Bloger „Po drugiej stronie” gościnnie u Pantryjoty + podsumowanie działalności „salonowej”

W związku z pojawiającymi się sugestiami i pytaniami odnośnie możliwości zaprezentowania u mnie błyskawicznie usuniętej z salonu24.pl  notki z nieistniejącego już blogu „Duch Azraela” – jedynej, jaką umieścił tam bloger o nicku „Po drugiej stronie”, postanowiłem udostępnić moje gościnne łamy kolejnemu relegowanemu stamtąd koledze, z którym czuję coś na kształt metafizycznej więzi.

Oto ten wpis, wraz z komentarzem odautorskim, który również zamieszczam na jego prośbę, pochylając się jednocześnie  się ze współczuciem nad tymi, którzy nie są w stanie zrozumieć, na czym polegał „witz” z tymi różnym nickami i którzy wykazują niezwykły „polot” dedukcyjny, odkrywając coraz to nowe związki między Pantryjotą i jego licznymi wcieleniami.

——————————————————————————————————-

Poniżej wpis, który w opinii salonowej administracji atakuje Osiejuka, wykorzystując osobę zmarłą:

„Nie on jeden i wcale nie najgorszy. Jak mówię, mnie bardziej interesuje, kim on był, że bedąc nikim, okazał się tak ważny.”

Pyta bloger Toyah po śmierci „kolegi”, blogera Azraela, zbulwersowany faktem, że śmierć onego została skomentowana przez takie osoby, które ewentualnej śmierci blogera Toyaha (oby żył wiecznie) z pewnością by nie zauważyły, nawet, gdyby napisał o tym słynny Coryllus.
Dlaczego blogera Toyaha tak ten fakt boli ?
Dlaczego bloger Toyah cierpi ?
Albo spytajmy jeszcze inaczej: dlaczego bloger Toyah wciąż żyje, mimo, że nie wierzy w Latającego Potwora Spaghetii, a tylko w zamach i w zbawczą moc golonki z piwem ?
Oczywiście wierzy jeszcze w Boga i w Jarosława Kaczyńskiego, bo jest prawicowym blogerem, o silnym kręgosłupie patriotycznym.
Jednak warto też  zadać sobie pytanie, dlaczego on w ogóle pisze, skoro doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że gdy przestanie, nie tylko ambasador USA nie zwróci na to najmniejszej uwagi, ale nawet prezes Kaczyński nie napisze nic na ten temat na Twitterze ?
Ktoś mógłby powiedzieć, że pisze, bo musi. Tak, to może być prawda, – bolesna, ale najprawdziwsza z prawd. Mus, który powoduje Toyahowy akt twórczy to nie przelewki, to silny imperatyw, przed którym w zasadzie nie ma ucieczki.
Wyzwolenie przyniesie dopiero przejście na drugą stronę, po której znaleźli się już jego niektórzy koledzy. Jedni, jak niejaki Seawolf byli po właściwej stronie, inni zaś, jak właśnie Azrael po złej, a mimo to, obu pożegnał pan Janke.
Na pocieszenie Toyahowi można powiedzieć, że razie czego tutejszy szef też z pewnością zaszczyci go krótką notką pożegnalną i choć tyle jego.
A że Duda się nie odniesie ?
To bez znaczenia, bo wtedy o Dudzie nikt już nie będzie pamiętał, a w każdym bądź razie nie bardziej, niż o Kukizie, też dobrze zorientowanym patriotycznie, choć nie blogującym (chyba).
Tak więc niech się Toyah nie martwi, gdyż jako zupełnie nieważny nie okaże się ważny, gdy już go nie stanie. I nikt nie będzie miał pretekstu do zastanawiania się, czy to dobrze, czy jeszcze lepiej.

PDS
Moim zdaniem ten tekst traktował o tym, jak to pewien „salonowy” bloger po chamsku deprecjonuje innego blogera tylko dlatego, że jego śmierć wywołała liczne reakcje w szeroko pojętym „społeczeństwie”. Jakakolwiek ocena tego tekstu może mieć rację bytu wyłącznie po zapoznaniu się z wpisem Osiejuka, który – choć jest obrzydliwy – wyjątkowo podlinkuję, żeby nie być gołosłownym:

https://osiejuk.salon24.pl/641254,kim-ty-byles-azraelu

Oczywiście jako hucpę i wyjątkową bezczelność należy traktować ostatni wpis tego typa, w którym chwali się donosem na Pantryjotę, a klakierzy przyklaskują, nie mając bladego pojęcia o treści i tematyce wpisu, który spowodował ów donos. Wystarczyło, że pisarz poinformował fanów, że został „zaatakowany” –  jak zwykle „za niewinność”, a administracji salonowej wystarczyło, że bloger wyraził obawę co do możliwości pojawiania się pod notką komentarzy, z których on byłby niezadowolony ( !!! ).
Żenada, którą nawet trudno komentować, ale niestety czasem trzeba, dla zasady.

