Torture Never Stops, czyli o karmieniu analnym

W związku z ostatnimi doniesieniami na temat tortur, jakimi posługuje się Centralna Agencja Wywiadowcza w celach wydobywczych, od razu przypomniał mi utwór się Franka Zappy, znanego lewicowca:

A tu wersja koncertowa:

https://www.youtube.com/watch?v=dzc5vW9Ze44

Czytając o metodach stosowanych przez CIA, szczególnie zainteresowałem się torturą pod nazwą „karmienie analne”

„Śledczy CIA karmili i poili swoich podopiecznych analnie. Niejakiemu Madżidowi Khanowi wpompowano przez odbyt pełen talerz humusu, makaronu z sosem pomidorowym, orzeszków i rodzynek. W tajnym więzieniu w Tajlandii karmiony przez odbyt był również Rahim an- Nashiri, którego potem przesłuchiwano w Starych Kiejkutach ”

https://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105404,17105620,Tak_torturowalo_CIA__Przerazajace_metody_wymuszania.html

Biorąc pod uwagę fakt, że są w Polsce ludzie, którzy chcieliby odwrócić bieg historii, sądzę, że można by zaproponować im dobrowolne poddanie się tej procedurze, która być może mogłaby się okazać skuteczniejsza od zwykłego wykrywacza kłamstw. Pozostawiłbym im nawet wybór „diety” wedle własnego uznania, gdyż zmuszanie prezesa do przyjmowania humusu to już lekka przesada.  W końcu to katolik i doktor.

Natomiast co do Zappy, to tutejsi filolodzy mogą się  ewentualnie pochwalić tłumaczeniem słów tej pięknej piosenki:

Flies all green 'n buzzin’ in his dungeon of despair
Prisoners grumble and piss their clothes and scratch their matted hair
A tiny light from a window hole a hundred yards away
Is all they ever get to know about the regular life in the day;
An’ it stinks so bad the stones been chokin’
'N weepin’ greenish drops
In the room where the giant fire puffer works
'N the torture never stops
The torture never stops

Slime 'n rot, rats 'n snot 'n vomit on the floor
Fifty ugly soldiers, man, holdin’ spears by the iron door
Knives 'n spikes 'n guns 'n the likes of every tool of pain
An’ a sinister midget with a bucket an’ a mop where the blood goes down the drain;

An’ it stinks so bad the stones been chokin’
'N weepin’ greenish drops
In the room where the giant fire puffer works
'N the torture never stops
The torture never stops
The torture
The torture
The torture never stops.

Flies all green 'n buzzin’ in his dungeon of despair
An evil prince eats a steamin’ pig in a chamber right near there
He eats the snouts 'n the trotters first
The loin’s 'n the groin’s is soon dispersed
His carvin’ style is well rehearsed
He stands and shouts
All men be cursed
All men be cursed
All men be cursed
All men be cursed
And disagree, well no-one durst
He’s the best of course of all the worst
Some wrong been done, he done it first

(Well, well) An’ he stinks so bad, his bones been chokin’
(Yeah) 'N weepin’ greenish drops,
(Well) In the night of the iron sausage,
(Well) Where the torture never stops
The torture never stops
The torture
The torture
The torture never stops.

Flies all green 'n buzzin’ in his dungeon of despair
Who are all those people that he’s locked away up there
Are they crazy?,
Are they sainted?
Are they zeros someone painted?,
It has never been explained since at first it was created
But a dungeon like a sin
Requires naught but lockin’ in
Of everything that’s ever been
Look at hers
Look at him
That’s what’s the deal we’re dealing in
That’s what’s the deal we’re dealing in
That’s what’s the deal we’re dealing in
That’s what’s the deal we’re dealing in

Jednak nawet dla osób nieznających języka angielskiego oczywistym jest, że Frank ma rację i że tak naprawdę całe życie jesteśmy nieustannie torturowani.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Atom pisze:

    Właśnie napisałem o pobudzaniu plemników za pomocą akumulatora z ciężarówki.

    Stała przyspieszająca. Czy jakoś tak.

  2. Atom pisze:

    Golonce miażdżyca padła w podwzgórzu, chce dokonać aktu samospalenia jakiegoś wyrywnego tchórza z Krakowa.

