Czy pisiak może być patriotą ?

Kacz_godlo

Coś mi się wydaje, że wszyscy udali się na dacze i dlatego miałem pewne wątpliwości, czy w tej sytuacji ma sens zamieszczanie kolejnych wpisów. Ponieważ jednak mam nieznośną lekkość pisania (to nie moje określenie), to pomyślałem sobie, że mogę coś machnąć od niechcenia przed śniadaniem.

A skoro właśnie widzę Tuska, który wygłasza przemowę patriotyczną na terenie jakiegoś gumna koło Częstochowy, to nie od rzeczy będzie zastanowić się wspólnie z moimi póki co nieobecnymi czytelnikami nad pewnymi kwestiami związanymi z wąsko pojętym patriotyzmem.

Zastanawiałem się tylko, czy użyć w tytule określenia pisowiec, czy może jakiegoś innego i wybrałem inne, a teraz  przechodzę już do meritum:

Na pytanie postawione w tytule odpowiedź jest oczywiście twierdząca, choć zdaję sobie sprawę, że niektórym nie mieści się to w głowie. No ale skoro nawet szeregowy członek NSDAP też mógł być patriotą i często był, to dlaczego pozbawiać tego przywileju kaczystów  w czambuł ?

Tak, właśnie PRZYWILEJU, bo patriotyzm to nie jest żaden „wielki, zbiorowy obowiązek” ani coś przynależne każdemu z racji urodzenia w danym kraju, nawet w takim jak Polska. A skoro to przywilej, to czy może przysługiwać każdemu ?

Prosty argument na nie:

Otóż uważam, że głupek nie może być uważany za  patriotę, bo wtedy to pojęcie dewaluuje się w sposób, jakiego możemy być świadkami od kilku lat, czyli od momentu, w którym tragiczna katastrofa spowodowała podział w narodzie na „dwie ojczyzny i dwa patriotyzmy”. „Pisopatriozym” (podobnie zresztą jak „katoholizm”) to dość specyficzna konstrukcja „myślowa”, bo w istocie swej odżegnująca się właśnie od jakichkolwiek naleciałości „intelektualnych”, bazująca niemal wyłącznie na najprymitywniejszych instynktach stadnych i czerpiąca inspiracje z najbardziej wstydliwych przywar narodowych.

Nieco inna sytuacja jest w czasie wojny, kiedy to nie wypada uznać za głupotę szarży z szablami na czołgi i to niezależnie od tego, czy faktycznie miała miejsce, czy tylko jest narzędziem propagandy sukcesu albo klęski. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku wywołania powstania, w którym na jednego zabitego przeciwnika wypadnie 25 naszych, z czego większość to cywile. Oczywiście czasem udaje się zatkać czapką wylot lufy i jeśli się uda, to historia zapamiętuje to wydarzenie jako akt patriotyzmu. Jeśli zaś nie uda się wylądować we mgle, to taki akt odwagi jest patriotyzmem do kwadratu, niezależnie od tego jak bardzo kwadratowy łeb trzeba mieć, żeby się na coś takiego zdecydować.

Niestety jest tak, że wielu pisiaków to głupki wręcz modelowe, więc zgodnie z założeniem z początku akapitu od razu wykluczamy ich z rozważań o istocie patriotyzmu, co oczywiście nie oznacza, że oni sami nie mogą się za wzorowych patriotów uważać. Jednak niektóre publiczne wystąpienia polityków „uskrzydlonych” Kaczyńskim i jego „cywilnych” zwolenników są tak boleśnie głupie, że aż śmieszne, a inne znów są tak rozbrajające w swej śmieszności, że zgłupieć można. Można też – o ile ktoś jest podatny – zdupieć, o czym zresztą pisał już dawno temu profesor Mejbaum:

Jak – tępiąc dupowatość – ustrzec się ześwinienia i jak – walcząc z wszelkim świństwem, nie zdupieć na okrągło ? (..)

