Szybki przykład, jak uwierzyć w mit…

Parabola biblijna. W oryginalnych tekstach pierwszej części Biblii pojawia się hebrajski wyraz: „MASZAL” Wyraz ten oznacza częstą formę literacką, którą posługuje się Biblia-przed-Jezusowa literatura DYDAKTYCZNA (!), szczególnie sapiencjalna. Etymologii słowa maszal nie poznamy z tłumaczeń aramejskich, syryjskich, arabskich, etiopskich, gdyż ten wyraz przełożony został na wspomniane bratnie języki w sposób niemal identyczny, nie wiedzieli, po-prostu, jak inaczej można (bliskoznacznie). Odpowiedniki różniły co najwyżej, mało znaczące cechy. Zarówno Grecy, jak i Rzymianie przekładali ten wyraz jako parabolę, nie uwzględniając różnych odcieni znaczeniowych, jakie kryje w sobie to hebrajskie wyrażenie. W Wulgacie wyraz „MASZAL” przełożono niemalże identycznie jako parabolę.Terminem „przypowieść” więcej niż kilka wieków w później.
Jezuita Jakub Wujek w swym przekładzie Biblii oznaczał słowo- „parabola” . U Wujka oznaczał ten termin przypowieść, malutki mit, przykład dla maluczkich.Taka nauka dla tych co nie załapali sie na Jagielonkę/Padwę. Bardziej prości współcześni nie dorównywali Kochanowskiemu,Rejowi czy Kopernikowi.
Wracając do starożydowskiego słowa „MASZAL” próbowano określić jego etymologię. „MASZAL” nie występuje w hebrajszczyźnie biblijnej, ale ten pra-czasownik stanowiłźródło dla czasownika „władać” i „upodabniać”.

Z socjologicznego punktu widzenia „MASZAL” jest przypowieścią, opisującą jakie powinny być zasady wspóżycia plemiennego.I w moim rozumieniu tak należy postrzegać Biblię, kwestia wiary w akapity i linijki biblijne jest dla mnie drugorzędna, są osoby które spędzają nad tym całe życie… ze strony duchownych postrzegam to jako rozbudowanie biblijne, lub jako negację w sens wszystkich tam poczynionych zapisów. Ze strony ateistów z koleii, za wysadzenie całego sensu tej książki w powietrze, tylko dlatego że baśnie braci Grimm, Tolkien i Gwiezdne Wojny są bardziej kolorowe/współczesne/abstrakcyjne.To taka moja odpowiedź…

Z mitu można zrobić legendę, z legendy domniemanie historyczne, a z domniemania … kopią archeolodzy i wykopują dinozaury (;

jestem ktory jestem, ale mnie nie było i kiedyś nie będzie i tak mi dopomoże Budda i Bobry.

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. ViC-Thor pisze:

    Parabola biblijna. W oryginalnych tekstach pierwszej części Bibliipojawia się hebrajski wyraz: „MASZAL” Wyraz ten oznacza częstą formę literacką, którą posługuje się Biblia-przed-Jezusowa literatura DYDAKTYCZNA (!), szczególnie sapiencjalna. Etymologii słowa maszal nie poznamy z tłumaczeń aramejskich, syryjskich, arabskich, etiopskich, gdyż ten wyraz przełożony został na wspomniane bratnie języki w sposób niemal identyczny, nie wiedzieli, po-prostu, jak inaczej można (bliskoznacznie). Odpowiedniki różniły, co najwyżej, mało znaczące cechy. Zarówno Grecy, jak i Rzymianie przekładali ten wyraz jako parabolę, nie uwzględniając różnych odcieni znaczeniowych, jakie kryje w sobie hebrajskie wyrażenie. W Wulgacie wyraz „MASZAL” przełożonono niemalże identycznie, jako parabolę.

    Terminem „przypowieść” więcej niż kilka wieków w później Jezuita Jakub Wujek w swym przekładzie Biblii oznaczał słowo- „parabola” . U Wujka oznaczał ten terminprzypowieść, malutki mit, przykład dla maluczkich.Taka nauka dla tych co nie załapali sie na Jagielonkę/Padwę. Nie dorównywali Kochanowskiemu,Rejowi czy Kopernikowi!.
    Wracając do starożydowskiego słowa „MASZAL” próbowano określić jego etymologię. „MASZAL” nie występuje w hebrajszczyźnie biblijnej, ale ten pra-czasownik stanowiłźródło dla czasownika „władać” i „upodabniać”.
    Z socjologicznego punktu widzenia „MASZAL” jest przypowieścią, opisującą jakie powinny być zasady wspóżycia plemiennego. I w moim rozumieniu tak należy postrzegać Biblię, kwestia wiary w akapity i linijki biblijne jest dla mnie drugorzędna, są osoby które spędzają nad tym całe życie… ze strony duchownych postrzegam to jako rozbudowanie biblijne, lub jako negację w sens wszystkich tam poczynionych zapisów.
    Ze strony ateistów z kolei, za wysadzenie całego sensu tej książki w powietrze, tylko dlatego że baśnie braci Grimm, Tolkien i Gwiezdne Wojny są bardziej kolorowe/współczesne/abstrakcyjne.To taka moja odpowiedź.

    Z mitu można zrobić legendę, z legendy domniemanie historyczne, a z domniemania … kopią archeolodzy i wykopują dinozaury (;

  2. ViC-Thor pisze:

    Właśnie dlatego dawno temu stwierdziłem że nie ma co się produkować na specjalistyczne wpisy.

    Nikt nie chce, lub nie może komentować – gdy na tablicy są odczarowane/odszyfrowane opowieści z Narnii.

