Co u pacjentów słychać…

Oj dzieje się, dzieje…

Właśnie podano, że w ramach  kontry do  kompletnie niekonstytucyjnych pisowskich projektów dotyczących sfery sądownictwa,  z – podobno – niesprzecznym z Konstytucją i  propaństwowym  pomysłem wystąpiła  niegdyś trzeźwo myśląca  przewodnicząca  SN, sędzia Gersdorf, sugerując,  aby z rozdzielnika  wprowadzać przedstawicieli rodzimego kleru do polskiego wymiaru sprawiedliwości.

W takim więc razie, dla zachowania świeckiego charakteru państwa wypadałoby jednocześnie  obowiązkowo teleportować wszystkie zakonnice za granicę, księży na księżyc i problemu  by nie było, gdyż  nie byłoby kogo delegować do sądzenia owieczek.

Jednak szkoda, że żadna siła w naszym kraju  nie ma ochoty wprowadzić istotnej dla stabilności państwa zasady, że w razie wystąpienia jakichkolwiek  niepokojących objawów  każda osoba publiczna bezwzględnie udawałaby się przynajmniej na emeryturę.

Żeby nie było,  że informuję wyłącznie o dziwnych działaniach niespecjalnych miłośników Dobrej Zmiany , uprzejmie donoszę,  iż okazało się, że pewien dosyć znany pisowski polityk jednak wypadł sroce spod ogona i  przez pomyłkę  powiedział co myśli o ministerrimmusie Wojny. Przy okazji, aby zneutralizować skutki swego mielenia ozorem, nasz desperat odważnie zdemaskował makiawelizm bezwstydnych  peowców, od których to degeneratów ministerrisimmus Antonio niechybnie nauczył się esbeckich/ubeckich metod działania , bo przecież robienia takich męsko-męskich świństw nie mógł się nauczyć od swojego byłego już Misiaczka.

Sprawa jest  rozwojowa, więc śmiechu i przekomarzań będzie jeszcze co niemiara.

W ogóle to cieszy, że sprawa obronności kraju interesuje ważnych pacjentów z ważnych resortów, albowiem tylko oni maja na tyle siły i fantazji  aby np. plac Piłsudskiego przerobić na  teren zamknięty, taki plac-twierdza, skrojony  na miarę potęgi prezesa, solidnie  obwarowany fosą lub/i murem  i strzeżony np. przez baterię Patriot’ów.

Co tam ma powstać i o co w tym wszystkim chodzi nikt chyba jeszcze nie wie, ale i tak rozwój tej konkretnej  jednostki chorobowej zapowiada się nad wyraz ciekawie.

I to by było z naszego psychiatryka na tyle…

 

 

facet któremu pozostało średnio 15-20 lat życia, ale mający to w sempiternie...

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Pantryjota pisze:

    E tam. Wystarczy cofnać się do 1969 roku i posłuchać, jak holendrowie bawili się muzyką, a od razu robi się lepiej na duszy. Pierwszy utwór to doskonała wersja klasyka Beatlesów, choć na początku trudno go poznać. Polecam:

  2. Pantryjota pisze:

    A gdyby ktoś wolał po niemiecku, to też mam coś smakowitego tym bardziej, że grają tam dwaj „nasi” 🙂

    https://www.youtube.com/watch?v=5PWEuVTyxQs

  3. Kfiatushek pisze:

    Ja się tylko zastanawiam: co oni w tej polityce biorą, bo odlot mają niebywały. Co jeden to lepszy…

  4. McQuriosum pisze:

    to nie jest chyba tak, że oni wszyscy biorą to samo. Co pacjent, to objawy są różne, czyli raczej biorą różne specyfiki i to w różnych dawkach… 😉

  5. Samuela pisze:

    Widzę, że sprawa jest poważna. W takim razie ja, Samuela, zgłaszam gotowość stanięcia w szranki, w obronie honoru Najjaśniejszej.

  6. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    piersi własnej ( i co tam jeszcze trzeba by było ) chcesz nadstawić, czy jakoś inaczej chcesz zaszrankować, bo gdy pomyśli się, że te szranki mogą mieć coś wspólnego z ” der schrank „, to okazać by się mogło, że patriotyzowanie to nie nie takie tralalala, jak sobie co poniektórzy wyobrażają…
    W szafach to raczej nadzy gachowie goło w potrzebie stawali, a nie patrioci pierwszej wody!
    😉

  7. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Szranków ci u nas dostatek, ale i te przyjmę jako wróżbę zwycięstwa.

