Analiza nr 1, czyli Don Kwaczyński od początku

Szanowni,

Z braku weny postanowiłem dzisiaj wrzucić na forum  pierwszą „historyczną” już notkę Dona Kwaczyńskiego, umieszczoną w grudniu 2015r na pewnym salonie. Czytelnicy sami uznają, czy się zdezaktualizowała, czy wręcz przeciwnie. Myślałem też nad tym, czy zamieścić również komentarze, ale zrobię to tylko na wyraźną prośbę kogokolwiek.

Analiza nr 1

Dzień dobry Państwu.

Dostałem zlecenie na pisanie tutaj, więc piszę.

Można też nazwać to „propozycją”, choć była ona jak najbardziej do odrzucenia.

Z góry uprzedzam, że sugerowano mi pisać, a nie czytać, bo czytają inni. Oczywiście dotyczy to wyłącznie wpisów innych blogerów, a nie komentarzy pod moimi własnymi wpisami, do których w miarę możliwości i chęci będę starał się odnieść, o ile będą tego warte i o ile się pojawią, ale nie o to przecież chodzi.

Bezwartościowe będę ignorował, na chamstwo odpowiem chamstwem, za ewentualne pochwały grzecznie podziękuję.

A teraz już na temat:

Kiedy Jarosław Kaczyński był jedynie „opozycjonistą”, czyli przez ostatnie 8 lat, można było sobie z niego żartować,  traktować jako swoisty „folklor polityczny”, ewentualnie jako emanację pewnych kompleksów i lęków, które powstają często na styku epok, albo na styku dwóch „cywilizacji”. Epoka pana prezesa to czas słusznie miniony, w którym jednak dorastał, pobierał nauki, a także obserwował otaczający go ponury świat i siłą rzeczy chłonął  tę komunę jak gąbka.

Ktoś mógłby powiedzieć, że takich jak on były miliony, a jednak tylko nieliczni popadli w nieuleczalną paranoję, lub jak kto woli, w chorobę na śmierć.

To oczywiście prawda, ale każdy przyzna, że przypadek braci Kaczyńskich to ewenement na skalę światową, co oczywiście jest wodą na młyn tych, którzy widzą Polskę w roli  Chrystusa narodów.

Jeśli zaś taka rola jest nam rzekomo pisana, to oczywiście prędzej czy później musiał pojawić się nasz swojski, żoliborski zbawiciel i cały ten brud, który za sobą ciągnie.

Ktoś mógłby się obruszyć i spytać: jak to? Zbawienie i brud?

Odpowiem, że oczywiście tak to, bo zbawić można tylko „brudne” dusze, czyste zaś tego nie potrzebują. No ale to nie jest wpis o charakterze teologicznym, więc na rozważaniach tego typu nie będę się koncentrował. Skupię się na zaś na tym, co obecnie zdaje się interesować coraz większą grupę rodaków, czyli nad przyszłością Polski, jako kraju zachodniej cywilizacji.

W sytuacji, gdy nagle okazało się, że jeden paranoik + garstka oszołomów może wstrząsnąć podstawami bytu państwowego, warto się zastanowić, jak skutecznie się temu przeciwstawić i czy jest to możliwe w sposób „pokojowy”.

Lech Wałęsa niedawno powiedział, że albo przyspieszone wybory, albo wojna domowa.

Wbrew temu, co się niektórym wydaje, były prezydent swój rozum, a przede wszystkim doświadczenie polityczne ma, więc czasem warto posłuchać, co ma do powiedzenia.

Oczywistym jest, że raz zdobytej władzy pan Kaczyński dobrowolnie nie odda, więc najpierw przeniesie pozostałości po Trybunale Konstytucyjnym do Włoszczowy (dobry dojazd koleją)  a potem cały parlament do Dubeninek, bo stamtąd niedaleko do Skajzgir, gdzie kończy się trasa lokalnych autobusów. Zaś mówiąc poważnie, pan prezes zrobi co będzie musiał, jeśli będzie zmuszony, bo mus to mus, a poza tym zawsze może powiedzieć, że robi to dla dobra narodu, a tak naprawdę, to wcale nie on – on tu tylko sprząta.

