Ludzie listy piszą, zwykłe, polecone
Piszą, że kochają, nie śpią lub całują cię
Ludzie listy piszą nawet w małej wiosce
Listy szare, białe, kolorowe
Kapelusz przed pocztą zdejm!
„Pani Agnieszka Kublik,
Pan Wojciech Czuchnowski
Szanowni Państwo,
W „Magazynie Świątecznym Gazety Wyborczej” z 10-11 października 2015 r. ukazał się Wasz artykuł „Lista przebojów Antoniego Macierewicza” w którym znajduje się taki akapit: „W stanie wojennym internowany w czterech obozach; z Łupkowa ucieka w karawanie…”.
W ostatnim okresie stanu wojennego również przebywałem w obozie internowanych w Nowym Łupkowie, gdzie znałem się z Antonim Macierewiczem, ba, często grywałem z nim w szachy. Zdanie cytowane powyżej jest nieprawdziwe, kolejny już raz stykam się z mitem brawurowej ucieczki Antka Macierewicza z obozu internowanych. W rzeczywistości Antek Macierewicz opuścił szpital w Sanoku 2 lub 3 grudnia 1982 r. Tego szpitala nikt z ówczesnych władz już nie pilnował, przebywali tam zwykli pacjenci, byli też leczeni internowani z Nowego Łupkowa.
Skąd to wiem? Od 16 listopada do 2 grudnia 1982 r. przebywałem w domu (w Częstochowie) i 2 grudnia wracałem do Nowego Łupkowa, bo skończyła mi się przepustka. W Sanoku miałem przerwę w podróży i zajrzałem do szpitala odwiedzić kolegów. Tak robiliśmy, jeżeli wypuszczano nas, internowanych, do domu lub na przepustkę. W szpitalu spotkałem Antka Macierewicza, był tym zdziwiony. Porozmawialiśmy kilka minut, po czym ja udałem się do Łupkowa, a Antek został w szpitalu, którego – powtarzam – nikt nie pilnował. Następnego dnia już w Łupkowie dowiedziałem się, że Antek opuścił szpital, to znaczy uciekł z niego, wychodząc na zewnątrz. Nie wiem, czy było to jeszcze 2, czy już 3 grudnia 1982 r.
Piszę to, bo peanów na temat odwagi Antoniego Macierewicza w czasie jego ucieczki z Łupkowa nie mogę już czytać i słuchać.
Jerzy Zając”
https://wyborcza.pl/magazyn/1,149122,19151659,o-brawurowej-ucieczce-antoniego-macierewicza-list.html?disableRedirects=true
Uciekł za to ze Smoleńska, chyba pociągiem, bo przecież Tupolew już był wybuchnięty. Podobno sądził, że to był zamach na niego.
Ten typ po prostu tak ma.
Mieszkałem w swoim czasie o rzut beretem od niego i czasem spotykałem go na ulicy, albo w Lasku Bielańskim, gdzie zapewne trenował wojnę partyzancką, choć nie dawał tego po sobie poznać.
Pantryjota,
W Lasku Bielańskim na pewno występował jako wiewiórka. Mógł też bywać nieopodal w knajpce na kanałku, gdyż partyzanci lubią kanałki.
Samuela,
A Ty skąd wiesz o knajpie u Araba ? :))