  3. Pantryjota pisze:

    Atom,

    Moja pani mówi, że nie da się nakarmić nikogo od drugiej strony, bo w jelitach nie strawi się nic, co nie przeszło przez przewód pokarmowy, a tak głęboko nie mogli mu tego humusa wepchnąć, ani rodzynek też.

  4. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Jeśli chodzi o jelita, to mogę coś ciekawego dodać, gdyż znam się na tym, jak mało kto. Regularnie i z wielką przyjemnością poddaję się badaniom kolonoskopijnym, gdyż walczę z dwoma facetami, którzy się zagościli u mnie analnie. Jeden nazywa się Leśniewski, a drugi Crohn. Na każdego z osobna stosuję bardzo skutecznie osobne medykamenta.

    Na podstawie wiedzy, jaką nabyłam, mogę stwierdzić, że jelita dzielą się na cienkie i grube. W jelitach cienkich odbywa się trawienie, zwane też wchłanianiem, natomiast w jelitach grubych odbywa się formowanie półproduktów. Do jelit grubych, zwanych też figlarnie „otworami dwufunkcyjnymi” (by K.Rybiński) można się stosunkowo łatwo dostać np. lewatywą bądź palem. Z jelitami cienkimi jest natomiast cienko, ponieważ są baaardzo długie i pokręcone jak czort. Najlepiej jest wiercić dziurę w brzuchu. Można się do nich dostać także paszczowo, ale trwa to tak długo, że najczęściej wyczerpuje się bateryjka.

    Poza tym z jelit cienkich robi się kiełbasę, zaś z grubych kaszankę. Obydwa produkty są bardzo smaczne.

  5. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Też będę musiał się zbadać z obu stron w końcu, ale zacznę chyba od gastroskopii.
    Póki co jestem po rezonansie odcinka lędźwiowego kręgosłupa i koleżanka radiolog mówi, że mam przechlapane :((
    Tym bardziej, że szyjny niewiele lepszy.
    Ale przynajmniej moja nieobecność na marszu będzie usprawiedliwiona.
    Dobrej nocy.

  6. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Na dobranoc, a właściwie na dzień dobry, niespodzianka graficzno-muzyczna:
    https://www.youtube.com/watch?v=P2oFV8KrH04

  7. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Czytałam kiedyś ciekawy artykuł o tym, jak można tych Twoich facetów eksterminować, skutecznie i bezboleśnie, metodą bardzo nowatorską ale niezwykle skuteczną, chociaż z użyciem powszechnie znanego i bardzo popularnego produktu przemiany…
    Jeśli byłabyś zainteresowana, to przekopię internet, żeby odszukać 🙂

  8. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Wielkie dzięki! Znam ci ja już co prawda wszystko, co się na ten temat publikuje, gdyż jestem członkiem grupy wsparcia, ale serdecznie dziękuję za chęć niesienia pomocy.

    Moja obecna kuracja polega na tym, że łykam medykamenty, które drastycznie obniżają zawartość białych ciałek krwi. Chodzi o to, by obniżyć odporność tych dwóch facetów i w konsekwencji ich wykończyć.

  9. Atom pisze:

    Samuela,

    Zawsze winny facet.

    :((

  10. Atom pisze:

    Samuela,

    Poza tym z jelit cienkich robi się kiełbasę, zaś z grubych kaszankę. Obydwa produkty są bardzo smaczne.
    —————-

    Czyli jemy zawartość czegoś, co zastąpiło – to coś.

    To już wybieram ryby.

  11. Eva70 pisze:

    Atom,

    Czyli jemy zawartość…
    —————————
    Nie jemy zawartości, tylko służą nam one jako opakowanie tego, co umieści tam pan masarz, wytwórca wędlin, czyli nie bardzo wiadomo co.
    Ja np. kaszankę jem bez jelita grubego i podobnie jak Samuela uważam, że jak jest dobrze zrobiona, to jest bardzo smaczna.

