Szanowni,
Czasy są takie, że sprawiają wrażenie, jakby wkrótce miały być jeszcze gorsze.
Kraj nasz wydaje się pogrążać w odmętach katotalibanu, więc być może warto posłuchać pana Jerzego Urbana, który deklaruje, że nie tylko jest ateistą, ale wręcz wrogiem religii.
Ja również uważam, że generalnie z religii jest więcej szkód niż pożytków, i że prawdopodobnie dałoby się udowodnić, że konflikty na tle religijnym zajmują bardzo poczesne miejsce w procesie eliminacji nadmiaru populacji. Dziś, gdy ludzi na ziemi jest już niemal po kokardkę, uaktywniają się różni tacy, którzy podobno mają boga w sercu. Każdy swojego, więc siłą rzeczy ci inni są z pobudek „ideologicznych” traktowani „per noga” (w najlepszym wypadku). Dlatego pani prof. Środa ma słuszną rację twierdząc, że dziś, bardziej niż kiedykolwiek, do ratowania cywilizacji konieczni są ateiści, a osobliwie w Polsce, kraju, którego nowy prezydent zanim jeszcze nim faktycznie został, już deklaruje pełną „kompatybilność” z linią polityki Episkopatu i z ideami papieża Polaka.
Czy doprowadzi to do wzrostu nastrojów antyreligijnych i czy pojawią się „wojujący” nie tylko przy pomocy słów wrogowie religii ? Czas pokaże, ale póki co głos oddaję już celebrycie, który nie tak dawno rozrzucał opłatki z okrzykiem „Duda aport”, co było bardzo w jego stylu, ale dobrze pokazywało istotę nieszczęścia.
Myślę, że warto czasem zastanowić się, do czego prowadzi brak prawdziwej refleksji nad istotą wszechrzeczy, albo przyjmowanie dogmatów „na wiarę”.
Pantryjota.
B podobało mi się:”Duda aport”.
ViC-Thor,
Dobrze, że nie Dudasiad :))