Blog „Duch Azraela” był jednorazowym „wybrykiem” mającym na celu wyłącznie napiętnowanie skandalicznych praktyk pana Osiejuka, który rozbestwił się okrutnie, czując niemal całkowitą bezkarność po rezygnacji Pantryjoty, który -co by o nim nie powiedzieć – trochę go jednak „mitygował”, a przynajmniej zwracał innym uwagę na jego paskudzenie. Uważam, że dla dobra blogosfery, z którą jakoś tam się jednak identyfikuję, konieczne jest reagowanie na tego typu „psycholi” bo w przeciwnym razie to środowisko będzie traktowane wyłącznie jako swoisty „folklor” i nikt z jego zdaniem nie będzie się liczył. Oczywiście Pan Osiejuk może sobie wypisywać dowolne brednie na „prywatnym” blogu, które to wpisy mają często zerową ilość komentarzy, ale jeśli zamieszcza takie treści na prywatnym, dość popularnym (choć bez przesady) forum blogerskim, to psim obowiązkiem jego administratorów jest reagowanie na naruszenia wszelkich zasad – nie tylko dobrego wychowania, bo tego zapewne trudno oczekiwać od osoby siłą oderwanej od pługa i „przetransformowanej” do obcego środowiska wielkomiejskiego, które być może sprawiło, że ów nagle poczuł się ważnym pisarzem i jeszcze ważniejszym blogerem.

Oświadczam przy okazji, że  zmarłego blogera Azraela nie tylko nie znałem osobiście, ale nawet nie znam w ogóle jego publikacji i z tego co pamiętam, nigdy nie komentowałem na tym blogu.

Informacje o jego śmierci dotarły do mnie innymi kanałami niż salonowe, więc „siłą rozpędu” trafiłem również tam i trudno było nie zauważyć wpisu, który sprowokował mnie do działania.

Natomiast niestety znam blogerską działalność  pana Osiejuka i jego kumpla, którzy budują swoją popularność również poprzez częste „pastwienie się” nad osobami zmarłymi, które nijak przed takim szkalowaniem bronić się nie mogą.  Z paskudnym, wręcz perwersyjnym upodobaniem wykorzystują  fakt odejścia różnych znanych osób, aby zamanifestować swoją wyższość i lekceważenie dla zmarłych, równocześnie nachalnie  promując swoją twórczość pod takim wpisami.
Fakt, że jest to tolerowane przez administrację portalu Salon24.pl. wystawia temu miejscu jak najgorsze świadectwo, no ale to już nie moje zmartwienie.

To tyle, co mam do powiedzenia na temat wpisu, który został usunięty wraz z całym blogiem.

———————————————————————–

Ja zaś dodam od siebie, że na salon jako Pantryjota logowałem się przez ostatni rok sporadycznie, wyłącznie po to, żeby przejrzeć tzw. pocztę wewnętrzną i przy okazji usunąć z niej spam, czyli liczne propozycje umieszczenia notek w moich lubczasopismach, z których to praktyk znany jest jeden z amtejszych blogerów, wedle niektórych ze mną zaprzyjaźniony, albo pozostający w innych, tajemniczych „koligacjach”, co oczywiście jest wierutną bzdurą. Co ciekawe, dziesiątki tych propozycji były zamieszczane również na blogu koleżanki Ruhli. Od czasu blogu „Kultura Głupcze”, również zlikwidowanego na skutek donosu pana Osiejuka, nie napisałem tam ani słowa, aż do tej nieszczęsnej notki z wczoraj, którą po wymianie kilku komentarzy z blogerem Sowińcem podkablował salonowy Pawka Morozow ze Stalinogrodu.  Pisząc „ani słowa” mam na myśli zarówno wpisy, jak i komentarze, niezależnie od tego, pod jakim  nickiem byłyby zamieszczone.

