Szczerze Wam powiem, że nie znoszę zimy. Jak każdy porządny kot uwielbiam ciepłe, przytulne i suche miejsca. Zima jest dla mnie najgorszym okresem, bo jest monotematyczna: zimna, ciemna i czarno-biała. Jak ten łańcuszek skroplonej mgły sfotografowany na okapie nad oknem. Dlatego ucieszyłam się, że w ogródku przed domem zakwitły… przebiśniegi! Tulipany kupiłam na konto wiosny, rozczochranej, delikatnej i ciepłej. Czekam na słońce…
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ale zima bywa też piękna i bajkowa…
Choć nie da się ukryć, że wiosna jest cudna.
Ja najbardziej lubię okres, gdy przybywa dnia, bo gdy dnia zaczyna ubywać, to mimo, że lato w pełni, jakoś tak smutno zaczyna się robić.
Bajkowa zima nie weszła mi w poprzednim komentarzu…
Nie, no jak mam być szczera, to wolę bez bajek. Nigdy nie zrozumiem męża i dzieci oraz ich naciarskiego szaleństwa. Ja w tym czasie siedzę w gorących źródłach. Masażystą też nie pogardzę.
Kfiatushek,
Ja bym chyba jednak wybrała narty…
Nie, no przecież na nartach jeździ się na śniegu?!
Inaczej się nie da :), Chyba, że wirtualnie :). Ale jak się człowiek rusza, to nie jest mu zimno :).
Jak jest zimno, to ja się nie ruszam. Najwyżej w stronę południową.
Właśnie dlatego marzniesz. Ja nie ruszam się latem, by się zbytnio nie przegrzać :).
Wżdy zawsze jest tak, że gdy coś nadchodzi, to coś odchodzi.
Przebiśniegi już szaleją, ale co z tego…
McQuriosum,
To nazywasz „szałem”? To najwyżej szalik jest….
Kfiatushek,
zdjęcie robilem wczoraj ok. godz. 20.00, czyli po zmroku.
Żeby wiedzieć czy fotografuję akurat przebiśniegi ( a nie np. dom sąsiada ) musiałem „zdjąć” je z bardzo bliska.
Na fotce widać więc ledwo kilka zalęknionych badylków, a nie szalejącą – na swoich kilku m2 – hordę przebiśnieżnych bezwstydników!
Stąd pozorna mizerność szału i tyle…
McQuriosum,
McQuriosum, od razu powiedz, że szał zachowujesz na ważniejsze wydarzenia w życiu niepublicznym. Aluzju poniał, waprosow nie budiet, jak mawiał pewien Francuz.