To zjawisko doskonale daje się również zaobserwować na wielu kaczystowskich blogach i czasem nawet nie ma potrzeby czytania tych wypocin, bo wystarczy zerknąć na motto, albo zobaczyć umieszczoną na blogu grafikę, która według autora świadczy o jego głębokim patriotyzmie. Może to być np. zdjęcie jakiegoś krzyża, albo Tupolewa z parą prezydencką w tle (lub na odwrót), albo jakaś żarliwa deklaracja, choćby na temat jakich to gazet dany autor nie czytuje i jakich stacji TV nie ogląda. Tak jasno wyrażona „czystość ideowa” ma zapewne za zadanie pokazać, że bloger wyssał patriotyzm z mlekiem matki, lub że został mu on przekazany przez nasienie ojca, w którym oczywiście znajdują się geny dziadka i nie tylko, bo genetyka lubi płatać różne psikusy. Choć z drugiej strony nie można winić genów za to, że ktoś, kogo miejsce jest w gumnie, bierze się za prowadzenie bloga. To wyłącznie wina komunistów, którzy zastali Polskę pełną analfabetów, a zostawili pełną darmowych uniwersytetów. Niektórzy z trudem, ale je pokończyli i teraz mają postawę silnie roszczeniową, zamiast co tydzień składać ofiary w najbliższym kościele i dawać na mszę za śp. tow. Gierka.

Oscar Wilde powiadał, że „patriotyzm jest cnotą ziejących nienawiścią” na co chyba nie ma lepszego potwierdzenia, niż sytuacja panująca obecnie w Polsce.

Wszyscy znają historię wielokrotnie podpalanej tęczy na Placu Zbawiciela, która obecnie znów powstała z popiołów i swoją drogą ciekawe, jak długo przetrwa. Ciekawe jest również to, że znalazł się pewien politolog, aspirujący do Europarlamentu (też blogujący), który urządził niedawno widowisko na nieco mniejszą skalę, paląc publicznie flagę byłego ZSRR. Jeśli „w rewanżu” zamachnie się na niego jakiś „specnaz” to zupełnie nie będzie mi żal tego pana, bo przecież doskonale wiedział co robi i zrobił to tylko w jednym celu, z pewnością nie „pro publico bono” .

No ale wróćmy do Placu Zbawiciela.

Przy owym placu  znajduje się kościół rzymskokatolicki, w którym jakiś czas temu ochrzczono Pantryjotę, oczywiście nie pytając go o zdanie. Pantryjota nawet nie poznał nigdy swojego ojca chrzestnego, ale jakoś niespecjalnie cierpi z tego powodu.
Jeszcze nie tak dawno pracował w tym kościele mój  znajomy ksiądz , który jednak kilka lat temu został wysłany na misję . Podobno mógł wybrać między Ukrainą a jakimś krajem afrykańskim i wybrał sąsiadów, za których zapewne teraz żarliwie się modli, ale pewności nie mam, bo po wyjeździe nasz kontakt się urwał.

Prałat świątyni pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela (w tym wypadku nie chodzi o pana prezesa) proszony  w ub. roku przez red. Gazety Wyborczej o komentarz w kwestii palenia odpowiedział, że jest zbyt inteligentny, żeby rozmawiać z tą gazetą. Pewnie bidulek uważa się za patriotę, a jak wiadomo, prawdziwi patrioci wywiadów organowi Michnika nie udzielają, szczególnie w sytuacji, gdy „szefostwo” nie zaleca. Szefostwo woli zajmować się niewielkimi organami małych chłopców, bo duże kościelne organy to zdecydowanie bardziej kosztowna zabawa.

Myślę, że ów prałat to dobry przykład na postawioną na początku notki tezę, że każdy może być w swoim mniemaniu patriotą.