    A do wirtualnej szuflady nie chce mi sie pisać.
    Jedyne co mogę sobie zaskarbiç w kraju nadwislańskim – demaskując parabole/metamorfozy/przenośnie w ST i NT – to wrogość motłochu.

    Nawet Ciocia @Teesa usunęła mnie z listy autorów, gdy napisałem że Mesjasz z przełomu ER był niepiśmienny.

    Znacie jakieś listy Jezusa do kogokolwiek?
    Też nie znam, ani nikt nie napisał że On cokolwiek napisał konkretnego i linijkowego.
    Kreślenie patykiem po piasku raczej nie zalicza sie do spółgłoskowania.
    Taki Goethe napisał ponad 14 tysięcy listów, można sobie poczytać… i nie wpadał w szał rozwalając stragany.

    PODKREŚLAM – udowadnia się umiejętność, a nie jej brak.
    Udowadnia się zdolność pływania, czytania, jazdy samochodem/rowerem Etc…

    Dobrze że Mesjasz Mount Everest-u nie zdobył bo być może spłodził-by DalajLamę…

    z cyferką zero??

  3. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Nie przejmuj się panie kolego.
    Twoja notka jest świetna, ale być może bardziej pasuje na inne czasy.
    Kto by się dziś przejmował „analfabetyzmem” Jezusa w sytuacji, gdy okazuje się, że blogerów Salonu inwigilowało ABW za czasów poprzedniej władzy:

    https://newsroom.salon24.pl/710254,blogerzy-salon24-pl-inwigilowani-przez-abw-za-rzadow-po-psl

    Mnie się być może upiekło, bo nie stałem pod krzyżem i byłem antykaczystowski, ale Golonce mogli założyć podsłuch i słuchać, jak popiarduje nocami.
    A pani szefowej mogli w łazience zainstalować kamerę i oglądać jej bobra z każdej strony.
    Na szczęście mamy nowe władze, które na pewno popierają Salon i być może nawet wspomogą go jakąś dotacją.
    A co do Biblii, to choć ją mam, nigdy nie udało mi się jej przeczytać, bo co zaczynałem w różnych miejscach, to albo mnie śmiech ograniał, albo wkurw, albo ewentualnie pukałem się w czoło.

    K.Rodzaju 6:1 A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się córki. 2 Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały. 3 Wtedy Bóg rzekł: «Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat*». 4 A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach.

    Dziś mamy mocarza Kaczora, ale wątpię, żeby przeżył 120 lat.

  4. Jacek pisze:

    Pantryjota,

    Cała ta Biblia jest taka, jak ten par 6 pkt 1 ?!

    Znaczy dobrze zrobiłem, że nigdy nawet nie usiłowałem jej przeczytać. SF, ruja i poróbstwo !!!

  5. al pisze:

    No, wreszcie jakaś notka co daje asumpt do przemyśleń, mnie przynajmniej. Sapiencjalna, mądrościowa znaczy. Podobnie jak wiele ksiąg biblijnych.
    Przykłady dla maluczkich, się zgadza, dla wszystkich, nie tylko dla tych, co się załapali na UJ.
    Jezus pisał na piasku, co mnie zawsze ujmowało, bo widziałem to pisanie jako daremności pisania oznakę. Jeszcze, że gówniarzem będąc polemizował w świątyni. Analfabeta, to brzmi dumnie.
    Parabole – tak, jak najbardziej. Bo parabolą można opowiedzieć rzecz najtrudniejszą, tak by do każdego dotarła.
    A ja nie wierzę, że to mit, i co mi Pan zrobisz?

  6. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Powtarzam, ST i NT jest szkodliwy dla współczesnego człowieka z EU.
    Kaczora to nie dotyczy. On ma plan na 1000 lat niczm Dolfik ze swoją rRzeszą…

  7. ViC-Thor pisze:

    Jacek,

    SF!
    :))
    Dla maluczkich.

  8. ViC-Thor pisze:

    al,

    Jasne, a skąd my to wiemy?
    Czyżby od wyznawców?
    Bardzo rozbawia mnie przykład z tym patykiem po piasku…

    nawet trzyletnie dziecko potrafi napisać Mama i Tata.

    Taki Mesjasz – to dopiero poeta był – strzelał zwrotkę za zwrotką.

    hhhhhhhhh

  9. ViC-Thor pisze:

    CD

    „A ja nie wierzę, że to mit, i co mi Pan zrobisz?”

    Średnio mnie kręci bawienie się z czyjąś intencjonalnością(taką osobliwą fenomenologią)
    Mam lepsze rozrywki.

    Ale może zrobię tak, dam trzy odpowiedzi do wyboru, proszę sobie którąś wybrać…

    1- Nic, jest mi to zupełnie obojętne.
    2- Ja też w to NIE WIERZĒ że to mit, ALE WIEM że dużo nieprawdy jest w tych zapisach, a te zapiski to nie były relacje „na żywo”, nawer Ryszardem Kapuścińskim nie zalatują.
    3- Między wiedzą a wiarą jest różnica jak pomiędzy onanizmem a miłością.
    Teoretyzować to sobie możemy ale fakty nie składają sie z metamorfoz/parabol itp.
    Nie będę robił za kolegę Don Kichota… więc …

  10. al pisze:

