Do napisania tej notki zachęciły mnie siły natury i cały zastęp przyjaciół, których mam pod opieką w charakterze opoki medyczno-opiekuńczej. Okres jesienno-zimowy to przede wszystkim okres przeziębień i grypy, bo żyjemy niestety w przytulnie ciepłych (i suchych) pomieszczeniach, korzystamy z klimatyzacji w samochodach, spacerujemy po ogrzewanych galeriach handlowych i zamiast chodzić na spacery po parku biegamy po przeciwpoślizgowych nawierzchniach beżni w klubach fitnesu. Ta izolacja od warunków atmosferycznych panujących poza naszą strefą komfortu powoduje, że często dochodzi do infekcji górnych dróg oddechowych zwanych przeziębieniem, chociaż raczej nie jest to związane ze schłodzeniem organizmu, a z wirusową infekcją błon śluzowych górnych dróg oddechowych. Te wredne istoty o wdzięcznych imionach: rinowirus, pikornawirus, koronawirus, adenowirus czy enterowirus, oraz ich wredni kuzyni: wirusy grypy i paragrypy powodują, że nagle dostajemy kataru, kaszlemy, łamie nas w kościach, a wybrańcy udają się do najbliższej toalety w tempie Ireny Szewińskiej. Najlepszą obroną przed przeziębieniami i grypą jest: unikanie kontaktu z osobami chorymi, dezynfekcja rąk po przyjściu do domu, odpoczynek (7 godzin snu to minimum), uzupełnianie płynów (1,5 litra płynów dziennie, z wyjątkiem kawy), spanie przy otwartym/uchylonym oknie, lub conajmniej wietrzenie nieogrzewanej(!) sypialni na godzinę przed udaniem się do łóżka, spacery przy każdej pogodzie i nawilżanie pomieszczeń, w których przebywamy. Odpowiedź immunologiczną wzmocnią przed sezonem wirusowym: jeżówka purpurowa (Echinacea purpurea), żurawiny, eleuterokok (Eleutherococcus senticosus), BRONCHO-VAXOM® (terapię zaczyna się we wrześniu, czyli na 3 miesiące przed okresem przeziębień) lub ANGOCIN® stosowany w czasie, gdy bliscy zaczynają chorować lub w trakcie naszej choroby, a preparaty witaminowe z witaminą C i cynkiem pomogą w szybkim zwalczeniu choroby. Szczepienia przeciw grypie uważam za niepotrzebne dla osób o zdrowym systemie odpornościowym, bo wirusy rozwijając się w organizmach ludzkich przejmują częściowo ich cechy i dzięki temu upodabniają się do populacji swoich ofiar, a przez to są z opóźnieniem atakowane przez siły odpornościowe. Wirusy mutują tak szybko, że każda następna fala grypy jest odmienna od szczepów użytych do stworzenia szczepionek i nasz organizm nie rozpozna nieprzyjaciela ubranego w nową, dopasowaną do naszej populacji, otoczkę. Jedynym plusem szczepionki jest to, że trenuje ona układ odpornościowy i działa jak „małe przeziębienie”. Zatem co robić, gdy zaatakują nas wirusy?
Gdy poczujemy, że zaczyna nas łamać w kościach? Tata z mamą. Wynalazek polski składający się w równych proporcjach ze spirytusu (96%-owy etanol) z syropem z malin, wiśni, jeżyn lub z miodem. Ten dobrze zmieszany drink zabija wszelkie zarazki. Kieliszek do koniaku wystarczy (no chyba, że nie wystarczy…). Ważna jest technika picia: robimy wdech, wypijamy duży łyk taty-z-mamą i wydychamy powietrze. Jeżeli będziemy chcieli po przełknięciu zrobić wdech, to okaże się, że drogi oddechowe są zaciśnięte (etanol w tym stężeniu spowoduje odruch obronny mięśni krtani). Zwykle jedna dawka specyfiku pomaga natychmiast, ale dla bardziej podatnych (na infekcje!) powtórka terapii nie jest wykluczona. Dla mniej rodzinnych pacjentów: herbata z rumem/koniakiem, miodem i cytryną. Proporcje zależne od możliwości percepcyjnych i upodobań. Ilość także. Grzane piwo i wino też działają przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo! Dwudziestominutowa gorąca kąpiel (stosować przed wyżej opisanymi metodami terapii!) z 1 litrem mleka (do rozproszenia olejków eterycznych), 100ml miodu (można i bez) i w sumie na 1 wannę 10-20 kroplami olejków eterycznych: eukaliptusa, mięty pieprzowej, tymianku, sosny, rozmarynu (do wyboru). Po tych zabiegach: tylko ciepłe łóżko i sen.
