Choroba na śmierć, czyli w samą porę

Tytułem wstępu:

„Kierkegaard postrzegał człowieka jako złożoną syntezę skończoności i nieskończoności, czasowości i wieczności, konieczności i możliwości”

Niestety umarł, więc nie możemy go spytać o ocenę Generała Jaruzelskiego, który jednym jawi się jak zbrodniarz, a innym jako patriota. Ale nie sądzę, żeby filozof akurat tego człowieka postrzegał inaczej niż innych, szczególnie w kontekście konieczności i możliwości.

A teraz rozwinięcie:

Co prawda sporadycznie zaglądam w miejsce, gdzie kiedyś pisałem, ale coś mnie tknęło, gdy  dowiedziałem się po popołudniowej drzemce o śmierci Generała Jaruzelskiego.

Pomyślałem sobie, że chociaż zerknę na tytuły i nie zawiodłem się, bo wśród banalnych, jak np. „Łamanie palców. wspominając Jaruzelskiego”, czy dajmy na to ” Oto jest głowa zdrajcy”, trafiła się też prawdziwa perełka.

Otóż taki jeden niewąski literat, o którym miałem już nie wspominać,  zatytułował swoją notkę na ten temat bardzo dowcipnie, przy okazji wykazując się znajomością kina. „Ze śmiercią mu do twarzy”  to kapitalne wprowadzenie w temat, ale przyznam się bez bicia, że głębiej w tekst już nie wchodziłem, bo nie zwykłem grzebać się rzygowinach.

Fakt, że generał dokonał żywota w dniu, w którym wybieramy europosłów, zapłodnił moją wyobraźnię, która na wyścigi zaczęła podsuwać mi daty, które pasowałyby do dnia – rychłej mam nadzieję –  śmierci Jarosława Kaczyńskiego.

Która z nich byłaby najbardziej „pasująca”,  a która byłaby chichotem historii ?

Może zabawimy się wspólnie w wybór dnia, w którym odejście drugiego brata mogłoby być szczególnie hucznie fetowane ?

Co prawda uważam, że dla kogoś takiego, a przede wszystkim dla Polski każda data jest dobra, niemniej jednak symbolika ma pewne znaczenie i dlatego pierwsza data jaka przychodzi mi do głowy to dzień 13 Grudnia, kiedy to nasz bohater przespał moment, w którym generał ogłosił, że jednak go nie internuje, przez co prezes nie może pretendować do choćby honorowego członkostwa w stowarzyszeniu organizacji kombatanckich i niepodległościowych, firmowanym przez pewnego filozofa z Krakowa. Ów filozof widział  jako miejsce pochówku generała mur kremlowski i to jeszcze zanim ów wyzionął ducha, a skoro już się to dokonało, to zapewne możemy spodziewać się kolejnych aktów buczenia i gwizdania, a kto wie, może nawet i rzucania kupą. Oraz oczywiście kolejnych apeli tajemniczych organizacji kombatanckich w kwestii pochówku, gdyż nic tak rodactwa nie kręci, jak uczestnictwo w pogrzebach, że nie wspomnę o ekshumacjach.

A ja dziś zagłosowałem i czuję się rozgrzeszony. Swoją drogą ciekaw jestem, na kogo głosowałby generał, gdyby mógł. No ale już się tego nie dowiemy….

A teraz powoli szykuję się na film „Elizjum”, który ma być wyświetlony ok. 22, więc w razie czego zdążę  jeszcze odnieść się do ewentualnych komentarzy Jednak na wszelki wypadek informuję, że nie płakałem nie tylko po papieżu, ale po generale też nie. I że nie będę protestował, jeśli jednak pochowają go obok moich dwóch dziadków na Powązkach – jednego majora, odznaczonego orderem Virtuti i dwukrotnie Krzyżem Walecznych i drugiego – cywila, odznaczonego m.innymi orderem Polonia Restituta.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Jacek pisze:

    ” że nie płakałem nie tylko po papieżu, ale po generale też nie.”

    Też tak mam. To jest nas już dwuch, czyli moc narodu :-))

  2. krawcowa pisze:

    Jacek,

    no to jest nas troje, ja też nie:)

  3. Pantryjota pisze:

    Takich dwoje jak nas troje, to nie ma ani jednego :))

  4. von Kattowitz pisze:

    Z pewnym opóźnieniem, jak zwykle, dodam że nazwanie wczorajszego utworu niewąskiego ( szeroki chyba tylko szerokością odwłoku) literata rzygowinami jest nieścisłe. Ponieważ jak sam on napisał jest to tekst już kiedyś publikowany, dlatego przez odwołanie do nazwy jednego z zespołów pop z Singapuru bardziej adekwatne byłoby nazwanie w/w arcydziełka Dried Vomits – czyli suszone rzygowiny. :)))

  5. Pantryjota pisze:

    von Kattowitz,

    Dziękuję za doprecyzowanie, ale jak wspomniałem, „przeleciałem” się tylko po tytułach. Podobno kwestia miejsca pochówku uzależniona jest od decyzji rodziny, więc aż się boję pomyśleć co będzie, jeśli jednak zdecydują się na Wawel :))
    No ale i tak bardziej pasuje Generał leżący obok Marszałka, niż jakiś cywil, który nawet nie dosłużył się stopnia szeregowca, że nie wspomnę o małżonce z reklamówką.

    Pozdrawiam

    P.

  6. von Kattowitz pisze:

    Na Wawel raczej się nie zdecydują albowiem takiego stopnia megalomanii jakim rodzina dubeltowców wraz z hordami wmożonych wykazała się przed czteroma laty nikt już chyba nie powtórzy. Osobiście zaś uważam że nie ma nad kim się rozwodzić, mimo wszystko bez przesady.

  7. Pantryjota pisze:

    Rodzina jednak wybrała Powązki, a jeśli tak, to pod płotem go raczej nie pochowają tylko dlatego, żeby reżyser Braun miał blisko do sprofanowania grobu.

  8. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    Zapomniałem dodać, że po zabitym bracie też nie płakałem.
    I tylko taka refleksja mnie naszła, że jedna „pokazówka” małego człowieka sterowanego przez komórkę, który musiał się przelecieć, spowodowała niemal tyle ofiar, ile cały stan wojenny.I teraz jeden jest pochowany na Wawelu, a drugiemu żałują Powązek.
    Signum Temporis.

Dodaj komentarz