantów w spokoju.
Dobrze, że ten dzień już się kończy.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Protest-antka pisze:

    Dobrze, że nie oglądałam- oszczędziłam sobie niepotrzebnych emocji -tego teatru groteski i absurdu. Ale wpis czytało się z przyjemnością- zwięźle i na temat.
    I na szczęście narodu nie opuszcza poczucie humoru, inaczej ostałby się ino sznur…

  2. Wito pisze:

    No tak, żyjemy w takim dysonansie, gdy nie można zdecydować się: śmiać się czy złorzeczyć. Bo jednak zło wyśmiewane jest trochę relatywizowane, prawda?
    No ale jako doraźny środek znieczulający śmiech faktycznie pomaga.
    Dzięki za dobre słowa.

  3. Samuela pisze:

    Wojnę Polacy znają przede wszystkim stąd, iż im się wydaje, że ją wygrali, że pogonili wrażego Niemca precz. Rzeczywistość zaś była taka, że Polacy w kuper dostali jak mało kto.

  4. Wito pisze:

    Może stąd te kompleksy i chęć odegrania się.

  5. Kfiatushek pisze:

    Dziękuję. Nigdy nie rozumiałam i chyba już nigdy nie zrozumiem polskiego pojęcia „patriotyzmu”, brak mi odpowiedniego genu. Jak obserwuję polską scenę polityczną (czytaj: komiczną) to przypomina mi się obraz z czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Skończyło się rozbiorami…

Dodaj komentarz