    Pisze Pan notkę i ubolewa trochę, że nikt nie komentuje. Okazuje się wszak, że jedyną racją dysponuje Pan.
    Sądziłem, że da się pogadać o gatunkach literackich w Biblii, które są faktem, jakiego nie neguję. Twierdzi Pan, że „fakty nie składają sie z metamorfoz/parabol itp.” Literatura posługuje się różnymi sposobami komunikacji, środkami artystycznymi. Nie wymaga się od niej „faktów” i nie zarzuca, że wszystko inne to mity. Ludzie ją tworzą i czytają, to bogactwo kultury. A Pan mówi ludziom, że SF dla maluczkich.
    Maluczcy szukają nadziei. Duzi też. Że życie ma sens. Że mają sens czyny, których podłożem jest to, co w człowieku kruche i delikatne. Niektórzy nazywają to sumieniem.
    Z Pańskich trzech odpowiedzi wybieram takie oto zdanie „między wiedzą a wiarą jest różnica jak pomiędzy onanizmem a miłością”. Z konstatacją, że sama wiedza to swego rodzaju onanizowanie się.
    To ciekawe, że facet, o którym nie ma relacji bezpośrednich, pewno niepiśmienny (był w końcu cieślą z zawodu), co zakończył życie ponad 2 tys. lat temu w okolicznościach – nazwijmy je – dramatycznych postrzegany jest przez ludzi jako źródło nadziei.
    Tyle z mojej strony.

  11. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Widzę Vic-thorku, że jesteś w formie. Na tyle wysokiej, że Twoją notkę zaszczycił komentarzem dawno niewidziany tutaj Al, z którym w pewnym sensie się zgadzam, gdy chodzi o notki :))
    Z Tobą zgadzam się zaś gdy chodzi o ocenę Biblii, choć jak wspomniałem, nigdy nie udało mi się przeczytać.
    Uważam, że jest mocno przereklamowana. Prosty lud zna ją jedynie z fragmentów cytowanych w kościołach, a z drugiej strony znajdują się „bibliolodzy”, babrający się w rozbieraniu jej na czynniki pierwsze i ostatnie.
    Strata czasu. bo to ani literatura faktu, ani też żaden zbiór mądrości. Mitologie w innych religiach są czasem ciekawsze i wydaje mi się, że nawet „mądrzejsze”.
    Natomiast faktu ewentualnego analfabetyzmu Jezusa bym nie przeceniał. Ważne, że jego apologeci potrafili pisać i napisali tę książkę, o której Nietzsche powiadał,
    że, żad­na in­na książka nie była chętniej czy­tana i żad­na nie wyrządziła więcej zła.
    Twierdzil jeszcze, że ostatni chrześcijanin umarł na krzyżu, a ja jestem ciekaw, jak umrze ostatni kaczysta:))
    Trzymaj się i publikuj :))

  12. Pantryjota pisze:

    al,

    „To ciekawe, że facet, o którym nie ma relacji bezpośrednich, pewno niepiśmienny (był w końcu cieślą z zawodu), co zakończył życie ponad 2 tys. lat temu w okolicznościach – nazwijmy je – dramatycznych postrzegany jest przez ludzi jako źródło nadziei”

    Przez ludzi w niego wierzących, więc nie ma w tym nic niezwykłego ani ciekawego.
    W końcu Kaczyński też jest postrzegany jako źródło nadziei, choć jeszcze żyje 🙂
    A niektorzy upajają się kultem beznogiego brata i traktują jego śmierć prawie jak śmierć na krzyżu.
    Tak to z grubsza działa, a upływ czasu powoduje, że tworzy się mitologia.

  13. al pisze:

    To proszę sobie pozostać w tej swojej pewności siebie, rzeczywiście ciekawe zestawienie Kaczyński i Jezus. Żoliborski mędrek jest jak najbardziej piśmienny.
    Jest takie czasopismo „Fakty i mity”, szczerze polecam.
    I to by było na tyle, nic tu po mnie. Jak to napisał Autor, „mam lepsze rozrywki”

  14. Pantryjota pisze:

    al,

    Nie uważa Pan za nieco niestosowne zaczynanie komentarza na forum, które Pana gości w taki sposób:

    „No, wreszcie jakaś notka co się da czytać. Sapiencjalna, mądrościowa znaczy”

    Nikt Panu nie zabrania publikowania „sapiencjalnych” notek, ale też nikt nie może zagwarantować, że będą czytane, a tym bardziej komentowane.
    Takie gwarancje daje jedynie Salon z końcówką pl :))

  15. al pisze:

    Wyedytuję.

  16. Pantryjota pisze:

    Specjalnie dla Pana dwie piosenki osadzone z grubszaw temacie, łącznie z tekstami, w sam raz dla filologa:

    There’s an ugly little weasel ’bout three-foot nine
    Face puffed up from cryin’ 'n lyin’
    'Cause her sweet little hubby’s
    Suckin’ prong part time
    (in the name of the Lord)

    Get a clue, little shrew
    Oh yeah, oh yeah
    Jesus thinks you’re a jerk

    Did he really choose Tammy to do his work?
    Robertson says that he’s The One
    Oh he sure is,
    If Armageddon
    Is your idea of family fun,
    An’ he’s got some planned for you!
    (now, tell me that ain’t true)

    Now, what if Jimbo’s slightly gay,
    Will Pat let Jimbo get away?
    Everything we’ve heard him say
    Indicated that Jim must pay,
    (and it just might hurt a bit)
    But keep that money rollin’ in,
    'Cause Pat and naughty Jimbo
    Can’t get enough of it

    Perhaps it’s their idea
    Of an Affirmative Action Plan
    To give white trash a 'special break’;
    Well, they took those Jeezo-bucks and ran
    To the bank! to the bank! to the bank! to the bank!
    And every night we can hear them thank
    Their Buddy, up above
    For sending down his love
    (while you all smell the glove)

    Jim and Pat should take a pole
    (Right up each saintly glory-hole),
    With tar and feathers too —
    Just like they’d love to do to you

    (’Cause they think you are bad —
    And they are very mad)

    'Cause some folks don’t want prayer in school!

