Ujeżdżanie mitu, czyli o nieudaczniku, który stał się bohaterem

„Lech Kaczyński do polityki w ogóle się nie nadawał” – pisze Cezary Michalski w „Newsweeku”. Publicysta w tekście o „prezydencie nieudaczniku” wskazuje, dlaczego Andrzej Duda popełnia błąd, używając w kampanii prezydenckiej „mitu Lecha Kaczyńskiego”.

https://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,17414124,Lech_Kaczynski_byl__nieudacznikiem___Michalski_ostro.html#Czolka3Img

Od kiedy zacząłem prowadzić bloga, czyli od bez mała 4 lat, jednym z moich „ulubionych” tematów byli bracia żoliborscy, być może najwięksi szkodnicy powojennej polityki polskiej.

Ba, powiem więcej: gdyby nie ich dwóch, być może nigdy nie zainteresowałbym się polityką, bo w normalnym kraju normalni obywatele polityką interesują się o tyle, o ile jest to niezbędnie konieczne, np do oddania głosu w wyborach.

W Polsce, kraju ciężko doświadczonym przez historię, trudno jednak być obojętnym w sytuacji, gdy dwóch braci przez kilkanaście lat niszczy to, co zawsze było naszą siłą, czyli jedność społeczeństwa, lub – wyrażając się nieco bardziej górnolotnie – narodu.

Co prawda jeden z nich został już odstawiony na boczny tor historii, ale środowiska związane z tą patologiczną rodzinką wykorzystują ten fakt do budowy mitu, co dość zgrabnie pokazuje pan Michalski w podlinkowanym tekście.

Nieudacznictwo, nieudolność  i kompletny brak jakichkolwiek właściwości charakterologicznych, które są niezbędne do pełnienia zaszczytnej funkcji prezydenta, to właśnie cały brat Lech, dziś już zimny, ale ciągle wywołujący wilki z lasu.

Ponieważ nie chce mi się pisać nic nowego, wkleję teraz Państwu coś na ten temat z czasów, gdy wzbudzałem emocje na pewnym salonie.

Miłej lektury życzę.

Dowódca bombowca, czyli leśny człowiek

Ostatnie „klimatyczne” akcje związane z martyrologią „żołnierzy wyklętych” (oraz w mniejszym stopniu z martyrologią ofiar tych żołnierzy) spowodowały wzmożoną aktywność wielbicieli tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego.

Oczywiście zaliczono go do owych „żołnierzy”, co jako żywo przypomina czasy ZBOWiD, kiedy to pojawiali się wciąż nowi partyzanci, choć teoretycznie powinno ich raczej z biegiem czasu ubywać.

Stało się tak oczywiście dlatego, że zmarły prezydent  „wskrzesił” pamięć tej formacji, a co jak co, ale „leśne” tradycje w narodzie są wiecznie żywe i to już chyba od czasów Unii Polsko-Litewskiej gdyż jak wiadomo, Krzyżaków (podobnie jak komunistów), najlepiej nęka się w lesie, albo nagłymi z lasu wypadami.

Opowiadał mi zresztą o tym dziadek, bo w 20 roku właśnie w lesie jego oddział samochodów pancernych zaatakował  i wziął do niewoli oddział konnicy Budionnego. Działał z zaskoczenia, co jest typowe dla działań tego typu.

Ale to nie będzie notatka o partyzantach, tylko o ich nowym dowódcy.

Jak wiadomo, niewiele wiadomo o militarnej przeszłości Lecha Kaczyńskiego. Co prawda po usunięciu z liceum im.Lelewela kontynuował naukę w liceum im. Lotnictwa Polskiego ( https://www.lo39.waw.ids.pl/ ) i być może w okresie studiów brał udział w jakimś studium wojskowym (nic mi jednak nie wiadomo na temat istnienia zdjęć Lecha Kaczyńskiego w masce p-gaz i z KBKS w ręku), ale to chyba wszystko.

Oczywiście nigdzie nie jest powiedziane, że dowódca partyzantów (tym bardziej tytularny) musi być wojskowym. Ważne, żeby miał patriotyczne zacięcie i nie znał zbyt wielu języków obcych (szczególnie biegle), bo wtedy mógłby być uznany np. za szpiega. Wszyscy przecież pamiętamy, jak to Hans Kloss kiwał Niemców, dzięki perfekcyjnej znajomości ich języka. A przecież rolą partyzanta nie jest kiwanie, tylko walka z najeźdźcą.

Prezydent Kaczyński, mimo braku formalnych kwalifikacji, bardzo dobrze czuł się w roli zwierzchnika sił zbrojnych. Oczywiście taka rola przypisana jest prezydentowi konstytucyjnie, podobnie jak to ma miejsce w wielu innych, rozwiniętych demokracjach. Co prawda nasz prezydent nie dysponuje słynną walizeczką z guzikiem do wywoływania wojny atomowej, ale to chyba dobrze, zważywszy na charakterologicznie cechy niektórych  prezydentów.

