XXI wiek postępu

 

 

Wojny religijne to są jeszcze przed nami. Świat polaryzuje się religijnie. Wystarczy pogłoska że Koran stał się gdzieś przedmiotem zbezczeszczenia, a już bojownicy gotowi na śmierć szlachtują przypadkowo ujętego giaura. Gdzieś w świecie ktoś podpali świątynię, natychmiast znajdują się obrońcy gotowi oddać swoje biedne podłe życie za symbol (jakoś mało słychać by jakiś immam czy inny proboszcz walczyli) zawsze giną szarzy wyznawcy. Aktualnie, w świecie pod tym względem przodują muzułmanie dla których ich religia jest religią miłości. Dawniej to różnie bywało. Wyprawy krzyżowe do Ziemi Świętej czy też inne krucjaty zostawiały po sobie stosy trupów, morze krwi i swąd spalonych miast. Jeszcze niedawno na Krakowskim przedmieściu trwała pseudo wojna o krzyż. Jak się skończyła ? Ni jak. Sponsorzy zadymy stracili zainteresowanie (bo cele zostały osiągnięte) i lud przaśny natychmiast się uspokoił. Czy to koniec ? Absolutnie nie. Co chwilę media pokazują jakiegoś szczura szczującego na nowoczesność, na makijaże, na ubiory, muzykę. Nawet prowadzą obozy treningowe dla młodzieży na których młodzi ludzie uczą się „kochać bliźnich”. Kondycja jest potrzebna, bo to niedopuszczalne by w trakcie zaprowadzania porządku i praw Bożych ręka omdlała z wysiłku przy obcinaniu głów i szlachtowaniu niepokornych. Przyszłość rysuje się czarno bo w coraz bardziej nowoczesnym świecie „bój to jest ich ostatni”. Szczury mają do stracenia wszystko więc podsycać będą niepokoje nieustannie. Wróg czai się wszędzie, a wrogiem może być każdy i wszystko. Wróg to gender, krótka spódniczka, makijaż, in vitro, wątpiący uśmieszek, nie słuchanie nowych przykazań i napominania tych co stanowią moralność i prawa Boże. Dla usprawiedliwienia własnego sumienia są wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe. Niesprawiedliwe są te gdy nas szlachtują. Sprawiedliwe są te rzezie które my prowadzimy w obronie wiary ojców w obronie tradycji.

Nic szczególnego

Kategoria: Katoholizm i inne choroby (11)
  1. Kfiatushek pisze:

    Wydaje mi się, że w każdym z nas tkwi zalążek bohatera. Problem polega na tym, że łatwiej uzyskać sławę wysadzając się w powietrze w towarzystwie niezaangażowanej publiczności niż pracując na budowie tworzyć dach nad głową dla setek rodzin. Na tym żerują i przewodnicy duchowi i pracownicy mediów, a przede wszystkim politycy. Tragiczne.

  2. McQuriosum pisze:

    I pomyśleć, że różnych takich oszustów w ich zbożnym dziele tumanienia baranów mocno wspomaga fragment DNA o nazwie VMAT2, który odgrywa kluczową rolę w regulowaniu poziomu neuroprzekaźników w mózgu, tj. serotoniny, dopaminy i noradrenaliny.
    Co ciekawe, obecność VMAT2 ma także związek z dzietnością: osoby w ogóle nie biorące udziału w obrzędach religijnych posiadają średnio 1,67 dziecka, osoby uczęstniczące raz w miesiącu dwójkę,zas osoby uczestniczące częściej niż raz w tygodniu średnio 2,5 dzieci. Czyli, im bardziej pobożni ludzie, tym większe prawdopodobieństwo stworzenia przez nich licznej rodziny.
    Więc raczej nieprędko pożegnamy oszustów żerujących na ludzkich urojeniach stymulowanych VMAT2…

  3. Quartz pisze:

    Ciekawe ile VMAT2 posiadają pasterze szalbierze

  4. McQuriosum pisze:

    W Polskim Episkopacie przypuszczalnie nie uświadczysz ani jednego nosiciela… 😉

  5. Kfiatushek pisze:

    McQuriosum,

    W Episkopacie są sami mutanci z nieczynnym VMAT2.

  6. McQuriosum pisze:

    Kfiatushek,

    skoro my też jesteśmy (?) pozbawieni VMAT2, to co w takim razie różni nas od episkopatejczyków?
    😉

  7. Kfiatushek pisze:

    McQuriosum,

    Chodzisz w sukienkach i nałogowo robisz rzeczy przeciwne do tych, które głosisz? Jeżeli tak, to Watykan jest Twoją ojczyzną duchową. Ja należę do osób cywilizowanych i facetów w sukienkach toleruję w Szkocji, na Hawajach oraz balach przebierańców. Chociaż ładne męskie nogi obejrzeć lubię. ;D

  8. McQuriosum pisze:

    Kfiatushek,

    Nareszcie wiadomo czym się różni ziarno od plew!
    🙂

  9. Kfiatushek pisze:

    McQuriosum,

    Nogami!

Dodaj komentarz