After All, czyli jeszcze nie jest po wszystkim, z okazji 22 Listopada

Wydaje mi się, że w tak uroczystym dniu, jakim jest już od drugiej połowy lat 50 dzień 22 listopada każdego roku (a konkretnie od godziny 6 rano) warto podjąć coś na kształt zobowiązania, albo chociaż coś zadeklarować, co też niniejszym czynię:

Ponieważ znam się trochę  na muzyce i dziedzinach pokrewnych,  od tej chwili będę  publikował cyklicznie notki na ten temat, być może przeplatając je od czasu do czasu felietonami o seksie, bo na seksie każdy się zna, więc każdy może o nim pisać.  Dla urozmaicenia i żeby nie zanudzać, pewnie raz na jakiś czas pokażę jakieś zwierzaki czy przyrodę, a jeśli siebie, to tylko w takiej „zawoalowanej” formie, żeby nie było, że się lansuję:

ghost

Wracając zaś do adremu:

Internet jak dla mnie ma jedną niepodważalną zaletę, a mianowicie taką, że przy jego pomocy jestem w stanie poznać muzykę, której „normalnie” nigdy nie miałbym okazji usłyszeć, choćby dlatego, że mało kto o niej słyszał w ogóle. Ostatnie kilka miesiecy poświęciłem na szperanie po sieci i ku swojej ogromnej radości znalazłem (póki co) blisko 400 wykonawców, o istnieniu których w większości nie miałem pojęcia i co najmniej 40% z tych „wykopalisk”  to coś pięknego, a pewnie ze 20% to absolutna rewelacja. Są to najczęściej kapele z przełomu lat 60 i 70, bo jak wiadomo, wtedy powstawała najwartościowsza muzyka, przynajmniej jak na mój gust. Wiele z tych zespołów  nagrało tylko jedną płytę i na tym ich kariera zakończyła się, choć czasami niektórzy muzycy odnaleźli się potem w innych bandach. Oczywiście pojęcie „wartościowa muzyka” jest bardzo subiektywne i zdaję sobie sprawę z faktu, że mój gust jest dość specyficzny, a być może nawet z lekka wyrafinowany, więc to co mnie się podoba, często będzie w najlepszym wypadku pominięte milczeniem, ale w końcu piszę to co piszę nie dla poklasku ani dla żadnych profitów. Tak więc całkiem prawdopodobny brak komentarzy potraktuję jako coś zupełnie zrozumiałego, gdyż jestem bardzo wyrozumiały, albo chociaż staram się takim być.

Felietony będą ukazywały się w kolejności alfabetycznej, bo już kiedyś miałem taki pomysł, gdy tworzyłem moje lubczasopismo „okołomuzycznie” na salonie. Dla przypomnienia – tak wyglądało w czasach świetności:
Okołomuzycznie

W tym lubczasopiśmie zacząłem kiedyś podobny cykl pod nazwą „Muzalfabet Pantryjoty” ale nie miałem jakoś motywacji, żeby go dłużej kontynuować.

Każdej literze alfabetu przyporządkuję kilka zespołów, wybranych często „od czapy” ponieważ tej  muzyki jest tyle, że gdyby codziennie przesłuchać 3 płyty, to starczyłoby jej na rok, więc mam oczywiście duży problem z wyborem tego, co chciałbym tutaj pokazywać.

Dziś na początek zapodam typową efemerydę z końca lat 60, czyli zespół zupełnie normalnych facetów z Florydy, których można sobie obejrzeć i poczytać o kapeli tutaj, o ile ktoś zna rosyjski:

https://www.f-abp.ru/page.php?a=kir54

A przesłuchać całą, jedyną zresztą płytę można choćby teraz:

Zespołów na literę A mam „skatalogowanych” dobrze ponad  20 i mógłbym się założyć, że o mniej więcej 95% z nich nie słyszał nikt, kto zagląda na nasze forum. Oto kolejny przykład, tym razem zupełnie z innej bajki:

Z innej, bo to jest akurat muzyka zupełnie bezpretensjonalna, przy której można śmiało wykonywać różne czynności domowe i nie tylko, a wspólnym mianownikiem z poprzednim wykonawcą jest to, że kapela nagrała tylko jedną płytę i oto co znalazłem o nich w sieci:

https://www.allmusic.com/artist/angel-pavement-mn0002034391

Oczywiście w tym zestawieniu nie może zabraknąć typowej muzyki rockowej, która w dobrym wydaniu zawsze mnie kręci, więc wybrałem niemal zupełnie u nas nieznanych kanadyjczyków z April Wine, grających melodyjnego, dość prostego rocka i ten akurat zespół nagrał sporo materiału, więc jeśli komuś się spodoba, może sobie poszperać w sieci, choćby korzystając z tej strony:

https://en.wikipedia.org/wiki/April_Wine

A jeden z ponad 20 albumów brzmi jak poniżej i wbrew tytułowi, nie jest to raczej płyta o naszym nadzbawicielu, choć przyznam, że w teksty się nie wsłuchiwałem:

Dodam może jeszcze na wszelki wypadek, że April Wine zajmuje dość odległe miejsce w mojej klasyfikacji „gwiazdkowej” (bo taką też prowadzę), ale o nich przynajmniej słyszałem będąc młodzieńcem, więc głównie z sentymentu ich tutaj umieściłem.