  12. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Innymi słowy, obniżasz odporność całego organizmu narażając się na różne infekcje, to bardzo na rękę koncernom farmaceutycznym, z tego co pamiętam, w tej metodzie o której wspomniałam, wprowadza się do żołądka bakterie których w jelicie nie ma, bo ci Panowie je zeżarli i dlatego się tam panoszą…
    Temat był mi o tyle bliski, że cierpi na tę samą dolegliwość syn moich kuzynów, ale oni także wolą polegać na konwencjonalnych metodach…
    No cóż, przynajmniej próbowałam 🙁

  13. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    To jest w zasadzie problem autoagresji, tych dwóch facetów. Faceci bywają tacy i czasem trudno z tym walczyć.
    Też czytałem o tym leczeniu kauem i nawet pisałem, bo to świetna i niedroga metoda.

  14. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Wiesz, zastanawiam się czasem, czy Ty już taki się urodziłeś a potem tylko rozwinąłeś w tym kierunku, czy to później nabyłeś … 🙁
    Poza tym, co całkiem fajny chłop z Ciebie 😉

  15. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Ale o co chodzi w gruncie rzeczy ?

  16. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    No właśnie o to 😉

  17. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    A to co innego :))

  18. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Jeśli jednak o to, to posłuchajmy co ma na ten temat do powiedzenia Frank Zappa:
    (…)

    Druga bajeczka głosi, że podczas koncertu wysrałem się kiedyś na scenie. Istnieje wiele wersji na ten temat, między innymi poniższe:

    [1] Zjadłem gówno na scenie.

    [2] Ja i Capitan Beefheart zrobiliśmy sobie na scenie „konkurs-obrzydlistwo” (co to, kurwa, jest konkurs-obrzydlistwo) i obaj zjedliśmy gówno.

    [3] Ja i Alice Cooper zrobiliśmy sobie konkurs-obrzydlistwo na scenie i on rozdeptywał kurczaczki, a ja wtedy zjadłem gówno.

    W lutym 1967 lub 1968 roku byłem w Londynie w klubie Speak Easy. Podszedł do mnie członek grupy Flock, nagrywającej wówczas dla Columbii, i powiedział:

    „Jesteś fantastyczny. Kiedy usłyszałem, że zjadłeś to gówno na scenie, pomyślałem, no ten facet to naprawdę odjazd”.

    Odpowiedziałem: „Nigdy nie zjadłem gówna na scenie”. Gość wyglądał na załamanego, jakby pękło mu serce.

    Zanotujcie to sobie, ludzie: nigdy nie zjadłem gówna na scenie, zaś w ogóle najbliższy zjedzenia gówna byłem w 1973 roku – spożywając posiłek w bufecie Holiday Inn w Fayetteville w Północnej Karolinie.

    A to jest The Flock :

  19. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Ktoś postronny mógłby powiedzieć, że obracamy się wciąż wokół jednego tematu 🙁

  20. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Obracacie się wciąż wokół jednego tematu.

  21. Pantryjota pisze:

    Nasi chłopcy w mundurach.

    Pewnego razu weszło do nas na próbę trzech marines w pełnym umundurowaniu i bez słowa usiadło w pierwszym rzędzie.

    Spytałem ich, jak się mają i czy nie chcą się przyłączyć. Zapytałem ich, czy znają jakieś piosenki i jeden z nich powiedział, że taaa, znają „House of the Rising Sun” i „Everybody Must Get Stoned”. „To byczo – powiedziałem. – Zaśpiewalibyście z nami dziś wieczorem? Bardzo byśmy chcieli, żeby zaśpiewali z nami marines”. Powiedzieli, że taaa, zaśpiewają.

    Kiedy wrócili, wprowadziłem ich na scenę, choć pewnie nie wolno im było na nią wchodzić w mundurach. Zaśpiewali „Everybody Must Get Stoned”. Mieli już nieźle w czubie, więc powiedziałem: „Chłopcy, może pokażecie publiczności, jak zarabiacie na życie?”

    Wręczyłem im dużą lalkę i dodałem: „Wyobraźcie sobie, że to jakiś żółty szczeniak”. My zagraliśmy, a tymczasem oni zabrali się do maltretowania lalki. Porozrywali ją na strzępy. To było naprawdę straszne. Kiedy już skończyli, podziękowałem im i przy spokojnym akompaniamencie pokazałem widzom zmaltretowane fragmenty. Nikt się nie śmiał.

  22. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Napisałam to chwilę przed Tobą 😉
    A może powinnaś się zwrócić z tym stwierdzeniem do Pantryjoty?
    Widzisz, jak skutecznie się wywinął?

Dodaj komentarz