Setna rocznica i trzej królowie

Jasny gwint, zdaje się, że przegapiłem kolejną, życiową szansę.  Zapomniałem,  że w tym roku obchodzimy 100 rocznicę odzyskania niepodległości, którą co prawda na jakiś czas utraciliśmy jakiś czas temu, ale podobno wszystko zmierza do całkowitego podniesienia się z kolan i do stanięcia na palcach, a następnie do uniesienia się w powietrze, co bywa czasem objawem zachłyśnięcia się niepodległością, szczególnie w trókącie. Lewitujący Polak to widok, który jak nic powali inne nacje na kolana ze szczególnym uwzględniem Niemców i sprawiedliwości dziejowej stanie się zadość, przynajmniej do czasu kolejnegu upadku z niewielkiej co prawda, ale jednak wysokości.

Gdybym sobie wcześniej przypomniał o tej rocznicy, to już jakiś czas temu zacząłbym pisać książkę, w której przedstawiłbym alternatywną wersję historii. To podobno modny ostatnio trend, więc nawet mnie mogłoby się udać, bo przeciez nie należę do ostatnich, a jeśli nawet, to gdzieś słyszałem, że ostatni w końcu staną się pierwszymi, choć to porzekadło nie wspomina o losie pierwszych w tej sytuacji.

Moja historia wyglądałaby tak:  Piłsudski  jednak nie daje rady sowietom, mój dziadek ginie pod Bobrujskiem i nie dostaje żadnego Virtuti, a tym samym nie pojawia się w historii mój tata i rzecz jasna ja też się nie pojawiam, ale co najciekawsze, nie pojawiają się w niej również bracia Kaczyńscy, co można uznać za efekt motyla, choć niekoniecznie. Polska i jej dzielni żołnierze, jako część wielkiego imperium rosyjskiego daje niezłego łupnia rodzącemu się faszyzmowi (bo Hitler jednak się pojawia) i w nagrodę otrzymuje od imperatora coś na kształt księstwa ograniczonego terytorialne do powiatu radomskiego, którego stolica staje się prężnym ośrodkiem myśli niepodległościowej. Rosja toleruje te rojenia, gdyż nikt nie traktuje garstki fantastów poważnie. Tym bardziej toleruje, że ma na głowie ważniejsze sprawy, jak choćby kontrolowanie podbitych terytoriów, które obejmują praktycznie cały świat z wyjątkiem Ameryki, Australii i SanEscobar. Oczywiście nie wszędzie wprowadzono komunizm, gdyż Rosja dość szybko zrozumiała, że da się utrzymywać kontrolę nawet nad krajami całkiem „pogańskimi” i że łagry sprawdzają się tylko w pewnych, dość specyficznych okolicznościach.

Ponieważ nie wybucha kolejna Wojna Światowa, gdyż światu dobrze jest jak jest, już w latach 60 XX wieku ilośc ludzi na ziemi przekracza masę krytyczną, więc aby jakoś zaradzić przeludnieniu większość krajów wprowadza przepis, że wszystkie dzieci urodzone w dni parzyste w danym roku będą eutanazjowane, a w kolejnym taki los spotka urodzone w dni nieparzyste. Co prawda protestuje przeciwko takiemu rozwiązaniu Watykan, który przetrwał w roli muzeum akt dawnych i nawet ma swojego papieża Indianina, który hoduje sobie na terenie enklawy bizona i czasem wpuszcza go na pokoje, jak ten facet o którym film wczoraj oglądałem i jak znajdę jakiś link, to pokażę. Oczywiście nie istnieje żadna Unia Europejska, więc nieistniejąca na mapach Polska wciąż nie posiada dróg i kanalizacji, za to posiada w nadmiarze bobry i inne stworzenia, choć niedźwiedzie polarne jednak się u nas nie zaaklimatyzowały.

Najważniejszy w mojej wersji historii byłby jednak wątek Danusi (tej z Basni jak gumowa kaczka), która wydaje się postacią ponadczasową i pasującą jak ulał do każdych okoliczności, więc wplecenie w nową powieść nieukończonej starej byłoby dość prostym zabiegiem i nie pozbawionym wdzięku.

No ale jak wspomniałem na początku, sprawa się rypła, gdyż jest już za późno, a tak naprawdę, to po prostu brakuje mi cierpliwości na większe formy literackie, że o motywacjach nie wspomnę, których też mam jak na lekarstwo. Jednak na małą notkę od czasu do czasu jeszcze mnie stać, więc kto chce, niech czyta. Zaś gdyby ktoś zastanawiał się, co robią w jej tytule trzej królowie, to wyjaśniam, że po prostu sobie są, jak w życiu.

Pantryś

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Krakowianka Jedna pisze:

    Szkoda, że nie masz motywacji, bo gdybyś te wszystkie wątki pociągnął dalej, mogłaby z tego powstać całkiem niezła powieść fantasy. Z tym, że ja jakoś z kolei do powieści fantasy cierpliwości nie mam, to bym jej i tak nie przeczytała, podczas gdy notkę przeczytałam z przyjemnością, żeby nie powiedzieć, że z dużym rozbawieniem. 🙂

  2. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Ja też nie znoszę fantasy, ale nie jestem pewien, czy to akurat podpadałoby pod ten gatunek. Już raczej porno-fiction jeśli już 🙂

  3. Krakowianka Jedna pisze:

    Jak zwał, tak zwał… Byłaby dobra i tyle. 🙂 A swoją drogą, intrygujący gatunek to porno-fiction. Mam wrażenie, że z wiekiem to u każdego coraz mniej porno, a coraz więcej fiction :)))))

  4. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Mówisz jak rozumiem za siebie? Może to dobry temat na notkę? Jest szansa, że skomentowałoby taki wpis o 100% więcej osób:)

  5. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Pomyślę o tym, choć może „jak zakwitną jabłonie” będzie…. że się tak wyrażę „pieprzniej” :)) Teraz trochę powiałoby nudą, a tutejsze koleżanki by znów Cię pytały „skąd Ty te frustratki bierzesz, Pantrysiu” . 🙂

  6. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Odpowiedziałbym, że z dworu lezą:)
    A co do jabłoni, to pewności nie ma, bo podobno pszczoły są w zaniku.

  7. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    E tam! Zawsze się znajdą jakieś bzykacze :))))))))))))))))))))))

Dodaj komentarz