Nasz, dzięki posiadaniu w dyspozycji przerobionego bombowca, mimo braku owej walizeczki mógł natychmiast reagować na powstające ogniska zapalne i tylko niesubordynacji pilota z rozwiązanego już na szczęście pułku zawdzięczamy, że nie doszło do 3 wojny światowej. Choć niektórzy komentatorzy uważają, że wręcz przeciwnie.

A skoro bez trudu i z wyraźnym ukontentowaniem wczuwał się w rolę wodza narodu, to oczywiście godność ostatniego partyzanta przypisana może  mu być  „z marszu” , co od razu wywołuje asocjacje muzyczne, bo każdy przecież pamięta słowa pieśni  partyzanckich , choćby te:

Maszerują chłopcy, maszerują,
Karabiny błyszczą, szary strój,
A przed nimi drzewa salutują,
Bo za naszą Polskę idą w bój!
To nic, że melodia pochodzi od pieśni „Czornyje oczy da biełaja grudź” – w tym wypadku liczy się patriotyczny tekst.

Jak uczy historia, prawdziwy partyzant zazwyczaj ginie w boju. Przypadki śmierci partyzanta w wyniku uderzenia pioruna są równie rzadkie, jak śmierć w katastrofie lotniczej. Dlatego katastrofa Tu-154 paradoksalnie sprawiła, że Lechowi Kaczyńskiemu z biegiem lat przybywać będzie tytułów i godności, bo nijak przeciwko temu nie może już zaprotestować. Przypomina to jako żywo „trend” do stawiania pomników naszemu papieżowi, że nie wspomnę o nadawaniu jego imienia wyrobom cukierniczym.

Pozostały przy życiu brat robi wszystko, żeby nazwisko Kaczyński kojarzyło się jak najgorzej, ale jak widać taka ich rodzinna karma, zwana u nas losem.

A rodactwo  wzmaga się hasłami z transparentów, których nawet po polsku nie potrafi sformułować :

” Niech się prostuje nieszczęść splot, i niechaj drżą moskiewskie karły. Hańba wierzącym w sierp i młot. Chwała za niepodległość zmarłych„.

Chwała za niepodległość zmarłych ?

Żenada, nie chwała. Jacy rodacy, takie hasła.

Pantryjota – 2.03.2012

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Samuela pisze:

    Najważniejsze jest dzisiaj to, czego się dowiedzieliśmy wczoraj. Jesteśmy bowiem synami naszych ojców, wnukami naszych dziadków i pradziadków. Prawdopodobnie jesteśmy także córkami naszych matek, wnuczkami naszych babć i prababć.

    Dobrze jest wiedzieć, że ma się tatusia, dziadziusia i pradziadziusia lub mamusię, babcię i prababcię, chociaż nie jest to przyszłość, która ma na imię Polska.

  2. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Co prawda nie rozumiem, ale dziękuję za komentarz.

  3. Eva70 pisze:

    Pantryjoto jak tak możesz wyrażać się o tekście napisanym przez „barda polskiej prawicy”, pieśniarza, poetę, kompozytora, publicystę, Leszka Czajkowskiego, człowieka roku 1997, który ma nawet biogram w Wikipedii. Toż umieszczone na tym transparencie hasło, to przedostatnia zwrotka wzruszającego wiersza tego poety, zatytułowanego „Żołnierzom wyklętym” (wdzięczny poeta poświęcił im aż 9 podobnych zwrotek). Dotąd też o nim nie wiedziałam i ogromnie się tego wstydzę.
    Piszesz Pantryjoto, jakby z wahaniem, że „być może” są to „najwięksi szkodnicy powojennej polityki polskiej”. Według mnie oni nie być może, tylko z całą pewnością są największymi szkodnikami, nie tylko dlatego, że niemal codziennie zatruwają nam życie, że nas skłócili, że nobilitowali największe polskie wady narodowe, że faktycznie PiS pełni u nas rolę partii chadeckiej, co wzmacnia pozycję Kościoła (klerykalizacja Polski wyraźnie nie udawała się ZChNowi, PiS okazał się znacznie bardziej skuteczny).
    Początkowo w naiwności swojej sądziłam, że poczucie humoru naszych rodaków uniemożliwi tym śmiesznym ludzikom zrobienie politycznej kariery w kraju Witkacego i Mrożka. Ja przez nich też już chyba tracę poczucie humoru.

  4. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Tako rzekł imć Duda. Stwierdził, że Duda są synami swoich ojców, wnukami swoich dziadków i pradziadków.

  5. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Coś podobnego, kto by się mógł czegoś takiego spodziewać po Dudzie.

  6. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Generalnie niewiele mnie dziwi, zatem nie dziwi mnie, że Duda są wnukami jednocześnie swoich dziadków i pradziadków. Nie takie rzeczy się ludziom zdarzają.

    Dziwi mnie jednak to, skąd Duda czerpią pewność, że są na pewno synami swoich tatusiów, wnukami swoich dziadziusiów i pradziadziusiów. Co Duda powiedzą, gdy się okaże, że Duda wcale nie są synami i wnukami swoich, lecz zupełnie jakichś obcych ojców, dziadków i pradziadków?

  7. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Np. Dudy-Gracza :))

Dodaj komentarz