    (We’d need an ark to survive the drool
    Of Micro-publicans, raised on hate,
    And 'Jimbo-Jumbo’ when they graduate)

    Convinced they are The Chosen Ones —
    And all their parents carry guns,
    And hold them cards in the N.R.A.
    (With their fingers on the triggers
    When they kneel and pray)

    With a Ku-Klux muu-muu
    In the back of the truck,
    If you ain’t Born Again,
    They wanna mess you up, screamin’:
    „No abortion, no-siree!”
    „Life’s too precious, can’t you see!”
    (What’s that hangin’ from the neighbor’s tree?
    Why, it looks like 'colored folks’ to me —
    Would THEY do THAT…seriously? )

    Imagine if you will
    A multi-millionaire Television Evangelist,
    Saved from Korean combat duty by his father, a U.S. senator

    Studied law —
    But is not qualified to practice it

    Father of a „love child”
    Who, in adulthood, hosts the remnants
    Of papa’s religious propaganda program

    Claims not to be a „Faith Healer”,
    But has, in the past,
    Dealt stearnly with everything from hemorrhoids to hurricanes

    Involved with funding for a 'secret war’ in Central America
    Claiming Ronald Reagan and Oliver North as close friends

    Involved in suspicious 'tax-avoidance schemes’,
    (Under investigation for 16 months by the I.R.S.)

    Claims to be a MAN OF GOD;
    Currently seeking the United States Presidency,
    Hoping we will all follow him into —
    The Twilight Zone

    What if Pat gets in the White House,
    And suddenly —
    The rights of certain people disappear
    Mysteriously?

    Now, wouldn’t that sort of qualify
    As an American Tragedy?
    (especially if he covers it up, sayin’
    „Jesus told it to me!”)

    I hope we never see that day,
    In the land of the free —
    Or someday will we?
    Will we?

    And if you don’t know by now,
    The truth of what I’m tellin’ you,
    Then, surely I have failed somehow —

    And Jesus will think I’m a jerk, just like you —
    If you let those TV preachers
    Make a monkey out of you!

    I said:
    „Jesus will think you’re a jerk”
    And it would be true!

    There’s an old rugged cross
    In the land of cotton —
    It’s still burnin’ on somebody’s lawn
    And it still smells rotten

    Jim and Tammy!
    Oh, baby!
    You gotta go!
    You really got to go!

    [Father Riley and various party goers:]
    Catholic girls
    With a tiny little mustache
    Catholic girls
    Do you know how they go?
    Catholic girls
    In the Rectory Basement
    Father Riley’s a fairy
    But it don’t bother Mary
    Catholic girls
    At the CYO
    Catholic girls
    Do you know how they go?
    Catholic girls
    There can be no replacement
    How do they go, after the show?

    [Joe:]
    All the way
    That’s the way they go
    Every day
    And none of their mamas ever seem to know
    Hip-hip-hooray
    For all the class they show
    There’s nothing like a catholic girl
    At the CYO
    When they learn to blow…

    [Father Riley:]
    They’re learning to blow
    All the catholic boys!

    [Mary:]
    Warren Cuccurullo…

    [Father Riley:]
    Catholic boys!

    [Mary:]
    Kinda young, kinda wow!

    [Father Riley:]
    Catholic boys!

    [Mary:]
    Vinnie Colaiuta…

    [Chorus:]
    Where are they now?
    Did they all take the vow?

    [Father Riley:]
    Catholic girls

    [Warren:]
    Carmenita Scarfone!

    [Father Riley:]
    Catholic girls

    [Officer Butzis:]
    Hey! She gave me VD!

    [Father Riley:]
    Catholic girls!

    [Warren:]
    Toni Carbone!

    [Chorus:]
    With a tongue like a cow
    She could make you go wow!

    [Joe:]
    VD vowdy vootie
    Right away
    That’s the way they go
    Every day
    Whenever their mamas take them to a show
    Matinee
    Pass the popcorn please
    There’s nothing like a catholic girl
    With her hand in the box
    When she’s on her knees

    [Larry:]
    She was on her knees,
    My little catholic girl

    [Chorus:]
    In a little white dress
    Catholic girls
    They never confess
    Catholic girls
    I got one for a cousin
    I love how they go
    So send me a dozen
    Catholic girls
    Ooooooh!
    Catholic girls
    Ooooooh!
    (etc.)

    [Central scrutinizer:]
    This is the Central Scrutinizer…
    Joe had a girl friend named Mary.
    She used to go the church club every week.
    They’d meet each other there
    Hold hands
    And think pure thoughts
    But one night at the social club meeting
    Mary didn’t show up…
    She was sucking cock backstage at The Armory
    In order to get a pass
    To see some big rock group for free…

  17. Pantryjota pisze:

    I jeszcze tytułem uzupełnienia pierwszego tekstu:

    * Tammy Faye Baker – teleewangelistka, żona Jima Bakera
    ** Pat Robertson – konserwatywny teleewangelista
    *** Jimbo – Jim Baker – teleewangelista, skazany za wyłudzenia
    **** Pat Robertson twierdził, że modlitwą odgonił huragan w 1985

  18. al pisze:

    Nie trzeba było się fatygować, znam te teksty od wielu lat.
    Ale znam też teksty Bede Griffithsa, jak choćby ten:
    „Podczas większości godzin w ciągu dnia żyjemy jakby naskórkowo, na powierzchni naszej jaźni, z rozmaitymi rzeczami działającymi na nasze zmysły. Czasami, gdy pogrążeni jesteśmy w rozmowie z przyjacielem lub w czytaniu, albo znajdziemy się w niebezpiecznej sytuacji, tracimy poczucie czasu i wchodzimy w głębszy rejon duszy, który jest wyłączony z zewnętrznego , ale i tam ciągle jesteśmy blisko powierzchni. Dopiero głęboko poza tym rejonem, poza wszelkim światem myśli, wyobraźni i uczuć, jest wewnętrzne sanktuarium, do którego nie wchodzimy prawie nigdy. Jest to podstawa albo substancja duszy, w której tkwią korzenie wszystkich naszych umiejętności i która jest samym centrum naszego jestestwa.”
    Bede Griffiths, Złota nić, Znak, Kraków, 1993, str. 110
    Przepraszam, zapomniałem się, poczułem się jak u siebie, a przecież jestem u Pana. To Pan ustala tu reguły, a mój wybryk się nie powtórzy. Zapewniam.

  19. Pantryjota pisze:

    al,

    Nie kosztowało mnie to wiele wysiłku, podobnie jak Pana przeprosiny.
    Było tutaj już kilku „obrażalskich” ale sobie poszli, bo ja nikogo na siłę nie trzymam.
    Każdy może się „produkować” gdzie chce, choć jeden taki uważał, że nigdzie nie ma świata prócz wewnątrz itd…..

  20. Pantryjota pisze:

    „My God”

    People — what have you done —
    locked Him in His golden cage.
    Made Him bend to your religion —
    Him resurrected from the grave.
    He is the god of nothing —
    if that’s all that you can see.
    You are the god of everything —
    He’s inside you and me.
    So lean upon Him gently
    and don’t call on Him to save you
    from your social graces
    and the sins you used to waive.
    The bloody Church of England —
    in chains of history —
    requests your earthly presence at
    the vicarage for tea.
    And the graven image you-know-who —
    with His plastic crucifix —
    he’s got him fixed —
    confuses me as to who and where and why —
    as to how he gets his kicks.
    Confessing to the endless sin —
    the endless whining sounds.
    You’ll be praying till next Thursday to
    all the gods that you can count.

  21. Pantryjota pisze:

    I podsumowując:

    Nothing is easy.
    Though time gets you worrying
    my friend, it’s o.k.
    Just take your life easy
    and stop all that hurrying,
    be happy my way.

    When tension starts mounting
    and you’ve lost count
    of the pennies you’ve missed,
    just try hard and see why they’re not worrying me,
    they’re last on my list.
    Nothing’s easy.

    Nothing is easy, you’ll find
    that the squeeze won’t turn out so bad.
    Your fingers may freeze, worse things happen at sea,
    there’s good times to be had.
    So if you’re alone and you’re down to the bone,
    just give us a play.
    You’ll smile in a while and discover
    that I’ll get you happy my way
    nothing’s easy.

  22. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    A dla Ciebie mam Zappę po czesku:

    Moim zdaniem rewelacja, nie tylko ze względu na tytuły :))

  23. Pantryjota pisze:

    Havel był fanem Zappy, a czyim fanem jest Duda to nie wiem.

    1) Majerovy brzdové tabulky – We Are Not Alone
    2) Ta Jana z Velké ohrady – Yo’ Mama
    3) Nahoru po schodišti dolů band – Let’s Make The Water Turn Black
    4) Dřevěné pytlí v judivých uhlích – WhyDoes It Hurt When I Pee?
    5) Skrytý půvob byrokracie – Hungry Freaks, Daddy
    6) Píča – Bobby Brown
    7) Tleskač – Tryin’ To Grow A Chin
    8) Furt Funk – I Don’t Wanna Get Drafted
    9) MCh band – Tell Me You Love Me
    10) Spanish Fly’s – Don’t Eat The Yellow Sun
    11) Richter band – Peaches En Regalia
    12) Moberg Ensemble – Mr. Green Genes
    13) Šanov 1 – I’m So Cute
    14) Mad Little Machine – Willie The Pimp
    15) Pod Černý vrch – What’s The Ugliest Part Of Your Body?
    16) Echt! – Big Leg Emma
    17) Spanish Fly’s – Bobby Brown

    What is it? Please
    Pecka Rocková:

    +damien ricaud Czech underground band plays Zappa
    https://www.cd-net.cz/index.php?main_page=product_info&cPath=537_555&products_id=38562

  24. al pisze:

    Ośmieliłem się tylko powiedzieć parę rzeczy własnym głosem, tak jak je widzę. Jak bym potakiwał, że Biblia to g. i opium dla maluczkich, to byłbym mile poklepywany po plecach.
    Jeśli chce Pan mieć takie klakierskie forum jak niektóre blogi (bez nazwisk!) to jest Pan na dobrej drodze. Inne poglądy wymagają czasem szacunku, zaś odczucia poszanowania.
    Anderson śpiewa powyżej, że „I’ll get you happy my way”. Otóż, z całym szacunkiem, człowiek nie musi być szczęśliwy tylko dlatego, że podziela poglądy i opinie innych.
    Mnie się na razie odechciało czuć prawie jak u siebie. Miłego dnia.