I pisowiec, i ksiądz, i przymierający głodem pisarz, i profesor o dowolnej specjalności, a nawet ktoś, kto jest zupełnie nikim. Inna sprawa, że czasem lepiej być nikim, o czym pisał już poeta Jonasz Kofta w wierszu, który był również wykorzystany przez Czesława Niemena jako tekst utworu muzycznego i stąd go znam, czego wcale się nie wstydzę. 

Cztery ściany świata

Przed ścianą dźwięku stoją głusi
Modlą się do muzyki
Kiedy nie pragniesz, kiedy musisz
Lepiej być nikim

Przed ścianą płaczu stoją błazny
Śmieszą ich własnych cieniów podrygi
A śmiech ich pusty, śmiech ich straszny
Lepiej być nikim

Przed ścianą światła stoją ślepi
I patrzą bez zmrużenia powiek
O tym co świeci wiedzą lepiej
Niż zwykły człowiek

Pod ścianą straceń stoi heros
Patrzy oprawcom w oczy
Pali ostatni swój papieros
Na skraju nocy

Jest świat ze ścian rosnących w górę
W nim traci wartość słowo
Ja stoję przed zwyczajnym murem
I walę w niego głową

Tyle, że zupełnie nic z tego nie musi wynikać, a już z pewnością nic dobrego.

I tym pesymistycznym akcentem kończę, bo jak wiadomo, są co prawda wesołe konstytucje, ale my to mamy gdzieś, dokładnie tam..

A już całkiem na koniec mała zagadka:

Jak wiadomo, prawdziwych patriotów naród nagradza często różnymi orderami i medalami, które mają znaczenie głównie symboliczne, a tylko niektóre z nich w dawnych czasach dawały też pewne profity finansowe ( stąd określenie „chlebowy”) . No więc zadałem sobie sporo trudu i specjalnie dla moich czytelników zebrałem w jednym miejscu wszystkie nagrody i odznaczania, jakimi może pochwalić się pewien czołowy patriota. Oto one:

2004: Nagroda „Gazety Polskiej”

2005: Człowiek Roku tygodnika Wprost

2005: „Człowiek Roku” od Federacji Regionalnych Związków Gmin i Powiatów RP (wspólnie z Donaldem Tuskiem)

2006: II miejsce w plebiscycie Srebrne Usta III Programu PR

2007: Medal im. Samuela Bogumiła Lindego od władz miasta Torunia

2008: Medal 660-Lecia Nowego Targu

Myślę, że szczególnie ten „człowiek roku” wspólnie z panem Tuskiem musi go nieźle uwierać, ale za to medal z okazji 660 -lecia Nowego Targu to dla rodowitego żoliborzanina z pewnością powód do wielkiej chwały.

Cóż wobec powyższego znaczą jakieś Polonie Restituty, Krzyże Walecznych i Zasługi i nawet order Virtuti wręczony osobiście przez Marszałka jednemu z moich dziadków ?

Mogłem jednak przegapić jakieś odznaczenie, więc jeśli ktoś z Państwa ma wiedzę w tym temacie, niech się nią  z nami bezwłocznie podzieli, żeby nie było, że robię sobie jaja z prezesa.

Przy okazji dodam, że sam nie posiadam żadnych odznaczeń – nie tylko państwowych, ale w ogóle, a jedynie książeczkę honorowego dawcy krwi, którą dostałem „z automatu” bo musiałem kiedyś oddać krew z okazji operacji, którą przechodził krewny.

Jednak nie mam z tego powodu żadnych kompleksów, czego i Państwu serdecznie życzę w tym uroczystym, choć dżdżystym dniu.

Pantryjota


 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. z0sia pisze:

    Zapomniałeś o dorodnej młodzieży patriotycznej.
    Również buczenie patriotyczne na cmentarzach,nie jest stosowne 🙂

  2. Pantryjota pisze:

    z0sia,

    O buczeniu już kiedyś pisałem.
    Teraz trzeba pisać o wojnie i o bohaterach.

Dodaj komentarz