Umarł kot, niech żyją koty

Mam wiele koleżanek, które nie wyobrażają sobie życia bez kota, podobnia jak ja nie wyobrażam sobie życia bez koleżanek, choć bez kotów też sobie nie wyobrażam, nawet bardziej niż bez psów. No i kot jednej z tych uroczych pań od dłuższego czasu chorował, aż w końcu odszedł, choć zrobiono wszystko co było w weterynarzy mocy, żeby go ratować. Po kilkumiesięcznym okresie „żałoby” koleżanka stwierdziła, że bez kota jest jakoś tak dziwnie i postanowiała przygarnąć nowego. Poszperała w sieci i znalazła ogłoszenie jakiejś fundacji, która zajmuje się sierotkami i wypatrzyła u nich piękną parkę. Piszę parkę, bo to podobno siostry są, choć jak widać, zupełnie do siebie niepodobne. Warunkiem było, że trzeba wziąć obie, bo są bardzo ze sobą zżyte, a poza tym, dwa koty o wiele lepiej się chowają niż kot samotny, o czym wie każdy, kto ma o tych sprawach pojęcie. Trochę potrwało, zanim zwierzaki dowieziono z Lublina do W-wy, ale już od tygodnia są w nowym domu i właśnie je odwiedziłem i sfotografowałem. Ta trójkolorowa ma na imię Pixi, a ta druga Lusia i to imię ja dla niej wymyśliłem na prośbę koleżanki. Oczywiście jak to koty, mają zupełnie inne charaktery, no i Pixi jest bardziej żarłoczna, jak nie przymierzając mój Rysiek :). Lusia jest trochę bardziej nieufna, ale i tak dała się wziąć na ręce, choć w trakcie mojego krótkiego pobytu głównie zabawiała się sama ze sobą, co wzbudzało umiarkowane zainteresowanie Pixi, która jest straszną pieszczochą i chyba zdaje sobie sprawę ze swojej urody, którą  demonstruje bez falszywej skromności.  Kotki mają około pół roku, są wysterylizowane i tułały się już po kilku domach, no ale na szczęście trafiły wreszcie do miejsca, w którym z pewnością będą szczęśliwe. Oto one:

Natomiast ten kociak poniżej (za kratkami) to też młoda kotka, którą żona wypatrzyła u pacjentki, babci ponad 90 letniej, która ma swojego starego kota mieszkającego w domu, a ta tylko dostaje coś do jedzenia, bo już dawno się przybłąkała, ale do domu nie ma wstępu. Ponieważ kotka była w ciąży (pierwszej, bo to młode zwierzę), załatwiliśmy sterylizację u znajomej weterynarz i już jest po, no ale niestety nie ma domu. Jest piękna, łagodna, wyjątkowo „spolegliwa”  i może byśmy ją nawet wzięli, ale dorosłego kota mogą nie zaakceptować nasze psy, więc jeśli ktoś byłby chętny, proszę o kontakt, bo idzie zima i szkoda by było, żeby kocica zmarniała. To zdjęcie zrobiłem w samochodzie, jak jechała na sterylizację. Weterynarz też mówiła, że wszystko dawała ze sobą zrobić bez żadnych protestów i na szczęście nie zdaje sobie sprawy, że troje dzieci straciła, ale dla własnego dobra.

do adopcji

To tyle, zamiast bicia piany na temat  wpływu wyboru Morawieckiego na kształtowanie się ceny gnojówki w powiecie Płońskim.

Pantryjota.

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Bracia mniejsi, przyroda (4)
  1. Samuela pisze:

  2. Pantryjota pisze:

    Nawet podobne.

Dodaj komentarz