  8. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    fakt, czasy są ciężkie ( tiażołyje czasy) więc darowanym szrankiem nie ma co gardzić, tym bardziej, że można na nich zdobyczne ” czasy ” postawić, niech pokazują godzinę zwycięstwa!

  9. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Rzecz całą zbadałam dogłębnie. Słowo „Schrank”, masculinum, wywodzi się ze staroniemieckiego „scranc” i znajdują się na to piśmienne dowody. Jeśli brzmienie to odniesiemy do języka polskiego, a możemy to uczynić bez obaw, azaliż język polski i język niemiecki niczym istotnym się właściwie od siebie nie różnią, to ze względu na paralelę brzmieniową możemy uznać, że słowo „szrank” ma coś wspólnego z wychodkiem. Jest to bowiem pewien rodzaj zamykanej szafy z serduszkiem misternie wyrżniętym w odrzwiach po to, aby załatwiając jedną z najbardziej ważkich ludzkich potrzeb popatrywać na świat z lubością.

    W języku panów myśliwych sprawa się wszakże nieco komplikuje, ponieważ słowo „Schrank”, masculinum, oznacza boczny odstęp kroków prawej pary nóg zwierza poczynając od pary lewej w chyżym kłusie.

  10. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    chyżo mylisz tropy, zwłaszcza gdy kłusujesz w językowych oczeretach.
    Zauważyłem to w chwili, gdy postanowiłem zwizualizować passus:
    „boczny odstęp kroków prawej pary nóg zwierza poczynając od pary lewej w chyżym kłusie”
    i… straciłem trop, albowiem wyobraźnia się na mnie zdecydowanie wypięła…
    PS
    nie lubię myśliwych!

  11. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Od razu widać, że nie próbowałeś się nigdy przemieszczać kłusem chyżym, które to przemieszczanie się może być znacznie bardziej efektywnym sposobem pokonywania przestrzeni niż alokacja tradycyjna. Generalnie byty ludzkie chodzą w taki sposób, że w celu zachowania równowagi do przodu wysuwają jednocześnie lewą nogę i prawe ramię, by w tym samym czasie do tyłu wysuwać nogę prawą i ramię lewe, Osobiście określiłabym tego rodzaju ruch mianem lokomocji asynchronicznej.

    Ten nawyk można zmienić. Skoro bowiem taki byt przemieszczać się zamierza do przodu, to jednoczesne wysuwanie dolnej kończyny lewej do przodu, a dolnej kończyny prawej do tyłu wraz z równoległym wysuwaniem górnej kończyny prawej do przodu, zaś górnej kończyny lewej do tyłu (lub odwrotnie) powoduje chaos przestrzenny, niepotrzebną utratę energii i w rezultacie jest to zabieg nieskuteczny lub jeszcze gorzej. Jeżeli już byt z jakiegoś powodu musi się przemieszczać do przodu, a nie do tyłu, to niechże czyni to konsekwentnie nie pozostawiając żadnego swojego członka z tyłu, albowiem się to nie godzi..

  12. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    ze smutkiem zauważyłem, że nie tylko chyżym, ale i najprawdopodobniej jakimkolwiek innym. Na dodatek ewolucyjnie bliżej mi zapewne do pratchawca niż do Naczelnych, gdyż posuwając się do przodu wyrzucam jedna kończynę dolną do przodu, drugą dolną- zapewne przez niedostatki w oprogramowaniu genetycznym – pozostawiam wstydliwie z tyłu, czekając nie wiadomo na co…
    Co dzieje się w tym czasie z kończynami górnymi nie wiem, gdyż moja podzielność uwagi nie rejestruje takich drobnych szczegółów, niemniej moje jestestwo jakimś cudem przybliża sie do założonego na wstępie punktu B!
    Wracając do naszych baranów, czyli do wymienianego juz tutaj szrankowania, to mogłabyś wyjaśnić, co znaczyło staraniemieckie ” scranc ” albowiem w tym przypadku dostrzegam w tym słowie luźne nawiązanie do bycia chorym ( krank ) i jak się to ma do naszej prapolskiej ” sławojki „?