Sporą popularnością cieszył się również blog koleżanki Ruhli, który tak wyglądał, zanim koleżanka usunęła swoje wpisy po ukryciu bloga:

ruhla 07.02.2014

A tak prezentował się blog Pantryjoty jeszcze przed jego ukryciem, które nastąpiło kilka miesięcy po zaprzestaniu publikacji nowych tekstów. Jak widać po datach, „oficjalnie” pożegnałem się z Salonem w maju 2013 roku, a potem zamieściłem jeszcze tylko 2 notki:

pantryjota  08.02.2014

I jeszcze jedną, jako reakcję na niespodziewane ukrycie bloga:

ukrycie pantryjoty

Obecnie nie mam już jednak żadnych motywacji, żeby „śledzić” wydarzenia salonowe, więc z ulgą sobie odpuszczę i zamknę definitywnie ten rozdział w moim życiu, przychylając się do prośby, która została wysłana do mnie przez administrację :

Szanowny Panie,
przesadził Pan z „duchem Azraela” użytym w celu ataku na p. Osiejuka. Prosimy o niekorzystanie więcej z serwisu salon24.pl.
Administrator I salon24.pl

Podoba mi się określenie „Atak na Osiejuka” gdyż dobrze oddaje mentalność salonowej administracji, która kompletnie nie wie o co chodzi, albo bezczelnie rżnie głupa.

Mam na portalu jeszcze jedno konto, do którego zapomniałem hasła, więc niech sobie zostanie na wieczną rzeczy pamiątkę, bo nie zamierzam prosić administracji o jego usunięcie, a ponieważ od dawna się tam nie logowałem z powodu jak wyżej, niech  naczalstwo główkuje, gdzie jeszcze został ślad po Pantryjocie, dziewięciogłowym (o ile mnie pamięć nie myli) smoku :))

Jednak muszę przyznać, że czasem wręcz dziką satysfakcję sprawiało mi obserwowanie miotania się spółki autorskiej Goryllus & Golonka,  którzy to blogerzy  co i raz  sugerują, że jakaś nowa postać na salonie to ani chybi ich „prześladowca” Pantryjota, co jest o tyle zabawne, że  Golonka kiedyś napisał, że ja piszę tak charakterystycznie, że pozna mnie od razu. Prawda jednak jest taka, że jest na to za głupi i może mnie ewentualnie poznać tylko wtedy, gdy będę wprost pisał o nim a i to niekoniecznie, czego dowodzi choćby usunięty blog „Kultura Głupcze” i moje „rozmowy” z tym pacanem o Beatlesach. Ciekawe czy mnie pozna, gdy podejdę na jakichś targach i poproszę o autograf na klacie :

klata

Uprzedzam tylko, że za jakiś czas może być bardziej zarośnięta, bo człowiek z czasem obrasta nie tylko w zaszczyty. Wtedy poproszę o autograf na dupie, co z pewnością wprawi w ekstazę pisarza, znanego z fekalnych fascynacji.

Jednak naigrywanie się z  dwóch niedowartościowanych palantów cierpiących na manię prześladowczą może bawić tylko do czasu, a potem staje się to już nudne jak golonka z piwem.

Pomijając wszystkie niedostatki i sposób funkcjonowania Salonu,  jest  faktem niewątpliwym,  że  czasem można tam trafić na niezłe jaja i to przez okrągły rok, a nie tylko na Wielkanoc. Jeśli więc traktować to miejsce jako „przytulisko” dla dziwolągów i jako źródło inspiracji wszelkiego rodzaju patologią umysłową, to z pewnością zajmuje wyższe miejsce w rankingu popularności portali internetowych, niż ta trzecia czy czwarta setka, według oficjalnych danych. Jeśli nawet ma milion „unikalnych użytkowników” to rzeczywiście można potwierdzić, że większość z nich jest „unikalna”, choć w tym wypadku nie jest to komplement. Napisałem kiedyś niezłą notkę pt: „Czym jest salon 24.pl, czyli próba analizy fenomenologicznej”. Oczywiście jest w moim archiwum i w swoim czasie zostanie przeniesiona tutaj, jak wszystkie moje wpisy publikowane tam pod różnymi nickami. Nazbierało się ich  ponad tysiąc i jeśli zsumować ilość odsłon tych blogów, to przekraczała milion, co jak na zupełnie anonimowego blogera, działającego w nieprzyjaznym środowisku i tępionego bolszewickimi metodami przez tamtejszych ulubieńców administracji  i nie tylko, wydaje się całkiem przyzwoitym wynikiem.