  25. Pantryjota pisze:

    al,

    Jest jednak pewna różnica między chęcią posiadania „klakerskiego” forum, a przechodzeniem do porządku dziennego nad komentarzem sugerującym, że raz od wielkiego dzwonu pojawia się tutaj wpis, który szanowny Pan raczy łaskawie skomentować. A jak już skomentuje, to wyraża swój zawód odpowiedzią autora notki, gdyż liczył na inną.
    To mniej więcej tak, jakby przyszedł Pan gdzieś jako dawno niewidziany gość i powiedział gospodyni, że tym razem, wyjątkowo, obiad Panu smakuje. W tym wypadku nie ma znaczenia, czy byłby to posiłek przygotowany przes gospodynię osobiście, czy dajmy na to sprowadzony z restauracji.
    Jeśli oczekuje Pan miłego poklepywania, to niestety obiecać tego nie mogę, nawet we własnym imieniu. I nie ma to zupełnie nic wspólnego z kwestiami wiary czy niewiary.
    Na pocieszenie dodam, że nawet ja nie zawsze czuję się tutaj jak u siebie i często mi się odechciewa, mimo, że rzekomo mam tu niemal samych klakierów.
    No cóż, forum nie ma charakteru otwartego salonu, w którym każdy może sobie spluwać na podłogę (że nie wspomnę o uczestnikach dyskusji) i nie sądzę, żeby to się miało kiedykolwiej zmienić.

    A co do meritum, to pozwolę sobie na 3 cytaty z pewnego noblisty:

    Religia jest obrazą ludzkiej godności.

    Religia jest kompletnym nonsensem i okropną szkodą dla ludzkiej cywilizacji.

    Z religią czy bez, dobrzy ludzie będą postępować dobrze, a źli – źle, ale złe postępowanie dobrych ludzi, to zasługa religii.

    Steven Weinberg

    Również życzę dobrego samopoczucia.

  26. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Tenże Steven Weinberg powiedział również, że „Nauka zakłada, że Boga nie ma, i bada, jak daleko może ją to doprowadzić”. Niestety nauka jest w rękach ludzi, a ci – jak wiadomo – są zdolni do wszystkiego i dlatego w niektórych budzi to, skądinąd słuszne obawy i może dlatego nie są oni tacy skłonni zaprzeczać istnieniu istoty wyższej. A jest takich całkiem sporo również wśród Noblistów:
    Nauka zdominowana przez religijnego ducha jest kluczem do postępu i nadzieją ludzkości – Robert Millikan, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1923 roku;
    Pierwszy łyk ze szklanki nauk przyrodniczych zmieni ciebie w ateistę, zaś na dnie szklanki czeka na ciebie Bóg. – Werner Heisenberg, laureat Nagrody Nobla z dziedziny fizyki w 1932 roku. Jeden z twórców mechaniki kwantowej;
    Nauka chce poznać mechanizm Wszechświata, religia – znaczenie. Obie nie mogą być rozdzielone. – Charles Townes, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1964 roku. Wynalazł maser;
    Nasze najlepsze dane (dotyczące Wielkiego Wybuchu) są dokładnie tym, czego bym się spodziewał, gdybym miał tylko Pięcioksiąg Mojżesza, Psalmy i Biblię jako całość. – Arno Penzias, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1978 roku;
    Mamy szczęście, że posiadamy Biblię, a w szczególności Nowy Testament, który mówi nam tak wiele o Bogu w szeroko dostępnych ludzkich terminach. – Arthur Leonard Schawlow, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1981 roku.
    To tylko przykłady, bo podobnych wypowiedzi naukowców z zakresu tzw. nauk ścisłych jest więcej: https://znanichrzescijanie.wordpress.com/ciekawostki/noblisci-o-bogu/
    Przed noblistami podobne opinie wygłaszali również wcześniej żyjący sławni uczeni, jak np. ci:
    W każdym człowieku jest przepaść, którą można wypełnić jedynie Bogiem. – Blaise Pascal, matematyk, fizyk i filozof religii;
    Żadna inna nauka nie jest tak potwierdzona, jak nauka Biblii – Izaak Newton, który z pewnością Biblię przeczytał wiele razy. 🙂
    Ktoś powiedział, że najchętniej kwestionują istnienie Boga przedstawiciele tzw. nauk humanistycznch (socjolodzy, historycy, antropolodzy, politolodzy etc.), a znacznie rzadziej – fizycy, matematycy, astrofizycy… Uważam, że coś w tym jest.

  27. ViC-Thor pisze:

    al,

    „Pisze Pan notkę i ubolewa trochę, że nikt nie komentuje. Okazuje się wszak, że jedyną racją dysponuje Pan.”

    ……………….
    Fiuuuuu
    Leciutko zalatuje fałszem.
    Solennie zapewniam, daleko mi do Tertuliana, jednego z pierwszych doktorów kościoła który głosił że trzeba uczyć aby jedynie moja mojsza była najmojsza – czyli jedna jest racja i tylko JA tę rację mam.

    Nie po to kiedyś 'zachwycałem’ się myślami mego ulubionego gdańszczanina (jednego z kilku) Artura Schopenhauera i poświęciłem mu rozdział z pracy dyplomowej aby nie czuć niechęci do wyż-/wspom Tertuliana- szkodnika i zabijacza „wolnej myśli” że tak sobie 'pojadę Szwejkiem’

  28. ViC-Thor pisze:

    Dzień Świra – racja mojsza niż twojsza youtube -do wcześniejszego komentu

    CD…
    stwierdziłem jedynie że nie zamierzam zawracać patykiem Wisły.
    O.