Leczenie przeziębień i grypy polega głównie na leczeniu objawowym: podawanie leków przeciwzapalnych, przeciwbólowych i obniżających gorączkę oraz leków zwiększających odporność immunologiczną. Ibuprofen działa przeciwbólowo, przeciwzapalnie i przeciwgorączkowo, no i jest do kupienia w aptece bez recepty. Paracetamol działa tylko przeciwbólowo i przeciwgorączkowo. Lek o nazwie Metafen zawiera paracetamol i ibuprofen. Obecnie nie stosujemy już prawie aspiryny (kwasu acetylosalicylowego), bo uszkadza śluzówkę żołądka, a dzieci do 12 roku życia nie powinny brać preparatów z aspiryną podczas infekcj grypowych w ogóle (zespół Reye’a). Leki przeciwwirusowe nowej generacji (oseltamiwir=Tamiflu, zanamiwir=Relenza, peramiwir=Rapivab®) stosuje się tylko w przypadkach ciężkich u osób z grup ryzyka. Pamiętajmy o witaminie C oraz cynku. Antybiotyków w leczeniu infekcji wirusowych nie stosuje się, ponieważ antybiotyki nie działają na wirusy. Antybiotyki zastosujemy wtedy, gdy przy okazji infekcji wirusowej osłabiony organizm stanie się ofiarą ataku bakterii (nazywamy to powikłaniem pogrypowym), którymi są najczęściej: Straphylococcus aureus = gronkowiec złocisty, Streptococcus pneumoniae = dwoinka zapalenia płuc lub Haemophilus influenzae zwany dawniej „pałeczką grypy”, który to, jak sama nazwa wskazuje, jest związany z występowaniem wirusa grypy i uwielbia obecność czerwonych ciałek krwi.
Katar leczymy terapią szokową: na waciku wprowadzamy do nosa pół łyżeczki startej na drobnej tarce surowej cebuli lub czosnku, albo (dla opornych na terapie szokowe) inhalacją rumianku, mięty i tymianku. Dla wielbicieli przemysłu farmaceutycznego są preparaty ksylometazoliny działające miejscowo lub pseudoefedryny, która działa w całym organiźmie i można jej kupić tylko 1 opakowanie na głowę dorosłego pacjenta. Efedryna i kodeina (lek przeciwkaszlowy) uzależniają…
Kaszel leczymy płukaniem gardła solą, rumiankiem lub szałwią, albo stosujemy syropy, etanol przebywa za krótko na błonach śluzowych gardła, aby zadziałał dezynfekcyjnie. Ja robię syrop z 300ml miodu, 1 łyżki stołowej gliceryny (85%-95% do stosowania na skórę, z apteki) i soku wyciśniętego z 1 cytryny (wrzucam cytrynę do wrzącej wody i gotuję przez 1-3 minut przed wyciśnięciem), a tak powstały syrop stosuję co 2-3 godziny po łyżce stołowej. Kiedyś na wiosnę zbierałam pąki gałązek sosnowych i przesypywałam cukrem w szklanym słoju, a po miesiącu powstawał z tego doskonały syrop sosnowy na kaszel, teraz nie mam już własnego kawałka lasu, a ten proceder jest w lasach państwowych zabroniony. W aptece dostępne są leki na suchy kaszel (przeciwkaszlowe), są to najczęściej: kodeina i jej pochodne, hydrokodon, dekstrometorfan, oraz benzonatat i butamirat (i pochodne), które hamują odruch kaszlowy. Leki wykrztuśne z kolei ułatwiają odkrztuszanie i usuwanie wydzieliny (z zarazkami): pochodne guajakolu, emetyna, mukolityki (upłynniające śluz) – pochodne cysteiny i bromheksyna.
