Na początek zdjęcie, które skopiowałem z portalu Gazety:
W zasadzie miny obu panów wystarczają za cały komentarz, ale nie pójdę aż tak bardzo na łatwiznę i skomentuję sytuację napisanym na kolanie wierszykiem, do popełnienia którego zainspirował mnie nasz drogi, choć rzadko tu ostatnio bywający kolega McQuriozum.
Oto ta szczypta wieczornej poezji by Pantryjota:
Udał nam się Duda,
udał jak cholera
Dawno już nie
bylo takiego fajtera
Wziął się Duda znikąd,
i mógł tam pozostać
Gdyby nie Kaczafi
ta świetlana postać
Wybrał sobie Dudę,
wybrał sobie Szydlo
Uznał najwyraźniej
że ktoś przecież musi
Bo w przeciwnym razie
kraj mu się udusi
Zabili mu brata
mama też nie żyje
Trafił mu się Duda
może pucz się uda
Jeśli zaś nic z tego
Dudę można spławić
Wrócić na Żoliborz
z kotem się pobawić
Morał z tej piosenki
łatwo jest wyłowić
Łatwiej Dudę wybrać
niż Kaczora złowić.
Pantryś
Zapomniałem dodać, że wiersz można również śpiewać na tę melodię :