    Z góry dziękuję, pozostając z należnymi wyrazami!
    McQ

  13. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Może po prostu czekasz, aż ktoś na tej pozostającej z tyłu kończynie złoży pocałunek wiernopoddańczy?

  14. McQuriosum pisze:

    Pantryś,

    ciekawy trop, muszę to przeanalizować.
    😉

  15. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Staroniemiecki leksem „scranc” kojarzy mi się ze spodnią częścią odwłoka, ponieważ wszystko mi się z du…pą kojarzy, np. pal, a skoro pal to i szranka. Nawiasem () mówiąc w języku krzyżaków szranka oznaczała to, co oznacza dzisiaj, tzn. ogrodzone miejsce, na którym Zbyszko z Bogdańca ramię chrześcijanowi jakiemuś odrąbał i nie był to miś, na którego się Zbyszko był zamachnął wtedy, gdy Jagienka z wody wyszła z bobrem w dłoni. Zbyszko był szlachcicem, ponieważ lubił szlachtować misie i bobra Jagienki, czyli lubiał bijatykę („Schlacht”).

    Ta szranka chyba niewiele ma wspólnego z der Schrank, które to słowo oznacza w języku polskim szafę z tego powodu, że wzięło się z niemieckiego słowa „das Schaff”, czyli z polskiej szafy.

  16. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Tak czy owak Niemca trza bić bez ogródek.

  17. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    zasadniczo, wśród ssaków wszystko powinno się z sempiterną kojarzyć, zgodnie z rzymską zasadą zaczynania wszystkiego ab ovo.
    Genezę polskiego słowa ” szafa ” upatruje się też w przeniknięciu do literackiej polszczyzny opisu rozpowszechnionego wśród juhasów z Garalenvolku zwyczaju chowania ( na wszelki wypadek ) owiecek w szafach ( ” Schaf im schrank „) jako kontry do założenia, że nie da się tego zrobić: ” das ist nicht zu schaffen „

  18. Samuela pisze:

    McQuriosum,

    Stąd wiadomo, dlaczego takiemu góralu żal jest wracać do hal. Goralenlud zwykł ponoć mówić: Schaff mit ein Schaf ins Schaff! Czyli: Wsadź mi łowieczkę do szafy!

    Nie wiadomo tylko, dlaczego akurat do szafy, skoro obok szafy stoi łózko?

  19. McQuriosum pisze:

    Samuela,

    to proste: lepsza zgrabna łowiecka w szafie, niźli zgniły trup.
    Łowiecka co najwyżej od czasu do czasu zabeczy rozkosznie, a trup w szafie, to wiadomo…

  20. Kfiatushek pisze:

    Samuela:
    McQuriosum,

    Staroniemiecki leksem „scranc” kojarzy mi się ze spodnią częścią odwłoka, ponieważ wszystko mi się z du…pą kojarzy, np. pal, a skoro pal to i szranka. Nawiasem () mówiąc w języku krzyżaków szranka oznaczała to, co oznacza dzisiaj, tzn. ogrodzone miejsce, na którym Zbyszko z Bogdańca ramię chrześcijanowi jakiemuś odrąbał i nie był to miś, na którego się Zbyszko był zamachnął wtedy, gdy Jagienka z wody wyszła z bobrem w dłoni. Zbyszko był szlachcicem, ponieważ lubił szlachtować misie i bobra Jagienki, czyli lubiał bijatykę („Schlacht”).

    Ta szranka chyba niewiele ma wspólnego z der Schrank, które to słowo oznacza w języku polskim szafę z tego powodu, że wzięło się z niemieckiego słowa „das Schaff”, czyli z polskiej szafy.

    Schrank czyli szafa pochodzi od „schranc”/”scranc” i jest podobnego pochodzenia jak „Schranke” = szlaban, bariera. Samo słowo Schrank (szafa, rodzaj męski w języku Teutonów) oznaczało kiedyś zakratowane pomieszczenie, a od IX wieku szafę. Coś, co jest ograniczone (także… intelektualnie), określa się mianem „beschränkt”, można kogoś odesłać za bariery = „in die Schranken weisen”, gdy ktoś tych barier nie zna „kennt keine Schranken” i trzymać go w ryzach „in den Schranken halten”, gdy ktoś sam nie potrafi się opanować „sich in Schranken halten”. Brakuje tego w polskim Sejmie, oj brakuje.

Dodaj komentarz