Przede wszystkim zaś: leżymy brzuchem do góry i nie chodzimy do pracy, sklepu, z wizytą do teściowej udajemy się zależnie od potrzeb (własnych!). Staramy się nie roznosić niepotrzebnie zarazków wśród osób osłabionych i chorych (osoby starsze, dzieci, kobiety ciężarne i pacjenci szpitali, chorych na choroby przewlekłe, po przeszczepach). I czekamy na wyzdrowienie…
Tak wygląda wirus grypy pod mikroskopem elektronowym. Wredny typ.
Zatem obyśmy tylko zdrowi byli!
przyznam się, wciągam febrisan nosem i to w obu postaciach, w ramach terapii szokowej.
Wali jak nic innego, przynajmniej mnie.
Piękny ten wirus, napatrzeć się nie mogę.
Pantryjota,
Zrobię fotkę zamarzniętego kasztana w łupinie, będzie podobnie wyglądać.
Czytałem jak jakieś sci-fi o ufoludach.
Nie znam, nie widziałem, a jeszcze muszę wierzyć na słowo, że pełno ich naokoło…
Czy coś ze mną nie tak, Droga Redakcjo?
🙂
ViC-Thor,
Chciałbym zobaczyć kiedyś fotkę zamarzniętej golonki. Ale na amen.
Zerknij do swojej notki starszej, tam jest komentarz naszej pani dr o całunie.
McQuriosum,
I tak masz szczęście, że nie było nic o Trichomonas vaginalis, który jest przerażający jak kosmita:
Pantryś,
wolę już coś takiego…
PS
Miało być tu stosowne zdjęcie, ale WordPress uznał, że wykrył duplikat komentarza i zdjęcia nie dopuścił :=(
X
Zaraz, zaraz. Febrisan jest do picia lub w tabletkach. McQuriosum, przyznaj się bez bicia: co Ty wciągasz nosem?!
Pantryjota,
Ja tam wolę krętki blade, zarazki kiły o poetycznej nazwie: Treponema pallidum:
Albo dwoinkę rzeżączki (Neisseria gonorrhoeae):
No i jak nie podziwiać takie twory?
Wiecie, że rzeżączkę/tryper nazywają też: wiewiór?
McQuriosum,
Sci-fi? Dopadły Cię niewidzialne ufoludki, a Ty o fikcji? ;-D
Kfiatushek,
Wiewiór i Lues, pamiętam ze szkoły ;))
Pantryjota,
A wiewiórki to moje ulubione zwierzątka! Na tryprze świetnie się zarabia, bo przeważnie jest tego cały łańcuszek (wierność małżeńska to piękna bajka dla dzieci!).
Kfiatushek,
Jedną moją znajomą zaraził mąż i tak się wkurzyła, że zostawiła wszystko i wyjechała do Ameryki. Tam pracowała m.innymi u okulisty, który być może też by ją czymś zaraził, bo wcale nie chciał jej zaglądać w oczy, tylko zupełnie gdzieś indziej.
Poszła więc uczyć do szkoły, choć szkoła publiczna w NY to już podobno całkowity upadek zawodowy :))
Może ten okulista miał przewlekłe zapalenie spojówek, dlatego nie chciał patrzeć w oczy znajomej. W ogóle to mężczyźni nie patrzą kobietom w oczy, no chyba, że tak patrzą:
https://img2.cda.pl/g/113895_db75535afa431f5440b4d62f4ef8d3ce.jpeg
Kfiatushek,
dla porządku: cośtamcośtam wciąga nosem ViC-Thor, nie ja!
Po drugie: nie pamiętam ( to nie ta błogosławiona skleroza ) kiedy ostatni raz byłem chory na jakieś katary,przeziębienia,grypy itp, Stąd właśnie to nawiązanie do ufoludków, albowiem widzę po sobie efekty kontaktu z bakteriami/wirusami wywołującymi te choroby równie często, jak efekty moich spotkań z UFO, np. porwania na pokład statku kosmicznego albo ufoludzkie badania per rectum…;-)
Pantryjota,
OK
Kfiatushek,
Kfiatushek,
„”ViC-Thor:
przyznam się, wciągam febrisan nosem i to w obu postaciach, w ramach terapii szokowej.