  29. ViC-Thor pisze:

    Sądziłem, że da się pogadać o gatunkach literackich w Biblii, które są faktem, jakiego nie neguję. al,

    Acha, ciekawe dlaczego…

  30. ViC-Thor pisze:

    al,
    „.Literatura posługuje się różnymi sposobami komunikacji, środkami artystycznymi”

    Tu jest wyraźnie napisane słowo „literatura” i to jest fakt.

    Czekałem na takiego rodzaju stwierdzenie.
    hehehe…

    Aż prawie mi się zechciało napisać 'notkę’ o tytule:” Na początku było słowo – czyli fałsz”.
    Od dosyć dawna mam w głowie coś wiecej niż zarys takiego wpisu.
    Tyle że nie do końca mi się chciało zwerbalizować klawiaturowo taki zamysł.

    Ale na pewno będę chciał pokazać w takim wpisie że to matematyka i jej pokrewne 'dziedziny’ zawierają ostateczną prawdę (i rozwiązania) a nie jakieś ułomne ludzkie domniemania z bardzo często żałosnym humanizmem.
    Dla przykładu, to ołówek matematyka odkrył PLUTON sfery niebieskiej , a nie jakiś Sokrates czy filozoficzne popasanie kóz w dolinie Kanaanejskiej.

    To matematycy/(fizycy koh) zajmują się rozwiązaniami wszech-świata (czarna dziura, droga mleczna i jej rozmiar)
    a nie wędrówcy którzy zamienili pismo klinowe na sylabizowanie spółgłoskowe.
    Mogę tak jeszcze długo, tylko po co.
    —————————————–#—
    TERAZ BĘDĘ OKRUTNIE SZCZERY.
    Tłumaczenie literaturą rzeczy ostatecznych wydaje mi się żałosne.
    Śmierci i związanej z nią biologii już nie zaliczam do rzeczy ostatecznych. M.in. przez uczenie się psychologii i przez takiego gościa – Karla Poppera.

  31. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Nie potrafię wyobrazić sobie Boga, który nagradza i karze istoty przez siebie samego stworzone, którego zamysły przykrojone są na naszą miarę – krótko mówiąc, Boga, który nie jest niczym innym, jak odbiciem ludzkich słabości.

    Zasadniczym źródłem aktualnego konfliktu między sferą religii a sferą nauki jest doktryna osobowego Boga.

    Przy wpajaniu ludziom tego, co moralnie słuszne, kaznodzieje powinni zdobyć się na odwagę i odrzucić doktrynę osobowego Boga, to znaczy nie powoływać się dłużej na owo źródło strachu i nadziei, dzięki któremu w przeszłości kapłani skupiali w swych rękach tak ogromną władzę.

    W kwestii istnienia Boga zajmuję stanowisko agnostyka. Jestem przekonany, że aby uświadomić sobie zasadnicze znaczenie zasad moralnych w czynieniu naszego życia lepszym i szlachetniejszym, nie musimy odwoływać się do idei osobowego prawodawcy, zwłaszcza takiego, który karze i nagradza.

    Moje doznania mają naturę religijną w tym sensie, iż jestem świadomy, że umysł ludzki jest zbyt ograniczony, by głębiej wniknąć w harmonię Wszechświata, którą nazywamy „prawami natury”.

    Albert Einstein

  32. ViC-Thor pisze:

    COŚ MI PRZERWAŁO połączenie.
    Teraz nie mam czasu dokończyć odpowiedzi do wszystkich, muszę pracować z czarnymi – może wieczorem, albo jutro dopiero dopiszEM.

  33. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Może nie coś, tylko ktoś :))
    Spoko, dasz radę.

  34. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Takiego Boga ja też nie umiem sobie wyobrazić i jestem przekonana, że cytowani przeze mnie Nobliści też nie tak sobie Go wyobrażają. Sama, choć ochrzczona, jak większość Polaków, w katolickim Kościele chyba nigdy (może w dzieciństwie?) nie doświadczyłam tzw. łaski wiary, choć w latach 80. byłam dość blisko Kościoła. Przeszło mi to niemal natychmiast po r. 1989, kiedy przekonałam się, że polski Kościół ma niewiele wspólnego z moim wyobrażeniem o nim pod wpływem lektury „Tygodnika Powszechnego”, „Znaku”, „Więzi” i kontaktów z duchownymi w rodzaju ks. Tischnera, a po 10 kwietnia po prostu odesłałam ordynariuszowi archidiecezji warszawskiej swoją metrykę chrztu wraz z 37-stronicowym pismem, w którym wyłożyłam swoje zastrzeżenia do tej instytucji. Pominęłam w tym piśmie grzechy przeszłości oraz tzw. sprawy obyczajowe, bo te są wystarczająco piętnowane w prasie i w innych środkach przekazu. Niestety tzw. osoby wierzące bardzo rzadko piętnują występki księży, jakoś im one, jak widać, nie przeszkadzają, bo może – jak sądzę – usprawiedliwiają ich własne grzechy i grzeszki. Wg mnie człowiekowi wierzącemu instytucjonalny Kościół nie powinien być potrzebny, tyle że u większości naszych rodaków wiarę zastępuje przywiązanie do religijnych rytuałów, a do tego rzeczywiście potrzebni są zarówno kapłani, jak i odpowiednia oprawa.

  35. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    „Wg mnie człowiekowi wierzącemu instytucjonalny Kościół nie powinien być potrzebny”

    Wg mnie człowiekowi wierzącemu żaden kościół nie jest potrzebny. A jeśli jest, to ma słabą wiarę.