Jednak logując się tam warto zdawać sobie sprawę z faktu, że każdy kto to robi , obecnie wspomaga komercyjne przedsiębiorstwo, które nie ma już nic wspólnego z tym, czym był ów salon nie tylko w momencie powstania, ale nawet kilka lat później, gdy ja zacząłem tam pisać. Oczywistym jest więc, że panuje tam „gospodarka wolnorynkowa” ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami. Jedną z nich jest właśnie tolerowanie różnych pisarczyków, którzy zapewniają temu miejscu klikalność, tak cenną dla reklamodawców. I to jest właśnie jedna z podstawowych różnic, jakie dzielą forum pantryjota.pl od innych tego typu miejsc, stworzonych  (lub z czasem przekształconych) w maszynki do zarabiania pieniędzy, wykorzystujące do tego celu osoby trzecie, w tym wypadku piszących „za darmo” blogerów. No może nie wszyscy piszą całkiem za friko, bo zdarzają się przypadki „barteru” w rodzaju „Ty będziesz u nas pisał, a my pozwolimy ci reklamować twoje produkty”. To nic, że regulamin zakazuje reklamowania własnej działalności handlowej na portalu, bo mój też tego zabrania. Tyle, że u mnie nie ma ŻADNYCH reklam – ani własnych, ani obcych. Ba, portal również nie reklamuje się nigdzie w sieci, no bo niby po co miałby to robić, skoro nie czerpie zysków ze swojego funkcjonowania ?

Inaczej rzecz ujmując, piszę bo lubię, a nie dlatego, że muszę.  Gratisowo (choć na własny koszt)  udostępniłem  również możliwość pisania innym osobom, które też to lubią i nie traktują pisania bloga jako źródła utrzymania.

W związku z takim podejściem, likwidacja mojego konta na salonie nie może mi uczynić żadnej krzywdy, w przeciwieństwie do tragedii, jaką byłaby taka decyzja w odniesieniu choćby do owych wielokrotnie „atakowanych” przeze mnie „literatów”. Wszystkie te działania miały w moim przypadku wymiar wyłącznie „ideowy” gdyż ani nikt mi za to  nie płacił (wbrew licznym sugestiom obu blogerów i ich akolitów), ani nie robiłem tego w niczyim (oprócz swojego) imieniu,  ani nie są ci panowie dla mnie żadną konkurencją, gdyż działamy w zupełnie innych obszarach „rynkowych”. Mnie po prostu zbiera się na pawia, gdy obserwuję taką niczym nie skażoną bezczelność, chamstwo i hucpę i dlatego o tym pisałem jak potrafiłem. Oczywiście mógłbym przenieść akcję „deratyzacyjną” tutaj, dopuścić do głosu dziesiątki osób, które mają identycznie zdanie na ich temat jak ja i wypełniać tę „rolę społeczną”  w dalszym ciągu, aż do ostatecznego pogrążenia „sztandarowego produktu” salonu dla wykluczonych z końcówką pl. ( by P.M).

Mógłbym, ale po pierwsze już mi się znudziło, a po drugie, byłaby to niestety również pewna forma reklamy, a przecież poza salonem ci ludzie są zupełnie nieidentyfikowalni, więc lepiej zostawić ich w spokoju w ich „mateczniku”, a tutaj zająć się ciekawszymi sprawami.

Natomiast wracając jeszcze na koniec do niejakiego Golonki, który z tej dwójcy jest z pewnością bardziej obrzydliwy i w dodatku głupszy,  oświadczam z całą mocą, że jeśli kiedyś odejdzie (oby za karę żył wiecznie) to z pewnością nie będę publicznie roztrząsał  informacji na ten temat, jeśli takowe pojawią się w przestrzeni publicznej. A już na pewno nie w kontekście dlaczego tyle się o tym  mówi (jeśli będzie się mówiło), skoro umarł ktoś, kto był nikim  i to o wiele bardziej, niż dziesiątki zmarłych i wciąż żyjących, których on i jego chlebodawca opluwają na swoich blogach, głównie w celu lansowania samych siebie poprzez kontrast.