Popadł już w taki samozachwyt nad sobą, że wyraźnie wylata ponad poziomy, do czego czasem co prawda niezbędny jest składany, plastikowy podnóżek, ale kto by tam zwracał uwagę na takie drobiazgi, skoro najważniejszy jest przekaz.

Jak on brzmi z grubsza ? Ano tak, że wszyscy, którzy nie z nami, są przeciwko nam, ergo – przeciwko Polsce.

To „przaśna” Polska, rodem z bajdurzeń o kraju od morza do morza i o tym, że tylko jako kraj katolicki może przetrwać. Polska okrążona ze wszystkich stron przez nieprzyjaciół, targana przez paroksyzmy potomków komunistów i rożne ukryte opcje – począwszy od niemieckiej, a skończywszy na homoseksualnej.

Takie widzenie otaczającego nas świata powoduje w osobniku Kaczyńskim całkowity uwiąd racjonalnego myślenia (o ile w ogóle bywa do niego czasem zdolny), a górę bierze chęć zemsty za rzekomy zamach na brata i za lata upokorzeń, kiedy to pan prezes próbował wpływać na rzeczywistość na swój sposób, a rzeczywistość dawała mu jeśli nie kopa, to co najmniej zdecydowany odpór. Koincydencja wielu zdarzeń i okoliczności, zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych spowodowała, że obecnie poczuł silny wiatr w swoje wątłe żagle i zamachem na demokrację próbuje po raz kolejny wygrać swoje kompleksy.

Pojawiają się różne głosy na temat możliwości przeciwstawienia się tej ogarniającej kraj destrukcji, ale moim zdaniem, realny sposób jest tylko jeden i w tym wypadku zgadzam się z Lechem Wałęsą, którego wypowiedź wcześniej przywołałem. Skoro bowiem PiS tak bardzo chce odwoływać się do woli ludu, należy jak najszybciej zacząć zbierać głosy w sprawie referendum na temat przeprowadzenia przyspieszonych wyborów parlamentarnych.

Prawo stanowi, że taki wniosek może zgłosić np. 69 posłów, albo pół miliona obywateli. Sejm musi go rozpatrzyć, ale nie ma on dla parlamentu charakteru wiążącego, czyli inaczej mówiąc, referendum może się nie odbyć, jeśli parlament uzna, że jest niepotrzebne, albo że np. zagraża parlamentowi, a w szczególności partii rządzącej, z czym mielibyśmy niewątpliwie do czynienia teraz.

Tak więc ewentualne (acz bardzo prawdopodobne)  odrzucenie wniosku o przeprowadzenie referendum przez obecną władzę dowiedzie, że dąży ona do siłowego zwarcia, jeśli sama neguje podstawy demokracji, za którymi jeszcze kilka miesięcy temu tak silnie się opowiadała.

A jeśli tak, to warto, żeby ta władza, czyli de facto pan prezes uświadomił(a) sobie, że jeśli nie tak dawno poradziliśmy sobie nie tylko z komuną, ale nawet z armią radziecką, to tym bardziej poradzimy sobie z garstką uzurpatorów, wspieranych przez moherowe babcie, jednego poetę, kilku aktorów i ojca z miasta pierników, choć podobno to jego poparcie  ostatnio jakby nieco słabnie.

Z drugiej strony uważam, że poparcie „uliczne” ma jedynie znaczenie „psychologiczne” i może co najwyżej sprawić, że pan Kaczyński stanie się bardziej nerwowy i będzie gadał jeszcze większe głupoty. Może też bardziej zintegrować siły dobra, choć również nie można wykluczyć adekwatnej reakcji sił ciemnej strony mocy, czyli tych, które dzisiaj wspierają dyktaturę ciemniaków.