A teraz znów  coś bardziej „ambitnego”, choć bez przesady, a ciekawostką niech będzie fakt, że jest to zespół ze Szwajcarii, bo jak się okazuje, tam też grało się taką muzykę:

Grało w tej kapeli i śpiewało 11 osób, co dziś jest raczej rzadko spotykane, również ze względów ekonomicznych. Może ta muzyka specjalnie nie porywa, ale „momenty” są i uważam, że warto przesłuchać całość chociaż raz.

No i na koniec muza, którą z tych wszystkich wymienionych słucham najchętniej, bo to są właśnie moje, „pantryjotyczne” klimaty:

Gdyby komuś się spodobało, może zerknąć tutaj, gdzie znajduje się  recenzja tej płyty:

https://pablosreviews.blogspot.com/2015/10/ashbury-endless-skies-1983.html

To tyle w pierwszym odcinku i mam nadzieję, że za jakiś czas pojawi się kolejny, na literkę B i obiecuję, że nie będzie w nim Black Sabbath, choć też ich cenię. Dodam jeszcze na zakończenie, że postaram się w miarę możliwości unikać „recenzowania” publikowanych materiałów, aby nie narzucać czytelnikom żadnych sugestii i aby nie sugerować, że jestem jakąś Alfą i Omegą, choć trochę „oficjalnych” publikacji na tematy „okołomuzyczne” mam w swoim dorobku, o ile ponad 100 „drukowanych” artykułów można uznać za „trochę” :). A jak już opublikuję cały alfabet, to może wydam książkę o zespołach, której jednak nie będę sprzedawał w drogeriach, ani tym bardziej w sklepach koło toalet w przejściach podziemnych, bo jednak uważam, że kultura niekoniecznie musi trafiać pod każdą strzechę w każdej gminie, gdyż niektóre gminy spokojnie bez kultury mogą obejść się z pocałowaniem ręki, jak na ten przykład gmina Hanna, która z pewnością nie płacze po pewnym pisarzu, który ją był opuścił i to prawdopodobnie bez całego dobrodziejstwa rodzinnego inwentarza. Inna sprawa, że golonkę można przecież sobie kupić w sklepie, albo zamówić w knajpie i wcale nie potrzeba w celu konsumpcji hodować własnej świni. Zaś ześwnić się można w dowolnym miejscu na ziemi, na tej ziemi też.

Pantryś

P.S:
Mam nadzieję, że tutejsza społeczność doceni fakt, że notkę umieściłem dokładnie o tej godzinie, gdy przyszedłem na świat, co wymagało zerwania się o zupełnie nietypowej dla mnie porze. Co prawda o tej porze i tak nikt jej nie przeczyta, ale przynajmniej mam spokojne sumienie.

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. McQuriosum pisze:

    Pantrysiu,

    staremu ( fakt niezaprzeczalny, starsze są już tylko piramidy i zeszłotygodniowy solenizant McQ ) miłośnikowi wszelkiego rzępolenia, najserdeczniejsze życzenia
    na ludową nutę

  2. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Też mogłeś obchodzić swoją uroczystość na forum 🙂
    Dziękuję i pozdrawiam.

  3. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantrysiu Kochany!
    A to ode mnie w wykonaniu najlepszym możliwym!!!

  4. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Okropna jest, ale i tak dziękuję serdecznie.

  5. McQuriosum pisze:

    Krakowianka Jedna,

    myślałem, że góralszczyzny nic już nie przebije, tymczasem mocniej niż ja poruszyłaś Pantrysiową czułą strunę
    😉

  6. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    To ja mam jakąś czułą strunę w sobie?
    Dobrze wiedzieć.

  7. Krakowianka Jedna pisze:

    Pantryjota,

    Pantrysiu! Nie jedną :))

  8. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    To jest śpiew, jakby się kto pytał:

  9. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    A to jest muzyka i niech nie zwiedzie Cię wstęp akustyczny :))

  10. Kfiatushek pisze:

    To ja z dużym opóźnieniem, ale za to klasycznie (wiek zobowiązuje!):

  11. Eva70 pisze:

    Jeszcze bardziej spóźnina Eva życzy Ci Pantrysiu przede wszystkim długiego życia w jak najlepszym zdrowiu, bo jest przekonana, że o wszystko inne sam potrafisz się zatroszczyć. 🙂 🙂 🙂
    Ponieważ nie wiem, jaki utwór sprawiłby Ci największą przyjemność, to poprzestanę na krótkich słowach, za to w wielu językach:

  12. Pantryjota pisze:

    Serdecznie dzięki, a co do troski o „wszystko inne” to bez przesady 🙂
    No ale staram się w miarę możliwości.
    Postarałem się też znaleźć muzykę, która być może Ci się spodoba w ten listopadowy wieczór:

    Serdecznie pozdrawiam

  13. Pantryjota pisze:

    W ostatnim odcinku cyklu obiecałem wkleić tutaj zespół Affinity, co też niniejszym czynię z ogromną przyjemnością:

  14. Pantryjota pisze:

    W ramach uzupełniania analfabetu o kapele, których nie znałem w momencie publikacji wpisu, świąteczna porcja dobrego, klasycznego, progresywnego rocka, tym razem z Norwegii, z roku 1970:

    I tradycyjnie ciut informacji o kapeli:

    https://en.wikipedia.org/wiki/Aunt_Mary

Dodaj komentarz