To nie tylko jest małe i żałosne, to jest po prostu jak zjadanie własnej kupy, czyli funkcjonowanie w obiegu zamkniętym.

Jeśli komuś to się podoba, życzę smacznego.

Jeśli się nie podoba, zapraszam do siebie. ale uwaga !!

Korzystając z okazji przypominam, że obecnie nie ma możliwości „swobodnego” logowania się na forum pantryjota.pl.  Chętni  muszą przejść pewną wstępną „weryfikację”, która oczywiście nie oznacza konieczności podawaniach szczegółowych danych osobowych i numeru buta, niemniej jednak przeprowadzam pewną „selekcję”, wedle moich własnych kryteriów. Jeśli dana osoba je spełni (a nie są to jakieś szczególnie wygórowane wymagania) to wówczas na pewien czas włączam funkcję logowania się i dalej wszystko przebiega zgodnie z procedurą opisaną w notce powitalnej i uwagach administracyjnych.

Dzięki temu na moje  forum z pewnością nie trafią ludzie pokroju tych, z którymi przez kilka lat próbowałem „walczyć” na salonie. Nie było, nie ma i nie będzie tutaj żadnego obrażania dyskutantów,  trollowania, hejterstwa i tego wszystkiego, czego doświadczają użytkownicy niemal wszystkich portali dyskusyjnych. Oczywiście nie oznacza to, że zależy mi na stworzeniu towarzystwa wzajemnej adoracji. Spory i poglądy pozostające w opozycji do „linii programowej”  portalu oczywiście są dopuszczalne, ale wymagam pewnej kultury dyskusji i szacunku dla adwersarzy.

Nie będzie też tutaj żadnych reklam (przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości), bo moja działalność ma charakter wyłącznie „społeczny”, gdyż uważam się za idealistę, przynajmniej w tym zakresie, który obejmuje taką formę aktywności. Uważam, że to piękna postawa, godna najwyższego uznania społecznego, a może nawet jakiegoś medalu od strażnika żyrandola. W końcu tradycje rodzinne posiadam niezłe, bo to i Polonia Restituta i Virtuti Militari, Krzyże Walecznych, Zasługi i wiele innych, pomniejszych, choć żadne z tych odznaczeń nie miało związku z jakąkolwiek działalnością „partyjną” i żadna z tych osób do PZPR ani do partii satelickich nie należała, podobnie zresztą jak ja nie należałem i nie zamierzam się zapisywać.

No ale na odznaczenia przyjdzie czas, a póki co, trzeba robić swoje.

Myślę, że tych kilka refleksji związanych z moją działalnością blogerską na Salonie i z powstaniem tego forum, przyczyni się do lepszego zrozumienia zasad, którymi kierowałem się, gdy na stare lata postanowiłem uaktywnić się  „internetowo”.

A wszystkim rozczarowanym „ewolucją” Salonu przypominam, że dla niektórych z nich jest również miejsce na moim forum:

https://pantryjota.pl/agora-dla-wykluczonych-z-salonu-z-koncowka-pl/

Pantryjota.

 

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Pantryjota jako...(10)
  1. von Kattowitz pisze:

    I tak dobrze że nie doniósł za wrogie życzenie mu śmierci i przewidywaną radość tych co pozostali z zejścia Krzysia.

  2. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Jakie życzenie śmierci ???
    Przecież tam jest napisane wyraźnie, choć w nawiasie „oby żył wiecznie”

  3. von Kattowitz pisze:

    Pantryjota,

    Oczywiście ukryte: ” I nikt nie będzie miał pretekstu do zastanawiania się, czy to dobrze, czy jeszcze lepiej.”

    że mało sensowne? Kto by się po Krzysiu spodziewał sensowności słów i czynów – bez przesady!!