Natomiast stanu faktycznego, czyli układu sił marsze nie zmienią, a mogą doprowadzić do różnych nieszczęść, bo rządzący już wcześniej dowiedli, że prowokacja to jedna z ich ulubionych metod „utrwalania władzy ludowej”. Mógłbym powiedzieć cytując klasyka „nie idźcie tą drogą”, ale już za późno na ostrzeżenia.

Oni już nią poszli i ta droga doprowadzi wkrótce na skraj przepaści, a potem wystarczy zrobić jeden krok naprzód. Sądzę, że można delikatnie „popchnąć” tych, którzy dobrowolnie nad tę krawędź podeszli, a następnie odwrócić się na pięcie i robić swoje. Truchła nie mają bowiem mocy odwracania biegu historii, podobnie jak żaden prezes nie ma mandatu do rządzenia 40 milionowym, europejskim krajem. Nawet wówczas, gdy miał brata bliźniaka.

To tyle na pierwszy raz, a co będzie dalej – zobaczymy.

Don K.

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Kfiatushek pisze:

    Jestem przeciwnego zdania. Polacy muszą Kaczyńskiego odchorować jak dżumę czy inną cholerę. Szczepionka w postaci lat 2005/2007 nie zadziałała wystarczająco silnie, więc należy dawkę podwoić. Nałoży się teraz ucięcie kredytów z UE na obniżenie światowego trendu wyrostu gospodarczego i sen o Polsce jako kraju miodem i mlekiem płynącego zamieni się w realny wstrząs gospodarczy. Kryterium uliczne nie jest wtedy wykluczone…

  2. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Wielu to „odchorowanie” może przypłacić nawet życiem.
    A z czym konkretnie się nie zgadzasz?

  3. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,

    Twoja diagnoza jest trafna, ale zgadzam się z Kwiatuszkiem, że Polak jak zwykle i po szkodzie i przed szkodą głupi, więc musi odczuć na własnej skórze tę dobrą zmianę, i oby to jak najszybciej się stało. Oglądałam dziś fragmenty spotkania premiera z mieszkańcami Grójca, poziom agresji zwolenników dobrej zmiany jest przerażający, zastanawiam się, do czego to w końcu doprowadzi.

  4. Pantryjota pisze:

    Protest-antka,

    Jak to do czego? Po prostu Kaczor wróci do pozycji klęczącej i w niej już zostanie.

  5. Jose Obando pisze:

    Cześć,
    niestety ja się zgadzam z naszym dobrotliwym guru. Są dwa rozwiązania i to drugie jest bliższe realizacji. Będę w pierwszym szeregu walki.
    Pozdrawiam

  6. Pantryjota pisze:

    Jose Obando,

    Z dobrotliwym guru??

  7. Protest-antka pisze:

    Jose Obando,

    Już Cię lubię, Jose , ja z racji mojego wzrostu w drugim 🙂

  8. Protest-antka pisze:

    Pantryjota,

    Oby Pantryjoto, oby!

  9. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Nie zgadzam się na przedwczesne przerwanie kuracji anty-kaczyńskiej! Ta szczepionka MUSI tym razem mocno wstrząsnąć narodem. Inaczej znowu wrócimy do socjalizmu.

  10. Jose Obando pisze:

    Pantryjota,

    Cześć,
    dla mnie jesteś guru mimo, że jestem o dwa miesiące starszy od Ciebie.
    Guru oznacza osobę, która w pewnym sensie stanowi przywódcę, przynajmniej na tym forum. Uznaję Twoje ciekawe przekonania i udaję się pod ich skrzydła w przekonaniu, że są warte aby je rozpowszechniać.
    Dobrotliwy w znaczeniu okazujący zrozumienie.
    Chyba nie obraziłem Cie tymi sformułowaniami?
    Pozdrawiam

  11. Jose Obando pisze:

    Protest-antka,

    Cześć,
    ja Ciebie bardzo lubię i czytam.
    Pozdrawiam

  12. Pantryjota pisze:

    Jose Obando,

    Ależ skąd, tylko się zdziwiłem trochę.

Dodaj komentarz