Wali jak nic innego, przynajmniej mnie.
Zaraz, zaraz. Febrisan jest do picia lub w tabletkach. McQuriosum, przyznaj się bez bicia: co Ty wciągasz nosem?!””
To kto w końcu ma odpowiedzieć?
McQuriosum,
Właśnie.
Miałem coś takiego w tym stuleciu, nie pamiętam kiedy.
ViC-Thor
Mnie jeszcze w tym tysiącleciu nic nie dopadło, zaś jeśli już coś w zeszłym, to tak dawno temu, że nie pamiętam kiedy to było: czy w ostatnim stuleciu zeszłego tysiąclecia, czy może innym razem… 😉
Pantryjota,
Piękno wirusów zostało dostrzeżone i eksploatowane przez plastyków:
„Naukowcy i plastyk Murray Robertson wspólnie pracowali nad tym, by przeobrazić wirusy grypy czy zapalania wątroby typu C w małe dzieła sztuki. Artysta wykorzystał zdjęcia mikroskopowe wykonane w Medical Research Council (MRC). Premiera wystawy zbiegła się w czasie z zakupem pierwszego w Szkocji mikroskopu elektronowego. Dzięki niemu wirusy będzie można oglądać w trzech wymiarach, a nie odtwarzać ich wygląd na podstawie serii „płaskich” zdjęć 2D.
Dr David Bhella z MRC podkreśla, że wirusy, od powodujących „codzienne” choroby w rodzaju przeziębienia po zagrażające życiu, np. zapalenia wątroby typu C, mają wielki wpływ na nasze życie. Gdy się im przyjrzy, są jednak piękne […]. ”
Prawdopodobnie to wysoka symetria sprawia, ze tak postrzegamy te formy.
McQuriosum,
Przepraszam… Byłam wczoraj na treningu, więc głowę miałam zajętą całkowicie czym innym (innymi częściami ciała). Mogę jedynie podziwiać tysiącletnie zdrowie i wypić na to konto.
Kfiatushek,
„etanol przebywa za krótko na błonach śluzowych gardła, aby zadziałał dezynfekcyjnie”
Szkoda bardzo.
A jakies 80% nalewki klasztorne? Krótko, ale za to jak grom z jasnego nieba?
ViC-Thor,
Wciągający. Nosem. Wypada na Ciebie, Vic-Thorze (16/01/2017 14:57 o 14:57).
Amstern,
Ta 80% nalewka na błony śluzowe gardła? Nie da rady, za krótki kontakt, a płukać nalewką nie radzę.
Kfiatushek,
Szkoda. Jako dzieciak dostawalem jakis palacy Klostermelissengeist w lyzce cukru. Podobno pomagalo.
I w ogole, chetnie leczylbym wszystkei choroby nalewkami. To chyba sluszna linia naszej partii…
Amstern,
Ojciec zaleca zioła, ale nie w każdych okolicznościach:
Amstern,
Klosterfrau Melissengeist to nalewka na 13 ziołach. Można by było sporządzić ją i na oleju, ale obawiam się, że amatorów by takie wyjście nie znalazło. Tam działają zioła, a alkohol jest tylko rozpuszczalnikiem (duchem = Geist).
Pantryjota,
Otóż rozmawiałam kiedyś z zielarzem, który twierdził, że im dziwniejsze przepisy dotyczące podawania ziół, tym badziej pacjent czuje się doceniony i stosuje się do nich skrupulatniej. To bardziej chwyt psychologiczny niż potrzeba.
Kfiatushek,
Dobrze, że nie Poltergeist 🙂
Kfiatushek,
No ale przyznasz, że trudno by było np. płukać pochwę, stojąc na głowie :))
Borowinę może by się jeszcze dało jakoś zaaplikować, o ile by była odpowiednio gęsta.
Pantryjota,
Melissengeist jest doskonały, bo dzieciaki czują się wyróżnione, że mogą „pić alkohol”. Poltergeist’y bywają. Szczególnie tam, gdzie są młode dziewczyny w domach. Oj, polterują ci po nocach…. 😀
Pantryjota,
Spróbuj kiedyś szampanem, ale nie mocno schłodzonym… Wysokoprocentowe alkohole się nie nadają, bo mocno pieką.