  4. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Inna sprawa, że zrobił mi darmową reklamę. Bo teraz ludzie będą klikać żeby zobaczyć kto zacz ten pantryjota i będzie im się wyświetlała ta strona.
    Pewnie niektórzy będą zawiedzeni, że tu nie można się ot tak po prostu zalogować, jak choćby na Salonie, czy innym Onecie i sobie popluć, no ale to jest forum niekomercyjne, któremu nie zależy na ilości użytkowników i co się z tym wiąże, na wpływach z reklam.
    Taki dziwoląg w sieci, jedyny w swoim rodzaju,

  5. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    I jeszcze mały drobiazg:
    Wkleił dialog z Sowińcem, ale już komentarza jakiegoś unukałą nie, a tam było napisane, że notka jest „wszawa”, bo atakuje pisarza.
    Obawiam się, że wszystkie wpisy antypisarzowe będą od tej chwili uznawane przez adminów za wszawe, więc może warto zadać sobie trud i prześledzić te dwa blogi pod kątem wpisów „upamiętniających” różne zgony.
    Z pewną taką nieśmiałością podlinkuję jeden, który sobie na owym salonie trwa, jak swoiste memento mori:

    I tu uwaga! Będziemy skakali po trupach! Zmarł oto Maciej Zembaty idol tylu ludzi, że nie pomieściłbym ich tutaj u siebie na podwórku wszystkich chociaż nie jest to małe podwórko. Tenże Zembaty prowadził bloga, którego nie czytałem, ale czytał go Toyah i pomieścił różne fragmenty u siebie. Oto schyłek życia pana Macieja ubiegł na nieustannym prawie szprycowaniu się narkotykami i dymaniu przywożonych przez kierowców kurew z agencji towarzyskich. W ten sposób bard scen wszelakich, idol starszych i młodszych, autor kilku słabych tekstów i jednego zapomnianego słuchowiska, człowiek dzięki któremu dowiedzieliśmy się jak nędznym i słabym autorem jest Leonard Cohen, żegnał się z tym światem.

    https://coryllus.salon24.pl/324106,morlokowie-znad-wisly,2

  6. Pantryjota pisze:

    W nawiązaniu do tematu zniknięcia naszej koleżanki i jej wpisów mam małą refleksję związaną z usunięciem konta Pantryjota z salonu.
    Otóż chamstwo tego typu działań administracji uderza również boleśnie w osoby, które pisały dużo komentarzy na tym blogu, bo one oczywiście też poszły się ….
    Właśnie napisał mi jeden „salonowicz” że po usunięciu mojego bloga zniknęło ok 2 tys. komentarzy z jego „dorobku”.
    Też bym się w…..ł.
    Doceńcie więc Państwo miejsce w którym piszecie, gdzie tego typu decyzje zależą wyłącznie od autorów, a nie od widzimisię tajemniczego admina.
    Swoją drogą ktoś rzucił tam pomysł, żeby na naczelnego admina wybrać pana Golonkę, dla którego byłby to niewątpliwy awans społeczny i powód do fety.
    Też uważam, że to znakomity pomysł, oczywiście pod warunkiem, że jego zastępcą zostałby pan Goryllus.

  7. Pantryjota pisze:

    Uwaga !! Ważna informacja :

    Informuję, że niniejsza notka nieustannie ewoluuje i być może dopiero teraz przybrała w miarę ostateczny kształt, choć oczywiście obiecać tego nie mogę :))
    Kto chce, niech sobie przeczyta kolejny raz, a kto nie czytał, tym bardziej powinien :))
    To na razie – jak wrócę z obiadu, sprawdzę co i jak i może wniosę jeszcze jakieś poprawki.

    Pantryjota

  8. Filipina pisze:

    Dziwi mnie fakt, że na tym nieszczęsnym salonie komentują, z uporem maniaka osoby, które są hejtowane czy też „prześladowane” przez innych użytkowników.Czy to jakiś rodzaj masochizmu, czy też niemożliwość przecięcia pępowiny z salonem.?
    Wyzwiska, ordynarne pyskówki, wykradanie danych i idiotyczne plotki.
    Sama nosiłam się z zamiarem zaszczycenia salonu moimi notkami, ale zarówno PM jak i Pantryjota, skutecznie wybili mi ten pomysł z głowy, za co im teraz dziękuję.

  9. Atom pisze:

    Pantryjota,

    BARDZO dobrzee ze ta notka ewoluowała.

    Teraz nie mogę przeprowadzić pewnych czynności, ale zapewne to się dziś uda.

  10. Pantryjota pisze:

    Atom,

    Zapraszam. Lubię, jak coś się udaje :))

  11. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    Też się sobie czasem dziwiłem :))
    A z tego co pamiętam, to Twoje wpisy były usuwane „profilaktycznie”, zanim zdążyły się „zadomowić” :))
    Nie jest tam łatwo, gdy nie jest się fanem spółki pisarskiej G&G :))

Dodaj komentarz