  36. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Oczywiście. 🙂

  37. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Coś tak czułem, że się ze mną zgodzisz :))

  38. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Dodam jeszcze, że wyobrażanie sobie Boga jako istoty, która interesuje się Kowalskim czy innym Kaczyńskim i decyduje w jakimś tam stopniu o jego bycie, może być przejawem wielu procesów toczących się w mózgu, ale żadnego z nich nie chciałbym doświadczyć, bo każdy z nich moim zdaniem deprecjonuje mnie jako człowieka myślącego.
    W ostateczności mógłbym ewentualnie dyskutować o jakiejś „sile sprawczej wszystkiego”, ale przypisywanie temu czemuś cech „osobowego” boga jest po prostu śmieszne, żeby nie powiedzieć żenujące i dowodzi wyłącznie tego, że umysł ludzki jest bardzo podatny na wszelkie sugestie.
    A że akurat kościół sprytnie wykorzystał to zjawisko do swoich celów, to inna sprawa.
    Śmiem twierdzić, że religie są jednym z bardziej destrukcyjnych czynników, od wieków zagrażających naszej cywilizacji a ich wyznawcy wzajemnie się wyniszczają w konfliktach, które zdają się nie mieć końca.
    I to wszystko w imię Boga, jakkolwiek by się on nie nazywał.
    Na szczęście to odbywa się bez mojego udziału, więc mam nadzieję zostać zbawiony :))
    Dobrej nocy życzę wszystkim.

  39. ViC-Thor pisze:

    al,

    Maluczcy szukają nadziei. Duzi też. Że życie ma sens.

    —–#-#–###-

    I to jest przerażające
    ———————###—
    ———————————
    Że mają sens czyny, których podłożem jest to, co w człowieku kruche i delikatne.
    ————-
    Hmmmm… Dla prawie wszystkich ludzi to szeroko rozumiana miłość powinna mieć sens.
    A dla jeszcze mniej zwierzęcych – nieprzeciętne czyny/(myśli?)
    =================
    Niektórzy nazywają to sumieniem.
    —-
    Nie-adekwatnie, jak dla mnie.

  40. ViC-Thor pisze:

    al,
    1-Z Pańskich trzech odpowiedzi wybieram takie oto zdanie „między wiedzą a wiarą jest różnica jak pomiędzy onanizmem a miłością”. Z konstatacją, że sama wiedza to swego rodzaju onanizowanie się.

    2-To ciekawe, że facet, o którym nie ma relacji bezpośrednich, pewno niepiśmienny (był w końcu cieślą z zawodu), co zakończył życie ponad 2 tys. lat temu w okolicznościach – nazwijmy je – dramatycznych postrzegany jest przez ludzi jako źródło nadziei.Tyle z mojej strony.

    =========

    1-Ciekawe że najbardziej pociągnęła parafraza/przekręcenie.

    2- ? Piszemy o Józku, który był wiecej niż zwykłym cCieślą, czy o synku -Jezusie, który był rybakiem?
    Papa Józek nieźle zarabiał, aby przygarnäć młódkę, Marysię – trzeba mieć ciut więcej niż zwykły żłobek w stajence.

  41. ViC-Thor pisze:

    PS do 18:24

    Namiestnik Poncjus P.
    Postawił KILKANAŚCIE TYSIĘCY krzyży/pali, w większości buntownikom
    taki był wtedy obyczaj. Nie zauważył że przy okazji zalapał się jakiś Jezus, tylko koledzy z „wędrownego kółka wędkarskiego” wpadli w rozpacz, a i to nie wszyscy. Tomùś poszedł w długą, Judaszek się wyhuśtał z własnej głupoty że tak mało wziął, mógł przecież drozej sprzedać niż My kupiliśmy św Wojciecha od pogańskich Prusöw i starczyło-by-mu na wycieczkę do Egiptu, kto wie moze u Kleopatry by się winka napił.
    Tylko czterech wieszczy(jeźdźców apokalipsy) napisalo naciągane pseudopamiętniki.

  42. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    W formie?
    :))

    Forma raz jest – raz jej nie ma.

  43. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    „a z drugiej strony znajdują się „bibliolodzy”, babrający się w rozbieraniu jej na czynniki pierwsze i ostatnie.Strata czasu. bo to ani literatura faktu, ani też żaden zbiór mądrości

    Dla wielu jest to zbiór mądrości, dla tych co potrzebują przenośni/alegorii/parabol/metamorfoz aby cokolwiek zrozumieć. Ciemny lud wszystko kupi, ale często pod warunkiem obietnicy/ładnego opakowania.

    Fakt, to nie jest literatura faktu.
    :))
    Całe me szczęście, że miałem do czynienia z wybitnym biblioznawcą.
    Teraz twierdzę że tylko ateistyczni biblioznawcy są najbardziej rzetelni i ci agnostyczni.
    Dziś jest poniedziałek – dziś jestem wierzący, tylko w poniedziałki jestem wierzącą. Trzeba sobie jakoś urozmaicić życie ((w polskiej życi;))
    Najczęściej jestem wierzący w jakieś pogańskie bóstwo.

  44. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    BARDZO dziękuję za Zappē po czesku!

    :)))

    Idę na podwieczorek/kolacjē i drzemkę.
    Resztę później dopiszEM.

  45. ViC-Thor pisze:

    Jednak mi się już nie chce.

  46. ViC-Thor pisze:

    Z perspektywy czasu część tej dyskusji wydaje mi się teraz zbędna, szczególnie ta o bohaterach z Bliskiego Wschodu.

  47. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Być może za jakiś czas okaże się, że wręcz przeciwnie:)

  48. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    :)))

    Ciekawe za jaki czas.
    Wręcz przeciwnie (?)

Dodaj komentarz